Kilka dni temu przeglądałem swoją literaturę na temat obserwacji UFO odnotowane na terenie Polski w czasie II wojny światowej. Opcja była tylko jedna książka ‘’UFO nad Polską’’ Krzysztofa Piechoty i Bronisława Rzepeckiego czołowych ufologów, którzy niestety już zrezygnowali z dokumentowania i rejestrowania obserwacji UFO. Dodatkową pomocą było opracowanie Ryszarda Grundmana i Bronisława Rzepeckiego pt. ‘’Polscy piloci i UFO’’ (Czas UFO, numer specjalny 1999). Jak wynika z zebranych informacji z tego okresu "historycznego" konkretnie II wojny światowej posiadamy zaledwie kilka obserwacji.
Oto ich lista (miejsce / typ):
1. 1939-09-17 okolice Sochaczewa / DD
2. 1942 lato Warszawa / DD
3. 1943 -05 Nowiny / CE-3
4. 1944-07 Częstochowa / DD
5. 1944-08 Warszawa / DD
6. 1944-10 Cieśle / NL
7. 1945-03 Ostrzeszów / DD
Kilka dokładniejszych opisów zaprezentowano w publikacji "Polscy piloci i UFO". Gdy dokładnie przeglądałem te wszystkie obserwacje, czegoś mi brakowało. Chodziło o bardzo ciekawą obserwację z 9 kwietnia 1943 roku z Warszawy, gdy NOL widziany był nad płonącym gettem.
Nie wiem dlaczego tak dokładnie opisaną obserwacje pominięto i to w dwóch pracach? Może tylko dlatego, że świadkiem tego zdarzenia był śp. Kazimierz Bzowski - badacz, który miał zupełnie inne poglądy i spojrzenie na UFO niż jego koledzy z "branży". Nie wiem jaka była przyczyna, ale wykaz ten jest nie pełny a obserwacja Kazimierza Bzowskiego powinna pojawić się w liście sporządzonej przez wspomnianych ufolgów.
Nie wiem dlaczego tak dokładnie opisaną obserwacje pominięto i to w dwóch pracach? Może tylko dlatego, że świadkiem tego zdarzenia był śp. Kazimierz Bzowski - badacz, który miał zupełnie inne poglądy i spojrzenie na UFO niż jego koledzy z "branży". Nie wiem jaka była przyczyna, ale wykaz ten jest nie pełny a obserwacja Kazimierza Bzowskiego powinna pojawić się w liście sporządzonej przez wspomnianych ufolgów.
To jednak nie wszystko, bowiem w swoim archiwum obserwacji UFO z Podkarpacia również posiadam dość interesujące zdarzenie, nigdy nie publikowane, dotyczące typowej obserwacji NL typu BOL (ang. ball of ligth, kula światła).
Oto relacja świadka
Oto relacja świadka
"Było lato 1944 roku, front stał kilkanaście kilometrów od naszej miejscowości. Chodziliśmy z tatą wieczorami na pobliskie wzgórze, aby obserwować ostrzał położonego w odległości około 15 km miasteczka, również usytuowanego na wzniesieniu. W trakcie walk kilkakrotnie przechodziło ono z rąk do rąk.
Znajdowało się na zachód od nas. Chodziliśmy z tatą wieczorami na pobliskie wzgórze, aby obserwować ostrzał położonego w odległości około 15 km miasteczka, również usytuowanego na wzniesieniu. W trakcie walk kilkakrotnie przechodziło ono z rąk do rąk. Znajdowało się na zachód od nas.
Któregoś z takich wieczorów już o zmierzchu, spoglądaliśmy w kierunku miasteczka, aby jak poprzedniego wieczora podziwiać smugi świetlnych pocisków, którymi ostrzeliwały się nieprzyjacielskie wojska, jak też którymi strzelano do przelatujących czasami samolotów. Na froncie panowała wyjątkowa cisza.
Mieliśmy już wracać do domów, robiło się późno, gdy zza południowego pasma wzgórz w kierunku zachodnim a więc w kierunku miasteczka mniej więcej w połowie drogi do niego wytoczyła się ceglasto-czerwona tarcza o średnicy Księżyca w pełni.
Wytoczyła, gdyż przemieszczała się z S na N mniej więcej na wysokości wierzchołków wzgórz (tj. około 200-250 m. nad dnem doliny) z jednostajną prędkością, torem poziomym przy czym tarcza obracała się zgodnie z kierunkiem przemieszczania się, właśnie tak jakby toczyła się. Pełny jej obrót dokonywał się w ciągu ok. 2 sekund.
Tarcza miała intensywny kolor, ale była matowa (nie lśniła i nie emitowała wokół siebie poświaty). Szerokość doliny w partii wierzchołkowej, obserwowalnego horyzontu oceniam – nadal tu mieszkam – na około 8 km. Obiekt przemieszczając się prostolinijnie ruchem jednostajnym, pokonał tę odległość w ciągu 15-20 sekund.
Gdy ze starszym o dwa lata bratem, zapytaliśmy tatę cóż to może być ten doświadczony bombardier z czasów pierwszej wojny i ogniomistrz z czasów wojny wojny polsko-rosyjskiej, był wyraźnie zakłopotany. Oświadczył że być może jest to jakaś raca artyleryjska. No tak ale ta przecież nie przemieszczała by się torem poziomym.
Dla uwierzytelnienia mojego przekazu podam fakt zapamiętania szczegółów nalotu dwóch samolotów niemieckich na odległe o około 100 metrów domostwo, w którym rzekomo ukrywali się partyzanci, zniszczonych czołgów stojących na skraju drogi oraz momentu wkroczenia Rosjan – które to fakty potwierdzają obecnie inne starsze ode mnie osoby’’
Świadek zdarzenia mieszka w okolicach Czudca pod Rzeszowem, jeśli przyjąć odległość 15 km na zachód od Czudca, mogło chodzić o Wielopole Skrzyńskie. Obserwowany obiekt poruszał się w połowie tej drogi, czyli przemieszczał się na północ w kierunku miejscowości Będzienica, Zagorzyce, Góra Ropczycka jak wiadomo wszystkie te trzy miejscowości są znane z obserwacji UFO w tym CE-3 w Będzinicy-Nockowej w 1987 roku.
Z informacji jakie uzyskałem z drugiej ręki okazuje się że świetlne czerwono-pomarańczowe kule obserwowano tam wiele razy m.in. w okolicach Iwierzyc, Wiśniowej.
Sądzę, że te dwie obserwacje jedną z Warszawy z 1943 roku druga z Czudca z 1944 mogą zostać śmiało ujęte w katalogu obserwacji UFO w Polsce do okresu współczesnej ery UFO czyli 1947 roku.
No może nie tak do końca zrezygnowali ,05-08-2011 wysłałem ci Kronike ,wiec bedziesz ją miał około wtorku .Relacje z czasu wojny są naprawdę prawdziwymi perełkami .
OdpowiedzUsuńDziękuję acz nie wiem z kim mam przyjemność ;) ???
OdpowiedzUsuń