Zdarzenia z udziałem
UFO lub ''nieznanego'' , często
występują w terenie niezamieszkałym przez ludzi, niektóre tego typu przypadki
mogą sugerować, że przypadkowa osoba znalazła się w nieodpowiednim miejscu i
czasie będąc świadkiem czegoś niezwykłego. Tak było w przypadku pewnego
grzybiarza, który natknął się w lesie na dziwaczne istoty.
W 2017 roku, jeden z
moich Czytelników bloga zapoznał mnie z interesującym zdarzeniem, które ociera
się o Bliskie Spotkanie w tym przypadku nie UFO, ale istot, które zostały
napotkane w lesie przez pewnego człowieka, który jest znajomym mojego
Czytelnika. Niestety ów świadek nie zgodził się na rozmowę ze mną, dlatego
wszelkie ustalenia w tej sprawie zostały spisane przez Pana Piotra i przesłane
do mnie za co serdecznie dziękuję. Zdarzenie miało miejsce w okolicy
miejscowości Koszęcin w woj. Śląskim najprawdopodobniej we wrześniu 2010 roku.
Świadkiem zdarzenia była osoba mieszkająca w okolicy Lublinca, która tego dnia
wybrała się na grzybobranie w swoje ‘’miejscówki’’. Grzybiarz do lasu wybrał się rowerem i po
przejechaniu około 3 km leśną drogą zatrzymuje się w miejscu, w którym od lat
zbiera grzyby. Obszar w którym znajduje
się przylega z prawej strony do drogi leśnej z zasadzonymi małymi drewkami –
sosny. Właśnie tutaj pojawia się wiele podgrzybków, jest to kwadrat 60x80 m.
Grzybiarz stawia rower w prawym narożniku kwadratowego obszaru i schylony
zbiera grzyby do wiadra. Tego dnia
poranek jest słoneczny. Kiedy kubeł się zapełnił świadek skierował wzrok
na lewo, i wówczas zauważył srebrzyste błyski pomiędzy drzewami i jakby ruch
? Grzybiarz pozostawia wiadro na rowerze
i postanowił idąc wzdłuż młodnika zobaczyć czym były tajemnicze błyski w lesie.
Kiedy dochodzi do leśnej drogi, około 30 metrów dalej lasu widzi wychodzące surealistyczne
postacie. Pierwsza wyglądała jak jakiś dmuchaniec grube nogi, ręce przyklejone
do korpusu, głowa półsfera bez szyi wychodząca z korpusu o kształcie
walcowatym. A tak o typu pisze Pan Piotr, który rozmawiał ze świadkiem.
‘’Pan G jak
opisuje potem w rozmowie ze mną, chciał sobie podejść tam gdzie się błyskało i
zobaczyć co się tam dziej. Ale teraz jak mówił potem poczuł strach, zdziwienie,
różne emocje. Stan trwał kilkanaście sekund, bo tamten stoi też na skraju
drogi. Nagle z lasu wysokiego wychodzi drugi osobnik. Drugi osobnik jest mniej
więcej połowy pierwszego. Tutaj widać dla odmiany korpus trójkątny, zawężający
się do dołu, chude nogi i ręce. Kolor biały. Przez pierś przebiega ukośna
szarfa, może pasek. Widoczna głowa, oczy wielkie czarne jak punkty. Dochodzimy
do gwoździa programu. Nagle pan G słyszy w swojej głowie takie zdanie: Boisz się co? W
odpowiedzi Pan G ledwo co się posadził na rower i
gna do domu. Po drodze o mało nie wpakowuje się na otwarte drzwi
samochodu, prawdopodobnie innego o grzybiarza, który stanął autem na poboczu jakiś
kilometr o tamtego miejsca.
Od tego czasu Pan G na grzyby nie
chodzi. Po zdarzeniu miał nieciekawy okres wybitnej nerwowości i podupadł na
zdrowiu’’.
Ilustracja wykonana przez grafika - artystę Michała Nabzdyk, ukazująca rekonstrukcję zdarzenia.
Zapraszam do zapoznania się z pracami Michała na
Dzięki współpracy Pana Piotra mogłem
zadać kilka prostych pytań skierowanych do świadka, który opisał wygląd postaci i
przebieg zdarzenia.
1. Proszę opisać przebieg zdarzenia rok, miejsce
okolicę
„Rok był
2010. Taka wieś śląska, stacja kolejowa jest, mamy parę sklepów, w sumie to las
dookoła, nic specjalnego. Do Lublińca jest jakieś 16-18 kilometrów. Spokojna
leśna okolica”
2. Proszę opisać wygląd istot, wzrost oraz
zjawiska świetlne w lesie
„Ten gruby,
większy wyglądał jak jakiś dmuchany
manekin, taki okrągły niby, nogi pulchne i ręce choćby rury. Palców nie
widziałem. A głowa to jak by garnek taki
półokrągły. Całość taka jakby szara jak beton”.
„A drugi to taki mały synek; miał tak jakby ściśnięty na brzuchu
był. Pasek albo taśma miał na
klacie w poprzek. Głowa była jak
normalna, ale oczy czarne, nic innego sobie nie przypominam. Jak pamiętam to
się błyskało albo odbijało coś srebrnego jakby lusterko między drzewami. Ale
tam nie poszedłem bo te dwa wyskoczyły na drogę’’.
3. Czy w trakcie obserwacji istot, odczuwał Pan jakieś
oddziaływania z ich strony
„Nie.
Dopiero jak poczułem w głowie to powiedzenie: Czy się boję? Wcześniej jak
zauważyłem tych gości to się zdziwiłem, potem trochę gęsiej skórki, jakby
dziwne zainteresowanie. Ale tak to nic”
4. Czy przed lub w czasie zauważenia istot, wyczuwalna
była ''dziwna cisza'' w otoczeniu brak leśnego życia itp.
„Nie. Tam
zresztą jest cicho jak to w lesie chyba, że jedzie jakiś chłop na kole (
rowerzysta ) ale z takiej odległości to widać ze jedzie. Czasem auto jedzie ale nie
powinno bo tu nie wolno. Są wrony –
takie wtedy słyszałem, dzięcioły i takie piskliwe ptaki – pliszki chyba. Poza
tym spokój i cisza”
5. Ile czasu trwało zdarzenie i jak się Pan
zachował
„Nie no
grzyby zbierałem spokojnie jak zawsze godzinka, półtora. Jak się nie gonię” . Dopiero
jak te dwa chopy wyskoczyły to może
trwało minutę?”
6. Czy zdarzenie wywarło na Pana jakiś osobisty wpływ
‘’Do dziś
nie mogę zrozumieć co to były za ludzie. Wie Pan, czuję się dość nieswojo,
ciśnie mnie w środku na samo wspomnienie. Nie pojadę tam już, zresztą tam
grzybów już nie będzie bo porosły te sosenki. Czytałem o tym w książce jednej
potem ale powiem, wierzyć mi się nie chce ze ja mógłbym to wiedzieć jakieś takie
istoty nie z tej ziemi. Żona to się domyśla, że ducha widziałem, ale nie
mówiłem nic. I szczerze mówiąc nie będę już do tego wracał, nie ukrywam, że po lesie
wolę teraz pójść na skrót we dwójkę”.
7. Czy w okolicy, w której doszło do zdarzenia
występowały zjawiska UFO, legendy lub inne podania o ''magicznych istotach''.
„Nie
pamiętam, nie chyba nie. W Koszęcinie tam w kościele jest jakaś legenda. Matka
boska się objawiła czy coś. Źródełko cudowne. Wie Pan proszę sobie tam pojechać
tam pewnie jest opis w kościele. Jest opowieść o wielkim raku, takie lokalne
opowieści. Ale żeby coś tu było to nie, raczej nie”.
Rysunek Pana Piotra w oparciu o zebrane relacje od świadka
Polna droga, która biegnie do miejsca zdarzenia zdj. Google Map.
W zasadzie to wszystko
co wiemy na temat tego egzotycznego zdarzenia, które w mojej ocenie mogło być
zupełnie przypadkowym zdarzeniem, w którym grzybiarz przyłapał na gorącym
uczynku pojawienie się dziwnych postaci. Na uwagę zasługuje aspekt srebrnych
błysków, niestety nie wiadomo czym one mogły być ponieważ grzybiarz idąc w tym
kierunku natknął się na wychodzące z tego kierunku lasu dwie karykaturalne
postacie. Warto dodać, że błyski pojawiły się w okolicy w której przebiegają
słupy z linią wysokiego napięcia. Czy owe błyski mogły być jakimiś przepięciami
na linii wysokiego napięcia ? Ciężko powiedzieć, wiadomo, że tego dnia nie było
zaników napięcia w sieci. Spekulując czym były błyski można zgadywać, że być
może było tam coś w stylu UFO, lub po postu błyski były energią, która spowodowała
pojawienie się tych istot, coś ala ‘’portalem’’ ? Zaznaczam to tylko luźna
spekulacja.
Można stanowczo odrzucić, aby istoty były przebranymi ludźmi, tym bardziej, że Pan G stał od nich zaledwie około 30 metrów i dość dobrze się im przyjrzał. Dodatkowo słyszał jakby telepatyczny głos wewnątrz swojej głowy ‘’Boisz się’’ co nie jest raczej w domenie ludzkiej możliwości. Najwyraźniej dziwne ‘’byty’’ odczuły strach, który towarzyszył w trakcie zdarzenia świadkowi. Wygląd postaci jest w tym przypadku dość kuriozalny nawet ‘’robotyczny’’ poruszały się dość niezgrabnie i nie miały wyglądu klasycznych ‘’obcych’’, których wygląd zakorzenił się w popkulturze. Czy byli to kosmici – jestem zdecydowanie daleki od stawiania takich poglądów, na pewno świadek spotkał się z czymś przedziwnym, czego nigdy w życiu nie doświadczył, co niestety spowodowało u niego nerwicę i znacznie pogorszenie stanu zdrowia, dlatego niechętnie powraca do swojej historii. Tego typu zdarzenie doskonale ilustruje, jak przypadkiem możemy w lesie i nie tylko natknąć się na coś przedziwnego co zdecydowanie nas przerasta. Tak odludne miejsca jak lasy zawsze miały pewną magię i tajemniczość, kiedy ludzie mieli widywać różne ‘’magiczne postacie’’, kule światła, które stygmatyzowano głównie jako złe i demoniczne. W mojej ocenie szansa spotkania z ‘’nieznanym’’ jest znacznie większa tam gdzie nie ma ludzi, jak właśnie lasy i obszary leżące z dala od ‘’cywilizacji’’.
Można stanowczo odrzucić, aby istoty były przebranymi ludźmi, tym bardziej, że Pan G stał od nich zaledwie około 30 metrów i dość dobrze się im przyjrzał. Dodatkowo słyszał jakby telepatyczny głos wewnątrz swojej głowy ‘’Boisz się’’ co nie jest raczej w domenie ludzkiej możliwości. Najwyraźniej dziwne ‘’byty’’ odczuły strach, który towarzyszył w trakcie zdarzenia świadkowi. Wygląd postaci jest w tym przypadku dość kuriozalny nawet ‘’robotyczny’’ poruszały się dość niezgrabnie i nie miały wyglądu klasycznych ‘’obcych’’, których wygląd zakorzenił się w popkulturze. Czy byli to kosmici – jestem zdecydowanie daleki od stawiania takich poglądów, na pewno świadek spotkał się z czymś przedziwnym, czego nigdy w życiu nie doświadczył, co niestety spowodowało u niego nerwicę i znacznie pogorszenie stanu zdrowia, dlatego niechętnie powraca do swojej historii. Tego typu zdarzenie doskonale ilustruje, jak przypadkiem możemy w lesie i nie tylko natknąć się na coś przedziwnego co zdecydowanie nas przerasta. Tak odludne miejsca jak lasy zawsze miały pewną magię i tajemniczość, kiedy ludzie mieli widywać różne ‘’magiczne postacie’’, kule światła, które stygmatyzowano głównie jako złe i demoniczne. W mojej ocenie szansa spotkania z ‘’nieznanym’’ jest znacznie większa tam gdzie nie ma ludzi, jak właśnie lasy i obszary leżące z dala od ‘’cywilizacji’’.
Czy te, "karykaturalne postacie", nie kojarzą się wam z karykaturą właśnie, słynnej pary robotów z Gwiezdnych wojen: 3PO i R2-D2? Jeśli jest rzeczywiście tak, że ta nieznana siła tworzy dla nas jakieś teatrum, to pewnie czerpie ona materiał do wizji np z naszej indywidualnej lub zbiorowej pamięci czy nieświadomości. To by się zgadzało, świadek ujrzał istoty, których obraz miał już gdzieś w zakamarkach swojej pamięci Zastanawia mnie jeszcze, co tak naprawdę widział świadek? Czy było tam coś, co tylko pokazało się świadkowi poprzez filtr, czyli, wyglądało zupełnie inaczej, a na skutek jakiejś manipulacji (korzystającej z zasobów pamięci świadka) świadek ujrzał to jako robociki z filmu, czy też ta nieznana siła (realizując jakiś nieznany nam program) postanowiła właśnie temu człowiekowi wyświetlić taki obraz? Co do linii energetycznych, to Arek w swojej książce przytacza przykłady, że takie manifestacje czasami występują w pobliżu takich źródeł energii. Być może ta siła, sama również potrzebuje zasobów energii by coś nam zamanifestować? Stąd pewnie sąsiedztwo trakcji wysokiego napięcia lub burzowa pogoda. Jednak do takiego obrazu sytuacji ( że są to wizje fundowane nam przez nieznaną siłę i w nieznanym na celu, a nie rzeczywiste istoty np. z innych wymiarów)nie pasują mi przypadki, gdzie np. te istoty wyglądają na zaskoczone naszym widokiem, spotkaniem z nami. Czy fundowana nam wizja, obraz byłby zaskoczony naszą obecnością? Wizja może np. do nas przemawiać, może nam się wydawać, że coś z nami robi, ale czy wizja może mieć jakąś własną świadomość, wolę i być zaskoczona, przestraszona nami?
OdpowiedzUsuńTak to prawda i z Woroneża, też jest pewne podobieństwo, istoty takie z wyglądu arhetypowe dla związane z obrazem ''kosmitów''. Ciężko powiedzieć, świadek zamknął się w sobie i nie chce o tym pamiętać. Tak to prawda linie energetyczne i inne źródła napięcia są regułą w czasie spotkań z UFO, ale także gdzie pojawiały się istoty związane z ''żywym folklore'', taka jedną sytuację opisałem w mojej książce. Tak samo można powiedzieć o naprawach UFO -- załoga zawsze wygląda na zaskoczonych, chociaż ich wówczas zachowanie jest surrealistycznie dziwne.
UsuńWygląda to jak zniekształcony obraz: R2D2 o wzroście i kończynach Chewbacci oraz C3PO z pasem Chewbacci na piersi. Wszystko to odpowiadałoby tej teorii: http://caravaca102.blogspot.com/. Distortion Theory.
UsuńTrafna uwaga z tym że te postacie moga przypominać postacie z gwiezdnych wojen!
UsuńA co do teorii że w lasach czy innych odludnych miejscach łatwiej o kontakt z nieznanym, to nie jestem przekonany.
Jeśli ktoś spotyka jakieś dziwne istoty na odludziu gdzie jest sam to wtedy od razu ma skojarzenia ze to coś niezwykłego. Ale jak byś zobaczył coś takiego w galerii handlowej? Też byś sie wystraszyl? Myślę że w galerii handlowej gdzie jest pełno ludzi i często są jakieś dziwne ekspozcje, przebierańcy reklamujacy różne produkty, jest szansa że wielu ludzi by to zignorowało. Dlatego albo 'ufoki' pojawiają się głównie w odludnych miejscach żeby tam straszyć ludzi, albo pojawiają się wszędzie tylko że ludzie ich nie zauważają lub ignorują np w miastach.
Mam nieodparte wrażenie , że istoty te odwiedzają nas w celach turystyczno-poznawczych.Prawdopodobnie posiadają możliwość poruszania się pomiędzy wymiarami rzeczywistości być może równoległymi z naszą. My jako ludzie nie postrzegamy tych wymiarów , w wyniku ograniczonej naszej percepcji.Jedyną możliwością poznania prawdy wydaje się odkrycie przez nas istnienie tych wymiarów.Być może konieczne będzie wynalezienie urządzeń , które na to pozwolą , a którymi prawdopodobnie dysponują nasi goście.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Jarek
Tak niegdyś była taka teoria, ale w mojej ocenie nie bardzo widzę jej sens -- to czym ''ONI'' są interesują się głównie nami, My mamy coś co ich szczególnie przyciąga, pytanie co ... ?
UsuńNa to pytanie odpowiedź jest w Apokalipsie, ostatniej księdze Nowego Testamentu.
UsuńKiedy badanie w terenie?
OdpowiedzUsuńZ przyczyn, które podałem w artykule nigdy no, może zdjęciem z miejsca zdarzenia, ktore dziś już jest lasem, a nie młodnikiem.
UsuńTrzeba znaleźć to miejsce, zbadać okolicę, szukać świadków. Takie przypadki są wyjątkowe i zasługują na badanie.
OdpowiedzUsuńJest znane dokladnie to miejsce?
OdpowiedzUsuńTak dzięki świadkowi Pan Piotr zna to miejsce, ale zmienione bardzo od tego czasu - świadków nie ma, oprócz grzybiarza w okolicy nie było nikogo...
UsuńJako iż jest "prowodyrem" tematu, powiem tylko iż Pan obserwator zdarzenia w naszych kontaktach bardzo prosił o dyskrecję, a jego stan zdrowia w wyniku tego zdarzenia mówiąc delikatnie, nie uległ poprawie. Aktualnie jest on bardzo chory. Jest on ojcem mojego kolegi, a do tego w rodzinie ta sprawa wywołuje złe skojarzenia. Miejsce zmieniło się, bo teraz stają tam drzewka, właściwie drzewa. Kiedy zdarzenie miało miejsce były to krzaczki,takie małe drzewka do pasa. Między nimi zbierał grzyby. Słupy linii energetycznej są drewniane nie kratowe. I w zasadzie to wszystko. Koszęcin, Kalety i okolice znane są z różnych dziwów. Może byś Arek wspomniał o obserwacji gnoma, czy też istoty o wyglądzie małego diabła, poczynionej przez osobę mi bliską? Tu nie będzie problemu bo miejsce znamy a i jego historia jest ciekawa. Pozdrawiam wszystkich na forum. I takie to dziwy niesie nam życie.
OdpowiedzUsuńTutaj to zdarzenie z ''diabłem'' opisałem zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńhttp://arekmiazga.blogspot.com/2018/02/magonia-po-polsku-spotkania-z.html
Podobne incydenty miały miejsce w Belgii w 1974 r. i w USA w 1976 r. Zbliżony opis tych istot., i przykre doświadczenia świadków tych wydarzeń.W jednym z przypadków świadek dodatkowo zauważył stojący obok dziwny pojazd.
OdpowiedzUsuńartur
..Ińska, nie Iwińska,..
OdpowiedzUsuńAch, te zjawiska nierozpoznawalne, dziwne, w tym UFO - mogą mieć wszelkie znamiona zmiany skali, czyli odwzorowań podobieństwa (zmian gabarytu, znanej już formy, do pewnego stopnia), jak i ścieśnienia, rozciągnięcia skali czasowej (czas wolniej, szybciej płynący), translacji,i na skali czasowej,jak i w wymiarze geometrycznym, przeniknięć wymiarów - znowu tu są liczne odniesienia do fabuły gatunku Sci-Fi.
Pamiętać należy także, co sugerował nieśmiało słynny fizyk, chyba Feynman - czyli Wszechświat materialny, jakby stworzony na poziomie naszej Rzeczywistości postrzeganej przez Nas, a choćby z każdym protonem w Tej Rzeczywistości - niezmiennym, co do jego masy i ładunku elektrycznego, także ładunku znaku, spinu etc. - bo to być może jeden i ten sam proton - cząstka elementarna - z tak "nadanymi przez Coś, lub przez Kogoś" stałymi fizycznymi dla Naszej Rzeczywistości, lecz cząstka unikatowa, pod tym względem, że po spirali czasoprzestrzennej zanurzająca się i wynurzająca tu i ówdzie do- i z- Naszej Rzeczywistości, bardzo szybko, ulotnie, niepostrzeżenie, dająca wrażenie istnienia wielu milionów bilionów bilionów protonów w Naszej Rzeczywistości - a każdy z nich, mimo to - nadal z ustalonymi takimi, a nie innymi swoimi - stałymi fizycznymi - masy, znaku, ładunku, spinu, etc.- niezmiennymi, "ani na jotę", z cząstki na cząstkę.
Do tego jednak potrzebna byłaby jakaś dyskretna oś kwantyzowanego czasu, ze stałą Plancka bliską wykładnikowi:
10-E38 sek. -
Słownie: dziesięć do minus trzydziestej ósmej sekundy, lub oś czasu jeszcze nieco gęściej upakowanych skoków / kroków skwantyzowanego czasu:
10E-74 sek.?
Po dwakroć, w skali wykładnika potęgi? Słownie: dziesięć do minus siedemdziesiątej czwartej sekundy?
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTo poniżej, nadal na serio, a odnośnie nadal legend o dobrym megalitycznym raku spod Koszęcina, jak i z kolei, o złym, podstępnym, niezwykle złośluwym, destrukcyjnym megalitycznym raku z lobliskiego jeziora spod Ińska.
OdpowiedzUsuńOtóž, był taki odcinek serii TNG we "Star Trek", w którym to nagle Commander Will Riker (drugi dowodzący rangą zaraz po Captain Jean-Luc Piccard na pokładzie Star Trek Enterprise) uświadamia sobie podświadomie, ale i z czasem - także sporej części pozostałych członków załogi, także w ten sposób potraktowanych przez Obcych,ze byli regularnymi ofiarami uprowadzeń przez Bliżej Nieznaną Rasę Obcych Rakopodobnych Istot, w zarysie humanoidalnych, lecz posiadająch w miejscu ludzkiej dłoni - dość charakterystycznie szczękające szczypce raka.
Dokładnej postury, ani fizjonomii oblicza tych Istot - (a dokonujących czasem ultraszybkich i makabrycznej skali eksperymentów "sekcji" np. "ramienia" i natychmiastowego "zrostu/ gojenia kończyny", a na uprowadzanych ludzkich członkach załogi Star Trek Enterprise) - nigdy w fabule tego odcinka nie ujawniono.
Bowiem Istoty te spowijał zawsze jakiś, jakby "bokserski szlafrok" wraz w głębokim kapturem naciągniętym na głowę u tych Rakopodobnych Istot. (a między innymi w tomografii pokładowej dr medycyny Crusher wykonywanej na Commander Will Riker'ze - okazało się, że Ci Obcy, uprowadzający w trakcie snu Commandera Will Rikera, z pokładu Star Trek Enterprise "hiperprzestrzennie", czy "podprzestrzennie", specjalnie skonstruowaną pułapką-tunelem, a na swój pokład Statku Obcych Rakopodobnych - dokonali w pewnym momencie sekcji - czyli drakońskiego przecięcia całego jego ramienia u nasady kończyny - ręki w tułowiu, po czym błyskawicznie tą część naruszoną kończyny - doprowadzili do zrostu, czy niepostrzeżenie do zagojenia, do tego stopnia, że wykazać to jedynie mogła uważna inspekcja narządów wewnętrznych w tomografii komputerowej).
Niestety, nie wiem czy ten odcinek TNG był kiedykolwiek wyemitowany w Polskiej TVP, a oglądnąłem go całkiem niedawno na Youtube w okresie 2014-2015, kiedy to jeszcze prawa autorskie, jak i "jeszcze inne" , pozostałe "czynniki geopolityczne" nie spowodowały całkowitego usunięcia wszystkich wcześniej spotykanych i popularnych odcinków "Star Treka", lecz tylko z serii TNG. (na plan pierwszy bowiem, nie wiafomo czemu?! - po Youtubie wysunął się kinowy sequel z jakimś rosyjskim scenarzystą scenariusza do kolejnych kinowych odcunków "Star Trek", czy akurat te odcinki "Star Trek", lecz grubo po ok. 2005-2008 roku , a w których pewne role w "Star Trek" -grał z kolei pewien zmarły już rosyjski aktor anglojęzyczny, a pochodzący z Sankt-Petersburga)
Cytat:
OdpowiedzUsuń"...My mamy coś co ich szczególnie przyciąga, pytanie co ... ?"
Mamy życie wieczne, które jest niekończącym się i nieskończonym źródłem energii życiowej pochodzącej prosto od Boga Stwórcy, zamieszkującego pośród nas i wewnątrz naszych dusz. Było wiele przypadków, w których opisano jak zbliżające się istoty pozbawiały człowieka energii, tak, że słabł i chorował, a czasami wkrótce umierał. Nic dziwnego, że ten pan jest teraz chory i słaby. Zabrano mu dużą porcję energii życiowej.
Za nie długo opublikuję nieco kontrowersyjny, ale zmuszający do myślenia artykuł, który własnie będzie poruszał aspekt tych ''paranormalnych pasożytów'' ;)
UsuńPodam tutaj jeszcze początek całości części polskojęzycznej, dotąd przesłanych tutaj w formie wpisu na tym forum:
OdpowiedzUsuń[Anonimowy profil] 18:51 10 XII 2018r.
Uwaga na "mega-egzoraki", żartem, (Bowiem sam rak, występujący w Star Trek, a w jednym z odcinków serii TNG był bardzo przebiegły względem fabularnego ludzkiego składu załogi Star Trek Enterprise, a w zasadzie to - cały Statek Obcych Rakopodobnych)
Otóż:
Związki biologiczne, a badań antropologicznych nad niewątpliwie - wszelką różnorodnością form życia biologicznego odzwierzęcego tu na Ziemi z detalami fabuł filmów Sci-Fi - obserwuję od bardzo dawna. Nie stroni od nich i kultowy "8-smy Pasażer Nostromo".
Tutaj chodziło mi o czasem badaną, analizowaną: niezwykłość układu nerwowego dziesięcio-stawonogów: raków, krabów, w tym i daleko spokrewnionych "langust krewetkowatych", zwanych z polska "rawkami" (np. Rawka Błazen, ang. Coloured Mantis Shrimp), zwracam po prostu uwagę na: niezwykłą szybkość reakcji, jak i na szybkość wyzwalania impulsów nerwowych u tych 10-cio-stawonogów, jak i na siłę tnącą szczypiec - raków, a czasem i u megalitycznych krabów z Cieśniny Bosfor, w końcu na siłę uderzeń przednich bokserkowatych chitynowatych odnóży (do 1.5kN) - Rawki Błazna - zdolne u dorosłego osobnika stłuc grube szklane akwarium - to zawsze dość niebezpieczny nabytek u akwarysty - czasem z koniecznością stosowania - całkowicie akrylowego akwarium - stąd i zapewne pomysł się zrodził u twórców fabularnego Star Trek serii TNG na nakręcenie pewnego odcinka - wielce zagadkowego - z podstępną Załogą pewnego Statku Obcych Egzoplanetarnych Istot Rakopodobnych - stosujących skryte zdalne hiperprzestrzenne pułapki, a "dosłownie odławiające" za snu - ludzkich osobników z załogi Star Trek na samym pokładzie S.T.Enterprise - do sobie tylko - IM JEDYNIE - znanych eksperymentów...
Osobniki typu Rawka Błazen - jako przedstawiciel 10-cio stawonogów z segmentową budową ciała znamienną dla rawek [jednak słabo opancerzoną osłonami chitynowymi], a trochę dla krabów i raków znane są z inteligencji, szybkości, siły atakowania, jak i z zamiłowania do polowania na wszelkie upatrzone ofiary.
To odnośnie legend o megalitycznych rakach spod Koszęcina, czy [Iw]Ińska, pośród Ludowych Legend Regionalnych.
Ma Pan wyrozumiałość dla wywodów trochę bardziej zawiłych, ale w sumie logicznych.
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie w Kosmosie możemy spotkać wszelkie formy życia, czy form "bytowania życia organicznego", a w innej nieco (bo zawsze zmodyfikowanej, zniekształcone) formie, znane nam po części z Naszego Świata Zwierzęco-Roślinnego na Ziemi,... co nie wyklucza istnienia jednocześnie Boga, ba! - ludzi, i jako takiego - ogółem - gatunku ludzkiego - wielce uprzywilejowanego w Kosmosie, moim skromnym zdaniem.
Tyle wiem, czy" nie wiem", co jest to raczej "mocno utwierdzone gdzieś w środku przeświadczenie".
Potrzebna byłaby na to rozwinięta prawie od podstaw pewna nowa nauka, działem - z pogranicza psychologii, socjotechniki, i nauk społeczno-socjotechnicznych o "wpływie egzo-planetarnych czynników, i obcej inteligencji - hipotetycznie - na psychologię tłumu, w tym na rozwój społeczeństw".
Coś jest w "tym temacie" na rzeczy - choćby z nadążnością przemian różnych form manifestacji Niezidentyfikowanych Zjawisk i Obiektów, z tą nadążnością - adekwatną do stanu rozwoju wiedzy technicznej społeczeństw i nauki, czy braku anafelbetyzmu i popularyzacji piśmiennictwa, jako takich, na przestrzeni wieków, czy dziejów kolejnych cywilizacji.
Choć, są już nauki pokroju paleoastronomia, paleoakustyka, paleo- i egzo-biologia, w jednym: paleo-egzo-biologii, to to jednak za mało, w tym akurat temacie, traktowanym na tym blogu.
Nie wiem czy pan zna ten blog. Jeżeli nie, to ta teoria może być dla Pana interesująca:
OdpowiedzUsuńhttp://caravaca102.blogspot.com/
Piszę do Pana Anonimowego aby zaprzestał już pisać swoich komentarzy o Star Treku i innych dziwactwach ponieważ nie wnoszą one nic do tego zdarzenia i będę je usuwał pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja tez mam prośbę aby nie pisać bzdur związanych ze Star Trek, Gwiezdnymi wojnami i robotami w nich występującymi, bo jest to ośmieszanie naprawdę ciekawego zdarzenia.
OdpowiedzUsuńNie minujcie postów odnośnie Star Treka ,ponieważ nasza Tiamat a potem to co z niej zostało nazwane ziemią była świadkiem właśnie takich kosmicznych wojen. I to co przedstawia ten film nie jest wcale oderwane od rzeczywistości.Wielkie korporacje filmowe dobrze to wiedzą i czerpią swoją wiedzę ze starożytnych źródeł i przekazów ,które nie są upubliczniane i nie uczy się tego na lekcjach historii ,ale oni wiedzą i znają prawdę. Dlatego to co dla nas jest science-fiction dla nich jest prezentowanie prawdy ,jak w większości filmów z tego gatunku. .
OdpowiedzUsuńPrzypadkowo trafiłem na ten artykuł i chciałbym w tym miejscu podzielić się pewną informacją dotycząca podobnego zdarzenia w tej okolicy.Obecnie mieszkam w Częstochowie lecz przed laty często bywałem w tamtych okolicach ze względów rodzinnych. (Sadów,Koszęcin,Lubliniec) Słyszałem kiedyś historię,która miała miejsce w pobliżu ośrodka nadawczego polskiego radia w Koszęcinie.Miało to miejsce w 1982 roku późną jesienią (w końcu listopada) Nie wiem czy to miało jakiś związek z radiostacją gdzie stały dwa maszty nadawcze a sama radiostacja była silnym ośrodkiem nadawczym lecz jeden z sąsiadów mojej cioci opowiadał,że kiedy wracał do domu w porze wieczorowej z pobliskiej rozlewnii paliw zauważył dwie świecące na żółto kule swiatła,które lawirowały w pobliżu pola masztowego.W związku z tym obawiając się,że kule są efektem wyładowań elektrycznych postanowił zatrzymać się i przez chwile je poobserwować.Twierdził,że już kilka lat wcześniej kiedy uruchomiono obiekt nadawczy z masztami były kłopoty,ze wzgledu na ogromne pole magnetyczne,które było efektem pracy nadajników na mocy maksymalnej. Wg niego stwarzało to zagrożenie dla rozlewnii paliw gdzie dosłownie wszystko iskrzyło przy czynnościach związanych z napełnianiem i opróżnianiem cystern kolejowych.Kiedy zatrzymał swojego fiata i obserwował te obiekty nagle z drugiej strony nadleciał inny obiekt w kształcie rury lub walca.Wspominał,że pogoda tamtego dnia była bardzo ładna,brak opadów a nawet zachmurzenia wiec dobrze się mu przyjrzał.Walcowaty obiekt był zupełnie ciemny,leciał na wysokości ok 15-20 metrów w absolutnej ciszy. Nadleciał na pole masztowe i zawisł nieruchomo na kilka chwil.W tym czasie kule,które w dalszym ciągu lawirowały w pobliżu skryły się w koronach drzew pobliskiego lasu(miał wrażenie,że wylądowały na chwile w pobliżu drogi dojazdowej do ośrodka nadawczego.Po czym wzniosły się ponownie i zostały wchłonięte lub wleciały do tego rurkowatego obiektu.Po krótkiej chwili ciemny obiekt błysnął kolorem ciemno fioletowym i dosłownie rozpłynął się w powietrzu,Fioletowa poświata ,która wyglądała jak mgła lub smuga była widoczna jeszcze przez kilka sekund.Kiedy wszystko znikło i obserwator zajścia wsiadał do samochodu,nadjechała jakaś kobieta,która się zatrzymała obok.Była roztrzęsiona i przerażona gdyż jak twierdziła,że jadąc główną drogą (w stronę Lublińca) kilkaset metrów wcześniej przed wzniesieniem w pobliżu drogi dojazdowej do ośrodka zauważyła idące poboczem dzieci w czarnych płaszczach (tak twierdziła gdyż wzrost tych osobników mógł na to wskazywać,byli niscy,około 1.2 m.Kiedy zaniepokojona włączyła długie światła i zwolniła tych dwóch osobników wyskoczyło jej na środek drogi i odwrócili się twarzami w jej kierunku.Doznała wtedy przerażenia ponieważ to nie były dzieci jak jej się wcześniej wydawało tylko jakieś potwory.Istoty zaczęły się szybko zbliżać do jej trabanta i w tym momencie przerażona ich widokiem zaczęła uciekać.Wyminęła je i zatrzymała się dopiero obok stojącego samochodu sąsiada mojej ciotki,któremu opowiedziała tą historie.Po chwili rozmowy kiedy emocje i nerwy opadły ludzie Ci rozjechali się do domów.Ponoć było jeszcze kilku innych świadków tego zdarzenia,którzy również widzieli te lub podobne świetliste obiekty w okolicy ale z daleka.Do podobnego zdarzenia doszło ponoć kilka lat później (bodajże latem w sierpniową noc w 1987 lub 1988 roku.Zdarzyło się to również w pobliżu ośrodka nadawczego ale wtedy był widoczny tylko jeden cygarowaty obiekt,który pulsował białym stroboskowym światłem przesuwającym sie po całej jego długości i który bezgłośnie z niesamowitą prędkością przeleciał dwukrotnie nad tamtym terenem w ciągu kilku sekund.Być może,któryś z czytelników slyszało coś na ten temat i ma jakieś informacje dotyczące opisanych zdarzeń.
OdpowiedzUsuńBardzo proszę o meilowy kontakt arekmiazga@gmail.com
UsuńWitam,wysłałem do Pana maila. Pozdrawiam
UsuńChciałabym tu opisać pewne moje wspomnienie.Był rok 1991.Miałam wtedy 14 lat.Przebywałam w wakacje u swoich dziadków w Tarnowskich Górach.Wraz z nimi pojechałam w pielgrzymkę na jasną górę do Częstochowy.Kiedy pielgrzymka dobiegła końca pojechaliśmy w odwiedziny na obiad do kolegi dziadka.Dziadek był kierowcą zawodowym.Na codzień jeździł cysterną.Rozwoził paliwo na śląsku.Cysternę zwykle napełniał w bazie koło Lublińca.Jego kolega tam pracował.Przypominam sobie fragment rozmowy dziadka z tym panem.Opisywał dziwne latające obiekty.Mówił także o pojawiających się tajemniczych kolorowych postaciach widzianych nocą w pobliżu tego miejsca.Będąc ostatnio u sąsiadki jej syn oglądał film o UFO.Opowiedziałam mu o tamtej rozmowie.Zainteresowała go ta sprawa.Kiedy później pokazał mi tą treść skojarzyłam że prawdopodobnie jest to miejsce o którym wtedy słyszałam.
OdpowiedzUsuńMieszkalem w okolicach przez cała swoja młodosc i powiem ze ja wierze w to co sie wydarzyło.Na przelomie lat 70i80 w rejonie masztow i rozlewni ludzie widzieli swiatla w nocy nad lasem.W stanie wojennym nawet wojsko przez chwile zajelo sie tym wszystkim.Matula mowila mi o dzieciach ktore widzialy tam bialego ludzika w lesie.Babka mowila ze po wojnie tez cos fruwalo nocami.Pewno lubia nasze okolice i odwiedzaja zeby zobaczyc jak sobie zyjemy.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący artykuł.Wprawdzie poszukiwałem informacji o przetargach gminnych i nie interesuje się tematami zjawisk nadprzyrodzonych ale słyszałem o podobnym przypadku.Kiedy byłem z ojcem na wczasach w ośrodku w Kucobach przyjechała rodzina,która zamieszkała w sąsiednim domku.Zakolegowałem sie z synem tych ludzi i dużo czasu spędzaliśmy wspólnie.Pewnego dnia przechodząc obok hydroforni przystanął i przez dłuższą chwile wpatrywał się w duży zbiornik wodno powietrzny.Zapytałem co się stało,dlaczego tak się przygląda.Powiedział,że coś mu się przypomniało.Opowiedział mi,że kiedy był młodszy spotkała go dziwna sytuacja.Wracał z sąsiadem i koleżanką z mikołajków.Po drodze samochód im się zepsuł i kierowca wysiadł go naprawić.On z koleżanką siedzieli w środku kiedy do drzwi z lasu podszedł ktoś kto był ubrany całkowicie na biało.Nie wiedział kto to jest bo dziwnie wyglądał.Miał dziwną twarz lub maskę.Próbował z nim rozmawiać ale się nie dogadali jednak ten ktoś przez uchyloną szybę podał mu coś co przypomniało rurke szklaną i przekazał mu jakby telepatycznie żeby miał ją ze sobą i nikomu jej nie dał.Po jakimś czasie ponownie odwiedzili go ci sami goście na podwórku przed domem.Był to dokładnie ten biały człowieczek wraz drugim takim samym.Zauważył ich,że idą i wyszedł do nich.Mówił,że coś podświadomie mu kazało wyjść i oddać ten przedmiot.Poszedł do samochodu gdzie go zostawił i zaniósł im.Zabrali to i wsiedli do czegoś takiego jak ten zbiornik w hydroforni i odlecieli jak rakietą.Powiedział mi,żeby zachować to w tajemnicy bo rodzice zakazali mu o tym mówić.Po wakacjach znajomość sie urwała.Nie pamietam dokładnie jego imienia ale kojarze,że pochodził z rejonu Częstochowy lub Lublińca.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje, gdyby udało sie panu przypomnieć dane tego człowieka proszę o kontakt pozdrawiam
UsuńChłopak miał na imię Wiktor lub Wojtek.Nazwiska nie pamiętam.Mój ojciec z jego ojcem kumplowali się w czasie pobytu ale później kontakt sie urwał.Tata zapamiętał jedynie że ojciec tego chłopaka miał na imię Jacek i że pochodzili z którejś miejscowości w pobliżu Lublińca.W tamtym okresie jeździli nową Skodą Favorit w bordowym kolorze.
UsuńW zasadzie te anomalie nie występują tutaj obecnie poza przypadkiem z 2010 roku.Zgodzę się że kiedyś rzeczywiście kilka razy było zamieszanie z powodu tych świateł na niebie.Pamietam również opowiadania dziadków i sąsiadów.Wszystko działo się mniej więcej w w latach 1975-1990.Później te wszystkie zjawiska ustąpiły lub ludzie ich nie widzieli.Radiostacja jest oddalona od drogi o jakieś 200 metrów.Rozlewnia w lini prostej od masztu o jakieś 3 kilometry.Do radiostacji dojeżdża sie drogą przez las.Rozlewnia też jest otoczona z jednej strony lasem z drugiej polami.Nikt tam nie mieszka.To wszystko działo sie 40 lat temu i zbiegło się w czasie z uruchomieniem radiostacji.Na początku nie bylo żadnych świateł.Ludzie na nocnym niebie widywali zupełnie ciemne obiekty.Wyglądały jak wiadra i były czarne jak smoła.Dopiero później była ta historia z kulami kiedy jedna kobieta na odcinku drogi przez las widziała tych dwóch potworków.Z ciekawszych była jedna historia miejscowego dziecka z początku lat osiemdziesiątych.On w lesie jak im się zepsuł żuk rozmawiał z jakimś śnieżnobiałym stworkiem.Później ten sam stworek przyszedł do nich na podwórko.To dziecko mu dało jakąś słomkę,Opowiadali ze ta słomka wyglądało jak trochę większa cygarniczka.Stworek wsiadł do czegoś na kształt dużej rury wystartował zaczął się cały jarzyć na żółto i zniknął.W pobliżu bazy na polu w nocy tez w tamtych czasach widziano mrugajace światło a nawet zarys postaci kogoś kto tam chodził przy tym czymś.Ostatnie zdarzenie jak pamietam to był przelot czegoś co świeciło albo mrugało na srebrno.Było jasne jak meteoryt i bardzo szybkie.Ludzie którzy to pamiętali i mówili w większości już nie zyją.Obecni mieszkańcy nie mają pojęcia co tu się kiedyś działo.W jakimś momencie interesował się sprawą urząd bezpieczeństwa ale sprawe wyciszono i nie rozpowszechniano.Zakaz opowiadania dostali zarówno pracownicy radiostacji jak i rozlewni pod rygorem utraty pracy.Argumentowano że rozlewnia jak i radiostacja są ośrodkami strategicznymi.Nie było w interesie żeby informować o zajściach kogokolwiek.Chodziło aby uniknąć przyjazdu rożnych osób które mogłyby to nagłośnić.Takie sprawy nie były na rękę ówczesnym władzom PRL.Gdyby w tamtych czasach był internet Koszęcin byłby słynny.Ludzie badacze i naukowcy całego świata zjeżdżali by do nas.Niestety zjawiska wystąpiły w nieodpowiednim czasie.Władze i sluzby spowodowały że mało kto cokolwiek wie.
OdpowiedzUsuń