Każdy, kto kiedykolwiek przynajmniej przez dłuższy czas rozmyślał o UFO, zastanawiał się skąd przybywają i kim, lub czym są. Pewien
odsetek osób które zetknęły się z tym zjawiskiem twierdzi jednoznacznie, iż są to kosmici. Inni,
przeżywający w cieniu czterech ścian wydarzenia wyjątkowo osobiste, nie
podzielają tych opinii, twierdząc, iż mamy do czynienia z demonami. Inni zaś,
jak niektórzy nowocześni fizycy, niekoniecznie ateiści, przyznają, iż Bóg
może istnieć, ale warto udowodnić powody
jego istnienia.
Skrajności wahające się pomiędzy nieistnieniem Boga, pustotą
wszechświata a wszechświatem zamieszkałym, ale niedostępnym komunikacyjnie, są znane.
Wspominają o tym David Icke, lub po części,
genialny Roger Penrose w swej teorii o osobliwościach. Wypowiedzi
zwolenników paleoastroanutyki, odnoszące się do istniejących artefaktów budowlanych,
wykonanych z niezwykłą precyzją mają takie same uzasadnienie, jak odkrycie bozonu. Obydwie te rzeczy są faktycznie
istniejące, a mimo to, stanowią odległe
od siebie zjawiska dotykające istnienia człowieka i jego roli we
wszechświecie.
Kiedy 30 lat temu postawiłem na swojej półce pierwszą
książką dotyczącą UFO, a była to legendarna pozycja Lucjana Znicza, nie
zdawałem sobie sprawy, iż latające
spodki to tylko początek. Początek zmuszający do myślenia i porzucenia idealistycznej idei wszechświata. Fizyka,
którą lubię, a jednocześnie uważam za arcydzieło umysłu, nie dość, iż nie odrzuca istnienia Boga, choć może
mu zaprzeczać, pozwala na pewien ogląd naszego ogródka w
odległym i zapyziałym kącie galaktyki. Fizyka to niezniszczalne narzędzie destrukcji
głupoty i umożliwia uzyskanie podstawowych odpowiedzi na pytania w ramach gatunku istot klasy ziemskiej na poziomie „0”.
Ale o tym za chwilę.
Stwierdzenia, które były częścią poglądu Rogera Penrosa na istnienie Boga poprzez ludzki umysł w ramach jego istnienia, są śmiałym poglądem
na rolę człowieka na ziemi. Dlatego jesteśmy obserwowani. Tak sądzę. Ludzki mózg przestał być mechanicznym
atrybutem biologicznej maszyny. Nie
udało się potopić nas wszystkich. Noe stał się więc prekursorem nowoczesnego
ludu – ziemian, sam o tym do końca nie
wiedząc.
Pozaziemskość, która jest naturalną cechą naszego wyobrażenia o otoczeniu, jest także elementem pracy naszego mózgu, w tym wyobrażenia o odległym wszechświecie. Tę cechę zauważyłem w ramach pojęcia znanego
jako Emilcin. Bogowie zeszli na dół, choć nie są bogami. Operują magią, choć ich
działanie nie jest magią a technologią. Reprezentują przyjazny styl bycia, choć
są ciekawi jak ludzie. I do tego żrą lody. Negowanie zdarzenia w Emilcinie jest
negowaniem relacji człowiek – nie człowiek. Nie człowiekiem może być Bóg,
kosmita lub demon, chociaż ostania nazwa nijak pasuje do sprawy. Nie pasuje, bo
została wymyślona na określone potrzeby. Potrzeby polityki i religii.
Wystarczyło dwa tysiące lat, i niektóre diabły awansowały do
roli szarych, a aniołowie do kolegów Billego ze Szwajcarii. Zostaje wiara. Ale
w dzisiejszych czasach, powiedzmy 500 lat po Lutrze, dalej mamy to samo. W
fantastycznej książce Baranowskiego o upiorach wilkołakach, dowiadujemy się
niezmiernie ciekawych informacji.
Książka ta, w niepojęty sposób stanowi kanwę dla magicznej rzeczywistości Arka Miazgi. Wtedy Latawce
i Południce. Boginki, Płanetnicy. Upiory. Dziś Szaraki, Chupacabry i Yeti. Wszystko
w dobie elektroniki na poziomie grubości atomu i sztucznej inteligencji.
Negowanie zjawiska UFO jest negowaniem istnienia pewnego
pojęcia. Istnieją tony akt, tysiące zdjęć i relacji. Nawet jeśli jeden promil obserwacji jest
prawdziwy, udowadnia istnienie nieznanego. Tysiące ludzi cierpi w samotności
tylko dlatego, iż nieznane energie i byty wzięły ich na cel.
Nierozpoznane do końca w fizyce dzisiejszych czasów to energia próżni, fala grawitacyjne i wielość
wszechświatów. Nierozpoznane, ponieważ nie można ich w pełni użyć, najczęściej
do zabijania współbraci. Do tego można
dołączyć mosty Rosena i komunikację
skalarną. Czy te pojęcia nie dotyczą pośrednio UFO, demonów czy Boga?. Dotyczą.
Już 10 lat temu mówiłem, iż opisanie fal
grawitacyjnych w ramach teorii
„wszystkiego” dotknie bardzo boleśnie Boga. Lub raczej go zdenerwuje. Nawet
jeśli Go nie ma. Ta oczywista sprzeczność jest wynikiem ludzkiego oczekiwania i
zdolności tworzenia. Dlatego, iż możemy wytworzyć Boga w ludzkiej postaci. Oprócz panowania nad atomem ludzie oczekują cały
czegoś więcej. Oczekują boskości w
ludzkiej skórze.
Będąc obserwatorem kilku dziwnych zjawisk, a także mając krewnych dotykających
nieznanego na rożnych poziomach, ze zdziwieniem obserwuję naciąganie obserwacji
UFO do poziomu interakcji z krowami.
Niby są krowy, a jednak to tylko krowy.
Krowy hodujemy, i nikt, jak powiedział ktoś mądry, nie jest wobec nich zły. Potem krowy jemy, podobnie jak świnie, kozy i inne
zwierzęta. I tak samo postępujemy z
informacjami o UFO, przetwarzając je. Jednak to sami stawiamy się w pozycji krów:
nie wiemy czy nimi jesteśmy dla EBE, czy tylko obserwujemy
EBE. Tę niezwykle ciekawą cechę
obserwacji UFO: ja ich obserwuję, czy oni mnie,
potwierdza wielu uczestników
spotkań z EBE. Kwestia dualności obserwacji
jest fantastycznym potwierdzeniem fizyki: obserwowanie kreuje rzeczywistość. Czy więc galaktyka odległa od nas 20 kpc ( 20
kilo parseków ) rzeczywiście jest zlokalizowana od nas w tej odległości, czy tylko tak sądzimy, opierając swoje
domysły na obserwacji ?
Dla cywilizacji klasy „zero” jak wymyśliłem sobie lat kilkanaście
temu, dualność jest kwestią wyłącznie obserwacji.
Tym typem cywilizacji jesteśmy my, ziemianie. Dla bytów klasy „jeden”,
potrafiących podróżować w ramach galaktyki, dualność wykorzystywana jest do
kreowania podróży kosmicznych w ramach kwantowej interpretacji ruchu. Dla bytów
klasy „2” zbliżających się w swym
istnieniu do istoty klasy Boga, wykorzystywanie grawitacji do zakrzywiania
przestrzeni jest czymś normalnym. W zasadzie, byty klasy „2” nie mają ojczyzny;
ojczyzną ich działania jest cały wszechświat.
Dla przedstawiciela cywilizacji
zero, byty klasy od pierwszej do drugiej przy założeniu istnienia systemu religii,
są Bogami. Tak więc każdy byt klasy drugiej, dysponujący „nadludzką” zdolnością
może awansować do zbioru boskich istot. Nawet 500 lat po Lutrze mamy relacje z
kontaktów ludzi z nieznanymi bytami,
gdzie ludzie zachowują się delikatnie mówiąc jak Indianie w ramach konkwisty. Niestety są do tego zmuszani. A do tego dochodzi jeszcze poziom „X”. Co za mieszanka stylów!
Przerabialiśmy to na ziemi wielokrotnie. Bogowie zstępowali na Ziemię, dawali wskazówki
ale i zabierali ludzi, powodując znikanie całych osad. Wirakocza czy Quetzalcoatl? Kogo wybieramy? A co z poczciwym Bogiem, o
niewymienialnej dla pewnych świadków
nazwie? No to w końcu kto jest bogiem,
kto kosmitą a kto demonem? A może jest tak, że istnieją i Ci, i Ci, a tylko my,
prymitywny lud pięknej planety nie potrafi ich rozróżnić i czasem dostrzec ?
Z punktu widzenia dzisiejszej fizyki, brak Boga jest
dopuszczalny. Cykliczność wielkiego wybuchu, oddalanie się gwiazd, istnienie
białych dziur ( nie tylko czarnych ) są
pojęciami rozważanymi i nie stanowią przewrotu na miarę teorii Kopernika.
Teoria o wielowymiarowości
wszechświatów nie jest powodem AD
2019 do wyrzucania profesorów z politechnik. Sami już dość dawno
stwierdziliśmy, iż przez każdy punkt przechodzi nieskończenie wiele
prostych. Czyż więc przez taki punkt
przechodzi nieskoczenie wiele prostych
z innych punktów wszechświatów umieszczonych
w swym istnieniu „równolegle” do
naszego? A co z czasem, poziomami wibracji i gęstości ?
Przeciwnie niż Arkadiusz Miazga
pojmuję pojęcie „demona” lub anioła. Pojęcie
Boga stanowi kwestię nadzwyczaj osobną; poziom „X” jak go nazywam, istnieje od dawna. Hawking brawurowo pozycjonował
jego być lub nie być. Dlaczego Hawking był członkiem Papieskiej Akademii
Nauk? Każdy by chciał być jej członkiem. Taka prawda. Typowo ludzka. Gdzieś przecież
trzeba rozmawiać o fizyce, nawet jeśli rozmówcą są księża. A księża w wielu wypadkach należą do najbardziej
wykształconych osób na tym wiecie. Także w dziedzinie fizyki.
Dyskutowanie o kwestii semantycznej pojęcia „demon” prowadzi
generalnie do niczego. Istoty zdegradowane, w pewnej sferze ułomne, alej nadal
posiadające pewną moc wpływania na inne byty występują w wielu wierzeniach. Nie są to
postaci urojone ani fikcyjne. Dla nas,
wychowanych w kulturze chrześcijańskiej, niezależnie do typu kościoła, istoty
te są. Choćby na papierze. W micie i
opowiadaniu. Jednak ujawniają się w
trakcie egzorcyzmów. Tak samo jak ma to
miejsce w judaizmie czy islamie. A kim
jest dżin ze słynnej butelki ?
Dyskutowanie z jakiego wszechświata lub jakiego poziomu „X” pochodzą,
jest najlepszym wyjściem w ramach oceny pozaziemskości jako takiej. Z jakiegoś
powodu istoty te nie działają tak jak te z Emilcina. Nie posiadają zdolności tworzenia typowo materialnych
interakcji jak byty klasy „2” lub „1”. To dowodzi jednoznacznie, iż dla wielu lepszy
chwilowo emilciński ślad w trawie, niż psychiczne projekcje z Fatimy na poziomie
„X”. Słowo „demon” wzbudza złość i
niechęć. Nie dlatego, iż reprezentuje wartość negatywną, tylko dlatego, iż ludzie nie są w stanie pogodzić się z
możliwością istnienia bytów tego rodzaju.
Pomimo tego, wielu wierzy w Boga
z bardzo długą brodą, traktując istoty demoniczne jako nieprzydatny
dodatek. Broda jak się okazuje, też
bywa nieprzydatna.
Książka Francisco Syquia „Exorcist. Spirituals Journey by Fr. C. Syquia” prawdopodobnie w najlepszy sposób dowodzi specyficznego rozdziału
kosmicznych, choć niekoniecznie braci, od świata demonów. Jest to skutecznie przeprowadzony
dowód
istnienia czerwonej kreski między światem lub światami bytów pozaziemskich a poziomem
„X”. Cykl prezentacji Miazgi, w tym moje tłumaczenie artykułu o zdarzeniach o których pisze Redfren, pokazuje możliwy rozdział światów typowo ludzkich lub ala ludzkich ( czyli inne cywilizacje ), od istot demonicznych z poziomu „X” . Podział
przebiega dość rygorystycznie. Istnieje pewna
granica, blokada, pewna niemożność, którą to
kategoria istot zwanych „demonami”
przekroczyć nie może. Kto lub co
rozdziela te światy? Przewrotnie
zaryzykuję tezę, iż śmierć Jezusa ma wydatny wpływ na istnieje tej granicy.
Nie, nie, nie wypowiadam się tutaj w sposób religijny. Jestem od tego daleki. Jezus, zwany przez mnie kosmicznym
przewodnikiem, przebył na ziemię by
przeprowadzić człowieka na inny poziom.
Przykładem ( w mikroskali )
pewnych zjawisk noszących do niedawna „boskie piętno” może być przedziwny efekt tunelowy. Tak, to fizyka. Czy więc w skali makro, istota posiadająca boskie
atrybuty nie może przemóc pewnej bariery? Zapewne tak. Tak więc moje przypuszczenia brną dalej: gdyby nie Jezus, bylibyśmy dalej umocowani w
zbiorze ludzkich możliwości. Co więcej,
bylibyśmy dalej pojemnikami na dusze bez prawa przejścia do wymiaru
dalszego funkcjonowania. Jezus przez
swoje doświadczenie na krzyżu umożliwił nam ludziom mieć nadzieję na dalsze
życie, niekonieczne materialne, jednocześnie roztaczając nad ludźmi
subtelny parasol ochronny. Nawet jeśli nie rozważamy tego w sposób
religijny, do czego zachęcam, zmiana Boga w człowieka jest dowodem specyficznej
podróży człowieka w trakcie jego rozwoju. Dano nam po prostu szansę, aby w przyszłym życiu mieć udział w
boskim poziomie „X”. Lub przynajmniej za
życia zbliżyć się do niego.
O ile prawa fizyki w
kosmosie są praktycznie wszędzie jednakowe, o czym mówi stała
struktury subtelnej będąca parametrem nowoczesnej fizyki, to stała ta może wahać się w dość wyczuwalny i mierzalny
sposób. Widać to w ramach spotkań z
przedstawicielami innych światów: uczucie zimna, cisza, załamywania się światła, wzrost energii grawitacyjnej w
ramach egzorcyzmów. Stała ta może być
regulowana już na poziomie cywilizacji poziomu „1”. Tak więc Jezus nie ma z tym
nic wspólnego. Operowanie taką stałą jest cechą wysoko rozwiniętej cywilizacji
i przejawem zastosowania nauki w praktyce.
Poziom „X” rządzi się innymi prawami, dlatego poszukiwanie absolutu jest
wyjątkowo trudne. Gdyby Bóg chciał aby było inaczej, przestał by być bogiem, a
stał się naszym sąsiadem.
Wspomniana powyżej stała,
rozumiana jako lekko zmienny parametr – patrz
przykład zmiennego parametru ciążenia ziemskiego, jest elementem równania
dotyczącego oddziaływania sił pól magnetycznych,
elektrycznych, a nawet grawitacyjnych. Istoty cywilizacyjnie zbliżone do poziomu „1”,
które dostatecznie „zdenerwowały Boga”, potrafią zapewne wpływać na ewolucję
kosmosu.
Istnienie poziomów 0, 1,
2 oraz „X” nie jest sprzeczne z sobą. Cywilizacje klasy drugiej mogą dotykać poziomu
„X”, w tym ocierać się świat demoniczny lub nawet patrzeć na Boga. Jest to pogląd dość
kontrowersyjny, ale trudno zaprzeczyć, aby wysoko rozwinięta cywilizacja
zaniechała poszukiwań absolutu. Póki co człowiek znajduje się na początku tej drogi.
Skomplikowanie fizycznej natury człowieka jako prymitywnego, choć rozwijającego się gatunku, uniemożliwia kroki
w skali kosmicznej na dzień dzisiejszy. Nawet
formy komunikacji kosmicznej nie są znane człowiekowi. Cóż, kosmos milczy jak
się wydaje.
Milczenie kosmosu nie oznacza, iż jest to przestrzeń pozbawiona przekazu. Nie będę zanurzał się w dość rozległym
wywodzie dotyczącym paradoksu Fermiego ( znów ta fizyka ). Wszechświat milczy,
ponieważ nie jesteśmy gotowi na jego
przekaz. Twierdzenie o radiowej naturze przekazu jest naciągane. Dla
cywilizacji klasy drugiej ważniejsze jest być tam gdzie się chce, niż wysłać
tam „esemesa”. Możliwość szybkiego przeskoku z punktu A do B czyni komunikację
chociażby taką jaką znamy przestarzałą i tak naprawdę niepotrzebną. Zakładając skalarne sposoby komunikacji, lub mosty Rosena, kosmos będzie jedynie
wypełniony elektromagnetycznym smogiem z Ziemi.
Jedną z dość wymownych ocen
komunikacji w odniesieniu do milczenia przedstawił Papież Benedykt XVI: „Milczenie
jest integralną częścią komunikacji i bez niego nie ma słów bogatych w treść. W
milczeniu słyszymy i poznajemy lepiej samych siebie, rodzi się i pogłębia myśl,
z większą jasnością rozumiemy to, co chcemy powiedzieć albo to, czego
oczekujemy od drugiego, dokonujemy wyboru jak wyrazić siebie”.
Choć powyższy cytat odnosi się do relacji międzyludzkich,
być może jest dobitnym określeniem cechy
naszego Uniwersum. Twierdzę, iż jesteśmy
świadkami milczenia, bo póki co, taka nasza rola. Dzieło Michio Kaku "Physics of the
Impossible" w sposób fenomenalny
opisuje wielowymiarowość wszechświatów. Bariera blokady o której wspominałem, a o której pisze Kaku
we wspomnianym dziele, lokalizuje nas w strukturze przypominającej „folię bąbelkową”. Trzeba być niezwykle zaawansowanym
technologicznie bytem, a może, jeśli używać określenia z poziomu „X”, emanować
wystarczającą „boskością” by przebić bąbel i udać się do innego wszechświata,
co było udziałem Jezusa.
Fizyka jest wszędzie taka sama. To okrutna ale i pomocna
prawda. Wykorzystanie energii próżni czy
wytworzenie mostu Rosena nie jest tworzeniem sekretnego perpetuum mobile. Jest
to po prostu wyższy poziom wiedzy, zaawansowania i rozumienia otoczenia. W tym wykorzystania jego praktycznie
nieograniczonych możliwości, w szczególności jeśli chodzi o kwestie energii i
podróży kosmicznych. Dlatego nie łudźmy się – póki nasze oczy nie zwrócą się na
sprawy inne niż wojna i pieniądz, póty będziemy kosmicznym bydłem łatwym do
złupienia i wykorzystania. Choć wiele już rozumiemy i zadajemy coraz bardziej
skomplikowane pytania, nadal nasza zachłanność w sferze materialnej przysłania
nam prawdziwy sens życia.
Póki co, boska gitara na której chcemy zagrać, ma kilka strun nie do końca opanowanych. W kolejności są nimi fale grawitacyjne, bozon, energia próżni, manipulacja
czasem, oddziaływania elektromagnetyczne w ramach równania „wszystkiego”.
Załoganci z Emilcina potrafią już grać na takiej gitarze. Ludzie póki co dołożyli szóstą strunę:
energia jądrowa. Ale ta struna dźwięczy wyjątkowo złowieszczo.
Koniec części I. Wszelkie prawa zastrzeżone. Copyright by Piotr Pella Bytom
2019
Niezły chaos informacyjny pan stworzył w tym artykule swoim.
OdpowiedzUsuńProszę odnieść się konkretnie gdzie i co jest tym chaosem, może wówczas autor artykułu również odniesie się w tej kwestii.
UsuńWprost przeciwnie, napisany piękną polszczyzną został - ten powyższy tekst - z pozoru (tu się zgadzam z Anonimowym Nieznajomym - jednakże - że tylko raczej z pozoru) - 'spójnym' - żeby nie powiedzieć - wzniosłym tekstem - jak zwyczajnie 'przekuć bańkę' czasoprzestrzenną otaczającej Nas Rzeczywistości by zwyczajnie stać się 'Techno-Demiurgiem' a wydumanym Stwórcą i Panem z prostego hominida naczelnego, co zdominował ten padół Ziemi.
UsuńNie, nie nadużywam cudzysłowa, co tak bardzo razi Peter Pella zapewne - z Pensyvalnia College. To chyba jednak fizyk nuklearny z Gettysburga w stanie Pensywania w USA. Mnie bardziej by jednak interesowały 'aktualne w trendzie' - choćby doświadczalnie zweryfikowalne, potwierdzalne wszelkie - wzory na choćby dajmy na to: 'przekrój czynny reakcji jądrowej'.
To o wiele ciekawszy temat - i bardziej przyziemny - zwłaszcza że "jak to leci" z 'naturalną promieniotwórczością" dowiedziano się dopiero z kolejnej książki popularno-naukowej Isaaca Asimova - w sensie 'masowość izotopowa' a 'czas połowicznego rozpadu' danego pierwiastka w sensie (ujęciu) probabilistycznym, czyli w powiązaniu z np prawdopodobieństwem wychwytu elektronu albo cząstki alfa z zewnątrz jądra atimu.
A sam artykuł wręcz stylem polszczyzny przypomina "List do Hebrajczyków" św. Pawła - a ten z kolei list NT Biblii - tylko przypomnę - z uwagi na poprawność i styl - nader poprawny doktrynalnie w zgodzie z rodzącym się Chrześcijaństwem jak i zbyt wykwitny zarazem - by autorem był ktoś względnie pobieżnie wykształcony - skłonni są niektórzy historycy okresu chrześcijaństwa do czasu spisania mniej więcej wszystkich listów i ksiąg Nowego Testamentu - przypisywać jeszcze o wiele bardziej starannie wykształconemu Nawróconemu na Chrześcijaństwo jakiemuś uczniowi z Rejonu Bliskiego Wschodu ewentualnie / w tym z rej. Anatolli, albo Kapadocji, etc, itp - niźli nawet sam św Paweł Apostoł - zwany Pawłem-Szawłem z Tarsu.
Proszę sobie przeczytać Penrosea "Moda, Wiara, Fantazja". Tam jest dopiero "chaos". Mój artykuł jest tylko pewnym spojrzeniem na tematykę nieznanego.
OdpowiedzUsuńArtykuł bardzo ciekawy, dający do myślenia. Autor wspomniał o obserwowaniu nas. Pytanie: dlaczego?
OdpowiedzUsuńDla mni Ufo i demony to jedno i to samo tzn. są to demony które wykorzystywały i wykorzystują taka formę przekazu dla ludzkości, w zależności od czasów w których żyjemy. Utwierdzam się w tym choćby na przykładzie ksiazki pana Arkadiusza Miazgi "Magiczna rzeczywistość" ale nie tylko....to w zasadzie zespół naczyń połączonych z innymi haslami takimi jak np. kwestie tajnych stowarzyszeń typu masoneria, illuminaci, Deep State, konglomerat militarno-przemyslowy, światowa banksteria i ich oszukańczy system finansowy prowadzacy ludzkość do tzw. NWO itp tematy...przecież autor artykułu wymienił np Hawkinga o którym wiadomo że uczestniczył w pedofilskich satanistycznych spędach na wysepce niejakiego Epsteina! Micho Kaku kolejna persona związana z przynależnością do masonerii....to naprawdę nie są jakieś teorie teorie spiskowe to są fakty bo te towarzystwo od pewnego czasu nie boi się i gra w otwarte karty oczywiście dawkując nam po trosze bo esencja cały czas jest skrywana za kulisami. Na to wszystko jest bogata literatura i wujek gogle, szkoda że w większości anglojęzyczna ale i u nas można już sporo dostać bo są wydawnictwa ktore tłumaczą to na język polski.
OdpowiedzUsuńO jakich Pan wydawnictwach mówi zainteresowało mnie to ?
Usuń