Mija 27 lat od momentu obserwacji przez tysiące osób na Podkarpaciu dziwnego obiektu jaki przeleciał w godzinach popołudniowych w dniu 13 lipca 1984 roku nad całym województwem. Do chwili obecnej nie udało się wyjaśnić czym był obiekt – jedno jest pewno na pewno nie balonem meteorologicznym jak podawały to ówczesne media. Do dziś otrzymuję informację od innych świadków, którzy tego dnia zauważyli jasny "metaliczny" obiekt m.in. z Przemyśla, Rzeszowa, Łańcuta, Kielanówki czy Ropczyc. Jednak najcenniejsze informacje udzielili mi w 2001 roku podczas rejestracji tego zdarzenia kierownik lotów w Mielcu oraz jeden z pilotów tego lotniska. Po wielu latach miałem dość osobliwą obserwację znów 13 lipca 2008 roku podczas wykonywania zdjęć z balkonu zauważyłem na niebie w dali metaliczny "błysk światła" wzrokowo nic nie widziałem mimo tego w zoomie wykonałem serię zdjęć a na jednym z nich wyraźnie widać przechylony pod kątem ‘’metaliczny spodek’’ odbijający na górze silnie słoneczne światło.
Przypadkiem tym zająłem się w 2001 roku po otrzymaniu od Krzysztofa Piechoty materiałów prasowych, w których była mowa o tej obserwacji. Niestety z powodu upływu lat przebieg tego interesującego zdarzenia, możemy poznać fragmentarycznie, a wiele danych dotyczących wyglądu obiektu pozostaje nieznanych. Z uwagi na istotne znaczenie przytaczam fragmenty ówczesnych notatek prasowych na ten temat. Pierwsza z nich pochodzi z Nowin nr. 178, 27 lipca 1984 roku.
„ Tajemniczy i dziwnie zachowujący się obiekt, który pojawił się na niebie w piątek 13 lipca br. w godzinach popołudniowych wywołał duże wrażenie wśród mieszkańców naszego regionu. Przez dłuższy czas obserwowało go tysiące ludzi, zastanawiając się, co to może być. Widoczny był wyraźnie na czystym bezchmurnym niebie mniej więcej od godziny 16:30 do późnych godzin wieczornych, tzn. do czasu gdy niebo zasnuły ciemne chmury, a potem rozszalała się burza. Obiekt pojawił się nad Rzeszowem nagle i przez dłuższy czas jakby zawisł nieruchomo nad miastem. Później zaczął się powoli przemieszczać w stronę Mielca. Jego ruchowi nie towarzyszyły żadne odgłosy.
Przesuwał się jakby płynąc po niebie. Kształtem przypominał sporej wielkości balon, co do wyglądu i rozmiarów panują wielce rozbieżne opinie. A oto kilka wypowiedzi naocznych świadków:
Stanisław R. – mieszkaniec Baranówki: ‘’W pierwszej chwili pomyślałem, że to jakiś zwyczajny balon. Kiedy jednak zacząłem mu się przyglądać uważnie, zastanowił mnie fakt, że obłoki płynęły po niebie, a on wisiał nieruchomo w jednym miejscu jak przyszpilony. I tak jakoś dziwnie błyszczał w słońcu...’’
Janusz B.: ‘’ Na Nowym Mieście obiekt był bardzo wyraźnie widoczny i stąd wnioskowałem, że musi znajdować niezbyt wysoko. Mógł mieć ze dwa, trzy metry średnicy. Doskonale odbijał promienie słoneczne, jakby był wypolerowany lub powleczony srebrem (...) Nie wzbudził we mnie większych emocji. Jestem przekonany, że był to zwykły balon meteorologiczny’’.
Tajemniczy balon został także zauważony przez służby naziemne. Kontroler na rzeszowskim lotnisku Jasionce, Janusz Szpont, stwierdził, że była to jakby kula, od której odbijało się jaskrawe światło. Orientacyjnie mogła się znajdować na wysokości około 2000 metrów i miała kilka metrów średnicy. W chwili obserwacji przesuwała się w kierunku Mielca. W Mielcu dziwny balon był wyraźnie widoczny i bacznie obserwowany przez służby naziemne lotniska.
Pogoda była idealna. Pełniący wówczas służbę kierownik lotów Kazimierz Lubertowicz podaje dane, jakie wskazywały przyrządy pomiarowe:
Zachmurzenie – 6/8 cumulusa, podstawa chmur – 1800 metrów, widzialność – 20 kilkometrów, wiatr –270 stopni, prędkość wiatru – 2 m/sek. , temperatura – 27 stopni Celsjusza, wigotność – 59 procent, ciśnienie –747,8 mm słupa rtęci.
W takich właśnie warunkach pilot doświadczalny inż. Henryk Bronowicki zameldował o pojawieniu się bliżej nieokreślonego obiektu.
Obiekt ten o powierzchni kulistej i jakby powleczonej folią znajdował się na południe od mieleckiego lotniska i przesuwał się w kierunku zachodnim. Była godzina 18:00. O godzinie 18:15, po konsultacjach z odpowiednimi służbami, postanowiono wysłać w kierunku tajemniczej kuli samolot. Po uzgodnieniu z kierownikiem lotów Kazimierzem Lubertowiczem do rozpoznawczego lotu na Iskrze wystartował doświadczony pilot Henryk Bronowicki. A oto jego bezpośrednia relacja: ‘’Po wystartowaniu wzbiłem się na wysokość 6000 metrów i podszedłem pod dziwny balon. Okazało się, że znajdował się znacznie wyżej, niż przypuszczaliśmy. Trudno powiedzieć jak wysoko, ale z pewnością ponad 10 000 metrów. Przy [pomocy lornetki przyglądałem mu się uważnie przez dłuższą chwilę. Miał jakby metalizowaną powłokę, która ładnie odbijała promienie słoneczne. Był olbrzymi i według moich przypuszczeń musiał mieć około 25 metrów średnicy.
Gdy znajdowałem się bezpośrednio pod nim, zauważyłem ciemny punkt. Wyglądało to, że podwieszony jest jakiś ciemny zasobnik. Balon posiadał kształt wydłużony i wykonywał ruchy wokół własnej osi...Trudno mi powiedzieć, co to było, z pewnością jednak nie był to balon meteorologiczny. Oczywiście nie przypuszczam też, żeby to było UFO...”
Tyle pilot, warto jeszcze dodać, że podczas jego lotu na wieży ustawiono specjalną lornetę, przy pomocy której samolot i niezidentyfikowany obiekt był przez cały czas obserwowane. Na wieży ustalono, że obiekt musi mieć minimum 11 metrów średnicy. I to jest prawie wszystko, co udało się ustalić w tej sprawie.’’
Jak wynika z notatek prasowych, dziwny obiekt był widoczny nad Rzeszowem i Mielcem, ale nie tylko, bo jak się okazało, prawdopodobnie ten sam obiekt obserwowano w Przemyslu i jego okolicach o czym donosi Kurier Polski nr. 152,4-6 sierpnia 1984.
‘’Andrzej W., pracownik Urzędu Celnego, i Andrzej S. z Prokuratuty Rejonowej obaj z Przemysla, wracając z pracy w dniu 13 lipca br. o godzinie 16-05 spostrzegli nad osiedlem W. Pstrowskiego dziwny obiekt. Prawie nad ich głowami tkwiło coś w rodzaju krążka lub kuli o wielkości dwuzłotowej monety. A chociaż niebo tego dnia było zamglone, światło promieniujące z obiektu było znacznie słabsze od światła słonecznego, ale...o niemal białej barwie. Kula pozostawała nieruchomo przez ok. 3 minuty i zniknęła nie pozostawiając żadnego śladu.’’
Podobny obiekt obserwowało wielu mieszkańców Przemyśla i Lubiatowa od godziny 15:00. Również w okolicy Kańczugi pod Przeworskiem zaobserwowano ten sam obiekt.
‘’obiekt o którym pan pisze z 13 VII 1984 roku , w godzinach popołudniowych widziałem wraz z innymi osobami w okolicy Kańczugi . Byłem wtedy przyglądać się na budowie , i jeden z pracujących zauważył to . Obiekt był na tyle długo w jednym miejscu , że majster wysłał jednego z pracowników po lunetę do domu . Wszyscy zdążyli się napatrzeć i dalej do roboty . Ja też w końcu dostałem lunetę .Majster stwierdził ( budowlaniec ) że to balon owinięty taśmą. Balon to dlaczego tak długo był w miejscu ok.15-20 min. a był widoczny k. Przemyśla , Rzeszowa i Mielca - to wiem po publikacjach . Wyglądał jakby miał przewężenie a górna część była mniejsza , gdyby to był balon to większa z gazem np. helem lżejsza od powietrza część powinna być raczej od góry . Nikt również wtedy nie zauważył kiedy , jak , i w którą stronę to odleciało .’’
Jak się wkrótce okazało, media szybko wyjaśniły te zagadkę, którą miał być balon szpiegowski do przenoszenia ulotek, lub sonda meteorologiczna, która zawędrowała do Polski z Czechosłowacji ?
Zdarzenia te zacząłem dokładnie analizować, ponieważ wyraźnie na to wyglądało iż sprawie tej chciano ukręci łeb ! Z przeprowadzonych rejestracji okazało się że wcale nie mogło chodzić o żaden balon. Skontaktowałem się z wiarygodnymi świadkami tamtych wydarzeń, którzy mogli wnieść najistotniejsze informacje w tej kwestii.
Udało się mi osobiście porozmawiać z Kazimierzem Lubertowiczem, który pełnił wówczas funkcję kierownika lotów, oraz pilotem Henrykiem Bronowickim. Z ich relacji wynikało jednoznacznie, że w grę nie wchodził żaden balon, jak sugerowały gazety.
Po dostrzeżeniu obiektu około godziny 18:00 z wieży lotniska Kazimierz Lubertowicz skontaktował się wówczas z odpowiednimi służbami, ponieważ w rejonie lotniska wstrzymano ruch lotniczy w obawie o bezpieczeństwo lotów. Podobnie było w Jasionce. Służba krajowego ruchu powietrznego nie stwierdziła wypuszczenia w atmosferę balonu meteorologicznego. Najciekawsze jednak było to, że stacja radiolokacyjna w Sandomierzu nie zarejestrowała obecności tego obiektu na niebie. Obiekt przez cały czas tkwił nieruchomo na znacznej wysokości w kierunku południowym, odbijając od siebie srebrzyste światło.
Jego wielkość była porównywalna z Księżycem w zenicie.
Około godziny 18:00 na lotnisko przyjechał do pracy pilot Henryk Bronowicki, który powiedział
‘’Gdy przyjechałem na lotnisko zobaczyłem wielu pracowników z lotniska patrzących wysoko w niebo. Gdy wysiadłem z samochodu i spojrzałem w górę, zobaczyłem wysoko na niebie dziwna srebrzystą kulę dużych rozmiarów wiszącą nieruchomo w powietrzu. Tego dnia miałem odbyć z kolegą lot na Iskrze w okolice Niska, Leżajska i Rzeszowa. Podczas powrotu w rejon lotniska w Mielcu kierownik lotów Kazimierz Lubertowicz, po upewnieniu się, ile mam jeszcze paliwa, poprosił abym podleciał w stronę tego tajemniczego obiektu i sprawdził co to jest. W czasie lotu stacja radiolokacyjna z Sandomierza miała na radarze echo Iskry, ale nie rejestrowała w dalszym ciągu obecności dziwnej kuli.
Podlatując coraz bliżej kuli, stwierdziłem że nie jest to balon meteorologiczny. Wysokość na jakiej byłem wynosiła 7 500 metrów, a nie mieliśmy ze sobą masek tlenowych, ponieważ nie sądzilismy, iż będziemy lecieć tak wysoko. Najdziwniejsze było to, że obiekt wyraźnie się od nas oddalał, zwiększając dystans, to znaczy wzbijał się szybko w górę, podczas gdy nasz samolot leciał z prędkością 280-300 km/h. Po pewnym czasie odpuściliśmy sobie i zeszliśmy na mniejsza wysokość i co ciekawe, obiekt także obnizył swój lot i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Jeszcze raz ponowiliśmy próbę zbliżenia się do obiektu, ale bez rezultatu, ponieważ obiekt znów zaczął przed nami uciekać.
Prawdopodobnie znajdował się na wysokości ponad 10 000 !
Po kilku minutach wróciliśmy na lotnisko, gdzie wszyscy byli podenerwowani ponieważ obiekt znów obniżył lot i zawisł nieruchomo, mimo wiatru, który dął z zachodu i przesuwał chmury z nadciągającą burzą w naszym kierunku...’’
Jak podaje Głos Załogi nr. 30 z 30 lipca 1984 roku, ten sam obiekt obserwowany był także przez bardzo wielu mieszkańców Mielca.
„ Przebywałem wówczas jak wielu w swoim ogrodzie. Wtedy właśnie moją uwagę przykuł jasny szczegół na czystej jeszcze części nieba. Wyglądało to jak bańka mydlana, od której odbijały się promienie skłaniającego ku zachodowi słońca. Spostrzegliśmy, że ta prawie przeźroczysta kula nie przemieszcza się pomimo dość silnego wiatru. Duża odległość od ziemi świadczyła o pokaźnych rozmiarach obiektu. Spojrzałem na zegarek była godzina 19:40. Nasze domniemania ograniczyły się do stwierdzenia, że jest to balon meteorologiczny, lecz zafascynowany kulą mój 8 letni syn rzucił w nasza stronę: ‘’To jest UFO’’.
Oczywiście skwitowaliśmy jego słowa uśmieszkami i zajęliśmy się swoją robotą.
Dobre pół godziny potem zacząłem zastanawiać się, czy to możliwe, żeby nasz domniemany balon meteo nie poruszał się tak długo przy wzmagającym się wietrze ?
Z tego samego miejsca, z którego zauważyliśmy kulę, ustaliłem, że jednak przesunęła się ona, jednak nie w nasza stronę, jak mógł na to wskazywać kierunek wiatru, tylko prostopadle do niego i to tylko kilka stopni na zachód. Nad nami – a pod nadal wiszącą kulą – przeleciał samolot pasażerski i można było wtedy przekonać się, jaka była ona wielka. Od żony która przyszła po syna dowiedziałem się, że na naszym osiedlu (Krasickiego) ludzie oglądali to zjawisko przez lornetki. Po wpół do dziesiątej zachmurzyło się na dobre i tajemniczej kuli nie było już widać.’’
W tej okolicy pomiędzy Ropczycami a Borkiem Małym przemieszczał się obiekt w kierunku Mielca
Tak się składa że i ja mogłem bezpośrednio obserwować przez zupełny przypadek ten sam obiekt. Mimo iż miałem wówczas tylko osiem lat zdarzenie to pamiętam jak dziś. W tym dniu wyjechałem w godzinach popołudniowych z rodzicami i ich znajomą na grzyby w okolice wsi Wola Ocieka 20 km od Ropczyc. Po wyjściu z lasu wracaliśmy w kierunku samochodu i wówczas mój ojciec dostrzegł, między prześwitami koron drzew na niebie lecący powoli jakiś błyszczący okrągły obiekt. Ojciec stwierdził że to pewnie jakiś balon. Kula leciała w samym zenicie w kierunku północno-zachodnim, kierując się w stronę Mielca.
Wielkość obiektu była około ¼ Księżyce w pełni. Obserwacja trwała około 3 minut po czym obiekt został przysłonięty przez drzewa.
Wola Ociecka to tutaj zauważyliśmy jasny przelatujący obiekt
W podobnym czasie obserwowano ten sam lub podobny obiekt nad Ropczycami. Obiekt obserwowało kilka osób przez lunetę 60 x, z balkonu w kierunku południowym. Według jednego ze świadków, obserwowany przez nich obiekt był bardzo błyszczący i jakby wydłużony. Pod spodem posiadał ciemny punkt, który sprawiał wrażenie, że się porusza. Po około 15 minutach obiekt zniknął na niebie, przysłonięty nadciągającymi chmurami.
Wszystko wynika na to że nie był to ten sam obiekt, którego obserwowano w Rzeszowie czy Mielcu ! W Ropczycach obserwacja miała miejsce około godziny 18:00 co jak wiemy z wcześniejszych ustaleń o tej godzinie NOL znajdował się nad Mielcem. Może chodzi więc o dwa NOL-e obserwowane w ten dzień ?
Kolejny świadek opowiedział mi, że ten sam obiekt zauważył późnym popołudniem w Wiśniowej czekając na autobus, gdy wysiadł na dworcu PKS w Ropczycach ponownie dostrzegł srebrzysty obiekt tkwiący nieruchomo lub wolno poruszającą się w kierunku północnym. Warto dodać fakt, że obiekt musiał być naprawdę duży ponieważ odległość z Wiśniowej do Ropczyc wynosi ponad 14 km w linii prostej. Obiekt obserwowany spod dworca PKS znajdował się w kierunku północnym. Zatem wszystko przemawia za tym, iż obiekt musiał znajdować się w okolicach między Borek Mały a Zakładami Magnezytowymi ?
NOL obserwowany nad Mielcem przemieścił się najprawdopodobniej w kierunku Tarnowa, gdzie został zauważony przez wielu mieszkańców miasta i okolic. Było to około godziny 20:15. Według relacji świadków obiekt pojawił się nagle, odbijając jaskrawe światło. Kula miała wielkość słońca i otoczona była dodatkowo świetlistym kręgiem.
Dziennik Polski nr. 169 z 19 lipca 1984 roku podał co następuje.
„Przez kilkadziesiąt minut setki osób widziały jasno świecącą kulę wielkości słońca zawieszoną nieruchomo w północnej części nieba. Zjawisko wywołało duze poruszenie w mieście i okolicach. Początkowo nieruchoma kula przemieściła się nagle z niezwykłą szybkością, ginąc niespodziewanie za linią horyzontu. Zagadka została wreszcie wyjaśniona za sprawą jednego z mieszkańców Tarnowa. Znalazł on otóż zawieszoną na drzewie...sondę meteorologiczną sporej wielkości – balon używany do badania stanów atmosfery. Sonda wysłana została prawdopodobnie z terytorium Czechosłowacji i zawędrowała w rejon Tarnowa. Jest to niezwykle rzadki przypadek, aby sonda tego typu zawędrowała akurat w ten region.’’
I cała sprawa została szybko wyjaśniona ? Czy jednak na pewno ? Z notatki prasowej wynika, ze był to balon, który spadł na ziemię, jednakże jej uważna lektura prowadzi do wniosku ze nie może chodzic o ten sam obiekt, który został zauważony nad miastem, ponieważ obiekt co napisano gwałtownie przemieścił się z dużą prędkością w kierunku północno-zachodnim znikając na horyzoncie. Wszystko pooznacza że obserwacje w Przemyślu, Rzeszowie, Mielcu i Tarnowie dotyczą tego samego obiektu, który pojawiał się nad większymi miastami. Co ciekawe kierunek lotu obiektu z Przemyśla pokrywa się w linii prostej z Rzeszowem i Mielcem.
Wygląda tez na to iż przypuszczalnie zdawano sobie sprawę, z czym naprawdę miano do czynienia, a wyjaśnienie mówiące ze był to balon było jedynie ‘zasłoną dymną’’ mającą ukryć rzeczywiste acz dla wielu niezrozumiałe wydarzenia. Potwierdza to kolejna relacja z Mielca którą otrzymałem w 2004 roku mówiąca iż krotko po ‘’zniknięciu’ NOL-a nad Mielcem przeleciały dwie pary MIG – 29 z kierunku północnego z oczywistych względów nie napisano o tym w ówczesnych mediach ! Nie wyobrażam sobie aby w czasach w których na każdym kroku znajdowano wrogów ludu pracującego, nie zestrzelono zwykłego balonu, który przeleciał nad całym obecnym województwem Podkarpackim i częściowo nad Małopolskim. Podane informacje oraz relacje świadków potwierdzają przypuszczenie że nie było to żadne znane nam ziemskie urządzenie. Obserwacja i pościg H. Bronowickiego potwierdza również że nie mogło chodzić o balon, który przy każdej próbie podejścia do niego przyspieszał bądź oddalał się od samolotu, a po jego oddaleniu ponownie obniżał pułap.
Oznacza to że obiekt zachowywał się w sposób inteligentny, bawiąc się pilotami w kotka i myszkę. Co więcej z relacji świadków wynika że obiekt musiał mieć znacznie większe rozmiary od jakiegokolwiek balonu meteorologicznego. Warto dodać, iż po przelocie tajemniczego ‘’balonu’’ miały miejsce wyjątkowe silne burze. Tak było chociażby w Mielcu i Tarnowie. Cztery dni później przez Tarnów i okolicę przetoczyła się potężna trąba powietrzna powodując wiele zniszczeń. Podobnie było także 30 czerwca 1961 roku Warszawie gdzie po obserwacji NOL-a pogoda zupełnie oszalała. Chciałbym na koniec tego opisu wrócić do dwóch najbardziej wiarygodnych osób Kazimierza Lubertowicza i Henryka Bronowickiego. W rozmowie ze mną obaj stwierdzili że kategorycznie nie był to żaden balon meteorologiczny jak sugerowały gazety. Co istotne nie za każdym razem wysyła się samoloty w kierunku balonów meteo, których wygląd i zachowanie było doskonale znane, zarówno kierownikowi lotów K. Lubertowiczowi i H. Bronowickiemu. Właśnie z tego powodu uważam relacje tych dwóch osób za niezwykle cenne i wiarygodne, rozstrzygają one bowiem moim zdaniem spór o to, czym był a właściwie nie był obserwowany obiekt pamiętnego lipcowego dnia 1984 roku!
Ciekawa historia, od siebie mogę dodać parę rzeczy a mianowicie rozważając czy był to balon czynie należy zwrócić uwagę, iż balon jest uzależniony od wiejących wiatrów. W realiach naszego województwa w okresie letnim w znaczącej większości przeważają wiatry nadciągające z kierunku zachodniego, tak więc nierealnym wydaje się przemieszczanie obiektu w kierunku Tarnowa nie zaś odwrotnie. Układ wiatrów zmienia się w okresie zimowym aczkolwiek nie da się bez dokładnych informacji ustalić jaki i czy w ogóle w tym dniu wiał wiatr. Dodatkowo pragnę zwrócić uwagę, iż prędkość poruszania się balonu musi współgrać z siłą wiatru - im słabszy wiatr tym wolniej balon leci. przy określeniu jego wysokości na względnie niską - nie więcej niż pułap 1000m odpada nam sprawa zmiany wiatrów na poszczególnych wysokościach. Tak czy inaczej - sprawa zagadkowa a w wyjaśnienie całej sprawy jako balonu po prostu niewierzę.
OdpowiedzUsuńTak dodatkowo obiekt wznosił się i opadał gdy pilot próbował się przybliżyć - obiekt nie był idealną kulą lecz bardziej czymś lekko owalnym choć ja zapamiętałem widok srebrzystej kuli.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko aż dziw bierze, że nikt nie wykonał choć jednego zdjęcia ?
Ja też widziałem tę kulę owego 13 lipca 1984 r. Miało to miejsce w Padwi Narodowej. Pamiętam, że kula prawie nieruchomo tkwiła na niebie i błyszczała w słońcu. Znajdowała się na południowej części nieba, a z czasem przesunęła się nieco w kierunku południowo-zachodnim. Około godziny 19:45 obiekt został zasłonięty przez burzowe chmury i więcej już go nie zobaczyłem.Do dziś zastanawiam się co to mogło być.
OdpowiedzUsuńJa też widziałem ten obiekt, będąc w okolicach Sokołowa Małopolskiego. Obiekt zauważyłem wysoko nad południowym horyzontem prawdopodobnie około godziny 14:00. Przesuwał się bardzo wolno na północ, zatrzymując się na długie postoje, a następnie zmienił kierunek na zachodni, ale było to już wieczorem i został zasłonięty przez nadciągające z zachodu chmury. Był więc bardzo dobrze widoczny przez co najmniej 3-4 godziny.
OdpowiedzUsuńTakie same obiekty, bo tym razem było ich trzy plus być może kilka mniejszych (obserwację utrudniało jasno świecące słońce), widziałem 1 maja 2011 roku nad Rzymem po mszy beatyfikacyjnej Jana Pawła II. Obiekty znajdowały się wysoko nad południowo-wschodnim horyzontem i na stałym wycinku nieba wykonywały swego rodzaju taniec, ustawiając się w trójkąty i linie.
Do Arek Miazga: Byłem przekonany, że w Internecie pojawi się masa filmów i zdjęć tych obiektów, a tu nie ma nic. W Rzymie było około milion czy nieco ponad milion ludzi, prawie każdy z aparatem, kilku osobom pokazałem te obiekty na niebie, ale raczej ich to nie zainteresowało. Zrobiłem kilka zdjęć, ale wyszły kiepsko.
Gdyby ktoś miał w miarę dobrą kamerę, to nie mam wątpliwości, że byłoby to jedno z najbardziej spektakularnych nagrań UFO w historii.
Dzięki to tylko potwierdza że ten obiekt obserwowały tysiące osób wiele z nich nie ma do dziś świadomości co to było ? Faktycznie ciekawa sprawa z tą obserwacją znad Rzymu ignorancja innych wzięła górę ale dobrze że choć Pan zwrócił uwagę i próbował ich zainteresować. Zapewne ''ludzie'' z Watykanu to maja nagrane ponieważ maja swoje programy ''badawcze'' ;)
OdpowiedzUsuńwiatam i to prawdopodobnie to ten obiekkt tez widzialem jako maly chlopiec, ba widzialo ze mna to rodzeństwo oraz rodzice. nie pamietam juz nawet kiedy to sie dzialo ale opis i termin mniej wiecej by sie zgadzal. poruszal sie na zachod wlasnie w kierunku tarnowa z prespektywy obserwacji w miejscowosci grodzisko/rozanka/szufnarowa. pisalem juz zreszta o tym panu arkowi
OdpowiedzUsuńgreg