W środę, 12 listopada
2025 roku, tuż po godzinie 22:00, mieszkaniec Bełchatowa, stojąc w oknie na
drugim piętrze i paląc papierosa, zauważył coś, co wprawiło go w ogromny szok.
W pewnym momencie dostrzegł na trawniku pod blokiem dziwne, małe iskierki
pojawiające się w różnych miejscach. Gdy przyjrzał się uważniej, stwierdził, że
miały one formę niewielkich postaci przypominających dzieci o wzroście około 1,20 m, bez wyraźnie
zarysowanych ludzkich kończyn które
poruszały się po oświetlonym fragmencie trawnika. Oto jak opisał zdarzenie.
,,Coś
takiego widzę pierwszy raz w życiu. Stało się to dosłownie kilka minut temu. Wyszedłem
na papierosa na balkon drugie piętro —
patrzę na parking i pas zieleni między parkingiem a blokiem, i zauważam ruch
trzech albo czterech postaci w jakimś maskowaniu, niemal idealnie
niewidocznych, poza bladymi iskrami odbijającymi światło latarni na parkingu. W
pierwszej chwili myślałem, że patrzę na stertę liści, ale wtedy, jakby
wiedziały, że są obserwowane, zaczęły bardzo spokojnie i powoli kierować się w
stronę samochodów. Na ich tle już ich nie widziałem może powinienem dłużej poczekać. Ich wzrost to
około metr dwadzieścia. Najbardziej charakterystyczne było to, że z tego
wcześniejszego ‘rozproszenia’ nagle w tej samej chwili ruszyły w jednym kierunku.
To najdziwniejsze przewidzenie , jakiego doświadczyłem’’.
Tak świadek myślał, że
ma jakieś przewidzenia ale nadzwyczaj realne wręcz nierzeczywiste w dalszej
korespondencji świadek podał, że w pierwszej chwili pomyślał, że to chodzące
krzaki.
,,To
z góry wyglądało jak chodzące krzaki ubrane w ledwo widoczne, blade, migające
światełka. Patrzyłem na nie, aż one nagle zaczęły się schodzić bardzo powoli w
stronę parkingu. Tam już tego nie widziałem. Napisałem do Pana, bo chciałbym
się dowiedzieć, czy słyszał Pan kiedyś podobny opis. Jeśli nie mogę sobie tego
poukładać w głowie’’.
Mój informator przekazał, że widziane przez niego „iskierki” miały barwę blado-białą, były ledwo zauważalne i układały się w coś na kształt zarysu postaci. Odległość dzieląca go od tych istot wynosiła około 20 metrów, a więc były stosunkowo bardzo blisko. Nie zauważono żadnych śladów na trawniku; jedyną dodatkową oznaką ich obecności było to, że w momencie obserwacji gdy istoty znalazły się już w okolicy parkingu psy w pobliżu zaczęły gwałtownie szczekać.
Trudno powiedzieć coś więcej na temat tego
zdarzenia, które z jednej strony może budzić skojarzenia z istotami znanymi z
żywego folkloru, choćby ze względu na niski wzrost. W dawnych podaniach i
legendach pojawiają się postacie opisywane jako świetliste, iskrzące lub takie,
które podczas ruchu na przykład spod
kopyt sypały iskry, co często łączono z
motywem diabła bądź innych demonów. Tego typu opisy pomagały dawnym ludziom
tłumaczyć zjawiska, których nie potrafili racjonalnie wyjaśnić, dlatego
współcześnie również wywołują skojarzenia z czymś nadnaturalnym lub tajemniczym.
Jeden z moich znajomych badaczy zasugerował, że
mogły to być po prostu jakieś osoby w kamuflażu, zwłaszcza że Bełchatów jest
miejscem strategicznym z uwagi na źródła energii. Miałby na myśli jakichś
„dywersantów”? Moim zdaniem to mało prawdopodobne, choćby ze względu na ich
dziecięcy wzrost oraz fakt, że według relacji stali pod blokiem, znikając przed
parkingiem, zamiast przebywać w miejscu o większym znaczeniu strategicznym.
Osobiście nie przekonują mnie te naiwne, propagandowe teorie lansowane przez pro rządowe media o rzekomych sabotażystach z Kremla choć, jak pokazuje rzeczywistość, „konia trojańskiego” już dawno pozwoliliśmy sobie wprowadzić do naszego kraju. W moim archiwum znajduję inne relacje dotyczącą istoty zbudowanej z malutkich światełek, którą opisałem w książce Wysoka Dziwność (str. 115). Zdarzenie miało miejsce w Rybniku w 1996 roku, a świadkiem był siedmioletni chłopiec, który zauważył postać w sypialni zbudowaną z wielu malutkich światełek. Wówczas był przekonany, że zobaczył anioła. Drugą, analogiczną historię posiadam z Rembertowa. Pochodzi ona od kilkuletniej dziewczynki, która w latach 50. XX wieku dostrzegła osobliwą, świetlistą postać niemal jakby wyjętą z bajki.
„W
tym czasie w na osiedlu rozeszła się wieść, że dozorca umarł. Dzieci - w tym
moja ciotka - znały go z widzenia. Jako dziecko nie rozważała tej sprawy
zbytnio. Pewnego dnia owa sześcioletnia dziewczynka wchodząc do jednej z
kamienic, zauważyła postać. Znajdowała się niespełna kilka metrów od obserwatorki.
Stała na schodach - ciocia stała niżej. Był oczywiście dzień, więc nie ma mowy
o dziecięcych snach czy wybujałej wyobraźni. Postać przypominała zmarłego
dozorcę. Czy był to duch, to sama ciotka nie wie tego do dziś. Mówi, że postać
przypominała z twarzy dozorcę. Istota była pokryta niezliczoną ilością jakby
małych światełek. Ciocia przyrównywała te światełka do lampek choinkowych.
Mawiała, że wyglądało to tak, jakby całe ciało człowieka opleść takimi
lampkami. Kabli nie było widać. Po chwili dziewczynka wybiegła przestraszona z
kamienicy”.
Opisana relacja z Bełchatowa, choć wydaje się
niezwykła i niemal bajkowa, wpisuje się w dłuższy ciąg obserwacji świetlistych,
drobnych istot notowanych w różnych miejscach i epokach. Zarówno współczesne
świadectwo, jak i archiwalne historie z Rybnika czy Rembertowa wskazują, że
ludzkie doświadczenie takich zjawisk od dawna oscyluje między tym, co realne, a
tym, co fantastyczne. Niezwykłe, niewyjaśnione obserwacje wywołują skojarzenia
z folklorem, legendami o duchach, demonach czy istotach świetlistych, które od
wieków tłumaczą niewytłumaczalne zjawiska w ludzkiej wyobraźni.
Jednocześnie trudno
je sprowadzić wyłącznie do efektów wizualnych czy halucynacji świadkowie opisują spójne i szczegółowe
obserwacje, często w odległości kilku metrów, w pełnym świetle i w kontakcie z
otoczeniem. Próby racjonalnego wyjaśnienia, takie jak kamuflowani intruzi czy
propagandowe spekulacje, nie wydają się w pełni satysfakcjonujące, zwłaszcza gdy
uwzględni się cechy postaci niski wzrost, nietypowy ruch i niematerialny,
świetlisty charakter.
Wnioski płynące z
tych relacji są dwojakie. Po pierwsze, obserwacje świetlistych istot nie zniknęły
wraz z postępem nauki, a współczesne doświadczenia nadal znajdują swoje miejsce
w ludzkiej percepcji i kulturze. Po drugie, zarówno dawne legendy, jak i
współczesne świadectwa pokazują, że granica między tym, co możemy nazwać
rzeczywistością a tym, co pozostaje tajemnicze lub nadprzyrodzone, wciąż
pozostaje rozmyta. Być może nie chodzi tu wyłącznie o „obiekty UFO”, lecz o
głębszą potrzebę człowieka, by interpretować nieznane w kategoriach
zrozumiałych dla wyobraźni i duchowości.
Obserwacje takie jak w Bełchatowie pozostają więc świadectwem fascynującej ludzkiej wrażliwości na nieznane i przypomnieniem, że świat wokół nas jest wciąż pełen zagadek, które wymykają się jednoznacznym wyjaśnieniom. Czasem to, co na pierwszy rzut oka wydaje się niezwykłe, może okazać się odbiciem dawnych archetypów w nowoczesnej rzeczywistości świetlistych postaci, które wciąż budzą w nas zarówno strach, jak i zachwyt.
Jeśli byliście
świadkami zdarzeń związanych z istotami z dawnego folkloru ( żywy folklor) lub
innymi zjawiskami proszę o Wasz kontakt na

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz komentarz: