Poniższy artykuł może być znany niektórym Czytelnikom za sprawą magazynu UFO w którym opisałem zdarzenia jakie miały miejsce na Mazurach w okolicy miejscowości Stare Juchy do jakich doszło w marcu 2001 roku. W trakcie serii obserwacji UFO które można z pewnością zaliczyć do bliskich spotkań wystąpiła interakcja ''zjawiska'' na zwierzęta oraz elektronikę. Zapoznając się z poniższym raportem można zadać pytanie czy doszło tam w następstwie do Bliskiego Spotkania III Stopnia ? Pewne okoliczności mogą tą opinię potwierdzać.
Spośród wielu napływających obserwacji UFO z terenu Polski, stosunkowo
rzadko docierają do ufologów obserwacje UFO z obszaru Mazur. Podobna sytuacja
panowała do niedawna na Podkarpaciu, gdzie sporadycznie notowano
obserwację UFO. Od roku 1998 sytuacja uległa zasadniczej poprawie, kiedy to
zacząłem aktywnie badać i dokumentować obserwacje UFO w terenie,
reklamując przy tym, swoją działalność ufologiczną w lokalnych gazetach i
innych formach medialnych, czego efektem są napływające obserwacje UFO z terenu
Podkarpacia jak również z całej Polski. W niniejszym artykule chciałbym
przedstawić Czytelnikom zdarzenie, jakie miało miejsce na terenie Mazur a
dokładnie w Starych Juchach. Jest ono niewątpliwie niezwykle ciekawe, i
interesujące ze względu na swój przebieg i charakter obserwacji. Informację o
tym zdarzeniu otrzymałem telefonicznie w styczniu 2003 roku, od
pani Eli (jest to fikcyjne imię, tylko dla potrzeb artykułu, ponieważ świadek
zastrzegła całkowitą anonimowość), która po przeczytaniu mojego artykułu w UFO
nr. 53 z 2003 roku, postanowiła opowiedzieć swoją niewiarygodną historię,
której była świadkiem. Postanowiłem nie ujawniać żadnych szczegółów dotyczących
osoby świadka, ponieważ piastuje ona bardzo wysokie i odpowiedzialne
stanowisko w pracy. Z reguły nigdy nie ujawniam nazwisk świadków
nawet wtedy, kiedy zgadzają się na to osobiście. Duża odległość z Ropczyc, w
miejsce obserwacji nie pozwoliła na wyjazd i osobiste
przeprowadzenie dokładnej rejestrację na miejscu zdarzenia, pozostały więc
jedynie rozmowy telefoniczne, korespondencja listowna, oraz internetowa,
które wniosły bardzo szczegółowe i istotne fakty do obserwacji. Dzięki pani
Eli, możemy zobaczyć ponadto, zdjęcia miejsc, w których dokonano niezwykłych
obserwacji. Świadków poniższej obserwacji było pięcioro w tym dwojga
obcokrajowców narodowości Ukraińskiej, wykonujących prace w domu pani
Eli.
Przyjrzyjmy się zatem obserwacji, jaka została opisana w skrócie, przez
świadka w liście:
''W pierwszą niedzielę po 8 marca 2001 roku(prawdopodobnie był to
11marzec) wieczorem
około godziny 19-19:30, oglądałam jakiś dziennik, usłyszałam stuk w gołać dachu
od strony jeziora. Dach jest pokryty blachodachówką. Hałas ten spowodował
natychmiastową reakcję ze strony psów (dwa małe w domu) i kilka
dużych na zewnątrz gwałtowne szczekanie i wycie. Ponieważ psy nie
przestawały po około 5 minutach wyszłam na jeden taras, nic nie zauważyłam, a
później na taras wejściowy. Zapaliłam światło i zauważyłam że jeden z psów
skacze w górę na środku podwórka i szczeka w kierunku kępy drzew i zauważyłam
dwa reflektory tuż nad czubkami drzew. Światło było bardzo intensywne, żółte
fosforyzujące. Reflektory były ustawione równolegle-poziomo jak w helikopterze.
I to była moja pierwsza myśl, że to sąsiad, który odwiedza swoją posiadłość po
drugiej stronie jeziora, zawsze helikopterem. Dlatego odruchowo spojrzałam na
druga stronę jeziora i wtedy zauważyłam drugi pojazd a raczej pierwszy pojazd
‘’matkę’’ bardzo duży: wydzielał delikatną niebieską poświatę, znajdował się
nad taflą jeziora. Mały pojazd wisiał tuż nad drzewami i nie powodował żadnego
ruchu drobnych przecież wierzchnich gałęzi. Nie wydawały żadnych dźwięków.
Natychmiast pobiegłam do domu i zadzwoniłam do męża, który właśnie wrócił z
Mazur do Józefowa. Opowiedziałam mu co widzę i mąż kazał mi natychmiast wołać
świadków. Jedynymi świadkami była para Ukraińców zatrudnionych wtedy u nas. Lidia
i Józef. Tak że oni byli świadkami prawie od początku. W międzyczasie ubrałam
się, wzięłam drugą słuchawkę telefoniczną ( bo mąż chciał rozmawiać również z
nimi ) i na zmianę relacjonowaliśmy mu co widzimy. Wzięłam również lornetkę.
Naszych relacji w Józefowie wysłuchiwał mąż z żoną. Pojazdy bardzo wolno
przemieszczały się w stronę końca jeziora. ''Mały'' widoczne tylko reflektory
poruszał się poziomo i pionowo spokojnie bez zrywów. Wypuszczał okresowo snop
światła żółtego ( tak jak nasze helikoptery) pionowo na ziemię. ''Mały’’
poruszał się nad ziemią a duży sunął nad taflę jeziora. Wtedy mąż kazał mi
dawać znaki latarką. Poszłam po latarkę bardzo silną i zaczęłam wysyłać różne
przerywane sygnały – koło, trójkąt, krzyż, mruganie. To chyba
spowodowało że zawróciły oba i sunęły w naszą stronę. Duży zbliżał się po tafli
jeziora dotarł do wysokiej kępy drzew, uniósł się nad nią i wisiał tam około
15-20 minut. Wtedy mogliśmy go dokładnie obejrzeć – był okrągły w kształcie
tortu, jakby miskę nałożyć na talerz. Tę ''miskę'' stanowiły wysokie okna około
dwóch pięter, ''talerz'' i przerwy miedzy oknami były metaliczne, srebrzyste.
Okien z naszej strony było sześć pełnych i po połówce na skraju czyli siedem.
Należy domniemywać z okrągłego kształtu, że było ich w sumie 14 ( sześć z
każdej strony i połówki na skraju ). W górnej części zewnętrznych okien tuz pod
sufitem były widoczne dwie czerwone lampki, światło pulsujące. Kształt był
płynny żadnych występów na pojeździe. W części środkowej metalicznej
podstawy znajdował się krąg lamp emitujących blado niebieskie światło.
Takie samo bladoniebieskie światło wychodziło z okien. W środku pojazdu poza
czerwonymi lampkami nic nie było widać. Powrót tych pojazdów wywołał nasze
przerażenie. Mały pojazd w odległości około 40 i później 30 metrów wypuścił z
drugiej strony (nie z tej gdzie poprzednio wypuszczał wąski snop penetrując
ziemię) Szeroki snop światła żółtego z kontrastującą czarną dziurą około 1,5 –2
metrów wysokości w kształcie ‘’dziurki od klucza’’. Stało się to dwukrotnie i
doprowadziło do ucieczki Józefa z tarasu do domu. W tym czasie sąsiedzi
zaczęli wjeżdżać na nasza górkę – widoczne światła samochodu. Przerwałam
obserwację i zajęłam się szukaniem pilota do bramy i wpuszczeniem ich na
działkę. Pojazdy zaczęły się oddalać w kierunku końca jeziora. Duży podniósł
się i opuścił po drugiej stronie lasu, a mały cały czas się poruszał w oddali
do około 22:00’’.
Wszystko wskazuje na to, że zaobserwowano dwa obiekty UFO z dość
bliskiej odległości, która pozwoliła na zauważenie bardzo istotnych elementów i
szczegółów, w wyglądzie szczególnie największego obiektu. Zdarzenie to jest o
tyle interesujące ponieważ doszło tam do obserwacji począwszy od NL a
skończywszy na CE-3, właśnie tym ostatnim przypadkiem zajmę się w dalszej
części artykułu ponieważ nie wiadomo czy rzeczywiście chodziło o obserwację
istoty, czy też nie ? Przebieg zdarzenia rozpoczyna się dość prozaicznym
uderzeniem ‘’czegoś’’ w blachę dachu , powodując natychmiastową reakcję
psów znajdujących się na podwórzu domu, które rozpoczęły przeraźliwe
szczekanie, stawiając tym samym na równe nogi świadka. Jak wiemy z
wcześniejszego opisu, po wyjściu na taras domu pani Ela zauważyła w kierunku
północno-wschodnim, tuż nad wierzchołkami drzew, które oddalone są od domu około 30
metrów dwa jasne okrągłe światła w kształcie kul, które usytuowane były
poziomo. Każde ze świateł miało średnicę około 0,5 metra i było rażące w
oczy. Obydwa światła, najwyraźniej należały do jednego większego obiektu,
który był niewidoczny. Oddalone były od siebie około 3-4 metrów, co
może sugerować minimalną rozpiętość poziomą obiektu.
Zdjęcie wykonane w miejscu obserwacji dwóch świateł ilustrujące rekonstrukcję obserwacji.
Obiekt unosił się na
wysokości od 10 do 20 metrów nad ziemią i poruszały się w górę oraz na
boki. Właśnie te ruchy sugerowały że obydwa światła muszą należeć, do
jakiegoś większego obiektu , który w warunkach nocnych był niewidoczny, lub
posiadał ciemną powierzchnię, co jest dość charakterystyczne dla UFO. Można
przypuszczać iż ''dziwne'' uderzenie o blachę dachu, oraz ujadanie psów było
najprawdopodobniej momentem w którym pojawiło się UFO, lub przybliżyło na
bardzo bliską odległość, domu wywołując tym samym niepokój psów . Jak
wspomniała pani Ela po wyjściu z domu zdziwił ją widok jednego z psów który
szczekając skakał do góry, w stronę gdzie tkwiły dziwne światła. Być może
dźwięk, usłyszany przez świadka, mógł mieć również związek z widocznymi
światłami ? Jak wiadomo obiekt ten emitował silne wiązki jasnego światła,
które mogło zostać skierowane w kierunku dachu domu? Oczywiście są to tylko
spekulacje nie poparte żadnymi dowodami, w postaci relacji świadków,
którzy by to widzieli ? Obiekt cały czas tkwił w tej samej odległości,
wypuszczając co jakiś czas w kierunku ziemi, wąski promień, jasno-żółtego
światła, jakby czegoś szukając ? Jak się niebawem okazało nie był to tylko
jeden obiekt . W kierunku ogromnego jeziora Łaśmiady unosił się kolejny obiekt
bardzo dużych rozmiarów.
Rysunek świadka przedstawiający mniejszy obiekt i jego promień.
Warto dodać iż jezioro w tym dniu nie było skute lodem, jest to o tyle
ważna informacja ponieważ gdyby było odwrotnie, to w miejscu gdzie unosił się
obiekt, mogły pozostać tzw. kręgi w tym przypadku ''wycięte’’ w lodzie.
Tego typu przypadki zaobserwowano m.in. w Szwecji, Ukrainie, czy USA. NOL
według pani Eli oddalony był ponad 200 metrów w kierunku północno-wschodnim
zawisając około 2 metrów nad jeziorem. Obydwa obiekty zaczęły się bardzo pomału
i stopniowo oddalać, wówczas świadek, powiadomiła o tym fakcie dwojga
Ukraińców, oraz zatelefonowała do
swojego męża aby podzielić się z nim, swoimi wrażeniami, tym bardziej że oprócz
niej to samo obserwowali jej znajomi Ukraińcy. Wymieniający spostrzeżenia mąż pani Eli zarówno z żoną jak i parą
Ukraińców, zaproponował swojej żonie aby ta wzięła latarkę i dawała sygnały
świetlne w kierunku oddalających się dwóch obiektów. Najwyraźniej to mogło być
powodem powrotu obu NOL-i w kierunku świadków. Obydwa obiekty przybliżały się
powoli i systematycznie, stając po pewnym czasie w miejscu. Szczekające dotąd
psy pochowały się ze strachu wchodząc do swoich bud. Największy obiekt zawisł
około 100 metrów dalej, za pobliskimi drzewami, natomiast drugi znajdował się w
kierunku pierwszego zauważenia w odległości około 40 metrów. Powolne
przybliżanie się NOL-i spowodowało bardzo silne odczucia lękowe u świadków
czemu się nie ma co dziwić, ponieważ w zasadzie nie mieli oni pojęcia co ich
może czekać za chwilę ? Z odległości około 100 metrów świadkowie wręcz
podziwiali niezwykły obiekt który tkwił nieruchomo około 30 metrów nad ziemią,
nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Według pani Eli obiekt był okrągłego
kształtu w którym dolna i górna część była zupełnie płaska. Najbardziej
uderzająca w jego wyglądzie była wysokość która była porównywalna z wysokością
trzy piętrowego budynku wykonanego w przedwojennym budownictwie.
Obiekt obserwowany nad jeziorem - rysunek świadka
Dalsza moja korespondencja ze świadkiem pozwoliła ostatecznie ustalić iż
wysokość obiektu wynosiła około 9 metrów, natomiast średnica około 25-30
metrów ! Sam wygląd był bardzo interesujący, ponieważ na całej
powierzchni NOL-a widoczne były jakby ogromne ''okna'', które mogły mieć przy
tej wysokości obiektu około 7-8 metrów. Widoczne okna były w biało-szarym
matowym kolorze, z których emanowało bladoniebieskie światło otaczające cały
obiekt. Z kierunku z którego obserwowali świadkowie obiekt widocznych było sześć ''okien'' i na skraju obiektu po dwie połówki, co w sumie może sugerować
całkowitą liczbę ‘’okien’’ przy uwzględnieniu okrągłego kształtu obiektu na 14
‘’okien’’. Pomiędzy każdym ‘’oknem’’ widoczne były przerwy w kolorze
metaliczno-srebrzystym, oddzielającym każde z ''okien''. Doskonała pamięć i spostrzegawczość pani Eli
pozwoliły przybliżyć nam wygląd przerw pomiędzy ''oknami'', które
charakteryzowały się półokrągłymi zakończeniami w części górnej (patrz rysunek)
poza tym w dwóch ''oknach'' widoczne były dwa czerwone pulsujące światła,
usytuowane w narożnikach ‘’okien’’. Jak wiadomo NOL unosił się na wysokości
około 30 metrów nad ziemią, co pozwoliło również dostrzec spód obiektu. W
środkowej części, która miała również metaliczny kolor znajdowały się
jasnoniebieskie światła tworzące sobą okrąg. Światła emanowały niewielką
bladoniebieska poświatą, i znajdowały się jedno koło drugiego bez widocznych
pomiędzy nimi przerw.
Zdjęcie wykonane z miejsca obserwacji z naniesieniem obserwowanego obiektu, który poruszał się od prawej strony jeziora. Wówczas obiekt znajdował się najbliżej świadków.
W tym samym czasie świadkowie obserwowali równocześnie
drugi obiekt, na którym widoczne były jedynie dwa duże jasne światła. W pewnej
chwili z prawej strony obiektu wystrzelił żółty promień światła, który
uformował na ziemi okrąg o średnicy od 1 do 2 metrów, w którym pojawiło się coś
czarnego, co według pani Eli przypominało ''dziurkę od klucza''. Według
świadka była to jakby ''dziura'' ciemnego koloru, kontrastująca w
promieniu żółtego światła, która mogła mieć od 1,5 do 2 metrów wysokości. Czy w
tym wypadku mogło chodzić o istotę ? Osobiście pani Ela nigdy podczas rozmów ze
mną nie twierdziła że może chodzić o ''kosmitę''. No więc co to było ? Z
rysunku i opisu wykonanego przez świadka wynika iż identyczne postacie
pojawiają się często podczas nocnych kontaktów bedroom visitors.
Ich podobieństwo jest bardzo, do siebie uderzające, ja sam posiadam w
swoim archiwum kilka relacji bedroom visitors, które z wyglądu przypominają ''coś'' co widziała pani Ela. Identyczny wygląd bedroom visitors narysowała
świadek z Wilkowej, która przeżyła CE-3 w 1997 roku. Z opisu i rysunku
świadka wynikało że widoczna była postać okryta ciemną ''peleryną'', opis tego
przypadku przedstawiłem w UFO nr. 52 z 2002 roku, proszę więc porównać
podobieństw obu postaci. W badaniu zjawiska UFO wiele zależy od subiektywnej
oceny samego badacza, jeśli dany przypadek rejestruje tylko jeden ufolog. To od
niego zależy czy dane zdarzenie zostanie zaliczone do CE-3, czy tylko jak w
powyższym przypadku jedynie do CE-1, ponieważ obiekt znajdował się w odległości
około 40 metrów. Osobiście jednak
uważam, biorąc pod uwagę wiele innych podobnych przypadków, oraz wygląd
obserwowanych istot szczególnie chodzi mi o bedroom visitors, iż
powyższe zdarzenie można wstępnie zarejestrować jako CE-3 !
Jak wynika z relacji świadka postać pojawiła się dwukrotnie w momencie
wyemitowania snopu żółtego światła - ale z prawej strony obiektu ! Jest to
ważny szczegół, ponieważ obiekt wcześniej również wypuszczał wiązki
światła ale zawsze z lewej strony obiektu. Wygląda na to że charakter i
przeznaczenie obu świetlistych promieni, był uzależnione od sytuacji, promień
emitowany z lewej strony można porównać do rodzaju ''szperacza'', w jakie są
zaopatrzone nasze helikoptery, natomiast promień emitowany po prawej stronie
miał zupełnie inne zadanie, mógł służyć jako rodzaj teleportacji do przenoszenia
istot z góry na dół ? Nie jest to bynajmniej mój wymysł, wyssany z filmów
fantastycznych. Istnieje bardzo wiele relacji w których świadkowie opisują
podobny promień, który służy do wciągania na ''pokład'' UFO ludzi a także ufonautów
! Jedno jest pewne, promienie tego typu nie są zwyczajnym światłem na jaki
wygląda ich zewnętrzny wygląd.
Obserwacja postaci trwała około 30 sekund po czym znikała ona w momencie
zgaśnięcia światła. Ta sama sytuacja powtórzyła się z identycznym przebiegiem
jeszcze raz, w tym samym miejscu. Warto wspomnieć iż na drugi dzień pani Ela
dokładnie sprawdziła, czy nie ma ewentualnych śladów w miejscu gdzie, NOL
wyemitował promień światła z nieznaną postacią, jednak na nie zaśnieżonej
ziemi nic podejrzanego nie było widać. To zdarzenie z pojawieniem się istoty,
spowodowało ucieczkę jednego ze świadków do domu, któremu najwyraźniej
puściły nerwy, był to Ukrainiec, pracujący u pani Eli. Niestety nie miałem możliwości przeprowadzenia
rozmowy telefonicznej z parą Ukraińców ponieważ wyjechali oni do innego miasta
w Polsce, w poszukiwaniu innej pracy i lepszego życia.
W przypadku tego zdarzenia można powiedzieć iż po pierwszej obserwacji
dwóch NOL-i, pani Ela w dość nietypowy sposób wymusiła dalszy kontakt z UFO,
który spowodował przybliżenie się obu obiektów oraz pojawienie się istoty w
świetle żółtego promienia, która zapewne miała podkreślić przebieg całego
kontaktu z osłupiałymi świadkami ? Obserwacja zawiśnięcia obu obiektów w
bezpośredniej bliskości domu pani Eli trwała około 20 minut. Nie wiadomo jak wyglądał by dalszy przebieg
zdarzenia gdyby pod dom nie podjechali znajomi pani Eli, która zadzwoniła w
międzyczasie po nich aby mieć kolejnych dodatkowych świadków. Po kilku minutach
gdy wszyscy świadkowie wyszli na taras, przed dom (łącznie pięć osób),
obiekty oddaliły się w kierunku północno-wschodnim. Największy obiekt znajdował
się w znacznej odległości tuż nad lasem, który dzielił jezioro Ułówki od
jeziora Łaśmiady. Z relacji pani Eli wynika że jednym ze świadków, który
obserwował końcową fazę obserwacji obu obiektów był znany polski reżyser
filmowy. Niestety nie wiem o kogo może chodzić ponieważ pani Ela nie zgodziła
się na ujawnienie nazwiska, czemu zresztą nie ma się co dziwić !
Pani Ela powiedziała, że człowiek ten nie wierzy w tego typu zjawiska i
jest do tego sceptycznie nastawiony. Według niego obserwowane światła, które
znajdowały się w odległości 1,5 do 2 km, były światłami pochodzącymi z
wioski, która miała się znajdować po drugiej stronie jeziora. Rzecz w tym
że po tamtej stronie jeziora nie ma żadnych domów a nie mówiąc już o wiosce.
Być może świadek-reżyser zmieniłby zdanie, gdyby przyjechał wcześniej, i
na własne oczy zaobserwował z bliska dwa UFO ! Po odjeździe znajomych
pani Ela, prowadziła dalszą obserwację widocznego bardzo daleko najmniejszego
obiektu oraz widoczną niebiesko-srebrzystą poświatę która widniała za lasem, w
miejscu w którym zniknął największy obiekt. Około godziny 22:00 świadek
przerwała obserwację i poszła spać nie widząc co się dalej stało z widocznymi
zjawiskami świetlnymi. Po kilku dniach (nie ustalono dokładnie ilu) kiedy
przyjechał mąż pani Eli i włączył komputer stwierdził że monitor, nie działa
poprawnie, a na ekranie pojawiają się kolorowe pasy. W serwisie w którym
naprawiono monitor, stwierdzono iż jego powodem zepsucia się było silne
przemagnesowanie z nieznanych przyczyn ?
Jeśli weźmie się pod uwagę obserwację UFO w bliskiej odległości od domu,
można przypuszczać iż powodem jego popsucia był wpływ UFO, które mogło emitować
silne pole magnetyczne, które zawsze towarzyszy UFO. Aby mieć pewność
skonsultowałem się w tej sprawie, ze znanym naukowcem- astrofizykiem i badaczem
UFO mieszkającym w Berlinie Panią Grażyną Fosar, znaną w Polsce
m.in., z publikacji artykułów w Nieznanym Świecie oraz wydanej książce,
wspólnie z mężem ‘’Dziedzictwo Avalonu’’ –wyd. Prokop . Według Pani Fosar, UFO
musiało wytwarzać bardzo silne pole magnetyczne, które rzeczywiście mogło
spowodować przemagnesowanie monitora komputera !
Na podstawie wieloletnich badań Grażyna Fosar i jej mąż Franz Bludorf sądzą
że:
„ pole magnetyczne
oddziaływuje nie tylko na całą
elektronikę i aparaturę w otoczeniu, ale
również na D N A zwierząt i ludzi. Jest
to związane z faktem, że D N A
jest r o w n i e ż anteną
elektromagnetyczna i tzw. oscylatorem
harmonicznym ( zajmuje się tym dziedzina
genetyki falowej), dodatkowo na D N A są
„zadokowane“ tzw. kanały Wheelera poprzez
które D N A komunikuje z Universum,
nie tylko z najbliższym otoczeniem. Ma
to szczególne znaczenie w przypadku tzw.
„doświadczeń typu UFO“ . D N A
jako pierwsza przejmuje informacje, jest w
stanie ją wprowadzić do swojej „pamięci“ ,
jak również wysyłać swoje informacje.
Właśnie tutaj powstaje na ogół u
niektórych osób „problem“ w procesie komunikacyjnym „kontaktów“. Jest to również
związane z rożnymi częstotliwościami, które
wywołują u ludzi określone emocje, np. strach
= 523 Hz, miłość = 348, lub 698 Hz ,
procesy poznawcze ze świadomością występujących
związków w całej sytuacji = 105 Hz.
Częstotliwości powodują, że tzw. kontakty
czy też obserwacje obiektów mają
zawsze miejsce, gdy człowiek jest w
„odmiennym stanie świadomości'' od
zwykłego, dziennego. Ciekawe że chodzi
tu prawie zawsze o fale ELF.’’[1]
Wygląda na to, że częstotliwość fal
ELF emitowanych z UFO o zakresie 523 Hz, faktycznie oddziaływały w jakiś
sposób na ludzkie i zwierzęce DNA podczas obserwacji w Starych Juchach ! Jeśli weźmie się dodatkowo pod uwagę reakcję psów, które na
widok dwóch jasnych świateł przeraźliwie szczekały oraz wyły, chowając się
następnie do swoich bud ze strachu, oraz jednego ze świadków, który
przestraszony uciekł do domu, to zdarzenia to, można zaliczyć do grupy
CE-2 w którym wystąpił wpływ UFO na organizmy żywe, oraz elementy elektroniczne
! Nie jest to jedyny przypadek obserwacji UFO
w tej okolicy, który miałem okazję zarejestrować. Pani Ela, skontaktowała mnie
z jej znajomą, która także obserwowała niezwykłe obiekty.
10 lutego 1994 roku, dwie osoby, jedna
mieszkająca w Starych Juchach 55 letnia pani Zofia (nazwisko zastrzeżone) a
druga przyjezdna z Warszawy wracając o zmierzchu około godziny 16:00 drogą
między Bałamutowem a Łeśmiadami, spostrzegły w kierunku
północnym dziwne pulsujące pomarańczowe światło tkwiące w bezruchu na wysokości
kątowej około 30 stopni, na tle całkowicie zachmurzonego nieba. Okazało się że
okrągłe światło znajdowało się na dużo większym owalnym obiekcie, który
dodatkowo wyemitował snop jasnego światła w kierunku ziemi. Odległość obu
świadków od NOL-a wynosiła około 500-800 metrów, a obiekt znajdował się
według pani Zofii na wysokości około 500 metrów lub mniejszej ? Jeden szczegół
jest dość ciekawy, może on wskazywać na fakt iż UFO było jedynie
częściowo widoczne ... ''nie wiem, był dzień pochmurny, ale nie
widać było góry pojazdu, jakby był w chmurach, co jest o tyle nie
prawdopodobne, ponieważ pojazd ‘’stał’’ nad ziemią około 500 metrów’’.
W następnych rozmowach z Panią Zofią, udało mi się ustalić iż NOL miał barwę
niebiesko-szarą, która zlewała się z zapadającym na dworze zmierzchem, być
możliwe, że to było powodem nie dostrzeżenia górnej części obiektu, który
według świadka posiadał co najmniej kilka metrów. W momencie obserwacji, która trwała około 20 minut
zapanowała dziwna cisza, na którą zwrócili uwagę świadkowie, tzw.''czynnik
oz'', który dość często występuje podczas pojawienia się UFO. Świadkowie
twierdzą na ogół, że milkną wówczas wszelkie oznaki obecności zwierząt,
ptaków, owadów itp. Wielu ufologów sądzi że jest to wpływ obecności UFO na
otoczenie – być może ? Są i takie przypadki gdzie świadkowie nie stwierdzają
wzrokowo żadnego obiektu a mimo to nastaje całkowita cisza w otoczeniu –
niekiedy, poza wyjątkiem słyszalnych dziwnych dźwięków, które przypominają
gwizd, lub brzęczenie. Może to sugerować że w bliskim otoczeniu pojawił
się niewidoczny obiekt UFO.
Coś takiego kilkakrotnie słyszał ufolog, Kazimierz
Bzowski z innymi badaczami na terenie Warszawy w latach 1983-1994.[1] Najciekawsze
jest to iż ''sprawcę'' tajemniczych dźwięków udało się kilka razy
sfotografować, pomimo iż wzrokowo nie było widać żadnego obiektu. Sądzę że Czytelników
może zainteresować ten fakt, ponieważ jest on mało znany, dlatego
przedstawię w skrócie spostrzeżenia jakie opisał na ten temat Kazimierz Bzowski
w jednym z e-maili adresowanych do grupy ufologów z CBUFO i ZA.
’’Podobne dźwięki ja i moi koledzy z dawnej Grupy Badań UFO słyszeliśmy wielokrotnie na przestrzeni od 1983r do początku lat dziewięćdziesiątych. U nas były one w tonacji szybkozmiennych dźwięków o tak silnym natężeniu i z tak malej odległości, ze czasami sprawiały wrażenie czegoś pośredniego pomiędzy "brzękiem transformatora" a "graniem olbrzymiego konika polnego" ale bardziej zbliżonego do szybkich zmian tonacji ostrego gwizdu. Czasami - w nocy - te dźwięki były tuż przy nas, natomiast gdy usiłowaliśmy się do nich zbliżyć – odskakiwały w różne kierunki a nawet na bardzo dużą wysokość i grały tam nadal. W okresach gdy dźwięki pojawiały się w dzień, nie tylko milkły śpiewy ptaków ale nikły w ogóle inne dźwięki, np. odgłosy przejeżdżających samochodów czy glosy ludzkich rozmów.. Każdy dźwięk musi mieć swoją fizyczną przyczynę. To nic, że ich nie widać, nasz wzrok jest dość nie doskonały, nie widzi np. niczego poruszającego się jako "migoczące" z interwałami czasu 1/100 czy 1/1000 sekundy.. Wzrok nie widzi , ale obiektyw aparatu i film kolorowy widzi i rejestruje. Nam się udało to kilkanaście razy. Moim zdaniem, moment gdy milkną ptaki i inne odgłosy - wcale nie znaczy, że ptaki się czegoś boją, po prostu w najbliższym otoczeniu inaczej biegnie czas . Różnica może być niewielka, wystarczy przesuniecie rzędu milisekund, by nie usłyszeć z otoczenia niczego. Moim zdaniem jest to efekt obecności w pobliżu obiektu przemieszczającego się w czasie i wytwarzającego minimalny błąd w dostosowaniu się do czasu naszego. Dźwięki "gwizdu" słychać, gdyż nawet w tym innym czasie przesuniętym względem naszego o milisekundy - wzbudzany jest ruch powietrza i nie ustaje on natychmiast, lecz trwa jakiś minimalny okres czasu docierając do naszych uszu jako gwizd, brzęk, granie konika polnego itp.’’
Jedno z niezwykłych zdjęć K.Bzowskiego z początku lat 90 tych wykonane na ulicy Bernardyńskiej w Warszawie. Zjawisko świetle wzrokowo nie widoczne, jednak słyszalne były dziwne dźwięki.
Być może podobnie było w przypadku obserwacji NOL-a obserwowanego
przez dwojga świadków w 1994 roku ? Świadkowie tego zdarzenia stwierdzili na
początku że obserwują helikopter, który wypuszcza snop światła,
jednak brak dźwięku oraz ciągłe tkwienie w jednym i tym samym miejscu,
przeczyły wyraźnie tej hipotezie. Niestety nie wiadomo w jaki sposób zniknął
lub odleciał NOL, ponieważ świadkowie przestali na niego zwracać uwagę co było
na tyle dziwne ponieważ , pani Zofia jest z natury osobą ''ciekawą wszystkiego’’
i sama dziwiła się później dlaczego nie podeszła bliżej obiektu, mimo że tak
bardzo ją interesował ? Czyżby wystąpił tu zamierzony wpływ UFO na świadomość
świadków ? Na drugi dzień po opowiedzeniu swojej obserwacji mężowi udali się
razem w tamto miejsce nad którym tkwił obiekt ale na zaśnieżonym polu nie
widać było żadnych śladów. W następnych dniach świadek dowiedziała się od
miejscowych osób iż tego samego dnia nad Bałamutowem obserwowano również,
dziwną ognistą kulę, co oznacza, że jej obserwacja nie była odosobniona. Niektóre osoby zapytane przez panią Zofię o to, czy widziały dziwne
zjawiska lub obiekty w tym miejscu odpowiedziały ''a tak Pani, lata tu coś od czasu do czasu''.
Pani Zofia była
jeszcze dwukrotnie świadkiem obserwacji dziwnych świateł w okolicy miejsca
zamieszkania m.in. w roku 2001 obserwowała przez lornetkę wraz z mężem dużego
jasnego BOL-a, który znajdował się kila kilometrów dalej od nich, chowając się
na horyzoncie, a na początku 2003 roku zaobserwowała kolorowe światła znajdujące
się ponad chmurami. Oprócz tego opowiedziała mi o pojawieniu się kręgów w
trawie, których pochodzenia nie udało się ustalić. Jak się okazało kręgi
pojawiły się na wiosnę 1993 roku i zanikły dopiero w 1996 roku. Były to
trzy kręgi znajdujące się jeden koło drugiego o średnicy około 15, 10 i 5
metrów. Najciekawsze że koliste ślady nie były ani wypalone, ani zawirowane w
charakterystyczny sposób jaki występuje w kręgach zbożowych. Ich obecność
odznaczała bardzo słabo rosnąca trawa w tym miejscu z nieznanych przyczyn ?
Niestety nie wiadomo czy kręgi są pozostałością po UFO, czy powstały jeszcze z innych przyczyn. Należy żałować że nikt z
obecnych tam osób nie zrobił zdjęcia, które mogło by wnieść bardzo wiele do
sprawy. Mnie osobiście zastanawia fakt utrzymywania się przez okres około 4 lat
śladów. Jak wiemy z badań, lądowiska UFO utrzymują się właśnie w tak długich
okresach.
Z zebranych informacji wynika że UFO wykazuje bardzo dużą aktywność w tych
okolicach. Od dawna wiadome że UFO nie pojawiają się bez powodu. Ale na
Mazurach ? Przecież nie ma tam żadnych dużych fabryk, ośrodków przemysłowych,
itp., tylko ogromne połacie lasów i jezior – może o to właśnie chodzi ? W
pewnym sensie NOL-e ''lubią'' pojawiać się nad dużymi akwenami wody, zarówno
pochodzenia naturalnego jak i sztucznego. Być może UFO przejawia tam swoje zainteresowanie tym co
jest w ziemi. A jest tam coś co w szczególny sposób NOL-e, interesuje.
Kilkanaście kilometrów od Starych Juch w okolicy miejscowości Głąbowskie, koło
Ełka zalegają rudy uranowo-torowe, złoże "Ełk", żyłowe i
sztokwerkowe, poza tym są tam jeszcze naturalne pierwiastki radioaktywne Nb,
Zr, Y i Er. Tam gdzie występują naturalne, bądź sztuczne pierwiastki
radioaktywne zawsze odnotowuje się zwiększoną obecność UFO. NOL -e pojawiają
się niemal nad każdą elektrownią jądrową na świecie. Moi koledzy z LKBZN –
Kontakt- Damian Trela, oraz Jarosław Krzyżanowski, wielokrotnie badali
przypadki pojawienia się UFO na terenie Dolnego Śląska, na którym również
zalegają pod ziemią złoża pierwiastków radioaktywnych. A więc po raz kolejny
potwierdza się hipoteza, ''monitoringu'' UFO, złóż radioaktywnych
pod ziemią. Powyższe obserwacje zapewne nie oddadzą pełnej, liczby zaobserwowanych obiektów
w okolicy Starych Juch i reszty Mazur, ale sygnalizują, że we wspomnianym
obszarze dochodzi również do fascynujących manifestacji UFO. Piszę dlatego o
tym ponieważ największa obecnie uwaga badaczy oraz osób interesujących się
problematyką UFO skupiona jest na Wylatowie w, którym od kilku lat ukazują się
regularnie piktogramy zbożowe. Tak się utarło wśród badaczy, że najciekawsze
obserwacje UFO, oraz inne dziwne zjawiska pojawiają się niemal zawsze w Wylatowie,
które stało się swego rodzaju ''sanktuarium ufologicznym''. Oczywiście nie
neguję żadnych pojawiających się tam dziwnych zjawisk, wręcz przeciwnie,
ale uważam że nie powinno się twierdzić że Wylatowo jest jedynym tego typu
miejscem, najczęstszych manifestacji UFO w kraju, bo tak nie jest, czego
przykładem mogą być przedstawione w niniejszym artykule zdarzenia ze Starych
Juch.
[2] Podobne
zdarzenie doświadczył ufolog Robert Leśniakiewicz w dniu 10 sierpnia 2002 roku
kiedy w okolicy masywu gór Ciosek koło Jordanowa, umilkły nagle w lesie, wszelkie odgłosy
ptaków, owadów i nastała całkowita cisza. W tej samej chwili był słyszany
gwizd, który zdawał się unosić w górze nad świadkiem, po czym oddalił się w
stronę Sidziny. Po tym zdarzeniu ponownie było słychać ptaki i inne formy życia
w lesie.
Bardzo ciekawy przypadek! Pozdrawiam! M.S.
OdpowiedzUsuń