Wśród dawnych
obserwacji UFO odnotowanych na terenie naszego kraju są obserwacje niezwykle
spektakularne, w których świadkami nie
były pojedyncze osoby a setki, a nawet tysiące. Jednym z takich
przypadków była ośmio godzinna
obserwacja świetlistego obiektu jaki pojawił się w dniu 30 czerwca 1961 roku
nad Warszawą. To niezwykle interesujące
zdarzenie jest praktycznie nieznane w branży ‘’ufologicznej’’. Dziś postaram się w skrócie przypomnieć tą obserwacje ponieważ mija właśnie 51 lat.
Często
zapominamy o dawnych obserwacjach UFO jakie miały miejsce nad Polską a wiele z
nich nawet tych dalekich jest niekiedy paradoksalnie ciekawsza od nie jednej
obserwacji typu CE. Jedną z takich obserwacji jest niewątpliwie zdarzenie z 30
czerwca 1961 roku do jakiego doszło nad Warszawą a świadkami obserwacji były
tysiące osób. Obserwację tą opisały
ówczesne gazety próbując w dość kiepski sposób wyjaśnić zjawisko o jakim nie
miano zielonego pojęcia. Oryginalny fragment gazety ze zdjęciem obiektu
poniżej.
W maju 2012
roku otrzymałem e-meila z opisem obserwacji obiektu ,która dotyczyła tej samej
obserwacji co jest tylko potwierdzeniem autentyczności tego zdarzenia jakie m.i
n opisał Krzysztof Piechota w UFO nr.31 z 1997 roku. Opis ten w wielu szczegółach zgadza się z
opisem innego świadka o jakim wspominam K.Piechota poza jednym kierunku lotu
obiektu, ale jak sadzę jest to niedokładność podyktowana wiekiem świadka, który
miał 10,5 lat i dorosłym człowiekiem określającym precyzyjnie kierunku
geograficzne. Poniżej przedstawiam opis pierwszego ze świadków.
‘’ Nie
pamiętam już szczegółów. Tylko informacje internetowe podpowiadają mi, że
zdarzenie miało miejsce w czerwcu 1961 roku (miałem wówczas 10.5 roku). Wydaje
mi się, że obiekt miał kształt kuli i był złotawy. Bardzo powoli przesuwał się
na południe. Po jakimś czasie pojawiły się samoloty MIG. Pamiętam również
zdjęcie z Expressu Wieczornego (wiele dałbym, żeby je jeszcze raz zobaczyć). Minęło
już 51 lat od tego dnia, ale nigdy nie zapomnę widoku tej kuli. Żałuję tylko,
że w tym czasie nikt w rodzinie nie miał aparatu fotograficznego. Połowa kumpli
nie żyje, a z pozostałymi urwał się kontakt. Ciekawi mnie, czy oni też
zapamiętali to zdarzenie. Pamiętam, że całą grupą przyglądaliśmy się tej złotej
kuli. Po pewnym czasie, gdy osiedlowy blok na Muranowie zasłonił nam widok,
przebiegliśmy na jego drugą stronę i wówczas spostrzegliśmy MIGi.
Sprawdziłem w kalendarzu i rzeczywiście artykuł w Expressie Wieczornym, odnoszący się do tego wydarzenia pojawił się po kilku dniach. Bardzo wówczas wyczekiwałem na informację potwierdzającą, że nie tylko my widzieliśmy dziwny obiekt. Jeżeli więc zdarzenie miało miejsce 30 czerwca 1961 r., to na tę informację czekałem do poniedziałku, aż rodzice kupią gazety.
Sprawdziłem w kalendarzu i rzeczywiście artykuł w Expressie Wieczornym, odnoszący się do tego wydarzenia pojawił się po kilku dniach. Bardzo wówczas wyczekiwałem na informację potwierdzającą, że nie tylko my widzieliśmy dziwny obiekt. Jeżeli więc zdarzenie miało miejsce 30 czerwca 1961 r., to na tę informację czekałem do poniedziałku, aż rodzice kupią gazety.
Mieszkałem wówczas w bloku przy ul.
Dubois 2. Jego front skierowany jest na północ. Ta kula przemieszczała się
niemal nad nami (o kilka stopni przesunięta na wschód) z północy na
południe. Spostrzegliśmy ją, gdy była w zenicie(?) Proszę nie brać tej
informacji poważnie, ale wciąż wydaje mi się, że nie była gładka lecz z rzadka
porysowana cienkimi liniami poprzecinanymi się prostopadle do siebie i
tworzącymi nieregularne prostokąty. Miałem wówczas 10 lat, więc może te linie
powstały w mojej pamięci znacznie później. Przez kilkadziesiąt minut bardzo
powoli przemieszczała się z północy na południe (w kierunku Pałacu Kultury i
Nauki). Gdy zasłonił ją blok wróciliśmy do zabawy, ale po kilkunastu minutach
(tak mi się wydaje) zobaczyliśmy na niebie lecące samoloty Mig, więc
przebiegliśmy na drugą stronę bloku i wówczas zauważyliśmy, że ta kula wciąż
jeszcze jest a owe samoloty latają pod nią. Gdy te się oddaliły straciliśmy
zainteresowanie dalszym przyglądaniem się całemu zdarzeniu. Tak sobie dzisiaj
myślę, że skoro ówczesnym samolotom nie udało się osiągnąć pułapu kuli, to
musiała ona mieć spore rozmiary skoro była tak dobrze widoczna. Gdy na nią
patrzyłem wydawało mi się, że jest dość nisko. Dlatego byłem zaskoczony
informacją, że dla samolotów była poza zasięgiem.’’
Znacznie
bardziej dokładny w szczegóły jest opis Stanisława Salińskiego z Warszawy.[1]
Owego
pięknego letniego dnia, bezchmurnego i
bezwietrznego, wracałem do domu i około godziny 14 znalazłem się jak zwykle w
Lasku Bielańskim, gdzie ku mojemu zdumieniu, kręciło się mnóstwo żołnierzy –
przeczesywali krzaki tyralierą a jeden z nich zapytany, czego szukają odparł,
że ‘’nie ma pojęcia, kazali szukać bo coś spadło. Zauważyłem ja i nad laskiem
ale na olbrzymiej wysokości jakiś dziwaczny kulisty (początkowo) obiekt mocno
świecący różnymi kolorami od białego poprzez niebieski aż do czerwonego .
Wydawał się stać w miejscu i obracać się
bezładnie w powietrzu, błyskając różnymi kolorami. Poszedłem po lornetkę i stwierdziłem,
że obiekt ten jednak bardzo wolno się porusza
płynąc na tej samej wysokości
jakby poruszony leciutkim wiatrem (być może w górnych warstwach wiatr
był) – jego kierunek był dokładnie ze wschodu na zachód. Dla ścisłości – obiekt
ten będąc nad mną (w zenicie) około godziny 15:30 zszedł już po zmroku , około
20:30 bardzo silnie świecąc ,także po
zachodzie Słońca. Był co najmniej cztero krotnie większy od najjaśniejszej
gwiazdy porannej i wydawało się, że cały
jego przelot odbywał się bardzo wolno i
równoramiennie, spokojnie. Otóż przez
lornetkę stwierdziłem, że obiekt ten niby był kulisty jednak niezupełnie,. Było
to coś jak wielobok, tak jakby piłka futbolowa lekko tylko nadmuchana. On się
nie obracał, a tylko jego poszczególne segmenty zmieniały bezustannie barwę w
kolorach jak wyżej opisane, co stwarzało wrażenie obracania się. Trudno było
dostrzec jakiego kształtu sa te segmenty, z których się składał, ale raczej
były to wieloboki, jak w piłce nożnej. Na zachód od mojego miejsca obserwacji było
wtedy lotnisko wojskowe Bemowo. Kiedy obiekt około 16:16.30 (cały czas była
piękna bezchmurna pogoda) znalazł się mniej więcej w ty rejonie 3,4 samoloty,
prawdopodobnie MiG, zataczając koła, wzbijały się do góry, krążąc (pozornie ) w
okolicach obiektu. Kiedy obserwowane przeze mnie samoloty były ledwo widoczne,
obiekt płynął niezmiennie na zachód – dal orientacji podam, że w stosunku do
wielkości samolotów , już na najwyższym dal nich pułapie około 15-17 km, w
średnicy tego obiektu zmieściłyby się cztery takie maszyny, a ten przypomnę
leciały na wysokości około 30 km. W momencie zachodu, gdyby przyjąć że Księżyc
jest wielkości plastra cytryny, obiekt był wiśnią, mocno świecił, ale już nie
różnymi kolorami, tylko tak jak gwiazda.’’
Krzysztof
Piechota w analizie tego zdarzenia ustalił, że obiekt znikł/zgasł przed godziną
22:00 zatem był widoczny nad Warszawa przez 8 godzin. Mówienie tutaj o
jakimkolwiek balonie jest zwyczajnie nie poważne. Ważne spostrzeżenie podał
jeden ze świadków, który stwierdził, że w średnicy obiektu zmieściłoby się 4
samoloty gdy przyjmiemy, że długość MiG
wynosi ponad 13 metrów to obiekt miał najmniej 52 metry średnicy ? Wszystko
wskazuje na to, że obiekt cały czas tkwił nad Warszawą a nie poruszał się o
czym również wspominam Piechota. Była to bardzo duża wysokość rzędu kilkunastu
km co sugeruje olbrzymią wielkość obiektu. Media celowo podały, że obserwacja trwała
tylko 3 godziny co nie jest prawdą ponieważ obiekt przestał być widoczny około
22:00 była to jeszcze jedna celowa dezinformacja mająca na celu ukrycie
nieznanego obiektu, którym miał być balon. Nawet zwykły Kowalski zacznie się
zastanawiać co to za ‘’balon’’, który
przez 8 godzin tkwi w
miejscu i się nie porusza ? Zastanawiające
również jest to, że reporterom gazety udało się wykonać dość dobre zdjęcie
obiektu a rzekomo Obserwatorium Astronomiczne ,które skierowało ‘’wszystkie
lunety w niebo’’ nie wykonały ani jednego zdjęcia ? A może wykonały i to
całkiem niezłe dlatego nigdy nie podano tego faktu publicznie ? Nie wierzę aby
nikt w obserwatorium nie dysponował nawet jak na rok 1961 aparatem
fotograficznym. Nie wiadomo jaki cel
osiągnęły Mig-i , które zapewne wysłano na rozpoznanie. Gdyby faktycznie byłby
to balon szpiegowski zostałby dawno zestrzelony a propaganda odpowiednio
nagłośniła by takie zdarzenie i zarazem sukces komunistów. Samoloty jedynie obserwowały ‘’intruza’’ nie
robiąc mu ‘’krzywdy’‘ nie otwarto ognia kompletnie nic, możliwe, że wykonano
wiele interesujących zdjęć. My jedynie
dysponujemy tym z Ekspressu Wieczornego. Gdy analizuję obserwacje znad Warszawy
przypomina mi się zdarzenie z 13 lipca 1984 roku gdzie nad całym Podkarpaciem
od Przemyśla aż po Tarnów przeleciał duży świetlisty obiekt w godzinach
popołudniowych zatrzymując się w okolicy Rzeszowa oraz Mielca. Świadkami było
tysiące osób w tym i ja wówczas 8 letni chłopiec. Media bardzo szybko
skwitowały, że to tylko balon i zamknięto całą sprawę a tysiące osób
nieświadomie ‘’kupiły’’ to wyjaśnienie. Dopiero moja osobista rozmowa z pilotem
oraz kierownikiem kontroli lotów potwierdziły, że nie chodziło o żaden balon
meteo lecz nieznany obiekt ,który śmiało można zakwalifikować do UFO.
Zdarzenie z
Warszawy nie jest jedynym w którym UFO, tkwiło wiele godzin. Posiadam w swoim
archiwum obserwację z Podkarpacia gdzie w okolicach Czudca pod Rzeszowem w
lipcu 1983 roku kilka osób w tym z Rzeszowa obserwowało cylindryczny obiekt od
godziny 10 rano do godziny 19:00 myśląc, że chodzi o jakiś balon ? Obiekt ten
tkwił 9 godzin tylko nieznacznie się poruszając w dodatku pod wiatr.
Zdarzenie z
1961 roku jest wprost zadziwiające ponieważ obecnie na próżno szukać takich
doniesień nie tylko z Warszawy, ale z całego świata w których świadkami było
wielo tysięczne miasto.
[1]
Krzysztof Piechota ‘’Pierwsza po II wojnie światowej…fala UFO nad Polską’’ UFO
nr.3 1997 str.29,30
Witam,
OdpowiedzUsuńCo do przeliczenia wielkości obiektu ( z uwzględnieniem MiGów) sądzę, że obiekt miał dużo, dużo większe wymiary, niż 52m. Proszę pamiętać, iż wg. relacji świadka MiGi nie były wstanie wejść na pułap NOL, który teoretycznie mógł być nawet dwukrotnie większy niż samolotów.
BTW: Jeszcze jedna kwestia mnie nurtuje, swego czasu przez parę lat mieszkałem w Rzeszowie i jeżeli dobrze pamiętam mam ciekawe zdjęcia - identyczne do tych przedstawiających ogniste kule - i to z kilku dni. Zdjęcia były robione z Hetmańskiej
Ja tylko podałem orientacyjną wielkość bo faktycznie obiekt mógł być znacznie większy nawet 50 m to już kolos prawda ;)
OdpowiedzUsuńJesli Pan może chciałbym zobaczyć owe zdjęcia bardzo proszę o kontakt na maila interesuje mnie to kiedy była obserwacja oraz przebieg - ostatnio jest sporo obs. z Rzeszowa ale głównie lampiony. Czekam na Pana kontakt mój mail to arekmiazga@gmail.com pozdrawiam
Obiekt podobny do tego odkrytego na dnie Baltyku w zeszlym roku.
OdpowiedzUsuńW tym roku, po roznych badaniach, powstalo wiele kontrowersji.
Formacja skalna, UFO lub USO, zaklocenia w pracy urzadzen elektronicznych (kamer) wykorzystywanych przez badaczy...
zwróć uwagę na tekst w gazecie, jest napisane PIHM - Państwowy Instytut Hydrologiczno-Meteorologiczny. To nie jest Obserwatorium Astronomiczne. Oni mogli nie mieć lunet. Później w 1973 roku zostało przeksztalcone w Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW).
OdpowiedzUsuńPIHM jest wymienony na drugim miejscu po Obserwatorium Astronomicznym.
OdpowiedzUsuńfaktycznie, dzięki
OdpowiedzUsuńzapewne był to balon jakich wtedy setki wypuszczano jako test systemu obronnego mocarstw US i ZSRR , czasy zimnej wojny,
OdpowiedzUsuńps
wszyscy jesteśmy z kosmosu, jesteśmy jego częścią...
Wiktor
Warszawa
Proszę przeczytać tekst ze zrozumieniem bo jak Pan wyjaśni fakt tkwienia balonu przez kilka godzin w dodatku ''ów balon'' nawet po zachodzie Słońca świecił a nie odbijał się musiało to być inne źródło światła być może jego własne ?
OdpowiedzUsuń