czwartek, 21 lutego 2013

Nieznane lądowanie UFO na Warszawskich Siekierkach – z archiwum Kazimierza Bzowskiego.

Lądowania UFO w obecnych czasach należą do rzadkości. 32 lata temu jeden z mieszkańców Warszawskich Siekierek przeżył wręcz nieprawdopodobne spotkanie z UFO, które dosłownie ‘’lądowało’’ nad świadkiem. To nieznane zdarzenie badał w 1981 roku śp. Kazimierz Bzowski, którego opis przytaczam poniżej.




Zdarzyło się w mojej praktyce badacza terenowego, że 14 października 1981 roku u moich drzwi wejściowych rozległ się alarmujący dźwięk dzwonka. Po chwili wpadło kilku rozgorączkowanych młodych ludzi a wśród nich dwunastoletni Tomek, syn moich bliskich sąsiadów. Zataczał się on jak pijany z błędnymi oczyma i przeraził mnie wygląd jego twarzy  z ust wydobywała mu się p i a n a jak u wściekłego psa..

Tomek "pocieszył się" znacznie wypiwszy duszkiem, jedna po drugiej dwie butelki Coca-coli stojące akurat na stole. Cóż się okazało? Postanowił on iść do ogródka działkowego swoich rodziców , znajdującego się o kilometr od ich domu by tam uciąć sobie jedną dynię. Miał zamiar wybrać z niej pestki do jedzenia. Jak pomyślał, tak i wykonał. Nie miał klucza do furtki, przelazł więc z trudem górą przez ogrodzenie z siatki.

U nich na działce brak było jakiejś altany do przechowywania narzędzi, był tylko daszek zrobiony z desek ustawionych dwuspadowo nad wykopanym rowem i przykryty z wierzchu ziemią i darnią. Tworzył rodzaj mocnej "psiej budy" takich rozmiarów, że od biedy mogło się tam zmieścić dziecko. Tomek kucnął tyłem do otworu "wejściowego" tej budy. Tuż obok rosła dorodna dynia. Gdy chłopiec zajęty był obcinaniem grubej łodygi przy pomocy tępego scyzoryka i nie zwracał uwagi na otoczenie - nagle z góry padł na niego cień.

Dzień był wówczas pogodny, niebo prawie bezchmurne i godzina dziesiąta rano.
Zdziwiony chłopak w pierwszej chwili pomyślał, że to może jego ojciec przyszedł za nim, ale zerknąwszy ujrzał obok siebie ... dwie wysokie teleskopowate i srebrzyste nogi, które już dotykały ziemi przed nim, z jego lewej i z prawej strony, natomiast nad nim zasłaniało mu słońce dno jakiegoś okrągłego, dyskoidalnego obiektu, który dosłownie lądował wprost na niego. Reakcja chłopca była niespodziewana , nawet dla niego samego.Wcisnął się tyłem pod ten daszek, podnosząc go swoimi plecami do góry. W chwilę później w przerażeniu wypadł na zewnątrz i w tym właśnie momencie UFO gwałtownie odskoczyło w górę, chowając swoje teleskopowe nogi Tomek zaś, po wydostaniu się z pod tego ‘’daszka" przebiegł przez całą działkę na odległość około dziesięciu metrów w stronę płotu i tam z rozpędu przeskoczył dwumetrowy płot, opadając bezwładnie na ziemię. Na szczęście nie robiąc sobie krzywdy. Zaraz też, ciągle będąc w szoku pobił wszystkie rekordy prędkości pędząc w stronę domu. Tu przechwycili go koledzy i jego starszy brat, prowadząc go do mnie, gdyż wiedzieli, że zajmuję się podobnymi sprawami.


 Mapa z widocznym jeziorkiem czerniakowskim, działkami oraz ul. Bernardyńską na której mieszkał K.Bzowski.

Zjawisko lewitacji, związane z utratą ciążenia,, jak widać działa nawet do kilkunastu sekund po oddaleniu się UFO. Inaczej nie byłoby możliwym podniesienie plecami daszka wagi ponad trzystu kilogramów (przy normalnej wartości pola grawitacyjnego) przeskoczenie dwumetrowej przeszkody i to nie tak jak robią to sportowcy, skoczkowie wzwyż, ale po prostu biegiem, zwyczajnie w pozycji wyprostowanej odbijając się od ziemi. Piana na ustach chłopca pojawiła się też prawdopodobnie za sprawą chwilowego zaniku pola grawitacyjnego w miejscu, w którym UFO siadało na ziemi. Tu brakowi ciążenia mogły ulec soki żołądkowe w jego ciele. Wydostały się one na zewnątrz pod postacią piany.
Chłopiec zeznał, że był głodny przed wyprawą po dynię. Miał zatem pusty żołądek, wypełniony tylko sokiem żołądkowym, który wydzielał się już w oczekiwaniu na smaczne pestki z dyni.

Co cię skłoniło do pójścia na działkę po tą dynię ? -pytałem go.Wyjaśnił, że rodzice poszli do pracy, on wrócił wcześniej ze szkoły i w domu nie znalazł niczego do jedzenia. Potwierdził, że był po prostu głodny. Rozpoczynając ustalenia związane z tym przypadkiem nasunęło się pierwsze spostrzeżenie

Obiekt był w pełni materialny gdyż rzucił cień na chłopca. Takie drobne zdawałoby się spostrzeżenia, na które nie zwraca się w pierwszej rozmowie ze świadkiem, bo Tomek do pierwszych słów jego relacji już nim został i tak tylko był nadal traktowany - są bardzo istotne, gdyż z miejsca wyjaśniają, że "świadek" zetknął się nie ze zjawiskiem świetlnym, samym obrazem UFO, halucynacją czy przywidzeniem , jako że żadne z tych odczuć psychicznych nie rzuca przecież cienia na ziemię.

Okres gdy pojawiło się to UFO, które tak nastraszyło chłopaka nie był odpowiedni do podejmowania jakichś prac zmierzających do pełnej rejestracji ani nagłośnienia tego zdarzenia. To był czas niepokojów społecznych, demonstracji, a w kilka tygodni później mieliśmy już stan wojenny.

W sklepach, nie tylko spożywczych, były pustki. Również tak prozaicznej rzeczy jak filmy małoobrazkowe były wówczas prawie nie do zdobycia.. Miałem wówczas w aparacie fotograficznym tylko polski film Foton HL-27-DL, w owym czasie zresztą najczulszy do zdjęć na światło dzienne. Natychmiast więc po wyjściu tych młodocianych świadków zatelefonowałem do znajomego fizyka, pana M. Grossa, o którym wiedziałem, że jako zapaleniec fotografiki z pewnością będzie mieć coś lepszego w aparacie. Okazało się, że i on goni resztkami. Przyszedł jednak przynosząc aparat o formacie filmu 6x6 cm, z włożoną zupełnie niezwykłą błoną filmową. Była ona o czułości 2-3 DIN, specjalnie przystosowana do chwytania najmniejszych długości fal światła, a więc w paśmie barw :od niebieskiej, fioletowej ,ultrafioletu...aż do promieniowania gamma. Prawdę mówiąc byłem zadowolony, że chce użyć tak cennego na owe czasy filmu do rejestracji tego incydentu.

Około godziny szesnastej udaliśmy się więc na tą działkę by sfotografować miejsce tego dziwnego zdarzenia. Fizyk wykonał trzy zdjęcia z ośmio zdjęciowej rolki, ja zużyłem cały film, pełne 36 klatek. Po dwóch godzinach , po pracach w ciemni , mieliśmy wywołane oba filmy.... i tu zaskoczenie : jego film uczulony na małe długości fali świetlnej, chwytający nawet promieniowanie rentgenowskie i gamma, na tych trzech użytych klatkach był spalony na czarno ale pozostałe , nie-naświetlone klatki, pozostające w kasecie - również zaczernione, jakby były silnie naświetlone.

Cały mój 36-klatkowy film najwyższej czułości 27 DIN pozostał nie naświetlony, co było wówczas dla mnie kompletnym zaskoczeniem.
Jak to się stało?. Jak to możliwe, że widzieliśmy wzrokowo normalny krajobraz i niczego dziwnego w tym miejscu .Nie było żadnych widzialnych efektów. Po UFO pozostał na półdzikiej działce tylko rozwiany koliście krąg o średnicy około ośmiu metrów utworzony z wyłożonych ekscentrycznie wysokich chwastów.

Na jedną rzecz nie zwróciliśmy wówczas uwagi. Doszliśmy do tego dopiero po paru dniach, gdy starannie badaliśmy całą działkę. Zaglądaliśmy pod osiadnięty i na poły zwalony daszek pokrywający schowek na narzędzia, który Tomek rozsadził sobą od środka. Leżało tam kilka zardzewiałych nieco łopat i grabi, ale w pierwszej chwili one nas nie zajęły . Dopiero nieco później, po paru dniach jeden z naszych badaczy chciał spróbować czy i on też przy dużym wysiłku potrafiłby unieść na swych plecach te deski z ziemią, gdyby wszedł tyłem pod zadaszenie....Okazało się to niemożliwe - ten prowizoryczny dach ważył jednak ponad trzysta kilogramów. Chłopiec w momencie nagłego stresu wywołanego strachem musiał mieć nagły "zastrzyk" adrenaliny ze swych nadnerczy, która na krótką chwilę wyzwala nieprawdopodobną siłę mięśni.. Do tego doszła zmniejszona siła ciążenia w anomalii pola grawitacyjnego. Tu, aby zrobić miejsce na wciśnięcie się tam dorosłego mężczyzny - trzeba by było wpierw usunąć te narzędzia ogrodnicze.

 Okazało się, że są one jak sklejone razem. Mimo, że minęło już parę dni od zdarzenia. Trzeba było użyć sporego wysiłku by rozerwać szczepione ze sobą żelazne zakończenia łopat, grabi i łopatek. Tu zadziałało silne pole magnetyczne - i co nas wówczas, przyznaję, nie zastanowiło - działało nadal.. Pojawiło się ono w momencie kulminacji zjawiska, to jest przylotu UFO tuż nad chłopca lub później w momencie gwałtownego odlotu obiektu. Mieliśmy teraz już kilka elementów sprzęgniętych razem ,które wystąpiły jednocześnie, a każde z osobna były nie do wyjaśnienia. Podsumujmy je :

a)silne pole magnetyczne, b)silna ,krótkotrwała anomalia grawitacyjna, c)nieznane promieniowanie, które silnie prześwietliło niskoczułą błonę filmową uczuloną na zakres UV, rentgenowskie i promienie gamma, d)jakieś inne, a może to samo co dla pkt.. "c" promieniowanie, nie naświetlające w ogóle wysokoczułego filmu 27 DIN.
Tomek zapytany, czy w momencie gdy wyskoczył z tej ziemianki i został uniesiony w powietrze zauważył coś dziwnego, choćby nawet może ten obiekt, odpowiedział:
Wydało mi się, że przez ułamek sekundy widziałem obiekt o kształcie talerza, który przechylony odlatywał bardzo szybko w kierunku północno-wschodnim. Zdawało mi się, że w tym momencie padło na niego promieniowanie słoneczne i jak cały był srebrny to w tym słońcu zabłysnął różowo.
Dość długo trwało ustalanie wielkości tego obiektu. Stosując metodę porównań wielkości obiektu widzianego przecież tylko przez krótką chwilę do rzeczy ogólnie znanych doszliśmy w końcu do wniosku, że mógł mieć on z osiem metrów średnicy a grubości około trzech.


9 komentarzy:

  1. Fajny tekst, Arek. Lubię zwłaszcza takie, wygrzebane z odmętów historii i niesłusznie zapomniane.
    Marcin K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdarzenie zupełnie nie znane a szkoda, choć wydaje się nieprawdopodobne. Z tego co wiem było tam jeszcze trzecie Ce-2 z lądowaniem UFO na samej górce czerniakowskiej, ale mam za mało informacji na ten temat. W tym przypadku nie ma żadnych fotek a szkoda, może widać by było ów ''krąg'' na trawie ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno z najbardziej spektakularnych zdarzen z tego terenu.
    Szkoda rowniez ze nie ma zadnego kontaktu do swiadka, ktory z pewnoscia zyje i ma sie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przemku Dariusz również dokumentował to zdarzenie pisał mi na meila. Roślinność w miejscu lądowania na drugi rok rosła wyjątkowo bujnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdarzenie nie takie znowu nieznane. Ten i inne przypadki były publikowane w necie. Z tego co pamiętam była kiedyś stronka z wieloma zdarzeniami badanymi przez Bzowskiego (UFO nad gettem warszawskim itd.)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog ! ;) a propo tego jeziorka czerniakowskiego i okolicy na wp jest cykl programu Paranormalna Polska i przy okazji jakiegoś innego przypadku spotkania przez dzieci ok. 30 lat temu dziwnych "osób" wspominali właśnie o tym terenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej nie, ponieważ strona juz nie istnieje od lat, a wszystkie info z tej strony przekazał mi Pan KB przez 2005 rokiem coć to tylko jakieś 40 %.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kate dziękuję za informacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest w necie taka stronka trzeba wpisac ufo nad nami i sie wyswietli jest tam tez ten przypadek opisany

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: