piątek, 30 stycznia 2015

"Magonia po Polsku" - spotkania z niezwykłymi istotami cz. II



W trakcie mojej  wieloletniej przygody z ufologią dane mi było poznać nie tylko zdarzenia związane z rzekomymi "kosmitami", ale też takie, które (nierzadko wbrew zdrowej logice) cechują się  wysokim współczynnikiem dziwności. Za takie należy uznać relacje związane z obecnością istot, które niegdyś w folklorze nazywano skrzatami, gnomami czy innymi magicznymi postaciami. Tak. Dobrze państwo przeczytaliście!




W drugiej części artykułu, przedstawię kolejne relacje jakie otrzymałem od moich czytelników - świadków spotkań z dziwnymi istotami. Już w pierwszej części zastanawiałem się, czy istoty, tego rodzaju są "fizyczne", czy  są raczej jakiegoś rodzaju projekcjami, które w szczególności oddziaływają na świadomość  i psychikę osób, które  są bardziej sensytywne. W pierwszych dwóch przypadkach zdarzenia, które opiszę zdają się nie mieć w dosłownym tego słowa znaczeniu charakteru fizycznego, a zauważone postaci nie tylko pozostawały niewidoczne dla innych, ale miały jakby naturę "eteryczną".

Pierwsze  niezwykłe zdarzenie jakie opiszę miało miejsce w małej miejscowości Rybienko Leśne koło Wyszkowa w 1975 roku. Oddajmy głos świadek.

"Przeżyłam coś podobnego w dzieciństwie. Obecnie mam 47 lat, a to zdarzyło się podczas wakacji między pierwszą a drugą klasą szkoły podstawowej (więc był to pewnie 1975 rok). Byłam wtedy wraz ze starszą o 3 lata siostrą na koloniach w Rybienku Leśnym k. Wyszkowa nad rzeką Bug. Mieszkaliśmy w szkole podstawowej. Budynek szkoły istnieje do dzisiaj. Do klas wstawiono łóżka polowe i tak dzieci spały. Dziewczynki zakwaterowano na II piętrze, a chłopców na I piętrze. Moje łóżko stało pod ścianą w środkowej części sali. Leżąc dobrze widziałam przez okno wysokie sosny (to ważne!). Wśród nich była też latarnia, która świeciła się całą noc. Dobrze oświetlała sosny, a i w salach było widniej. 

Którejś nocy nie mogłam spać. Byłam bardzo grzecznym dzieckiem, więc cichutko sobie leżałam żeby nikogo nie obudzić, nie przeszkadzać. Patrzyłam w okno na oświetlone gałęzie sosen. W pewnej chwili zobaczyłam coś bardzo dziwnego! “Skrzaty” uwijające się na konarze jednej z sosen. Ścierpłam ze strachu. Byłam przerażona i dosłownie zmrożona. Wiedziałam, że one mnie nie widzą, że nie mają pojęcia że ktoś może je widzieć jak wnikają w pień drzewa i z niego wychodzą. Bardzo się śpieszyły, były zaaferowane, coś tam wnosiły, chowały... Gdyby zorientowały się, że je widzę zrobiły by mi krzywdę! Wyglądały jak 'klasyczne' skrzaty – krępe, na krótkich nogach, wysokości ok. 1,2 m. Nawet teraz, gdy o tym piszę cierpnie mi skóra... a minęło 40 lat. Obserwowałam, to dość długo, może z pół godziny.

Nie był, to sen ani żaden zwid! Tego jestem pewna.  Rano opowiedziałam o wszystkim siostrze (ona spała na tej samej sali, ale w drugim końcu - bałam się ruszyć i do niej wtedy w nocy uciec). Ona mi uwierzyła, ale zabroniła o tym komukolwiek mówić. Oczywiście najpierw usiłowała mnie przekonać, że to był może kot czy wiewiórka, ale przecież wiedziałam jak wyglądają te zwierzęta, a jak 'taki zminiaturyzowany ludzik'! Do tego one były i młode i stare – różne. Siostra też dobrze pamięta tę sytuację. Zabroniła mi o tym mówić, bo... dzieci by mi nie uwierzyły, a tylko bym była pośmiewiskiem, wytykały by mnie palcami i naigrywały się. 

Dla pewności, że jej posłucham, zagroziła, że jak pisnę choć słowo to mi wleje! (a nigdy mnie nie uderzyła ani wcześniej ani później). Szybko się przekonałam o tym, że miała rację, każąc mi trzymać język za zębami.  Po południu poszliśmy na spacer do Wyszkowa. Grupa dziewczynek i grupa chłopców z paniami opiekunkami. Przechodziliśmy przez długi most na rzece, gdy do 'Pani' podbiegł prawie z płaczem chłopiec (w podobnym jak ja wieku). Chłopcy się z niego naśmiewali... bo opowiedział im, że widział w nocy skrzaty na sośnie przed szkolnym budynkiem. Widział je w świetle latarni, przez okno. Zaklinał się na wszystkie świętości, że to prawda, ale nikt mu nie uwierzył. Pani też obróciła to w żart, kolegom pogroziła palcem."

   Rysunek wykonany przez świadka zdarzenia



Historia ta była tak niezwykła, iż postanowiłem uzyskać maksimum informacji jakie mogła mi przekazać ta bardzo miła i życzliwa kobieta. Oprócz przekazania wielu wartościowych informacji udało się przeprowadzić, ze świadkiem rozmowę na temat tej historii, którą można odsłuchać na YouTube.




Pani Lena (imię zmienione) odpowiedziała mi bardzo  precyzyjnie na kilka pytań jakie zadałem jej w korespondencji. Jej odpowiedzi zaznaczone zostały kursywą.



W czasie zdarzenia była pani w stanie się poruszać?


Nie przypominam sobie, żebym nie mogła się poruszać; ja bałam się nawet drgnąć, bo to mogłoby zwrócić ich uwagę; zorientowaliby się, że ktoś (ja) ich widzi. To dziwne... nie mam pojęcia skąd wiedziałam, ale jednak wiedziałam, że za  wszelką cenę powinnam uniknąć ich zainteresowania... Gdyby się zorientowali, coś nieprzyjemnego by mnie spotykało, coś dla mnie bardzo niebezpiecznego. Po prostu “nikt nie miał prawa tego widzieć”! Nie mam pojęcia skąd to przeświadczenie się wzięło. I drugie - bardzo podobne - że, one jakby “słyszą myśli”, skanują pewien obszar przestrzeni, kontrolują go. Wiedziałam też, że... nikt ze śpiących ze mną na sali nie obudziłby się nawet jakbym krzyczała w niebogłosy. Skrzaty mogłyby zrobić ze mną co tylko by uznały za stosowne.


Czy w trakcie zdarzenia odczuwała Pani jakiś niepokój, niezwykłą ciszę lub inne osobliwe odgłosy itp.?


Jak pisałam, byłam zmrożona strachem; było mi zimno (pewnie z nerwów, z napięcia); odgłosów nie przypominam sobie żadnych - ani na sali, ani na korytarzu, ani na zewnątrz. Nie pamiętam nawet, aby ktoś chrapał, czy posapywał przez sen. Tylko to nieopisane napięcie i pragnienie, żeby jak najprędzej mieć to za sobą. Żeby zniknęło...  żeby nadszedł świt...


Proszę, o ile Pani pamięta, podać ilość "skrzatów" i opisać, jak były ubrane oraz jakie miały twarze (lub inne szczegóły ich wyglądu).



Oj, z tym większy problem... Ale nie były z wyglądu jakieś straszne. Co, to to nie! To były klasyczne krasnoludki, jak z bajki - przynajmniej w moich dziecięcych oczach, tylko dużo większe od tych ”bajkowych”. Dzisiaj określiłabym je jako krasnoludy z “Hobbita” Tolkiena. Miały humanoidalną budowę - głowa, ręce, tułów, nogi, ale były przysadziste, krępe. Nogi i ręce trochę przykrótkie w stosunku do tułowia. Były bardzo zwinne. Po konarach poruszały się jak my po podłodze.  Tak jakby to było ich naturalne środowisko. Miały włosy, ale czy jakieś nakrycie na głowie (czapka, kapelusz, beret) to nie jestem pewna. Zupełnie nie pamiętam. Twarz szeroka, jasna skóra. Oczy, nos, usta - czy i jakie uszy nie wiem, nie pamiętam, może w ogóle nie widziałam? Były ubrane - pamiętam dwa skrzaty, że były w portkach i kubrakach, takich trochę nie z tej epoki. Czy miały coś na stopach? Nie pamiętam. Takie z metra cięte “ludziki” Ile ich było? Kilka... może 4-5 może ze dwa więcej. One szybko się poruszały, bardzo się śpieszyły, jakby się bały że z czymś nie zdążą. Biegały (tak - biegały!) po gałęzi w tę i z powrotem (do pnia). Nie widziałam końca gałęzi więc nie wiem skąd/z czego nosiły te pakunki. Koniec konaru był poza zasięgiem mojego wzroku. One były w różnym wieku... Pamiętam jednego “starego” i jednego “młodego”. Tak z wyglądu mogłabym je określić, co do wieku. Ten “stary” miał po prostu starą twarz, ale był tak samo sprawny fizycznie jak pozostałe. Chyba był ważniejszy od pozostałych. To on nimi dyrygował, popędzał ich żeby szybciej się uwijały z wnoszeniem pakunków do pnia, a właściwie w  pień, bo nie pamiętam, żeby tam był jakiś widoczny otwór, po prostu wnikały w pień sosny i wyłaniały się z niego, fakt że w jednym i tym samym miejscu, a nie w dowolnie wybranym.



Z tego, co pani pisze istoty wnikały w pień drzewa proszę opisać ten sposób jak to wyglądało i co one przenosiły lub miały w rękach.


Wnikały tak jakby w ten pień pokryty korą - nie był żadnym twardym pniem tylko np. jakimś wyświetlonym obrazkiem. Nic się nie uginało, nie rozstępowało, po prostu znikali w tym pniu, za korą (nie wiem jak to opisać). Wie pan, to tak jakby rzutnikiem wyświetlić obraz na kotarze z mgły i... wchodzić/wychodzić z niego. Żadnego oporu, żadnego falowania obrazu, no nic!  To co przenosiły musiało mieć dla nich ogromne znaczenie, było ważne i potrzebne, wręcz niezbędne. To były jakieś pakunki. Pewnie nie były bardzo ciężkie, bo przenosiły je pojedynczo, tzn. jeden skrzat był w stanie samodzielnie. przenieść coś na kształt dużego lub bardzo dużego pudła, skrzyni. Nosiły je przed sobą. Tylko pudła, paki, skrzynie, pakunki. Nie pamiętam żeby to były jakieś przedmioty czy rośliny/zwierzęta, rzeczy. Pamiętam takie paki, paczki, paczuszki. Nie pamiętam czy miały jakiś kolor albo specyficzny kształt. ‘’


Z pośród innych informacji wynikało, że w tamtym czasie tuż koło budynku i okna w którym spała Lena rosło więcej sosen, dziś udało się to potwierdzić, korzystając z galerii zdjęć (dostępnej tutaj).


 Widok szkoły z opisem wykonanym przez świadka 

 Najprawdopodobniej z drugiego lub piątego okna od lewej strony dokonano obserwacji.

 Widoczne sosny od strony okien w którym spała Lena.

 Po tylu latach zostały tylko dwie widoczne sosny kilka metrów od okien szkoły.

Przeżycie Leny zdaje się potwierdzać inny chłopiec, który najprawdopodobniej obserwował te same istoty. Niestety, jak widać, jego otwartość i chęć podzielenia się z innymi została wystawiona na pośmiewisko i drwiny. Odległość sosny od okna to kilka metrów (do dziś faktycznie rosną tam dwie stare, sosny, ale w 1975 roku zdaniem Leny było ich więcej). Świadek na dowód swojej obecności podesłała mi zdjęcie z tej kolonii, na którym widać budynek szkoły  z całą grupą kolonijną na której jest też mała Lena. Niestety z wiadomych przyczyn nie mogę tego zdjęcia opublikować. Nie udało się ustalić jak i  kiedy zakończyła się obserwacja istot, ponieważ Lena obudziła się już rano dość zmęczona, ale w pełni świadoma swych przeżyć. Lena niebawem rozchorowała się i została umieszczona w szkolnej izolatce, dwa dni leżała zupełnie sama i bardzo bała się nocy.  Do chwili obecnej nigdy już nie zauważyła czegoś podobnego, ale jej dalsze życie nadal obfitowało w szereg bardzo dziwnych zdarzeń i spotkań.  Lena swoją historię opowiedziała jedynie rodzinie i najbliższym znajomym.

Opowiadałam rodzinie o tym zdarzeniu i kilku bliskim przyjaciołom. Reakcje? Wbrew oczekiwaniom wcale nie pukali mnie w głowę. Raczej byli zaciekawieni, zdumieni. Nigdy nie siliłam się na tłumaczenia, co to było, dlaczego itd., nie przekonywałam, żeby mi wierzono lub nie... Przecież nie o to chodzi. Po prostu widziałam takie coś i to tyle. Wiem co widziałam - mówiła.

Kolejne zdarzenie otrzymałem z "drugiej ręki", ale było znane mojemu czytelnikowi dzięki opowiadaniu jego sąsiadki, która już nie żyje, ale niegdyś wielokrotnie o tym wspominała. Zdarzenie miało miejsce w miejscowości Wschowa (woj. lubuskie) pomiędzy rokiem 1960 a 1965.

Pani  opowiadała że jak szła w nocy z pracy. Była pełnia. Usiadła pod drzewem. Była niedaleko domu usiadła i podziwiała księżyc. Usnęła, a  kiedy się obudziła tuż przed nią stały dwie malutkie postacie i się jej przyglądały. Ona myślała, że to dzieci. Kiedy się poruszyła, oni uciekli w pobliskie krzaki. Nazwała je "małe diabełki". Jak uciekali, to się dziwnie kiwali na bok. Byli pokryci takim futrem lub mieli takie odzienie "jak krzak". Twarzy nie było widać było - za ciemno. Ona potem dopytywała ludzi czy na wieś przeprowadziły się jakieś karły ludzie, ale nie było nikogo takiego. Opisała wzrost  istot pokazując do swojego kolana (ona miała góra 170 cm wzrostu). Ona też opowiadała, że któregoś razu prowadziło ją lasem jakieś dziwne światło była nim oślepiona. Szło nad nią a ona patrzyła na to. Opisała to jako kula światła która nagle się pojawiła znikąd i prowadziła ją



Przemek - autor bloga www.ufoskywatching-pl.blogspot.com opisał niezwykłe zdarzenie jakie opowiedział mu człowiek który natknął się w latach 80-tych na typowego skrzata pod Wielką Krokwią w Zakopanem, a który w późniejszym czasie miał wiele zdarzeń związanych z UFO i nocnymi gośćmi.

Incydent miał miejsce w pobliżu Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Świadek, Witold Rusek, przechadzając się po okolicznym lesie, spotkał siedzącego na kamieniu i grającego na skrzypcach skrzata. Owa postać, zdawała się nie przejmować obecnością człowieka. Gdy ten, zapytał samego siebie, czy zwariował, skrzat telepatycznie odpowiedział, że nie, po czym dodał cyt. "My tutaj żyjemy i jesteśmy związani z siłami przyrody." Ta mała istota z fizjonomii przypominała człowieka, ubrana zaś była w skórzaną, brązową kamizelkę, z której wyłaniały się nie odziane niczym, grające na instrumencie ręce. Nogi z kolei przyodziane były w krótkie spodenki, zaś buty miał brązowe i skórzane, z zagiętymi ku górze noskami. Na głowie spoczywała zielona, na wzór myśliwskiej czapka z piórkiem. Krasnal grał na skrzypcach z taką prędkością, że świadek nie był w stanie dostrzec samych dłoni i przedramion, zaś muzyka jaka wydobywała się z instrumentu była czymś niepowtarzalnym i pięknym , czego pan Witold nigdy wcześniej słyszał. W jednej chwili skrzat znikł, co zakończyło to niecodzienne spotkanie.

Kolejny przypadek  cechuje  duży współczynnik dziwności, który dotyczył małego stworzenia, jakie zostało zauważone w kamienicy w Poznaniu w 1980-81 roku, przez 7-letnią Lidię (imię i nazwisko zastrzeżone). Co prawda przypadek ten dotyczy istoty mierzącej ok. 40 cm, ale jego szczegóły przypominają nieco współczesne bedroom visitors.

Gdy miałam ok 7 lat obudziłam się pewnej nocy i zobaczyłam na parapecie okna stojącą postać, która mogła mieć maksymalnie 40 cm wzrostu. Miała na sobie długą pelerynę zakrywającą jej sylwetkę i twarz od tyłu świeciła uliczna latarnia co sprawiło, że nie widziałam żadnych szczegółów jej twarzy i anatomii. Przeraziłam się strasznie, ale moja matka zawsze powtarzała, że kiedy nam (dzieciom) coś się wydaje, czegoś się przestraszymy, zawsze można znaleźć na to logiczne wytłumaczenie. 

Trzęsłam się, więc w środku ze strachu a umysł pracował na pełnych obrotach, by odnaleźć logiczne wytłumaczenie tego co widzę. Wstałam z łóżka z zamiarem sprawdzenia co może rzucać taki cień, bo uznałam, że to musi być cień. Kiedy usiłowałam jej dotknąć to postać znikała. Doszłam nawet do tego, na czworakach podkradałam się pod parapet wyciągałam rękę od dołu dotykając parapetu. Wtedy też to coś znikało. Postanowiłam pójść się załatwić by ocenić czy ze mną jest wszystko dobrze, czy czasem nie śnię na jawie. 

W kuchni był ojciec pytał dlaczego jeszcze nie śpię jest późno w ubikacji szczypałam się po nogach by sprawdzić czy jestem przytomna. Miałam też nadzieję, że jak wrócę do pokoju tego czegoś już nie będzie na parapecie i będę mogła odetchnąć z ulgą, że to było tylko złudzenie . Niestety stało tam nadal. A mi zaczynało brakować pomysłów co mam dalej zrobić. Wtedy odkryłam najdziwniejszą rzecz z punktu widzenia logiki mianowicie to, że cały czas telepatycznie z tą postacią prowadziłam dialog. 

Byłam tak zdenerwowana a rozmowa była tak naturalna jakbym od zawsze potrafiła takowe prowadzić, dlatego początkowo umknęło to mojej uwadze, ale to właśnie ta istota zachęciła mnie do zbadania zjawiska. Wtedy pomyślałam, że chcę by pokazała mi swoją twarz odpowiedź padła, że nie, "bo wtedy jeszcze bardziej się przestraszę". Uznałam, że czas obudzić brata śpiącego ciągle w tym samym pokoju w, którym od dłuższej chwili prowadziłam swoje małe badania. Wtedy postać zdecydowanie się temu sprzeciwiła a ja z kolei nie byłam wstanie przeciwstawić się jej woli. Kazała mi wracać do łóżka, co posłusznie uczyniłam i, co ciekawe, pomimo wewnętrznego zdenerwowania prawie natychmiast zasnęłam.


W dwóch ostatnich przypadkach widać analogię telepatycznego kontaktu pomiędzy istotą a człowiekiem, choć w przypadku Lidii siła stojąca za  ciemną postacią sprawiała jakąś nadrzędną kontrolę nad małą dziewczynką, dlatego nie wiadomo jaki był ciąg dalszy tej historii, ponieważ świadek pod kontrolowanym przymusem istoty zapadła w sen, podobnie jak w przypadku "nocnych gości". Drugą  interesującą cechą tego zdarzenia jest pozorna niematerialność owej postaci, która znikała przy próbie kontaktu. A może była to jedynie jakaś "projekcja"? Widać dużą analogię między skrzatami a istotami z UFO, które także próbują kierować od ludzi złudne "przekazy".

Wielokrotnie w sprawę skrzatów i tego typu istot zamieszane są dzieci, rzadziej dorośli, ale nie jest to regułą. Jedna z moich czytelniczek opisała  historię swojej córki, która w wieku 5-6 lat miała rzekomo zauważyć w pokoju małe istoty, których się bardzo przestraszyła.  Zdarzenie miało miejsce pod Warszawą ok. 2013 r. Niestety nie wiadomo czy historia opisana przez małe dziecko jest prawdziwe czy tylko jej dziecięcą fantazją. Poniższy opis wykonała mama w oparciu o relację jej córki, rysunki zostały własnoręcznie narysowane przez dziewczynkę. 


Trudno powiedzieć czy działo się to naprawdę czy to wytwór wyobraźni dziecka, które jak pamiętam obudziło się w nocy z krzykiem, w gorączce. Córka opowiadała przejęta, że w jej pokoju nagle pojawiły się niewielkie postacie, rozmawiały w języku jej nieznanym, przyniosły wielkie pudło i buszowały w jej szafie. Zapamiętała, że wśród nich była jedna kobieta. Ludzie ci mieli dziwne buty z długimi noskami. Zaczęła krzyczeć kiedy jeden z nich pochylił się nad nią, leżącą na łóżku. Trochę mi to bajkowo zabrzmiało. Widziała też, kilkakrotnie, pumę, jak twierdzi. Widziała świecące się oczy za oknem, wpatrujące się w nią intensywnie.  Moja córka ma naturalny dar widzenia istot z innego świata. Kiedyś narobiła strasznego krzyku, bo zobaczyła, że przez ścianę przechodzą jakieś postaci - i jak powiedziała, były niegrzeczne, śmiały się nieładnie, zachowywały się arogancko. I wtedy pojawiła się kobieta w czarnej staromodnej sukni, pokrzyczała na nich, kazała im się uspokoić, podeszła do łóżka i powiedziała jej, żeby się nie bała, bo ona pilnuje jej bezpieczeństwa. Córka była  wystraszona, rozpalona - temp. 39 stopni, myślałam że bierze ją jakaś infekcja, ale temperatura spadła w ciągu godziny, sama bez lekarstw i żadnego dalszego ciągu nie było, kataru, nic kompletnie. Tak to wygląda jakby w takich przypadkach reagowała temperaturą. Przestraszyły ją te skrzaty nie na żarty. Wtedy mówiła o nich: mali ludzie. Krasnoludkami nazwała ich jakiś rok później kiedy skojarzyła tamtą noc z bajką o sierotce Marysi


Mama małej Ady (imię zmienione) powiedziała mi również, iż jej dom  został zbudowany na osuszonym stawie, stoi na betonowych studniach, teren w okolicy jest podmokły. Jej córka narysowała istoty jakie wówczas miały się pojawić w jej pokoju. Oczywiście jest to obraz małego dziecka i nie wiadomo czy faktycznie (o ile to w ogóle prawda) oddaje rzeczywisty wygląd istot. Na uwagę zwraca szczegół wspomniany przez dziewczynkę - "pudła" jakie miały istoty, o tym samym szczególe była mowa przypadku mającym miejsce w Rybienku Leśnym. 

Wszystkie zdarzenia cechuje  bardzo wysoki wskaźnik dziwności taki sam jaki niegdyś był opisywany w literaturze poświęconej folklorowi. Te same istoty mają podobny wspólny mianownik jak istoty z UFO: pojawiają się nagle, znikają zdają kontrolować materię/czas a nawet wpływać na  świadomość i psychikę człowieka. Ich charakter jest zbieżny z  istotami ukrywającymi się za UFO. Noszą tylko inne "ciuszki".  Nie wiadomo czy krasnale, skrzaty, i inne kreatury są  bytami z innych światów, które przenikają się z naszą rzeczywistością, czy tylko celowymi projekcjami sił, które mają nas w jakiś sposób manipulować, zmieniać nasze postrzeganie  a być może nawet i prowadzić wobec nas zwodniczą grę...

Apel: Zachęcam wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń do podzielenia się ze mną swoimi historiami, wszystkim zapewniam zrozumienie, anonimowość i dyskrecję kontakt: arekmiazga@gmail.com

56 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe opisy! Niesamowite że tak długo kwestia istnienia tych istot była ignorowana przez ostatnie dziesięciolecia, z powodu materialistycznych krętaczy i oszustów. Dobrze że prawda o nich wychodzi na jaw. Miejmy nadzieje że i jeszcze więcej świadków nabierze odwagi by mówić o tym o czym bezpodstawnie milczano. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Współcześnie na Słowacji ludzie też widują te istoty - fragment jednego z opisów:
    "List II
    (...) syn ma dziś już 10 lat, ale tak jak napisałam, on im tam nosił kryształowy cukier i wodę - oni ponoć o to pytali. Jeszcze pamiętam że ciągle mówił ich czerwonych oczach i wielkich zagiętych butach - takie jakie wiesz, jakby u irlandzkich skrzatów". To wnikanie do drzew sugeruje jakby był tam jakiś zamaskowany portal.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może moja historia ma związek z tematem tego artykułu.

    Pamiętam, jak może z 10 lat temu szedłem wraz z moim kolegą wzdłuż oświetlonej drogi przy lesie. Było przed północą (może 10-11 godz. w nocy). Akurat w tym momencie nikogo oprócz nas nie było w pobliżu. Gdy tak szliśmy drogą i rozmawialiśmy, nagle zauważyliśmy, że w krzakach od strony lasu coś się rusza. Stanęliśmy w miejscu i skierowaliśmy wzrok w kierunku tych krzaków - usłyszeliśmy wyraźne kroki (może z 2-3 kroki od momentu, gdy stanęliśmy nieruchomo). W jednej chwili kroki ucichły, jednak może z 2 sekundy później usłyszeliśmy głośny chichot. Pierwsza moja myśl - to nie może być śmiech człowieka. Od razu z przerażeniem uciekliśmy z tego miejsca - zatrzymaliśmy się jakieś 30m dalej tuż przy zakręcie. Dokładnie zapamiętałem ten chichot, który usłyszałem. Dziwnym trafem był on niemal w 99% identyczny, jak z dobrze znanej mi wtedy gry "death rally" - ( słychać go w tym nagraniu z gry http://youtu.be/Fnc-lsKYFHA?t=2m27s ).
    Chwilę później tą drogą z której uciekliśmy przejechało bardzo rozpędzone czarne auto i skręciło ostro na zakręcie przy którym się zatrzymaliśmy, gwałtownie odjeżdżając.

    Zastanawiam się też, czy czasem to pędzące auto nie było dla nas zagrożeniem i dzięki temu, że coś nas w krzakach przestraszyło i uciekliśmy z drogi w bezpieczne miejsce, to uniknęliśmy niebezpieczeństwa ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe ja swego czasu będąc na zdjęciach w nocy słyszałem przeraźliwy ryk, ale była to sarna jak się potem okazało - nieźle mnie przestraszyła i ja chyba ją. Być może i Wy mieliście coś podobnego ? Spekulując można również odnieść wrażenie, że to coś może chciało aby się Wam coś złego stało np. od rozpędzonego samochodu, ale to tylko oczywiście spekulacje.

      Usuń
  4. O tajemniczym śmiechu w lesie, jest też tu: http://www.dobrysennik.pl/paranormalne/duchy/48-dziwny-smiech

    OdpowiedzUsuń
  5. ....Pani Lena miala w swoim zyciu szereg dziwnych zdarzen i spotkan....czy chodzi o zdarzenia i spotkania paranormalne ? Czy o jakies zbiegi okolicznosci, typu spotkanie kogos zupelnie przypadkowo po latach, a wczesniej o tym kims myslala...

    OdpowiedzUsuń
  6. Chodzi o zdarzenia paranormalne, wizyty ''nocnych gości'' oraz przedziwne ''przekazy'' niektóre zdarzenia były bardzo traumatyczne dla tej osoby i bardziej wiązały się z demonologią niż wizytami ''obcych''.

    OdpowiedzUsuń
  7. Po latach od zdarzenia niematerialność postaci określiłabym mianem świadomego hologramu :) ..wiem wiem jak to brzmi ..ale w moim umyśle pokutuje właśnie taka nazwa i takie odczucie co do zjawiska.
    Przez długie lata sądziłam,że zjawisko UFO i jego wizyty mnie zupełnie nie dotyczą.Jednak przyszedł taki moment,że musiałam porzucić wygodną postawę obserwatora i założyć,że istnieje realne prawdopodobieństwo,że robię za testowego króliczka:) dla bliżej nieznanych sił ...pytań można by mnożyć ..po co..dlaczego...itd.
    Jedno jest pewne zależało tym "im" bym zapamiętała ten moment,tą wizytę, oraz miała pewność realności swoich doświadczeń.Nawet po wielu latach.Wiem,że wizyta na parapecie nie pasuje do paraliży sennych,oobe,świadomego śnienia czy zaburzeń psychicznych.Jaki był jej cel nie wiem..dlaczego miałam pamiętać...przecież tak łatwo potrafią wymazać z człowiek to co chcą ...pytań jest więcej niż odpowiedzi..niestety:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Panie Arku, staram się być osobą otwartą - stąd między innymi czytam takie strony, jak Pańska, ale dzisiaj to się trochę uśmiałem. Pan wybaczy, ale aż wstawię odpowiednią, "gimbazjalną" emotkę - xD xD xD, ale one po prostu oddadzą najlepiej stan mojego ducha po lekturze... a teraz do rzeczy, przy zachowaniu całkowitego szacunku dla Pana, czytelników i tej Pani, która opisywała sprawę :) Załóżmy, że faktycznie koegzystujemy ze skrzatami na tej planecie / w tym wymiarze. I co dalej? Nocą zaiwaniają one po gałęziach sosny wnosząc paczki do jej wnętrza??? Mają jakieś tam możliwości kamuflowania się przed nami, naginania rzeczywistości - i z paczkami latają po gałęziach? Przecież to jest tak dziwnie głupie, że aż śmieszne, stąd moja reakcja - xD.

    Przecież to musi być jakiś motyw z bajki, może opowiadanej na tym wyjeździe - stąd drugi chłopczyk, któremu to się śniło. Może najlepiej zastosować tą słynną brzytwę Ockhama i po prostu uznać, że to był koszmar, paraliż senny (zmęczenie nad ranem o tym świadczy dobitnie)?

    Skrzaty ganiające z paczkami po gałęziach, ale skąd te paczki, po co, przecież to jest tak nierealne, że rodzi o wiele więcej pytań niż odpowiedzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ma Pan prawo, taka Pana opinia, nic na to nie poradzę, ale czy słuszna też mogę odnieść się uśmiechem bez odwoływania się do idiotycznej gimbazy ;) Wydaje mi się, że nie tylko Pan nie rozumie tego problemu należycie bo ''skrzaty'' to nie fizyczne istoty, ale być może pewne projekcie, abberacje psychiczne siły za którą też ukrywa się zjawisko UFO ? Zanim sie Pan pośmieje polecam lekturę Paszport do Magonii i wyrobienie sobie jakiejś obiektywnej opinii. Bo śmiać się jest ze wszystkiego bardzo łatwo to nic nie kosztuje ;)

      Skoro Pani wyśmiewa tego typu historie to również powinna wyśmiewać spotkania z UFO toż to samo a nawet czasami bardziej egzotycznie pod względem ''dziwności'' a często absurdalności i głupoty ;) Pan traktuje to z materalistycznego punktu widzenia i nic dziwnego, ale proszę na to spojrzeć inaczej pod innym kątem w innym wymiarze nie koniecznie fizycznym ? Jak mógł to być paraliż senny skoro osoba obserwowała to w realu wiele minut i była tego świadoma, dlaczego akurat wszystkie paraliże senne w większości dotyczą istot a nie czegoś innego jak auta, samoloty etc...Zmęczenie ranne a co począć ze zdarzeniami dziennymi, też wytłumaczy to Pani paraliżem senny tym bardziej gdy jest więcej świadków bo też mam takie opisy ?


      Właśnie dlatego takie zdarzenia rodzą o wiele więcej pytań niż odpowiedzi bo nic nie wynika, że są to historie wyssane z palca, choć tak jest najlepiej wszystko wyjaśnić w minutę, i szczerze mówiąc chciałbym aby Pan miała rację a ja się myliłem !

      Usuń
    2. OK, spróbuję znaleźć i zgłębić polecaną lekturę.

      Jeżeli jednak Pan opisuje kosmitów, którzy sobie latają po naszym układzie słonecznym, naszym niebie (w większości da się wytłumaczyć inaczej, ale przyjmijmy UFO=kosmici), nachodzą nocami ludzi, a potem się okazuje że odwiedzani mieli jakieś badania - i to było tak częste, że aż się zrodziła teoria o hybrydyzacji naszych kodów genetycznych itp itd.

      Jeżeli Pan by poruszał tematy np, że krowy są okaleczane - tak, jakby ktoś chciał przebadać konkretne, brakujące narządy wycinane z chirurgiczna precyzją, albo że obcy mają na Ziemi swoje bazy - no przecież to jest jak najbardziej wytłumaczalne. To tak jak z tymi komiksami z lat 80. i 90. - doskonale je pamiętam z podstawówki! Gdzie narracja była pociągnięta w sposób następujący: Ludzkość się rozwija, leci w kosmos, znajduje planetę zamieszkałą przez podobne ale prymitywniejsze istoty, więc ulepsza ich DNA, pomaga im, ale równocześnie z jakiegoś powodu nie chce ingerować bezpośrednio. I tak się rozwija ta społeczność "prymitywna" nie wiedząc nawet że żyje na planecie razem z tajemniczymi przybyszami, swoimi współtwórcami, nauczycielami i opiekunami - a potem na końcu tych komiksów okazywało się, że w fabule maczał palce Daniken i że przecież na Ziemi TEŻ TAK MOGŁO BYĆ :)

      Reasumując, jakoś te historie o UFO i kosmitach mają po prostu sens, choćby taki że chcą przedłużyć istnienie swojego gatunku naszym kosztem - pokrętne? Ale możliwe.

      A skrzaty grające na skrzypcach albo ładujące nocami paczki do sosny....? Hmmm... a jeżeli są to jakieś projekcje, to tym bardziej szopka jest większa :)

      Usuń


    3. Nie wiemy kto stoi za okaleczeniami a na pewno żadni ''kosmici'' ale masa ludzi w to uwierzyła - większych bzdur nie słyszałem no poza teoriami spiskowymi jakoby obcy próbowali sobie naszym gatunkiem przedłużyć swoje istnienie to jest właśnie mieszanie nam w głowach przez tych co ukrywają się za UFO.

      Takie same projekcje są w przypadku obserwacji UFO polecam zapoznać się z badanami Vallego, Keela czy Aubecka a stwierdzi Pan, ze nie piszę głupot, tylko bazuję na faktach i relacjach świadków. Dlatego absurdy UFO są wręcz gigantyczne i ludzie nie potrafią odnaleźć wspólnego mianownika w tym wszystkim.

      Usuń
  9. Do Archera:

    Drogi Panie, patrzysz na sprawę z pozycji człowieka wychowanego w XX wiecznym materialiźmie, dlatego powiem krótko. To co pana śmieszy i co panu się wydaje, jest tylko tym co Panu się wydaje :) Istoty z innych światów mają głęboko gdzieś czy coś danemu człowiekowi wydaje się racjonalne czy nie - i patrząc na tysiące zjawisk niewyjaśnionych i cudów mających nagły przebieg i wobec których świecka nauka strzela karpia - dziwności związane z istotami z innych światów, tylko dodają tego typu historiom na wiarygodności. Nie widziałeś Pan tych istot, i nie wiesz z czym było związane to co robiły - możesz Pan tylko gdybać na podstawie materialistycznej indoktrynacji. A że skrzaty z pakunkami biegające po drzewie? Ależ oczywiście, bo to pasuje do setek innych opisów odnośnie ich dziwnych zachowań. Poza tym to po stokroć realniejsze niż rzekomo racjonalne tłumaczenia psychiatrów że UFO to emanacje latających siusiaków i wagin! Ci to tak naprawdę są warci wyśmiania: http://zmiennoksztaltne.blogspot.sk/2012/10/zjawisko-ufo-i-pseudonaukowa-inkwizycja.html Co więcej radze najpierw rozwiązać Panu zagadki bardziej dostępne: np. obserwacje UFO i cudów na których istnienie są bardziej namacalne dowody - a jeśli się to Panu nie uda, to nie masz Pan co sie brać za bardziej tajemnicze pojawienia skrzatów, bo inaczej to będzie samooszukiwaniem się. Arek wie że UFO to tajemnica i cuda też mają swe tajemnice, więc może się zajmować i innymi tajemnicami. Pan zaś jeśli szukasz wyjaśnień, spróbuj wyjaśnić coś łatwiejszego nim się weźmiesz Pan za sprawy bardziej skomplikowane - a wielokrotnie uczciwsze w faktach nich pindolenie materialistycznych fantastów ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpływ skrzatów na ludzi ma tyle z paraliżem sennym wspólnego, co chemiczny zastrzyk usypiający, z niematerialnym wpływem usypiającym człowieka: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2012/08/czarodziejski-sen-kosmici.html A brzytwa Ockhama mówi najprościej: Magia istnieje i istoty z innych światów istnieją. Ich istnienie było relacjonowane przez wieki, a teraz za pomocą techniki ponownie zyskują potwierdzenie. A tymi którzy wprowadzają w tych kwestiach zamęt, mieszając ze sobą zjawiska o innym charakterze są zaślepione fałszem ofiary materialistycznej indoktrynacji, i już się im czasy dezinformowania kończą ;) Taka właśnie jest brzytwa Ockhama - prosta i jasna w przekazie, i potwierdzona w faktach i relacjach uczciwych ludzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Noszenie tych pakunków ma też swoje analogie do rozmaitych podań w których mowa o przeprowadzających się w inne miejsca skrzatach, lub innych magicznych istotach. W takich sytuacjach żądały ludzi aby pomagały im się przenieść - zupełnie jakby bez zezwolenia człowieka, musiały być związane tylko z jednym rejonem. Podania te mówią więc o skrzatach przewożonych przez ludzi na wozach ciągniętych koniem, albo łodzią przez rzekę. Człowiek miał wtedy zakaz odwracania się w kierunku tego, co wiezie za swymi plecami. Ci co sie chyłkiem odwarali, widzieli całe mnóstwo tych istot siedzące na wozie. Często też powtarzają się opisy, jak na wóz ciągnięty przez konie, lubiały te istoty lubiały wskakiwać - co przypomina i wydarzenie w Emilcinie z istotami związanymi z magicznym głazem - choć pod bardziej futurystyczną postacią. No i skrzaty znane są z tego że lubiom ludziom kraść przedmioty, a w podaniach przeprowadzki magicznych istot, wiązane są też z tym że widziano jak zabierały ze sobą rozmaite graty. Jeśli ktoś myśli że to bzdury, niech dwa razy sie zastanowi odnośnie tego, że do podobnych rzeczy wciąż dochodzi: http://nautilus.org.pl/?p=artykul&id=2906 A dlaczego miały tajne przejście portal wysoko na drzewie? Coż, ktoś mógłby się też dziwić dlaczego i satelitarne zdjęcia ukazują jakieś bazy, na terenie których samochody wjeżdżają do wnętrza góry... - bo i tu możnaby pseudoracjonalizować że to bez sensu by samochód wjeżdżał w górę, gdy przecież samochody powinny jeździć po drogach ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zamiast krytykowac pionierskie badania w kwestiach zaniechanych przez wieki z powodu materialistycznych pomyleńców, lepiej niech każdy sceptyk przeczyta stare zapisy i podania z różnych krajów, np. tysiąc takich podań - a zarysy działalności istot innego rodzaju niż ludzie, staną się dla niego bardziej sensowne. Pytanie dlaczego skrzaty kradną ludziom rozmaite przedmioty, nie jest o wiele bardziej dziwne od pytania - dlaczego to samo robili "obcy" rodzinie Hill-ów. W przypadku zagadkowych istot może to być albo fascynacja dziełami człowieka, albo w przypadku magicznych istot - jakieś związki z magią podobieństw, czyli coś w rodzaju zbierania przedmiotów osób zaginionych przez jasnowidzów, a dzięki którym może być nawiązany pewny związek z ich właścicielem.

    OdpowiedzUsuń
  13. I warto też zwrócić uwagę na dodatkową rzecz: można widzieć sprawe tak że dzieci widują skrzaty, ale można też na tę samą sprawe patrzeć tak, że istoty magiczne są zainteresowane dziećmi. To drugie spojrzenie jest tym bardziej bliższe wyjaśnieniu ich obecności przy dzieciach, gdyż i dorośli niezależnie od wieków widzieli zainteresowanie tych istot dziećmi, a które nawet miało wieść do ich porywań: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2012/03/niebezpieczne-czarodziejki-nocnice.html Cokolwiek przyciąga te istoty do dzieci - ich ukryte przebywanie w okolicy szkoły, można tylko porównać do zająca w polu kapusty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O rany, materialistyczna indoktrynacja... Pan chyba przesada naprawdę. W całej historii ludzkości nie ma źródeł inne niż bajki, że doszło do kontaktów ze skrzatami. Jeżeli się mylę, to proszę o źródło. Ale jeżeli nie, to nie zrzucałbym wszystkiego na XX-wieczne wychowanie.

      Zresztą jest cały ogrom ludzi, podróżników, samotników, pustelników, którzy porzucili cywilizacje i żyją w Bieszczadach, Kanadzie, na Alasce czy Syberii. Czy oni wszyscy, którzy są tak otwarci na naturę i z nią żyją, opowiadają o kontaktach ze skrzatami? Brzytwa Ockhama każe więc wyciąć w tym wypadku zbędny element, jakim są skrzaty i magię. Proszę wybaczyć, nikt tego nie udowodnił i to nie jest kwestia XX-wiecznego wykształcenia, gdyż pośród nasz żyje ogrom ludzi, który mają cywilizację gdzieś i żyją naturalnie - przecież mogliby udowodnić swoimi obserwacjami personifikacje sił natury jako skrzatów :)

      Usuń
    2. Powołuje sie Pan na Brzytwę Ockhama, ale co Pan nią zamierza udowodnić ? Brzytwa karze też wyciąć Pana bo wg. niej Pan nie istnieje, jeśli tak proszę udowodnić źródło ;) Tak można iść w nieskończoność i do niczego to nie doprowadzi. Zauważyłem, że nie rozumie Pan, że zarówno skrzaty, UFO lub inne zjawiska nie muszą być materialne, fizyczne dające się dotknąć pogłaskać jakby tego Pan usilnie oczekiwał. A skąd Pan wie czy tamci mieszkańcy nie spotykali takich istot ? Sprawdzał Pan swoje źródło informacji czy tylko wyssał na potrzeby komentarza ? Jak powyżej napisałem chciałbym aby to Pan miał rację, a wszyscy jedynie się mylili, ale fakty jednak są inne...

      Usuń
    3. Materialiści przegrali w sprawie UFO, i przegrają w sprawie egzorcyzmów:
      http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/02/psychiatryczne-fanaberie-w-obliczu.html Po rehabilitacji przypadku Anneliese Michel, dopiero im się zrobi gorąco ;) Jak sie nie opamiętają, to jeszcze przyjdą czasy że za swe kłamstwa będą cieńko piszczeć.

      Usuń
    4. Panie Archer, żebyś się Pan nie został z tą "brzytwą" na lodzie. Wierzy Pan ślepo nauce, a ona często się myliła co potwierdza historia. Nauka to ciąg teorii i hipotez - zmiennych teorii i hipotez niestety :). I tak niemożliwe staje się możliwe. Kilka przykładów:
      1. W starożytności ludzie wierzyli, że Ziemia jest płaska. Następnie do XVII wieku, że Ziemia stanowi centrum kosmosu. Profesor z Uniwersytetu w Pizie Scipio Chiaramonti, filozof i matematyk, wprawdzie w 1633 r., z uporem głosił że Ziemia znajduje się w centralnym punkcie wszechświata. Uzasadniał: "Zwierzęta, które się poruszają, mają kończyny i mięśnie. Ziemia nie posiada kończyn ani mięśni, dlatego się nie rusza". Logiczne prawda? Nie był odosobniony, w tym samym czasie nie brakowało naukowców, którzy uważali dokładnie tak samo.
      2. Jeszcze w XIX w. twierdzono, że bakterie, wirusy, itp. nie istnieją. Przecież nie było ich widać! I znów wybitny naukowiec profesor Pierre Pachet, ekspert ds. fizjologii na uczelni w Tuluzie, wyśmiewał się z Ludwika Pasteura, że ten wierzy w teorię "małych robaczków wywołujących choroby". "Teoria Ludwika Pasteura na temat zarazków jest śmieszną fikcją" - powiedział Pachet w 1872 r.
      3. No i najsłynniejszy chyba przykład dotyczący meteorytów, które nie miały prawa istnieć (i były zwidem lub wymysłem), bo "kamienie z nieba nie spadają, gdyż kamieni w niebie nie ma" jak twierdził Antoine Laurent Lavoisier (XVIII w.), skądinąd wybitny francuski naukowiec z dziedziny fizyki i chemii.
      Przykłady można by mnożyć, ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że "są rzeczy na niebie i Ziemi o jakich filozofom się nie śniło"!
      A Ockhama lepiej Pan zostaw razem z jego brzytwą, bo... brzytew też już się nie używa. Ich czas po prostu minął...

      Usuń
    5. A słyszał Pan Anonimowy zapewne o Arystarchu z Samos?

      Usuń
  14. W temacie krasnoludków:
    http://koniczynablog.blogspot.com/2015/02/krasnoludki-kaszuby-1934-rok.html
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli dobrze zrozumiałem, to teoria projekcji mówi, ze za zjawiskiem skrzatów i UFO stoi jedna siła, która manifestuje się poprzez te istoty. I tak w dawnych czasach ludzie, odpowiednio do ówczesnego poziomu technologicznego, widywali małe istoty typu skrzaty itp., a obecnie też odpowiednio do poziomu nowoczesnej technologii, obserwują statki i załogantów UFO. Jakaś siła, z pewnością świadoma manifestuje się w ten sposób. Tylko dlaczego, obecnie w na naszym poziomie cywilizacji technicznej dalej widujemy skrzaty? A w historii ludzkości, z pewnością możnaby też odnaleść opisy ewidentnie wskazujące, że obserwowano UFO w dzisiejszym jego rozumieniu, czyli coś co wyglądało na nowoczesne pojazdy. Czy zatem ta manifestująca się siła działa na ślepo, nie rozróżnia jaki w danym momencie panuje poziom rozwoju technicznego i raz strzela skrzatami, a raz UFO ( w rozumieniu nowoczesnych statków kosmicznych i ich załogantów)? To nie daje mi spokojnie zaakceptować tej teorii. Chociaż jest możliwe, że po prostu ją źle zrozumiałem.

    OdpowiedzUsuń
  16. To tylko teoria i możemy jedynie spekulować, sądzę, że siła, która ukrywa się za UFO jest plastyczna i potrafi do danej osoby, czasu i miejsca dopasować swoją jakby ''matrycę'' danego obrazu czy też projekcji. Masz rację czasami wygląda jakby ta siła działa na ślepo, bez jakiejś logiki wręcz zachowuje się absurdalnie wprowadzają więcej chaosu i niepokoju wobec obserwatorów. Sam jestem zaskoczony dlaczego w współczesnych nam czasach nadal widuje się takie istoty, choć jest rzadkością.

    OdpowiedzUsuń
  17. Do Archer: człowieku nie wiesz co mówisz i to ty wierzysz w bajki. Naczytałeś sie bajek i myślisz że skrzaty to postacie wymyślone, a prawda jest taka że bajkopisarze je przejęli z relacji świadków, i pokradli o wiele więcej motywów rzeczywistych w których zindoktrynowani materializmem oszukani ludzie, nie wiedzą już co jest prawdą a co fałszem. Radze przejrzeć na oczy - było wręcz odwrotnie: to rzeczywiste spotkania ze skrzatami przeniknęły do bajek, a obserwacje współczesne dotyczące tych istot, tym bardziej to potwierdzają:
    http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/12/zakulisowe-fakty-inspiracji-braci-grimm.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się naczytałem bajek? Jeżeli już persolanie się Pan zwraca, to powiem tak - mam na półce całą kolekcję "Mitologii Świata". Posłużę się cytatem: "Mimo że książki z serii wydawane są w małym formacie i mają najczęściej po dwieście kilkadziesiąt stron, seria słynie z wysokiego poziomu merytorycznego" - książki te są doskonale oźródłowane i mają bogate opisy. Czy w związku z tym, że są setki podań o wozach, które ciągną słońce po niebie - mam w to wierzyć, tak?

      Usuń
    2. Trzeba potrafić rozróżnić to co się wiąże z domysłami ludzi, poetyckim ujmowaniem rzeczywistości a doświadczeniami ludzkimi, niezależnymi od kultur, religii i czasów. To że Pan sobie kupił książke, nie znaczy że masz pan wnikliwość by odróżniać jedno od drugiego - a z tego co Pan piszesz, musisz jeszcze z logiką popracować ;)

      Usuń
  18. Materialistyczny łachudracki światopogląd, przerzucił się na czepianie się istnienia skrzatów, bo z hańbą przegrał w sprawie UFO które też wyśmiewał. Gdzie przeprosiny pomylonych materialistycznych psychiatrów którzy dziesięcioleciami w swym umysłowym pobłądzeniu opowiadali bzdury mając UFO za emanacje narządów rozrodczych?

    O skrzatach mowa na całej kuli ziemskiej i od tysiącleci, i te istoty są rozmaitego rodzaju, od zwodniczych duchów branych niegdyś za bóstwa: http://zmiennoksztaltne.blogspot.sk/2015/01/coraz-wiecej-opisow-o-obserwacjach.html po obserwacje małych humanoidów z innych światów: http://sensacje.wp.tv/i,Istota-o-DNA-nieznanym-nauce,mid,1633051,index.html?ticaid=614433#m1633051 Jak materialiści nie skończą kłamać na temat rzeczywistości, to niech sie szykują że pewnego dnia argumentem uczącym rozumu będzie pała. I Joanna d'Arc miała tylko ograniczoną cierpliwość do ludzi chcących trzymać z niesprawiedliwością i fałszem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Istoty zmiennokształtne, przybierają dziś postacie udające prawdziwych kosmitów, ale co stoi na przeszkodzie by ukazywały się w kształtach w których się ukazywały przez tysiąclecia? To ja nie rozumiem dlaczego miałyby się dopasować kropka w kropke do ludzi - ten XX wieczny egoizm dalej myślący że cały świat będzie sie obracał obok człowieka czasami jest śmieszny :) Skrzaty jak mogą komuś zrobić figiel to sie przemienią w kosmite, jak kogoś będą chcieć nastraszyć to sie pojawią pod postacią zwierzęcia - a normalnie mogą dalej ukazywać się w postaciach z dawnych czasów. A że wykorzystują nowoczesne myślenie człowieka do swych strategii? no i co z tego? I duchy kiedyś stukały a teraz mogą wysyłać smsy albo dzwonić z nieznanych numerów - tak jak to potwierdzili naukowcy z Austrii: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/05/dowody-tajemnicy-kolejna-wartosciowa.html Całkowitą pomyłką jest pseuroacjonalizowanie z pozycji świeckiego światopoglądu o tym, co te istoty mogą robić a co nie - bo to są istoty z innych światów i normalnym jest gdy ich zachowania są nieobyczajne. Materialista dziwiący się nad dziwnym zachowaniem skrzatów albo kosmitów i nie dostrzegający w tym logiki, jest jak pies który widząc witających się ludzi, dziwi się dlaczego ludzie podają sobie na powitanie dłonie, a nie wąchają sobie tyłków. Sorry za to porównanie - ale takie jest właśnie "szablonowe" myślenie materialistów w stosunku do istot których pojmowanie świata jak i sposób życia jest odmienny od tego co się im wydaje. To analogie w relacjach z różnych stron i czasów mówią o naturze tych istot, a nie filozofowanie ludzi których myślenie jest jak myślenie zwierząt w porównaniu z myśleniem ludzkim; albo jak myślenie ludzi, w porównaniu z myśleniem aniołów. Nie wszystko się kręci obok materialistycznych tyłków :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Swoją drogą skrzaty i inne istoty nie z tego świata nie są aż tak niepojęte, gdy się ich zachowania porówna z zachowaniam kobiet które jedno mówią, drugie myślą a trzecie robią! To są dopiero rzeczy niepojęte! :) A skrzaty, rusałki, dzicy ludzie, diabły, anioły, kosmici? Ci sie przynajmniej zachowują schematycznie i ich zachowania w starożytnych chinach, mają swe odpowiedniki w zachowaniach ich kuzynów na XX wiecznych ziemiach śląskich, podkarpackich czy na rosyjskich tajgach. Ludzie sam się często nie potrafią zrozumieć, a śmiać sie z niezrozumienia zachowań istot z innych światów? Bądź pan panie Archer poważny i najpierw pomyśl nim z czymś tak płytkim znów wyskoczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiek, ale Pan Archer jedynie co wie to o Brzytwie Ockhama i nią próbuje obstawić się jak żydzi holokaustem. Ktoś z zamkniętym na tak absurdalne nawet sprawy nie powinien zajmować się takimi tematami skoro chce żyć w ''poukładanym'' świecie w jaki wierzy.

      Usuń
    2. Dokladnie, ale będziemy takim burzyć im te krzywe klocki którymi chcą zasłonić rzeczywistość. Jak chcą sie oszukiwać to niech sie oszukują, ale prawa do oszukiwania innych już nie dostaną. Przegrali, chcieli być nowocześni będąc materialistami, a nowoczesny świat i technologie rejestrujące istoty z innych światów - ich wyrolowały :) I to oni wyszli na oszustów i krętaczy w obliczu faktów. A to dopiero początki odkryć w nowym świetle tego, o czym mowa wśród uczciwych ludzi od tysiącleci...

      Usuń
    3. Panie Arku, myślałem że jest Pan poważniejszy. Cenzura, wycieczki osobiste, bycie na bakier z logiką - zawiodłem się...

      Usuń
    4. To Pan jest zielony jeśli chodzi o materiały faktologiczne i proszę sobie darować jakieś cyniczne pomówienia jakobym używał cenzury i innych wg. Pana ''obraźliwych'' słów, to co Pan teraz napisał o Panu świadczy wobec braku argumentów ,a ja nie chcę się zniżać takim sposobem do Pana poziomu. Zapraszam do odsłuchania debaty tam też poruszyłem sprawę skrzatów i cieszy mnie to, że są ludzie badacze, którzy nie mają tak hermetycznie zamkniętej głowy na nawet absurdalne rzeczy jak skrzaty czy inne zjawiska.

      Usuń
    5. Panie Archer, Arek jest o wiele bardziej wnikliwy niż Pan, on mówi o doświadczeniach i obserwacjach ludzi, a pan coś pleciesz o słońcu ciągniętym przez konie.

      Dla każdego chcącego poznać wyjaśnienie wątpliwości archera, zapraszam do spojrzenia na tutejsze komentarze: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2015/02/o-pokarmach-nie-z-tego-swiata.html

      Fakty są takie że badania Arka, przejdą do historii, jak opisy podobnych zdarzeń w przeszłości: http://koniczynablog.blogspot.com Co więcej dzięki badaniu współczesnych relacji metodami naukowymi, można odsiać z dawnych zdarzeń to co dotyczyło rzeczywistości - poprzez widoczne analogie, od ludzkich interpretacji które niekiedy opierały się tylko na podejrzeniach. Innymi słowy mając relacje z przeszłości, jak i współczesne, a do tego dostęp do podobnych opisów z różnych stron świata, odtwierają się przed badaczami nieznanego, możliwości wyjaśnień rozmaitych zagadek i to na skalę, jakiej wcześniej nie było. A to że wszystkie te dziwne zjawiska, odbywają się według pewnych odgórnych schematów, całkiem dobrze już widać.

      Usuń
    6. Panowie jak ktoś ma inne zdanie niż Wy, wdeptujecie w ziemie - szacun.....to ironia oczywiście. Aha Panie Arkadiuszu nie wiedziałem ze jest Pan antysemita

      Usuń
    7. Panie Anonimowy proponuję zmienić prasę bo gada Pan ustami Adama Michnika. Druga sprawa kto kogo wdeptuje ? Ja mam swoje zdanie inni swoje i je szanuję, choć nie muszę się z nimi zgadzać to wszystko.

      Usuń
    8. Panie Arek Miazga co ma do tego Michnik i holocaust ? do rozmow o kosmitach czy zjawiskach nadprzyrodzonych ? to już tylko Pan wie, chętnie posłucham....owszem każdy na swoje zdanie, ale rozmowce należy szanować i dyskutować na poziomie.

      Usuń
    9. Jeśli chce Pan dyskutować o Panu Michniki lub innych sprawach jakie on porusza proponuję inne blogi. Szanować można, ale na zasadzie gdy ktoś i mnie szanuje bez względu jakie ma zdanie odnoście o czym pisze a poziom - no cóż. Proszę wybaczyć, ale jeśli Pan archer zaczyna do mnie pisać formą gimbazy to sam sobie określił poziom w jakim go m.in ja potraktowałem. Druga rzecz Pan archer wydaje mi się, że nawet po przeczytaniu artykułu, nadal nie bardzo wie o co mi chodzi i stwierdza, ze ''wierzę'' w skrzaty z krwi i kości ;), no, ale jak się gimbazuje to tak jest ze zrozumieniem.

      Usuń
    10. Szanowny Panie niech Pan nie odwraca kota ogonem, to Pan zaczal o holokauście i Michniku, nie ja. Ja wyraziłem zdziwienie ze na tym blogu, jego prowadzący mowi o holokauście i Michniku, proszę wiec się trzymać faktów. Dodam ze nadal nie rozumiem, po co ten holokaust został wymieniony. Jeśli chodzi o Pana Archera, to fakt, przyznaje Panu racje, iż nietrafiony był dobór słów i użycie gimbazy, mogło to Pana obrazić, choć nie wiedziałem, ze to będzie rzutowało na cała dyskusję.

      Usuń
  21. Nie można jasno stwierdzić ze za wszystkim stoi jedna sila, być może skrzaty i ufo to sa dwa rozne zjawiska, badacze wymienieni przez Pana Arka optuja za tym iż to jedna sila, ale inni badacze mowia ze to sa dwa rozne zjawiska, a jeszcze inni zajmują się tylko ufo i tu tez można ich podzielić, jedni twierdza ze to zjawisko lokalne, ziemskie, inni ze pozaziemskie....mnóstwo teorii, ważne ze ktosto stara się zbadac i zrozumieć, nie można odrzucać czegos co jest dziwne, niezrozumiale lub smieszne tylko dlatego ze nie pasuje to do naszego spojrzenia na swiat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod UFO mogą kryć się działania rozmaitych istot, od duchów po materialne istoty z innych światów. Nikt tu nie mówi że to ta sama siła, ale że istnieją analogie co do sposobów przejawiania się ich. Poza tym technologia "innym sposobem" też może naśladować do pewnego stopnia, zdolności istot duchowych - stąd takie zamieszanie i potrzeba oddzielenia działań jednych od działań drugich: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/04/plastycznosc-kamieni-siy-nadziemskie-ii.html

      Usuń
    2. Dokładnie Anonimie: "ważne ze ktosto stara się zbadac i zrozumieć, nie można odrzucać czegos co jest dziwne, niezrozumiale lub smieszne tylko dlatego ze nie pasuje to do naszego spojrzenia na swiat" - tak jak mówisz! :)

      Usuń
  22. Brzytwa Ockhama na tysiące relacji o małych humanoidach, relacjonowanych od tysiącleci: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2012/03/skrzaty-w-ameryce-poudniowej.html - mówi po prostu "skrzaty istnieją" :) Jedyna przeszkoda w ich istnieniu tkwi w umysłach materialistycznych sceptyków, którym nie pasuje rzeczywistość i których światopogląd zaprzeczający jej - jest objawem choroby umysłowej wynikłej z marnej próby ucieczki od odpowiedzialności, jaką każdy z nas niesie na sobie za swe własne życie.

    OdpowiedzUsuń
  23. http://mysteriousuniverse.org/2013/04/encounters-with-gnomes-part-1/

    OdpowiedzUsuń
  24. http://mysteriousuniverse.org/2013/04/encounters-with-gnomes-part-2/

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki bardzo interesujące opisy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Przyglądając się opisom i relacjom z tematu "magonii" w ogólności (a sama - magonia - istotnie - to dość trafnie dobrane określenie względem całej gamy, czy grupy - tego typu zdarzeń) no więc..-przeglądając to wszystko - człowiek do końca nie uwierzy w autentyczność zdarzeń i samych relacji potencjalnych świadków - dopóki nie zobaczy Tego Czegoś nadzwyczajnego, np. na nagraniach z Youtube - chociażby tych polecanych tu na blogu przez Mamoru07 - robi wrażenie, muszę powiedzieć. (tzn. nie uwierzy człowiek dopóty - w istnienie - przynajmniej tego, czy innego jeszcze niezawidzianego, ani nie spotkanego w życiu nadzwyczajnego obiektu, czy istoty, jakby "nie z tej bajki",- dopóki nie zobaczy - tej istoty - albo: nienaturalnie spotykanych rozmiarów, w skali większej, lub znacznie mniejszej, względem sylwetki ludzkiej, albo też istoty nienaturalnie szybko, żeby nie powiedzieć - błyskawicznie - przemieszczającej się).
    Nadto, w tych opowieściach rodem z "magonii", brakuje jednej jedynej rzeczy, podejmowanej przeze mnie, niejako z wyczucia intuicyjnego - są to mianowicie - relacje istnienia "portali", czy też "ulotnych wejść" np. na ścianach skalnych - w porządku - to.rozumiem. Lecz to wynika moim zdaniem z istnienia w danym miejscu - określonej skupionej i znacznej masy. Jednak znaczna masa,porównywalna, lub większa od.masy Ziemii - to i również moim zdaniem, taki "paszport", czy "ułatwienie" w przemieszczaniu na bardzo znaczne odległości, po całym Wszechświecie, a nie tylko, jakoś tak - międzywymiarowo....,(a to tylko prywatne, osobiste przekonanie - wypływające dość intuicyjnie - cóż zrobić?).

    OdpowiedzUsuń
  27. Owszem, tak jak z UFO czy innymi zjawiskami gro osób nie uwierzy dopóki nie zobaczmy na własne oczy. Tak można również odnieść się do wielu religii gdzie faktycznie wierzy się na wiarę. W przypadku tych dziwnych istot czy są to w ogóle istoty czy siła jaka jedynie zmienia swój wygląd i dopasowuje się do danego człowieka w przypadku poszukiwania kontaktu. Z początku uważałem te dziwne istoty za jakieś naturalne żyjące tu lub w innej rzeczywistości, ale chyba były to mylne wnioski ? Dlatego wielu tutaj sceptyków chyba mnie nie zrozumiało o co mi chodzi jeśli mówię o takich rzeczach. Na pewno będzie kontynuacja III części o magonii ponieważ dysponuję kolejnymi przedziwnymi zdarzeniami, ale jeszcze czekam na kolejne informacje od świadków aby lepiej poznać i opisać te zdarzenia - szczególnie jedno spod Krakowa z 1944 jest interesujące. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  28. OK. Jednak -i tu, tylko po części, z całością ostatniej wypowiedzi mogę się zgodzić,- jakby nie było - wypowiedzi Autora tego blogu.
    ---
    1. W sprawach Wiary, moim zdaniem, w przypadku np. KK, całość tego Żyjącego i Funkcjonującego Organizmu Kościoła Katolickiego utrzymują w ruchu i przy Życiu po całej Ziemi - liczne objawienia Maryjne. Stąd, Mariolodzy mieliby, nawet tylko statystycznie rzecz ujmując - a podsumowawszy taką "średnią ze stopnia dziwności" wszystkich napotkanych zjawisk o podłożu mariologicznym - no więc - mieliby tutaj dość wiele do powiedzenia.
    2. Świadkowie i uczestnicy zjawisk o podłożu mariologicznym, często, a śmiem twierdzić, że prawie zupełnie, lub zupełnie na 100%, nie spodziewali się, że będą świadkami lub/i uczestnikami takich zajść, czy zdarzeń.
    (3. Osoba i charakter Chrystusa w Kościele, raczej tylko i wyłącznie człowieka - w sensie również gatunkowym, stawia w centrum uwagi i zainteresowań wszystkich Istot oraz Sił działających po Świecie - tym bliższym i w tym dalszym, w tym w Całym Wszechświecie, teraz, jak i w przeszłości. Z takim "priorytetem" eschatologicznym - perspektywy wiecznego Zbawienia - wiąże się nierozerwalnie taki, a nie inny, rzeklbym - nad wyraz otwarty, żeby nie powiedzieć - "prawie ekshibicjonistyczny" charaker rozwoju wszystkich bez wyjątku - społeczeństw ludzkich po Ziemi, w formie odrębnych: plemion, języków, narodów, państwowości - ludzi wiecznie jawnie wystawionych na działanie licznych znanych, lecz i tych zgoła jeszcze niepoznanych, w tym negatywnych,- czynników. Ludzi,- jednak w przyszłości, być może trwale,- zażywających pokoju po Ziemi. No bo, jak na razie, wielu filozofów i myślicieli wciąż zadaje sobie pytanie: Co tak naprawdę sprowadza ludzi do takich, a nie innych zachowań, które prowadzą ostatecznie do wojen? Te przemyślenia, akurat u mnie, zahaczają w myślach i rozważaniach nad tymi kwestiami, jak powyżej i podobnymi, również o fakt istnienia innych "świadomych i inteligentnych czynników", czy wprost - istot człekokształtnych, a odmiennych od ludzi - jednak nie obnoszacych się już zbytnio po okolicy z faktem swego istnienia, istnienia w odległości gatunkowej.)

    OdpowiedzUsuń
  29. http://beforeitsnews.com/press-releases/2013/11/local-officials-investigate-recent-gnome-sightings-2816868.html
    .... a gnomy dalej kradna rzepe ....

    OdpowiedzUsuń
  30. Wlasnie Amazon dostarczyl 'Passport to Magonia' bardzo jestem ciekaw lektury ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę po przeczytaniu książki napisać swoje opinie jestem ciekawy ;) Pozdrawiam.

      Usuń
  31. Wlasnie Amazon dostarczyl 'Passport to Magonia' badzo jestem ciekaw lektury

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: