W 1984 roku pewien leśnik zauważył w Podkarpackim lesie coś
co wiąże się z magicznym ‘’kwiatem paproci’’. Z czym tak naprawdę
zetknął się w lesie świadek – opis zdarzenia został opublikowany w portalu
nowiny24 i ściśle koreluje z tym o czym piszę w mojej najnowszej książce ''Magiczna Rzeczywistość''.
Czytelnicy którzy zapoznali się z moją książką ‘’Magiczna
Rzeczywistość’’ zauważyli, wiele analogii, które dotyczyły różnorakich zjawisk
zauważonych w magiczną noc z 23 na 24
czerwca ( Wigilia Św. Jana). To właśnie wtedy wg. legend miano poszukiwać
kwiatu paproci w Noc Świętojańską. Czy to tylko zwykły mit, czy jest w tym coś
więcej ? Nie ulega wątpliwości, że
dawny folklor kipi różnymi doniesieniami o magicznych światłach, kwiatach
paproci, a nawet istot widywanych w tą magiczną noc. Stanisław Urbanik emerytowany leśnik opisał
dla Nowiny24 zdarzenie, które przeżył w 1984 roku w okolicach Rudnika nad Sanem
na Podkarpaciu. To co opisał może przywodzić, że był
świadkiem czegoś co niegdyś nazywano ‘’kwiatem paproci’’ . Świetle zjawisko
było na tyle egzotyczne, że świadek zidentyfikował je jako kwiat paproci tym
bardziej, że było to w Noc Świętojańską. Czy jednak rzeczywiście chodziło o legendarny
kwiat paproci ? Osobiście w to wątpię, i sądzę, że leśnik zauważył rzeczywiście
coś niezwykłego, co wymyka się naszemu pojmowaniu o rzeczywistości w której żyjemy. Warto dodać, że inni leśnicy zdaniem Pana Stanisława również mieli w
lasach widywać niezrozumiałe światła.
Może analogicznie podobne zjawiska były obserwowane przez naszych
przodków i stąd narodziła się legenda o magicznej paproci ? Niestety pomimo, że odnalazłem autora tekstu
ten jednak nie odpowiedział na moje prośby w celu skontaktowania się ze
świadkiem zdarzenia.
Poniższy tekst pochodzi z
Emerytowany leśnik baśniowe
zjawisko zaobserwował przed trzydziestu pięciu laty. Do dziś pamięta każdy
szczegół. Noc z 23 na 24 czerwca. Wigilia św. Jana. Najkrótsza noc w roku. Jak
chcą pradawne słowiańskie legendy: pełna magii, czarów, tajemnicza i niezwykła.
Czczona jako święto ognia i wody, miłości i płodności, pomyślności i obfitości.
Od wieków tej nocy Słowianie odprawiali obrzędy palenia ognia i zanurzania w
wodzie. Panny puszczały wianki na wodzie, a kawalerowi je odławiali.
W Noc Świętojańską szukano też
kwiatu paproci. Miał on przynieść znalazcy wielkie szczęście, mądrość,
bogactwo, zdolność widzenia ukrytych w ziemi skarbów, możliwość wpływania na
uczucia innych. Ale znaleźć kwiat może podobno tylko człowiek odważny i prawy.
Rzecz jednak nie jest łatwa. Według legendy, paproć zakwita w niewielu
miejscach i to tylko na jedną, krótką chwilę. W dodatku tylko i wyłącznie w Noc
Świętojańską, około północy. W dodatku droga do niego jest zawsze bardzo trudna
i niebezpieczna. Często broniona przez leśne strachy i demony. Trzeba mieć więc
wyjątkowe szczęście, by na kwiat paproci natrafić. Było gorące lato... Czy
właśnie tak wyjątkowe szczęście miał emerytowany pracownik leśny z Rudnika nad
Sanem? –
29 lat przepracowałem w lasach i tylko raz widziałem coś
takiego - mówi Stanisław Urbanik. - Wcześniej byłem przekonany, że to tylko
legenda. Od tamtego lata wiem jednak, że to prawda. Kwiat paproci rzeczywiście
istnieje.
Urbanik ujrzał baśniowe
zjawisko trzydzieści pięć lat temu. Był młodym pracownikiem rudnickiego
leśnictwa. Przełożeni posłali go do lasu na nocny patrol przeciwpożarowy. Przy
okazji miał otworzyć Domek Myśliwski, bo jacyś ważni goście przyjeżdżali z
Warszawy. Tak się złożyło, że była to akurat Noc Świętojańska.
- Lato wtedy było bardzo suche - wspomina leśnik. - W lesie
ogłoszony był najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Ciągle patrolowaliśmy
nasze tereny. W nocy z 23 na 24 czerwca sprawdzałem lasy za Domem Myśliwskim.
Było już dobrze po godz. 23, gdy przechodziłem obok zabagnionej łąki.
Zobaczyłem, że nagle rozbłysło światełko. Stawało się coraz jaśniejsze, dookoła
zrobiło się widno jak w dzień.
To był kwiat paproci Nieznane
zjawisko zaskoczyło młodego strażnika. Stał jak wryty i patrzył na tajemniczy
blask. Nie mógł uwierzyć własnym oczom.
- Byłem
oddalony zaledwie o trzy metry od tego jaśniejącego punktu - opowiada. -
Wyglądało to jakby słupki kielicha kwiatu otoczył welon srebrnej, świetlistej
pajęczyny. Poświata rozrastała się na kształt tulipana. Wszystko mieniło się w
niesamowity sposób, pulsowało jakimś tajemniczym życiem. Nie da się tego opisać
słowami.
Jaśniejąca kula rozrosła się do rozmiarów pięści dorosłego mężczyzny. Była bardzo delikatna, krucha i nieziemska. Ale biła bardzo mocnym, srebrzystym światłem. I po kilku minutach zaczęła nagle przygasać. Stawała się coraz mniejsza i mniejsza, aż zupełnie znikła. Została garstka popiołu Młody leśnik nie zerwał kwitnącej paproci. Był zbyt zaskoczony tym, co zobaczył. Nie zdążył nawet dotknąć tajemniczego kwiatu. Nie spełnił więc bajkowego warunku zdobycia szczęścia.
- Po wszystkim podszedłem do tego miejsca, gdzie jaśniała
kula - mówi Urbanik. - Pod rozłożystą paprocią pozostała garstka jasnoszarego
popiołu. Na szczycie rośliny wyrastała taka dziwna miotełka. To właśnie ona
przed minutą błyszczała kwiatem paproci. Zdaniem naszego rozmówcy, o podobnych
zjawiskach opowiadali niektórzy leśnicy. Mówili o jaśniejących czasem w lesie
łunach, od których robi się widno jak w dzień. Natrafiali na nie w czasie
upalnego lata w miejscach wilgotnych.
Jednak żaden z nich nie
był nigdy tak blisko tego tajemniczego zjawiska jak Stanisław Urbanik. Choć
wielu próbowało. - Opowiedziałem ludziom, co widziałem - mówi leśnik. - Jedni
wierzyli, inni nie. Ale paru poszło do lasu szukać kwiatu paproci. Nawet w
takie stroje pszczelarzy się poubierali, bo komary strasznie nocą w lesie tną.
Ale nikt nie przyniósł kwitnącej paproci. Nie słyszałem, żeby nawet ktoś ją
zobaczył.
Miejsce w, którym znajduje się Domek Myśliwski, to za nim doszło do niecodziennego zdarzenia
Miejsce w, którym znajduje się Domek Myśliwski, to za nim doszło do niecodziennego zdarzenia
Wszystkie osoby, które doświadczyły podobnych historii proszę o kontakt z autorem bloga arekmiazga@gmail.com
Myślę, że to zjawisko ma coś wspólnego z jakimiś biogazami. Kiedyś spotkało mnie coś podobnego co opisałem tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.paranormalne.pl/topic/34908-kula-swiatla-w-pokoju/?p=616155
U mnie zjawisko trwało dużo krócej bo jakieś 20 sek od rozbłysku do całkowitego zaniknięcia. Korci mnie aby zrobić eksperyment z monitoringiem 24h tylko niech ktoś poleci oprogramowanie do szybkiej analizy długaśnych nagrań. Pozdrawiam - szim2k
Ciężko powiedzieć czym było, czy zjawiskiem naturalnym czy czymś zupełnie innym, szkoda że nie udało mi się dotrzeć do bezpośredniego świadka wówczas mógłbym zapytać o dodatkowe szczegóły. Niemniej znam masę osób, którzy wałęsają się na polowaniach itp. i jakoś nigdy nie zauważyli na zabagnionych terenach czegoś podobnego. Monitoring zawsze jest doby polecam ;)
OdpowiedzUsuńTeż mogę podobną historyjkę wymyślić,co widziałem 15 czy 25 lat temu...Błędem pana jest to,że bez żadnych dowodów przyjmuje pan te opowieści(nie tylko tą)za pewnik,prawdziwi badacze tego zjawiska np. z MUFONu bardziej rzetelnie podchodzą do takich opowieści...
OdpowiedzUsuńBadacze z MUFON ''prawdziwi'' z całym szacunkiem, ale wcale nie są tacy rzetelni i chłoną każde światełko jako prawdziwe UFO czy kosmici. Kiedy poprosiłem o analizę pewnego zdjęcia szefa MUFON podając mu wszelkie szczegóły i parametry wykonania, to ten określił to balonami oto ich rzetelność, pomimo, że wzrokowo żadnego balonu nie było widać. Analiza ta jest w mojej książce UFO nad Podkarpaciem można przeczytać. Polscy badacze wg. mojej opinii zdecydowanie lepiej prowadzą badania i prace w terenie, chociaż teraz ufologia Polska praktycznie nie istnieje. Oczywiście idąc tokiem Pana myśli, to wszystko może być wymyślone i nie prawdziwe, a co do artykuły ja nie wiem czym mogło być ów zjawisko podałem to jako dużą ciekawostkę z Nowin, która koreluje z tym co napisałem w mojej nowej książce. Rozumiem, że zdarzenia ''singli'' nie przekonują Pana, no ale to już nie moja wina, że to zjawisko raz wybiera tłum osób, a raz pojedyncze. Ja nie odrzucam niczego, ale zawsze podchodzę z dużym dystansem.
UsuńRelacje uczciwych ludzi które powtarzają się z tymi samymi szczegółami, i pochodzą z odległych miejsc, w pełni mogą zasługiwać na wiarygodność - podobnie jak policjant wysłuchujący wielu skarg na dany temat od ludzi z różnych stron, może mieć ufność że zgłoszenia są prawdziwe.
OdpowiedzUsuńOby takich historii było więcej, napomknę tylko, że Czytelnicy którzy zakupili moją najnowszą książkę podzielili się swoimi historiami tak niebywałymi, że dla zwykłego sceptyka będzie to coś niewyobrażalnego.
UsuńLudzie sie otwierają i dobrze! Ja jestem teraz jak ci prywatnie pisałem, jestem w kontakcie z facetem który widział wilkołaka. Gość jest moim zdaniem wiarygodny, spory kawał życia poświęcił na badanie tych stworzeń po swoich obserwacjach. W kinach teraz Słowacy zrobili film "Trhlina" ("Szczelina") o ludziach którzy zaginęli w tajemniczych okolicznościach, prawdopodobnie w jakimś portalu. Właśnie też na obszarze gdzie widziano tajemnicze światła, ludzie gubili orientacje w terenie i gdzie widziano tego wilkołaka. Przypomina mi to opisy z Rancza Skinwalkera...
OdpowiedzUsuńTrafiłeś na super temat, ja jak wiesz też ''diagnozuje'' sprawę z czymś co przypominało ''wilkołaka'', jak się okazuje w tej miejscowości okoliczna ludność parała się magią i okultyzmem, zdarzenie o tyle ciekawe ponieważ dwie osoby widziały to stworzenie zupełnie inaczej, a jeszcze kuriozalne jest to gdzie to ''coś'' siedziało ...Jak będziesz miał lin do tego filmu daj znać.
UsuńPanowie,czy wilkołak ,to może dogmen/y jakie opisują w Stanach?
OdpowiedzUsuńJeszcze jedno pytanie : Panie Arku,czy zamieści Pan na blogu te niebywałe historie czytelników MR(Magicznej Rzeczywistości)
Pozdrawiam :)
Wg. mnie dogmeny to dokładnie to samo do u nas Wilkołaki, chociaż są pewne różnice. Będę się starał te najciekawsze wybrać i zamieścić, które generalnie nie wiążą się z UFO, ale właśnie czarne psy, wilkołaki, mali ludzie, nocki goście itp..
Usuń