piątek, 19 marca 2021

Tajemnicze zjawisko ''szklanych rur’’ nad Nową Hutą

 

W listopadzie 2020 roku w okolicy Nowej Huty doszło do niecodziennej obserwacji zjawiska w postaci 12 ‘’szklanych rur’’ tkwiących  nad  drzewami  obok drogi S7. Świadkami obserwacji była para młodych osób podróżujących samochodem.





O sprawie poinformował mnie Marek Sęk  z  Radia Paranormalium, który pierwszy otrzymał  opis zdarzenia od świadka , dzięki czemu mogłem zapoznać się z relacją, a kilka dodatkowych szczegółów uzyskałem  bezpośrednio od świadka z którym nawiązałem kontakt.  Z  przekazanej relacji wynika, że do zdarzenia doszło najprawdopodobniej w listopadzie 2020 roku około godziny 16:00 kiedy Tomek (imię zmienione) jechał ze swoją dziewczyną w kierunku Krakowa.  Tego dnia pogoda była przejrzysta, niebo pokryte było chmurami. Tomek poruszał się drogą S7 i kiedy znajdował się około 400 metrów przed mostem Kardynała Franciszka Macharskiego na Wiśle zauważył coś nietypowego nad pobliskimi drzewami. Oddajmy głos świadkowi.

''Jechałem z dziewczyną było około 16: 00 całkiem widno jechałem autostradą, po prawej stronie  nagle nad drzewami zauważyłem coś dziwnego dwanaście jakby  takich słupów  to można porównać do  czegoś takiego  jakby pan  miał pięcio metrowe szklane takie rynny w których do góry porusza się jakby taki pył  i one były w różnych odstępach  jakby symetryczne cztery z przodu i kolejny rząd i kolejny rząd. Ten pył jakby się wydobywał z drzew był jakby zasysany przez te szklane  takie tuby z góry a to szło w takim kanale przeźroczystym. Jeżdżę tędy od 4 lat  trzy, cztery razy w tygodniu i nigdy czegoś  takiego nie widziałem.  Jechałem około 40 km/h  i nie było szans zrobić zdjęcia, zawróciłem przejechałem około 10 minut z powrotem w to sam  miejsce i drugi raz tego nie zobaczyłem’’.

Zdaniem świadka odległość samochodu do widocznych  tub wynosiła pomiędzy 15-20 metrów,  tuby były zdecydowanie dłuższe  niż wcześniej  w nagraniu wspomniał świadek  ''To było dość spore porównałbym to do rynny w budynku 3 piętrowym, około 9 metrów wysokości i 20 cm średnicy''.  Zastanawiam się czy przy jeździe samochodem i odległości około 20 metrów świadek byłby w stanie dostrzec tak wąską rzecz ? Całkiem prawdopodobne, że tuby mogły być nieco szersze ale oczywiście mogły być takie jak wskazał świadek. Zjawisko było widoczne jak  sam świadek określił jedynie  w pewnym procencie ‘’były bardzo subtelne nie intensywne ale widoczne’’ . Nie posiadały wyraźnego końca i początku były to bardzo płynne zakończenia. Pył sprawiał wrażenie ‘’brokatu’’, który poruszał się wewnątrz rur od dołu drzew w górę krążąc jakby po spirali.  Kiedy Tomasz zapytał swoją dziewczynę czy widzi to co on potwierdziła, że widzi dziwne pionowe ‘’rury’’. Szkoda, że pasażerka nie wykonała zdjęcia zjawiska ponieważ właśnie ona miała najlepszą możliwość manewrowania telefonem z samochodu czego nie mógł uczynić kierowca z powodów bezpieczeństwa, ale można to uzasadnić prędkością samochodu oraz tym, że czas obserwacji zjawiska oscylował około 10 sekund więc stosunkowo krótko aby przygotować aparat i wykonać zdjęcie kiedy samochód cały czas się porusza. 


Wizualizacja obserwowanych ''rur'' wykonana w miejscu obserwacji przez świadka zdj. Google Map. 


W tym miejscu było obserwowane zjawisko w postaci pionowych ''rur''. Zdj. Google Map.

Drugą istotną ciekawostką, która być może ma związek z w/w zjawiskiem są ćwiczenia z OBE Tomka.

''Nie wiem czy słyszał pan wywiad jaki udzieliłem dla radia Paranormalium ale wspominałem o tym że miałem intensywny miesiąc gdzie "ćwiczyłem " temat OBE i miałem 2 udane wyjścia , i działy się bardzo dziwne rzeczy było to bardzo realne , ale zawsze jak już obudziłem się wyszedłem z tego stanu mój racjonalny umysł miał wiele wątpliwości  , że to nie mogło być na serio , że była to iluzja itp. Wtedy już świadomie poprosiłem , ta druga stronę , stronę po której byłem   o jakiś znak że naprawdę ten wymiar istnieje ,  po czym od razu na drugi dzień zobaczyłem to zjawisko  kompletnie nie pasowało mi to , do wszystkiego co może się pojawić w świecie fizycznym  na  100 procent nie było to naturalne zjawisko pogodowe , bardziej mi to się kojarzyło z jakąś maszyną pojazdem który w kamuflażu lewitował nad drzewami , ale to może być moja interpretacja myślę że po prostu dostałem znak , że druga istniej ma się dobrze a my jesteśmy na skrawku rzeczywistości  widzimy jeden procent tego co jest po drugiej stronie’’.

Oczywiście nie wiadomo czy był to znak z  ‘’drugiej strony’’ ale przyznam, że i ja miałem podobny przypadek i również otrzymałem ‘’odpowiedź’’ w postaci świetlnej kuli, która pojawiła się na dziennym niebie.  Zastanawiające jest to czy inni kierowcy byli świadkami niecodziennego zjawiska, czy było to jedynie dane obserwować ‘’wybrańcom’’ co jest pewną regułą w tego typu fenomenach.  Kiedy Tomek pokazał miejsce zdarzenia w oczy rzuciło mi się kilka zależności terenowych, które występują w przypadku zdarzeń z UFO.  Można rzecz pobliska okolica to tereny należące do Nowej Huty w której występuje masa różnych zakładów przemysłowych. Około 200 metrów od miejsca obserwacji przebiegają metalowe słupy z linią wysokiego napięcia, nieco dalej znajduje się  ogromna rozdzielnia prądu oraz Ekospalarnia Kraków, rzeka Wisła i wiele niewielkich stawów należących do okolicznych zakładów przemysłowych. Bardzo zastanawiający jest szczegół związany z  wirującym pyłem wewnątrz rur, który wyglądał jakby był  zasysany z drzew znajdujących się poniżej.


Zdjęciu ukazujące linie wysokiego napięcia, rozdzielnię prądu oraz ekospalarnię, na żółto miejsce obserwacji zjawiska. Zdj. Google Map.


Na czerwono zaznaczono miejsce obserwacji, opodal znajduje Nowa Huta z wieloma zakładami przemysłowymi. Zdj. Google Map

Tajemnicze słupy nad Mławą, Małgą  i Krakowem

Kiedy zbierałem informacje do mojej książki  ‘’Magiczna rzeczywistość’’ , natknąłem się na relacje mówiące właśnie o dziwnych słupach świetlnych, które ciężko wyjaśnić stricte warunkami atmosferycznymi.    „Goniec Częstochowski” nr 94 z 4 kwietnia 1908 roku opisuje  obserwację w Mławie i okolicach 26 marca 1908 roku  zjawiska, które współcześnie wpisuje się w kanony literatury ufologicznej z intereakcją na zwierzęta ( CE- II). Zapoznajmy się z historycznym zapisem:

„W czwartek d.26 z.m. po godzinie 8 — ej wieczorem mieszkańcy miejscowości nadgranicznych pow. mławskiego obserwowali niezwykłe zjawisko. Oto — jak opowiada korespondent „Hasła” — na północnej stronie widnokręgu ukazała się wspaniała świetlista kula. Z kuli tej stopniowo wyłaniały się słupy ogniste oślepiającej jasności o kolorach tęczy, posuwając się w kierunku południowo — zachodnim w stronę Marsa (tak zw. Jutrzenki). Z początku ukazały się dwa słupy, poczem stopniowo liczba ich wzrastała aż do 7- miu. Kiedy 7 słupów stanęło równolegle obok siebie, pionowo do ziemi pod Marsem, zaczęły się zlewać i w końcu utworzyły jedną świetlistą kulę, która powróciła na miejsce, z którego wyszły słupy. Światło, od kuli pochodzące, otoczone jakby wspaniałą łuną, świeciło do późnej nocy, tak, że w Mławie i okolicy w promieniu paromilowym przypuszczano, że to jest łuna olbrzymiego pożaru. Słupy ogniste formowały się około 15 minut, siejąc np. w okolicy Wieczni i Kuklina oślepiające światło tak, iż przejezdni musieli zatrzymywać się w polu, gdyż konie stawały dęba i nie chciały iść dalej”.

Sięgnijmy jeszcze do odleglejszej relacji związanej z dziwnymi słupami do której doszło na początku XIX wieku w woj. woj. warmińsko — mazurskim w okolicy miejscowości Nidzica. Na opis tego zdarzenia natknąłem się w książce Edwarda Martuszewskiego pt. „Coś z życia, które minęło” wyd. Pojezierze 1986 r.

 „31 stycznia 1823 roku, gdy mróz był największy tej zimy, na polu między Małgą i nieistniejącym już dziś jeziorem z jednej, a Puszczą Napiwodzką i wzgórzami z drugiej strony, pojawiło się coś, jakby prążkowana mgła, która utworzyła liczne grube i regularne, okrągłe słupy wysokości około dwudziestu stóp. Słupy zbliżały się do wsi powoli i zatrzymały przy obsadzonej drzewami drodze do Nidzicy. Następnie rozszerzyły się na pola na odcinku jednej ósmej mili, zawsze jednak dochodząc do ziemi i nie unosząc się w powietrzu. Mniej więcej w odległości dwustu metrów od wsi ustało posuwanie się tych słupów, a następnego dnia między godziną dziewiątą i dwunastą w południe znowu rozpoczął się wśród nich jakiś ruch. Powoli, powoli znikały z pola widzenia. Mieszkańcy Małgi twierdzili ponadto, że w ciągu obu tych dni pogoda była bardzo ładna, widoczność nie tylko dobra, ale nawet w pewnym sensie lepsza, ponieważ odnosiło się wrażenie, że położone za tymi słupami lasy wzgórza, odległe od wsi dobre pół mili, widoczne były tak wyraźnie, jakby znajdowały się w odległości kilkuset kroków”.

W Krakowie tajemnicze przerażające słupy zauważono w sierpniu 1939, które według mieszkańców miały zwiastować zły omen. Relację  opisała kobieta  w „Nieznanym Świecie” nr 12 z 1993 roku.

„Mieszkam na przedmieściu Krakowa, w Przegorzałach, w domu rodzinnym usytuowanym na wzniesieniu pod Lasem Wolskim. Roztacza się stąd rozległy widok na Wisłę i Karpaty. W sierpniu 1939 roku, mając siedemnaście lat, tuż przed wybuchem wojny, o zmroku, zobaczyłam w kierunku południowym, ponad pasmem gór, trzy ogniste słupy, oddalone od siebie w równych odstępach. Nie pamiętam już, czy ktoś jeszcze z domowników widział także to zjawisko, ale pamiętam dyskusję w domu na ten temat. Tak bardzo byłam tym wydarzeniem wstrząśnięta, że nie potrafiłam określić czasu jego trwania. Zaskoczenie i fascynacja odbierają poczucie czasu”.

Ogniste słupy zauważono również 70 km od Kłobucka  w styczniu 1957 roku, które zostało opisane w „Kronice gromady ‘Rodaki’” Juliana Zielińskiego:

„W nocy 22/23 stycznia 1957 r., pomiędzy godzinami 22:05 a 1:25, ukazało się przeraźliwe zjawisko na niebie. 6 słupów ognistych pionowo od ziemi do góry przeszły z zachodu na wschód. 3 słupy wróciły z powrotem ze wschodu na zachód. Zjawisko oglądało masę ludzi”

Czy powyższe historie dotyczą tylko i wyłącznie jakiś zjawisk atmosferycznych. Wiadomo, że przy pewnych warunkach atmosferycznych  w szczególności niskich temperaturach powstają w powietrzu kryształki  lodu, na których załamuje się wiązka światła. Aby zaistniał taki efekt, potrzeba silnego źródła światła lub nisko położonego Słońca. Nie sądzę, aby w 1957 roku we wsi Rodaki efekt ten powstał za sprawą latarni ulicznych, ponieważ najprawdopodobniej wówczas wieś nie miała jeszcze prądu. Jak wyjaśnić ogniste słupy latem 1939 roku, kiedy nauka wyraźnie twierdzi, że mogą pojawiać się jedynie zimową porą, przy odpowiednich warunkach atmosferycznych. Podobną historię z dwoma tęczowymi słupami i krzyżem zauważono w Górze Ropczyckiej w kwietniu 1938 roku, przypadek ten opisałem w mojej książce ‘’UFO nad Podkarpaciem’’.  Relacje pochodzące z Mławy i Małgi również zdają się dotyczyć zupełnie czegoś innego  dodatkowo na uwagę zasługuje istotny szczegół iż w przypadku z Małgi niezwykłe jest to, że słupy były obserwowane przez wiele godzin, nawet w porze dziennej, przy doskonałych warunkach atmosferycznych, a co istotne — z opisu można wysnuć wniosek, iż zachowywały się niczym ogromne soczewki, przybliżając widoczny za nimi obraz. 

Pisząc niniejszy artykuł przypomniałem sobie, że jedna z książek Kazimierza Bzowskiego pt. ‘’ Z pamiętnika ufologa’’ posiada zdjęcie na okładce  z widocznymi pionowymi słupami świetlnymi, które najwyraźniej zostały sfotografowane przypadkowo nie widoczne dla osoby fotografującej. Z tego co wiem zdjęcie pochodziło z archiwum Kazimierza Bzowskiego i świetnie koresponduje ze zjawiskiem, zauważonym  z drogi S7.  Wracając do zdarzenia z Nowej Huty, być może po niniejszym artykule zgłoszą się inni kierowcy, którzy tego dnia również byli świadkami tajemniczych  rur nad drzewami w okolicy drogi S7. Czy chodziło w tym przypadku o jakiś zakamuflowany obiekt UFO ? Osobiście nie sądzę i uważam, że chodzi tutaj o coś zupełnie innego czego jeszcze nie jesteśmy w stanie zrozumieć.


12 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe zjawisko i chyba stosunkowo rzadko występujące. Przypomniało mi się podobne zdarzenie o słupach z mojej okolicy. Pozdrawiam :) https://www.infra.org.pl/fenomen-ufo/ufo-polska/1280-ufo-nad-wsi-rodak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ciężko powiedzieć czym naprawdę było, chociaż ja nie klasyfikuję tego jako ''kosmicznego'' związanego z ufo. Rodaki tak tak pisałem też o tym w mojej książce.

      Usuń
    2. O ile pamiętam podobny fenomen widziano niezależnie od siebie w Piszu i Szczebrzeszynie w 1839 r. (sprawdzić "UFO" nr 2/1990).
      Przy okazji tuż przed rocznicą artykułu "Dziwy w Bieszczadach" warto wspomnieć, iż w doku-serialu "Drwale i inne tajemnice Bieszczadu" odc. 24 z 2017 r. (który przypomniano na Polsat-2 10 dni temu i przypadkowo go obejrzałem) ujawnił się świadek opisanego w tekście fenomenu z podnóża Połoniny Caryńskiej (1974), niejaki Piotr, który przed kamerą opowiedział o nim astrofizykowi dr Adamowi Michalcowi. Onże człowiek wspomniał także, iż rok później w tej samej okolicy widział na odsłoniętym pokrytym śniegiem stoku mnóstwo "śnieżnych kul" które wyglądały jakby toczyły się pod górę (!). Jednoznacznego wyjaśnienie tych zjawisk nie podano.

      Usuń
    3. Dziękuję sprawdzę ten numer UFO, tak oglądałem ten odcinek "Drwale i inne tajemnice Bieszczadu" odc. 24 z 2017 r i wynika, że chodzi o tego samego świadka, tyle, że info podane w programie dramatycznie sie różnią z opisem, który otrzymałem od świadka.

      Usuń
  2. Bardzo ciekawe. Widzę po miesiącach że możemy wykluczyć siarczyste mrozy, bo te mogłyby przyczynić się do takiego zjawiska, ale nie w tych przypadkach. Niekiedy w gęstych mgłach ludzie obserwowali jakieś podejrzane ruchy, jakby rozmazane postacie. Według legend, nie wolno było się do nich zbliżać. Dopóki ludzie pozostawali w bezpiecznej odległości, nikomu nic się nie stało,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie coś takiego opisałem w mojej książce też nietypowe jak na zwykłe zjawisko atmosferyczne ?

      Usuń
  3. Hej. Pytałam o sprawę tego gościa, o którym wspomniałam ci na FB. Najpierw, stwierdził, że tak wyglądają wyładowania magnetyczne i może to przybierać różne kształty, w tym słupa. Zgodził się z tym, co mówiłam, że ruch energii musiał odbywać się po spirali, a nie w linii prostej, bo wtedy widoczne byłyby pasy a nie rury. Czarne drobinki, to wg niego opiłki skalne, łupki, które pochodziły ze skał o właściwościach magnetycznych i zostały tam po prostu wciągnięte. Powoływał się na bliskość zakładów przemysłowych, że to wina emitowanego napięcia elektromagnetycznego. Ale to zgadzało się tylko z przypadkiem z 2020 roku. Przy pozostałych opisanych, ma się to w ogóle nijak do warunków. No, to rozłożył ręce, że też nie ma na to pomysłu. Poszłam teraz innym tropem - napiszę poniżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wyładowania w tym miejscu skoro tak jakieś urządzenia monitorujące w PL powinny takie skoki magnetyczne zarejestrować ? Miejsce zdarzenia to teren małego lasu tam nie ma skał już prędzej zgodzę się ze to liście lub jakś pył. Trzecia sprawa małe drobinki łupków powinny opadać gdzieś z góry ponieważ mają swoja masę tak ?

      Usuń
  4. Dało mi do myślenia, że takie zjawisko było obserwowane tuż przed wybuchem wojny, w 1939. Kolejna data, też przykuła moją uwagę. 1908 - Katastrofa Tunguska. Niby opis pochodzi z marca, a meteoryt mniemany, pojawił się 30 czerwca, dziwne jednak, że takie zdarzenia miały miejsce w jednym roku. I to w dodatku, gdy nie można mówić o jakimś masowym używaniu technologii, na które dziś by zwalono takie zajścia, typu, że testy tajnej broni itp. 1827 - nic mi nie przychodzi do głowy, ale w tym roku był spory skok technologiczny - bodaj wynaleziono elektromagnes i zbudowano pierwszą lokomotywę parową. 1957 - dużo się działo, ogólnie jakiś porąbany rok, dużo katastrof i klęsk żywiołowych, epidemia grypy, hałas wkoło broni atomowej.
    Cokolwiek to są te ''rury'', ogniste czy z ''łupkami'', nie wróżą nic dobrego. Nie w sensie, że to jakiś znak boski czy coś. Moim zdaniem, dzieje się wtedy coś, o czym ludzie nie mają pojęcia. To może być rodzaj portalu. Coś przyłazi, albo chce wejść. Taka energia, nie może być do końca naturalnym procesem, tym bardziej, że np te z 1957, zachowywały się dziwnie inteligentnie - co to znaczy, że się ''rozdzieliły''? To jakby np na niebie utworzyły się dwie tęcze i jedna sobie poszła na lewo, druga na prawo, zamiast zblednąć i zniknąć. Czemu też tamte z 1823 zatrzymały się 200 m od siedliska ludzi i nie poszły dalej? Tak, jakby coś co nimi steruje miało świadomość, że może to być szkodliwe dla ludzi?
    Zastanawia mnie, czemu nikt w to nie wszedł i sprawdził. Może niezbyt mądry pomysł - mi to nasuwa skojarzenia z opisami mgły, w której znikają ludzie, statki czy samoloty. Przy czym, tu tak naprawdę te wszystkie obserwacje, mają punkt wspólny w postaci kształtu, ale trochę się od siebie różnią. Zjawisko z 1823 jest najbardziej podobne do tego z Nowej Huty. Przy reszcie - jest mowa o łunie, świetle - ''ogniste'' chyba znaczy, że były rozświetlone.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama widzisz, że fenomen nie jest nowy i ma swoich ''odpowiedników'' które przytoczyłem w artykule i z tego co wiem nie są to wszystkie relacje ktos w komentarzu napisał wzmiankę o kolejnej. Trudno mi spekulować czym były owe słupy, ale mam wrażenie że nie jest to zwykłe zjawisko atmosferyczne, na które zwaliliby winę naukowcy. Nasza przestrzeń jak powiadają fizycy to jak gąbka z mniejszymi i większymi ''otworami'', które mogą byc oknami w inne światy. Pytanie co by było gdyby świadkowie np. dotknęli owych słupów ? Skoro cos wirowało w tych słupach ''pył'' to on gdzieś znikał nie wydostawał się od góry krążył jakby po spirali w górę i gdzieś znikał nie opadał gdzieś obok słupów ? Pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Panie Arku, Czy to że ufo i podobne temu zjawiska pojawiające się w pobliżu infrastruktury elektrycznej jest spowodowane tym że wysokie napięcię "otwiera" w jakiś sposób portal do inny wymiarów? co Pan na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałem dość szeroko na ten temat w mojej książce UFO nad Podkarpaciem nie tylko moje spostrzeżenia wykazały taka aktywność nie tylko nad liniami i miejscami o wysokich źródłach energii, ale też dużych zakładów przemysłowych, rzek, bagien, wulkanów itp nieliczni fizycy wprost mówili, że takie anomalie lokalne powodują przy jakiś bliżej nieznanych okolicznościach ''wypadanie UFO i innych anomalii'' z no właśnie czy z wymiarów, światów równoległych ? Trudno powiedzieć ale coś jest na rzeczy i wg. mnie takie miejsca są bardzo interesujące pod kątem pojawień sie UFO.

      Usuń

Napisz komentarz: