92. 1981.07 Warszawa (MZ) CE-III-E/CE-0, MiB?
Świadek zdarzenia wraz ze swoimi rodzicami, był jednym w wielu świadków, którzy 25 czerwca 1981 na warszawskim Ursynowie widzieli ok. godziny 21:00 jak na niebie, daleko nad miastem, pojawiła się malinowa kula. Miesiąc po tej obserwacji świadek wraz z rodzicami byli w swoim mieszkaniu. Położył się nieco zmęczony na tapczanie w jednym z pokoi, gdzie drzwi do drugiego pomieszczenia były otwarte. Tam siedzieli jego rodzice wpatrzeni w ekran tv, na którym leciał film. Nagle w drzwiach wiodących do pokoju ich syna stanęła, jakby przychodząca z nicości, postać mężczyzny. Postać ubrana była w czarny kombinezon przechodzący w równie czarny kaptur. Tajemniczy osobnik stanął przodem do osłupiałego świadka. Wówczas zauważył on, że nie było widać jego twarzy, a zamiast niej miał ziejącą czarną pustkę. Postać wzięła mężczyznę za prawą dłoń i przeciągnęła po jego otwartej dłoni swoją dłonią. Na ciele świadka pozostał po niej szybko znikający rozmazany krwawy ślad. W tym momencie ojciec mężczyzny zobaczył, że telewizor wariuje. Przez ekran przelatywały kolorowe ukośne pasy, a dźwięk nagle zniknął. Ojciec obrócił więc głowę w stronę drzwi do pokoju syna by wezwać go na pomoc w regulowaniu odbiornika i wówczas on, i siedząca obok matka, zobaczyli stojącego do nich tyłem tego nieproszonego gościa. Na głośny krzyk kobiety postać zaczęła znikać, ale nie w sposób natychmiastowy, tylko jakby w zwolnionym tempie, i po upływie 1-2 sekund już nie było jej widać.
Źródło:
Kazimierz Bzowski, UFO nad nami, ebook 2002.
93. 1981.09 Szklarska Poręba (DŚ)
CE-III-E/CE-0
We wrześniu 1981 roku świadek (mieszkaniec Wrocławia) wraz z kolegą był na wycieczce w górach w Szklarskiej Porębie nad Wodospadem Kamieńczyka. Gdy wracali wieczorem dostrzegli postać, która wspinała się w górę po głazach. Miała dwa i pół do trzech metrów wysokości i była cała biała. Na trasie jej przejścia wyraźnie poruszały się gałęzie z choinek. Świadkowie zaczęli żartować, że spotkali Yeti. Gdy jeden z mężczyzn skierował światło latarki w stronę tajemniczego osobnika, owa istota wykonała ruch ręką i w tym momencie latarka zgasła. Świadek później stwierdził, że w jego latarce została przepalona zupełnie nowa żaróweczka. Koledzy stali i patrzyli dalej w górę, lecz niczego tajemniczego już nie widzieli. Gdy przeszli 200 metrów dalej, znaleźli się w pobliżu odludnie usytuowanej wiaty przystanku Szklarka Poręba Średnia. Spotkali tam inną postać, którą początkowo z racji zapadających ciemności wzięli za „człowieka” i spytali się: „Nie widział pan tu nikogo podejrzanego?”. Gdy podeszli bliżej ujrzeli istotę dokładniej. Miała ona około 180 cm wzrostu, szarozielony strój, płaszcz lub pelerynę z połyskliwej tkaniny, przypominającej nieco ortalion. Jeden ze świadków zbliżył się jeszcze bardziej do tajemniczej postaci i wówczas poczuł dziwną falę ciepła. Istota miała podobne do ludzkich, jednak dziwne rysy twarzy. Jej oczy były duże i nieco skośne, które błyszczały w ciemności i pulsowały. Widać było pionowe jak u gadów źrenice oraz ciemnoczerwone, prawie bordowe tęczówki. Mężczyźni usłyszeli jakby mruczenie i w tym samym czasie w ich głowach rozległ się głos zachęcający do zadawania pytań. Świadek zadał pytanie, co w przyszłości czeka Polskę oraz całą ludzkość. Wg słów świadka, istota stwierdziła, że: „Ziemia znajduje się teraz w przełomowej sytuacji. Ludzkości grożą rozmaite kataklizmy. Do Ziemi zacznie napływać zwiększona ilość energii słonecznej, co wywoła efekt cieplarniany. Płyty kontynentalne staną się bardziej plastyczne, co spowoduje dużą liczbę klęsk żywiołowych. Niestety ludzkość nie potrafi rozwiązywać swoich problemów i dlatego może być z nimi krucho”. Wymianę zdań przerwało przybycie autobusu PKS. Wtedy w głowie świadka rozległ się głos: „Nie wsiadaj, chodź ze mną”. Mężczyzna jednak przestraszył się i czym prędzej zajął miejsce w autobusie. Gdy autobus ruszył, tajemnicza postać jakiś czas poruszała się równolegle z autobusem, co bardzo zaniepokoiło mężczyzn. Wkrótce jednak pozostała w tyle. Główny świadek wydarzeń był dobrze znaną osobą w środowisku wrocławskich ufologów. Był kilkakrotnie świadkiem obserwacji UFO zarówno przed opisanymi zdarzeniami, jak i w późniejszych latach. Prawdopodobnie należał do tzw. „kontaktowców”. Po zdarzeniu ze Szklarskiej Poręby próbował ostrzegać ludzi przed czekającą Ziemię katastrofą, lecz niestety niewiele osób zwracało uwagę na jego przestrogi.
Źródło:
Wojciech M. Chudziński, Tadeusz Oszubski, Niewyjaśnione zjawiska w Polsce, „Videograf II” 2003.
94. 1985.04.19 Opole (OP) CE-III-C
19 kwietnia 1985 roku świadek o godzinie 5:00 rano przechodząc niedaleko ogrodu zoologicznego nagle poczuł się nieswojo, jakby jakaś zewnętrzna siła pchała go w kierunku pobliskiego zagajnika. W tym samym momencie świadek zauważył, że z mijanego wzniesienia zbiega niewielki, zielony „ludzik” o wzroście ok 50 cm. Świadek rusza za istotą i po chwili na polanie, na wysokości wierzchołków drzew ukazuje mu się duży obiekt w kształcie kuli. Ponadto mężczyzna zauważa, że w miejscu gdzie znajdowała się tajemnicza kula widoczna jest także druga postać, którą świadek skojarzył, że to „kobieta”. Wtedy coś kazało świadkowi odejść z tego miejsca. Z pewnej odległości widział jeszcze jak obiekt uniósł się i zniknął.
Źródło:
(top), Baba – UFO!?, „Kurier Polski” 19.04.1985.
Krzysztof Piechota, Kronika UFO 1985, Warszawa 1986.
95. 1985.09 Powsin – Konstancin 1985.09 (MZ) CE-III-C
Na łące pomiędzy miejscowościami Powsin i Konstancin artysta - malarz robił fotograficzną dokumentację. Po wywołaniu filmu okazało się, że zarejestrowana została obecność nieznanego, kulistego obiektu oraz istoty. Istota miała wzrost ok 80-100 cm, przy zachowaniu ludzkich proporcji budowy ciała. Ubrana była w bufiasty kombinezon ściągnięty w pasie. Negatyw został poddał analizie przez zawodowego fotografa, który potwierdził autentyczność zdjęcia.
Reprodukcja zdjęcia za: Kurier Polski z dnia 14.09.1985/Kronika UFO 1985.
Źródło:
(wom), Tym razem udało się?, „Kurier Polski” 14.09.1985.
Krzysztof Piechota, Kronika UFO 1985, Warszawa 1986.
96. 1986.05 Katowice (ŚL)
CE-III-E/CE-0, MiB?
W maju 1986 roku w Katowicach, w godzinach popołudniowych świadek stał na schodach kina „Rialto”, gdy nagle poczuł zdrętwienia całego ciała, zaś w uszach rozległ się dziwny gwizd. Gdy się odwrócił, zobaczył sześć osób, które nagle pojawiły się na jezdni. Czterech z nich szybko wbiegło na stopnie schodów, zaś pozostałe dwie zatrzymały się na chodniku, otaczając go z trzech stron. Były to materialne postacie, które poruszały się bezszelestnie i podobne do siebie jak bracia bliźniacy. Mieli jasną karnację, regularne rysy twarzy, przyciągające uwagę jasnoniebieskie oczy i średniej długości włosy. Byli szczupli i bardzo wysocy o wzroście ok 2,5 m. Osobnicy ubrani byli w ciemne garnitury z kamizelkami, białe koszule i krawaty. Było to pięciu mężczyzn i jedna, zdecydowanie od nich niższa (ok 175 cm wzrostu) kobieta, która stała najdalej na chodniku i obserwowała okolicę, ale świadek nie zdołał się jej dokładniej przyjrzeć i nie pamięta jak była ubrana. Świadek nie był przestraszony zaistniałą sytuacją i odniósł wrażenie, że spotyka kogoś kogo długo nie widział i dobrze zna. Użył nawet stwierdzenia kierowanego do tajemniczych gości: „Znowu się widzimy”. Po tym stwierdzeniu mężczyźni zaczęli rozmawiać między sobą w nieznanym języku, a najczęściej wypowiadanym przez nich słowem było określenie „kronaks” lub „ykronaks”, któremu towarzyszył ruch ręką lub głową w kierunku świadka. Następnie pomiędzy postaciami a świadkiem odbyła się rozmowa po polsku, ale językiem wyuczonym i brzmiała jak „polszczyzna wyuczona przez obcokrajowca”. Wszyscy mieli identyczne brzmienie głosu, ale świadek nie miał trudności w rozróżnieniu, który z nich mówi w danej chwili. Rozmowa trwała ok 30 minut. Po skończonej rozmowie wszyscy przybysze oddalili się w stronę pobliskiego wiaduktu kolejowego, stawiając z zadziwiającą lekkością długie susy i po przejściu pod nim kilku metrów zniknęli. Wtedy u świadka ustąpiło uczucie odrętwienia oraz gwizd w uszach. Po przeżytym spotkaniu wyraźnie świadkowi poprawił się też wzrok z -9 dioptrii do -5 dioptrii oraz ustąpiła jaskra. Świadek nabył także zdolności jasnowidzenia i bioenergoterapeutycznych. Był także uczestnikiem CE-III w Olsztynie w 1982 roku oraz CE-III koło Lubicza w 1991 r.
Źródło:
Bronisław Rzepecki, Bliskie Spotkania z UFO w Polsce, „Karat” 1995.
Bronisław Rzepecki, Bliskie spotkanie III stopnia nad jeziorem i w mieście, kwartalnik „UFO” nr 25 (1/1996).
97. 1986.10 okolice Wolsztyna, 1992 okolice
Świebodzic (DŚ)
W październiku 1986 roku pani świadek wraz z mężem wybrała się na grzyby w miejsce położone 15 km od Wolsztyna. Podczas grzybobrania usłyszeli w pewnej chwili dziwny dźwięk podobny do odgłosów piły motorowej, a zaraz później dobiegł ich odgłos łamanych gałęzi drzew. Gdy małżonkowie rozeszli się po lesie, chwilę później kobieta ujrzała zbliżającą się ku niej postać ubraną w szary przylegający kombinezon. Gdy dzieliło ich kilkanaście kroków, przeraziła się na widok jej twarzy. Istota miała duże, smoliście czarne oczy, od który świadek nie mogła wręcz oderwać wzroku. Postać powoli zbliżyła się do świadka, i gdy znalazła się już w odległości kilku kroków, podniosła do góry obie ręce, ukazując wewnętrzne strony dłoni. Poniżej dłoni, na przegubach istota miała spore, czarne koła, których środek pulsował głęboką czernią, jakiej nigdy wcześniej kobieta nie widziała. Wywierały one hipnotyczny wpływ i świadek nie miała siły ruszyć się z miejsca. Po chwili poczuła, że patrzenie w tę czerń pozbawia ją wzroku. Resztką sił kobieta wyrwała się z osłupienia i zaczęła krzyczeć do męża: „Ratuj mnie! On chce mi zrobić krzywdę”. Nadbiegający mąż widział już tylko szybko oddalającą się postać, po czym zaciągnął kobietę do samochodu. Świadek zaczęła tracić przytomność. Na jakiś czas straciła wzrok i czucie w poszczególnych częściach ciała. Przez kilka tygodni świadek leżała w łóżku, a lekarze nie potrafili postawić diagnozy. W kartę pacjenta wpisali, że taki stan został spowodowany szokiem. Po pewnym czasie zaczęło wszystko przechodzić.
W 1992 r., podczas spaceru w lesie w okolicy Świebodzic, pani świadek zobaczyła pojawiający się przed nią okrągły obiekt podobny do srebrzystej kopuły. Z otworu w kopule wyszedł ufonauta. Przez otwór kobieta ujrzała wewnątrz obiektu stół operacyjny i dwie postacie ubrane jak lekarze przed operacją określone przez świadka jako „dwóch mężczyzn w maseczkach”. Nagle straciła świadomość i nie pamięta jak znalazła się wewnątrz obiektu. Wie tylko, że znalazła się w drzwiach przygotowanej do operacji sali. Kobieta spojrzała na dwie postacie stojące po przekątnej stołu operacyjnego i się przestraszyła. Powiedziała do nich, że nie będą sobie robić na niej żadnych doświadczeń i chciała się odwrócić i wyjść. Kobieta ponownie straciła świadomość i nie wie jak długo to trwało. Gdy się „obudziła” powiedziała do nich: „Widzicie, nie dałam się”, wówczas postacie jakby uśmiechnęły się i usłyszała telepatycznie: „Myśmy już swoje zrobili”. Następnie świadek ocknęła się na ścieżce leśnej wiodącej ku domowi. Przez parę dni miała niejasne wrażenie, że stało się coś ważnego, ale nie mogła sobie niczego więcej przypomnieć. Dopiero jej mąż zauważył, że żonie z boku głowy brakuje części włosów, jakby w jednym miejscu nagle wyłysiała. Były tam też nieznaczne, już zabliźnione ślady chirurgicznej ingerencji. Pani świadek nie pozwoliła się nawet dotknąć i kuło ją to miejsce pod czaszką.
Kilkanaście dni później w domu pani świadek wszyscy domownicy, czyli ona, jej mąż i dwaj dorośli synowie wyczuwali obecność tajemniczego gościa. Parę razy nawet mogli go przez ułamek sekundy dostrzec. Wyglądał jak normalny, wysoki mężczyzna. Wtedy kobieta zaczęła odbierać przekazywane jej telepatycznie wprost do umysłu informacje, mówiące że „Obcy” ma za zadanie dbać o stan jej zdrowia po operacji, której ślady można było zauważyć po lewej stronie czaszki pani świadek. Ponieważ kobieta czuła, że z głową w tej okolicy jest „coś nie tak”, wykonano jej zdjęcie rentgenowskie. Wynik był tak nieprawdopodobny, że skierowano ją do ośrodka tomografii komputerowej, gdzie zrobiono jej serię zdjęć wnętrza czaszki. Tomograf komputerowy wykazał obecność „obiektu” wewnątrz czaszki o wymiarach 2x2x1,2 cm, którego kształt regularnej bryły geometrycznej wskazuje na to, że jest to ciało obce, a nie narost jakiejś tkanki. Ponadto lekarze twierdzili, że: „Pojawienie się w tym miejscu „ropnia, guza lub ciała stałego, nawet znacznie mniejszej wielkości, spowodowałoby śmierć tej osoby”. Gdy grupa warszawskich ufologów przygotowała się do przeprowadzenia z panią świadek rutynowych badań, stosowanych zazwyczaj u osób, które podejrzewa się, iż mają w swoim ciele wszczepione przez „Obcych” implanty, w momencie, gdy został przyłożony dozymetr do lewej strony jej głowy, kobieta zerwała się z krzesła i wybiegła na korytarz, krzycząc, że w głowie czuje straszny ból, i nie dopuściła do siebie nikogo z tych, którzy wybiegli za nią, chcąc jej pomóc. Twierdziła, że: „To kosmici nie chcą dopuścić do zbadania implantu”. Kobieta twierdziła także, że „przybysze z kosmosu” nie znają uczuć i badali jej emocje. W tym celu nawet uśmiercili jej wszystkie zwierzęta, po czym bardzo się dziwili, gdy kobieta po nich płakała. W 1992 roku świadek cierpiała na dolegliwości związane z rozległą dyskopatią. Zanikały kości i sugerowana nawet była operacja na Zachodzie. W 1993 i 1995 roku, podczas kolejnych „wzięć” do „statku kosmicznego” wykonywano na kobiecie zabiegi, po których przez kilka dni w okolicy kręgosłupa widać było cieniutkie, różowe ślady cięć, które później całkowicie znikły. Wg słów pani świadek: „Lekarze nie chcieli wierzyć patrząc na zdjęcia rentgenowskie – rok wcześniej dyskopatia i zanik kości, teraz normalny zdrowy kręgosłup”. W 1995 roku ujawniły się także zdolności bioenergoterapeutyczne, którymi kobieta zaczęła pomagać rodzinie i znajomym.
Źródło:
Joanna Lamparska, Kosmiczny implant, „Słowo Polskie” 20.06.1997.
Tomasz Brunner, Kosmici zmienili moje życie, „Przyjaciółka” nr 6/1998.
Kazimierz Bzowski, Pod opieką kosmitów, „Paranormal.PL” www.paranormalpl.wordpress.com art. z dnia 22.03.2010.
98. (1985-1989?) Legnica (DŚ)
CE-III-G/CE-IV, MT
W drugiej połowie lat 80-tych miały miejsce pierwsze „kontakty” świadka, które wywołały sporo zamieszania w jego życiu prywatnym. Składały się na to m.in.: luki czasowe, samoistne uruchamianie się urządzeń elektrycznych w jego domu, czy sny, w których ogląda przeloty przeróżnych latających obiektów. W tym czasie świadek również często znajdywał rankiem, tuż po przebudzeniu na swojej poduszce kilka kropel krwi, które nie mogły pochodzić z żadnej widocznej rany. Mężczyzna każdorazowo, mniej więcej raz w tygodniu, miewał uczucie kilkakrotnych w ciągu dnia luk czasowych. Zazwyczaj zaczyna się wszystko w momencie końca pracy świadka, czyli o godz. 18-tej. Mężczyzna zamyka wtedy, jak co dzień swój sklep i ma zamiar wsiąść do samochodu, by wrócić nim do domu, do położonej kilka kilometrów od Legnicy wsi. Tu następuje luka czasowa, po której świadek pamięta jak stoi na łączce obok swojego domu. Bezpośrednio nad nim unosi się ogromny obiekt rozmiarem przekraczający nawet wielkość owej wsi. Jest tak gigantyczny, że trudno jednoznacznie określić jego kształt. Wg słów świadka jest on najprawdopodobniej owalny i podłużny, dookoła otoczony świetlnymi punktami. Każdy z nich emituje pulsujące niebieskie światło. Wówczas spływa na świadka pionowo z góry wiązka świetlna tego samego koloru. Tu znów następuje luka czasowa.
Grafika obrazująca zdarzenie (za: „Czas Tajemnic”)
Chwilę później świadek pamięta jak znajduje się w niewielkim owalnym pomieszczeniu wypełnionym bladym, mglistym światłem również niebieskiej barwy. Pobyt w tym pomieszczeniu nigdy nie trwa długo, ponieważ za chwilę pojawiają się przy mężczyźnie dwie dziwne postacie. Każda z nich ubrana jest w niebieski, metalicznie połyskujący, luźny kombinezon, składający się z kaptura o kwadratowej szybce, czegoś w rodzaju kurtki z szerokimi rękawicami i szerokimi nogawkami u dołu. Świadek jest pewien, że nie są to ludzie, pomimo iż są w miarę ludzkiego wzrostu, to poruszają się sunąc przed siebie bez przebierania nogami. Sam świadek ma wrażenie jakby znajdował się w dziwnym, zmienionym stanie świadomości, gdzie wszystko dookoła jest nierealne. Nie jest w stanie się w ogóle poruszyć, również nie może, ani nie ma potrzeby porozumiewania się z towarzyszącymi mu istotami. Jest całkowicie poddany ich woli. Istoty te zabierają go wówczas bardzo długim korytarzem, tunelem o okrągłym przekroju wypełnionym nieco ciemniejszym, lecz tym samym, co wcześniej niebieskim światłem. Ten moment transportowania go tunelem nie zawsze świadomie pamięta, ale zawsze wtedy jest zawieszony nad podłożem w pozycji pionowej i przesuwa się bezwolnie wraz z tymi postaciami, podobnie jak one, nie poruszając przy tym nogami. W ten sposób dochodzą do przestronnego pomieszczenia, które jest wielkości auli, ma owalny kształt i również skąpane jest w stonowanym niebieskim świetle. Dookoła na ścianach rozmieszczone są różnego typu urządzenia, których dokładnego wyglądu ani przeznaczenia świadek nie jest w stanie określić. Na tej sali znajduje się jeszcze kilka podobnych postaci do tych, które go tu przywiodły. Wszystkie są do siebie podobne, lecz niektóre z nich zamiast szerokich spodni mają stroje wykończone u dołu rodzajem szerokiej, jednoczęściowej tuniki.
Wygląd istot wg świadka (za: „Czas Tajemnic”)
Następnie mężczyzna jest usadawiany w szerokim, miękkim i bardzo wygodnym fotelu usytuowanym przodem do centralnej części sali, podobnym do fotela dentystycznego, lecz jest bardziej pełny i owalny. Obok niego poruszają się wcześniej wspomniane postacie, które wykonują jakieś bliżej nieokreślone czynności. Czasem podchodzą bliżej, by dokonać jakichś badań i dotykają mężczyzny. Wg słów świadka, ten dotyk zawsze przeszywa go chłodem. Do fotela, w którym siedzi przysuwany jest lub podjeżdża niewielki blat, stanowiący z fotelem niejako całość. Kiedy świadek kładzie na nim ręce. W jego głowie rozbrzmiewa teraz głos nie należący do żadnej z krzątających się przy nim postaci, powtarzający zdania typu: ,,Nie bój się” i ,,Nic ci nie będzie”. Mężczyzna, choć nigdy nie widzi osoby, która do niego mówi, (najprawdopodobniej nie ma jej fizycznie w tym pomieszczeniu), to jest pewien, że słowa te wypowiada ktoś, kto nadzoruje wszystkie inne postacie i jest względem nich nadrzędny. Następnie głos każe odwracać ręce, kolejno stroną zewnętrzną do góry, później odwrotnie i tak kilka razy. Po tym ,,badaniu” blat z powrotem jest odsuwany. Świadek siedząc nadal w fotelu otrzymuje teraz skomasowane informacje od tego głosu na temat ekologii, polityki globalnej, warunków życia na Ziemi i celu istnienia. Przekaz ma bardziej formę stymulacji podświadomości, ponieważ nie jest tak wyrazisty jak wcześniejsze polecenia i nie jest wyrażony w postaci konkretnych słów. Oprócz tego towarzyszy mu projekcja w formie trójwymiarowego obrazu.
Artystyczna wizja pomieszczenia, w którym odbywały się doświadczenia (za: „Czas Tajemnic”)
Po jakimś czasie przebywania w tym dużym, owalnym pomieszczeniu następuje kolejna luka w świadomości, a następnie świadek znajduje się znowu na łące niedaleko domu, jak wcześniej. Różnica polega na tym, że wielkiego statku już nad nim nie ma. W niektórych przypadkach pamięć powraca dopiero następnego dnia rankiem, gdy świadek leży w łóżku w swoim domu, bez świadomości jak długo trwała wizyta na pokładzie UFO i kiedy nastąpił powrót. Zdarza się, że gdy świadek jest gotowy wyruszyć do pracy swoim samochodem, niejednokrotnie ze zdziwieniem stwierdza jego brak na podwórzu, czyli tam gdzie w normalnych okolicznościach pozostawiłby go na noc. Wówczas zmuszony jest jechać do Legnicy autobusem, a na miejscu pod swoim sklepem zastaje samochód w nienaruszonym stanie. Tu w zasadzie kończy się chronologiczny scenariusz z wielokrotnego pobytu świadka na pokładzie UFO. Po jednej z takich wizyt na pokładzie UFO mężczyzna zauważył rano, że na lewej dłoni (dokładnie po wewnętrznej stronie u nasady kciuka) ma sterczący pod skórą mały, bardzo twardy element wielkości ziarenka gorczycy. Nie potrafi wyjaśnić w żaden racjonalny sposób powstania owego zgrubienia na dłoni, dlatego doszedł do przekonania, że obce istoty wszczepiły mu coś pod skórę. Nie planował operacyjnie usunąć go spod skóry, gdyż twierdzi, że boi się to zrobić, bo czuje, że bardzo nie spodobałoby się to tym „obcym”. Ma wrażenie, że sprowokowałby w ten sposób kolejną falę nieprzyjemnych porwań. Częstotliwość uprowadzeń zmieniała się z biegiem czasu: początkowo stosunkowo regularnie, czyli raz w tygodniu, później nieco rzadziej. Świadek był nękany około półtora roku, po czym nastąpiła dwuletnia przerwa. Następnie zdarzyło się to jeszcze 2 lub 3 razy i z dużo większymi odstępami. Obecnie, jak twierdzi, od wielu lat nie został uprowadzony. Świadek po tych wydarzeniach bardzo się zmienił wewnętrznie. Wcześniej przebojowy, pełen werwy, energii i racjonalnego podejścia do życia, teraz nieśmiały, rozważny, niezbyt towarzyski. Pojawiło się u niego zainteresowanie polityką, sprawami socjalnymi, ekologią, duchowością, a także ciekawość czekającej nas przyszłości.
Źródło:
Grzegorz Domański, Nocni przybysze; niezwykły przypadek z
Legnicy, "Czas Tajemnic" http://czastajemnic.blogspot.com/
art. z dnia 19.10.2014.
Archiwum LKBZN "Kontakt".
_____________________________________________________________________
99. 1990.04.18 Nieporęt okolice (MZ)
CE-III-E/CE-0, MT?
18 kwietnia 1990 roku świadek o zmroku jechał powoli pustą szosą prowadzącą przez las do Nieporętu, gdy nagle na poboczu zauważył wysoką postać ubraną w coś, co przypominało biały kombinezon. Postać stała w miejscu i w pewnym momencie podniosła rękę do góry. Widok świadkowi wydał się tak dziwny, że postanowił zatrzymać samochód. Mężczyzna jednak nagle poczuł, że się boi i chciał włączyć bieg i odjechać, lecz nie był w stanie tego uczynić. Następnie jakby posłuszny zewnętrznemu nakazowi otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. W tym momencie postać przestała być widoczna, jakby „rozpłynęła się w powietrzu”, a na jej miejscu pojawiła się nieco bezkształtna, świecąca bryła wysokości co najmniej czterech metrów. Świadek prawdopodobnie na jakiś czas „stracił przytomność” i nie jest w stanie powiedzieć jak długo to trwało. Gdy otworzył oczy wszystko wróciło do normalności i widział z przeciwka zbliżający się samochód.
Źródło:
Zbigniew Benard, UFO nawiedza Polskę, „Skandale” 10.07.1990.
Krzysztof Piechota, Kronika UFO 1990, Warszawa 1991.
Bardzo lubię tę serię, są to zawsze ciekawe i niesamowite opowieści, że czasami mam gęsią skórę :) I często zastanawiam się jak to jest, że ten ktoś to przeżył i dlaczego to akurat była ta osoba.. Chciałabym przeżyć coś takiego, ale w głębi wydaje mi się, że być może nie poradziłabym sobie z tym.. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńGeneralnie bardzo wiele osób lubi klasykę CE III dlaczego moim zdaniem dlatego, że są proste w odbiorze jak tak można nazwać bo samo zdarzenie jest mega dziwne prawda, ale trzeba przyznać Marcin odwalił kawał dobrej roboty i zebrał w całość imponujący zbiór w sam raz na jakąś książkę o CE III z Polski ;) Tego typu zdarzenia z reguły przeżywa jedna osoba, to już karze się zastanowić nad architekturą zarówno reżysera, który tworzy cały spektakl jak i osobowością/psychiką samego świadka. Pozdrawiam Aniu serdecznie i podziwiam Twoje fotki ;)
UsuńDaj spokój :) Moje fotki przy Twoich to nic :) Twoje są przepiękne, oglądając je nigdy nie pomyślałabym, że robi je facet a do tego zajmujący się UFO :)
OdpowiedzUsuńA weź Twoje są bardzo ładne z charakterem i widać, że bardzo lubisz naturę podobnie jak ja. No widzisz faceci z ''ufo'' potrafią zaskakiwać hiii pozdrawiam ;)
UsuńOj tak, zdecydowanie - uwielbiam :) Mieszkam na wsi, z okna widzę las, często za ogrodzeniem przychodzą sarny ;) W mieście bym umarła, brakowałoby mi zieleni, drzew, ptaków i całej tej ciszy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie poczytać stare przypadki. I tak jak w zestawie widać, ufo to nie tylko szaraki i latające spodki. Szkoda, że John Keel nie opublikował wszystkich swoich materiałów, z tego, co powiedział, to o samych incydentach wokół Point Pleasant mógłby 6 książek napisać. Jeżeli tak było to to to jedna z największych fal dziwności, jaka kiedykolwiek była. Zdjęcie z września 1985 r. ciekawe , tego przypadku chyba jeszcze nie znałem.
OdpowiedzUsuńTeż słyszałem, że Keel nie napisał wszystkiego na temat Point Pleasant i innych spraw ponieważ ludzie po prostu by w to nie uwierzyli a w spodek czy kosmitę no powiedzmy są w stanie. Tak sobie myślę czy tam występowały typowo foklorystyczne akcenty ''małymi ludźmi'' ? Ostatnio zgłębiam ten temat ale w odniesieniu do mitologii Indian oj tam jest kopalnia dziwności i z tego co czytam konotacje woda = inne światy i mali ludzie ;)
UsuńO super, że piszecie o Point Pleasant. Jest to wg bardzo ciekawe miejsce.. Polecam sobie obejrzeć film o tym miejscu i o "człowieku ćmie" pt: "Przepowiednia" https://www.filmweb.pl/film/Przepowiednia-2002-30481
OdpowiedzUsuńJak macie ciekawe strony na ten temat to podajcie mi źródło, bo odkąd obejrzałam kilka lat temu ten film to nie może mi on wyjść z głowy i co jakiś czas rozkminiam o co w tym chodzi.. Pozdrawiam :)
Tak Aniu widziałem już ten film z trzy razy, który najlepiej oddaje temat ''wysokiej dziwności'' dla mnie o wiele lepszy niż CE III Spielberga. Jakoś nikt nie pisze co teraz sie tam dzieje, muszę poszukać w necie pozdrawiam ;)
UsuńJeżeli chodzi o wspomniane filmy to trzeba pamiętać że "Bliskie Spotkania..." to fikcja, chociaż z wplecionymi sekwencjami opartymi na faktach (J. A. Hynek konsultował film), zaś w "Przepowiedni" prawdziwa jest tylko finałowa katastrofa oraz obserwacje Mothmana, no i ewentualnie drugoplanowa postać reportera o nazwisku Leek ;) z którym kontaktuje się główny bohater. Bliżej faktów są "UFO incydent" (1975) i "Wspólnota" (1989). I to w zasadzie wszystko: "Fire in the Sky" i "Roswell" są bardziej fantazją chociaż reklamowano je jako historie autentyczne, natomiast "Czwarty stopień" to wkurzająca bujda w stylu "Blair Witch Project" czyli stylizowana na autentyk.
UsuńTak to na pewno , liznąłem trochę tego tematu i wiem, że jest tak samo wspaniały, jak absurdalny, co znaczy, że nie różni się od naszych przedziwności. Jednym z najdziwniejszych przypadków dla mnie który czytałem, było wzięcie pewnej pani do środka ufo, a tam za sterami siedzieli Indianie w swoich indiańskich strojach..... :) . Mam nadzieję, że za niedługo napiszesz coś na ten temat.
OdpowiedzUsuńHaaa tego nie słyszałem, ale myślę, że coś wywarło na umysł tej pani wizję Indian. Bardzo ciekawe i jestem ciekawy jak konserwatywni ufolodzy to tłumaczą ?
UsuńNie wiem, jakie były komentarze konserwatywnych ufologów, ale można się domyślać. Też myślę, że coś wywarło wizję, żeby zobaczyła, co miała zobaczyć. Zresztą tak może być z każdą relacją. Posługują się tym nader zręcznie, ponieważ po tylu latach nadal nie mamy za wiele pojęcia.
UsuńTo trzeba odwołać się do wzmianki w "Innych" J. Fiebaga: "Harrison Bailey, pracownik stalowni w Illinois, widział na pokładzie UFO 'piece do wytopu żelaza', a załoga statku nosiła maski ochronne przypominające ekrany spawalnicze, z którymi miała na codzień do czynienia *). Inni widzieli ufonautów za pulpitami sterowniczymi ich pojazdów, ale istoty te miały twarze... sąsiadów uprowadzonych osób. Z pewnego UFO wyszły 'dinozaury', inny zaś świadek widział podczas uprowadzenie, że przez jego sypialnię galopują maleńkie koniki". Przy okazji gratuluję nowej porcji informacji.
Usuń*) Obszerny artykuł o tym złożonym przypadku z 1951 r., zbadanym przez Ann Druffel i Scotta Rogo, przedrukowano w "UFO" 4/1991
Do tego warto wspomnieć że na ''pokładach UFO'' świadkowie takze mieli widywać Jezusa takich absurdalnych zdarzeń było całkiem sporo.
UsuńRaczej były to istoty przypominające ikoniczne wizerunki Jezusa, prawdopodobnie nie mające nic wspólnego z rzeczywistą postacią.
UsuńOczywiście, ze tak, tylko zmierzam do tego że coś wywarło wpływ w psychice świadków, którzy takie postacie zauważyli nawet swoich zmarłych.
Usuń