piątek, 1 kwietnia 2022

Przypadek Sary cd.: Bliskie Spotkanie z czerwono-pomarańczowa kulą

W listopadzie 2020 roku miało miejsce kolejne niecodzienne zdarzenie w życiu Sary, kiedy to kobieta z tarasu swojego domu zaobserwowała kulisty obiekt. W pewnym momencie kula przeleciała przez pobliski lasek i następnie przez lokalną drogę, by zbliżyć się na niewielką odległość do posesji Sary. W tym czasie nastąpił zanik energii w pobliskich lampach ulicznych, które na pewien czas przygasły. Obserwacji towarzyszyła także nerwowa reakcja dwóch czworonożnych pupili pani świadek oraz materiał zdjęciowy (niestety bardzo słabej jakości).

 

13 maja 2021 roku otrzymałem od pani świadek zdjęcie oraz dwa, krótkie filmiki obrazujące czerwono - pomarańczową „kulę”. Dodatkowo zdjęciom towarzyszył opis: „Marcinie to jest zdjęcie z tamtego roku z listopada. Zrobiłam ich kilka. Ta kula podeszła pod moją posesję, lampy przestały oświetlać drogę i mój przygarnięty pies zaczął szczekać. Nagle rozbłysła lampa i to wyglądało, jakby ta kula zabrała cały prąd i całą moc. Myślę, że to to coś ładowało się prądem z oświetlenia”. 

Od dnia, w którym otrzymałem powyższą informację, do końca czerwca 2021 r kilkukrotnie kontaktowałem się z panią świadek w celu ustalenia dokładnego przebiegu obserwacji, okoliczności wykonania zdjęć/nagrań etc. Z ustalonych informacji wiadomo, że świadek od 18 listopada kolejno przez trzy dni z okna swojego domu przyglądała się Księżycowi, który codziennie, mniej więcej o tej samej, wieczornej już porze znajdował się na wprost okien domu Sary. W tych dniach uwagę kobiety na Księżyc zwrócił jej zdaniem dziwny jego kształt, który: „Zdziwiło mnie, że był taki dziwny, że ma taki dziwny kształt, jakby go coś z góry z lewej strony przysłoniło i znajduje się na wysokości latarń na drodze, a powinien być w nowiu. Inni ludzie też zwrócili na to uwagę, nawet moja mama mówiła że to dziwne. Dlatego codziennie obserwowałam niebo, bo chciałam zobaczyć gdzie ten Księżyc będzie o tej porze i jak on będzie wyglądał.”

20 listopada 2020 roku kobieta rozpoczęła swoja obserwację o godzinie 19:20. Tego wieczoru pani świadek zauważyła, że Księżyc nie jest już widoczny, ale spostrzegła, że na południowo-zachodniej stronie nieba pojawiła się czerwono-pomarańczowa kula (nie wykluczone, że kula mogła się tam znajdować już wcześniej, zanim kobieta rozpoczęła swoją obserwację). Świadek kilka chwil przyglądała się kuli i gdyby nie to, że na dworze wówczas było już bardzo ciemno, uznała by ją za zachodzące w oddali słońce. W pewnym w momencie kula zaczęła wznosić się do góry i opadać z powrotem w dół, co świadek opisała słowami:

„Gdyby to było lato to bym w ogóle nie zwróciła na to uwagi, bo to wyglądało jak takie duże normalne słońce, takie świetliste, duże i piękne jak przy zachodzie słońca. Nagle światło podniosło się w górę i spadło nagle na dół, tak po porostu opadło, zrobiło takie opadnięcie i nagle znowu podniosło się do góry. Wznosiło się to do góry i opadało na dół, ale to nie możliwe żeby to było słońce, bo to był już listopad, a o tej porze to już dawno słońca nie ma”.

1. Rysunek Sary obrazujący wieczorne spotkanie z kulą.

Z ustalonych informacji wiadomo, że w tej fazie zdarzenia światło było znacznie oddalone i znajdowało się tuż nad linią horyzontu. W pewnej chwili światło zza horyzontu zaszło za niewielkie wzniesienie - górkę, którą widać z okna domu Sary patrząc w kierunku obserwacji, i z powrotem podniosło się ku górze. Następnie kula zaczęła się powoli zbliżać i z każdą chwilą, gdy była coraz bliżej stawała się coraz większa. W pewnej chwili kula zbliżyła się na tyle blisko posesji pani świadek, że „weszła” do oddalonego o blisko 200 m niewielkiego brzozowego lasku, znajdującego się lekko na prawo od domu Sary. W tym momencie, gdy kula była już w lasku, doszło do projekcji (?) lub niesamowitego oddziaływania zjawiska na wzrok kobiety, gdyż Sara widziała wszystko jakby miała przed sobą obraz w 3D, przybliżony na bardzo dużym zoomie, oddajmy świadkowi ponownie głos:

„Ta kula weszła do tego lasku. To jest brzozowy las, młode brzózki tam są, ale drzewa nie miały już liści. Było bardzo ciemno, jedynie ta kula dawała rozproszone, czerwono-pomarańczowe światło, które tak jakby jedno w drugie przechodziło, jakby wchodził jeden kolor w drugi i ciągle się mieszały te kolory. Kula była jakby z plazmy i tak jakby pulsowała, oddychała, nie umiem Ci tego określić. Kolory na niej przenikały się. Jeden kolor wchodził w drugi. To było takie lśniące. Wyglądała bardzo pięknie. Kula była bardzo jaskrawa, czerwono-pomarańczowa, była w takim kolorze i swym blaskiem oświetlała i przenikała wszystko. Ten lasek był tym oświetlony i dawał taką zorzę. I to tak intensywnie to światło się świeciło, ale tak intensywnie, że widziałam to tak jakby wszystko było na filmie 3D, tak jak byś przez wielkie szkło powiększające oglądał. Tak wyraźnie jak by było wszystko powiększone, nawet korę na brzozach było widać, co jest normalnie nie możliwe. Niesamowite było to, że ja patrząc na nią widziałam tak wyraźnie, każdy detal, a przecież ja bez okularów niczego nie widzę bo ten guz tak zniszczył mój wzrok, a ja widziałam niesamowicie dokładnie, nawet korę na brzozach, co jest nie możliwe bo nawet z 5 m nie jestem w stanie tego zobaczyć. To było niesamowite, i te gałązki były takie piękne. Zrobiłam w tym czasie zdjęcie, ale ono się nie zrobiło. Jak to było w tym lesie, to był taki przecudny kolor. A najpiękniejsze to był właśnie ten moment, kiedy ten kolor pomarańczowy w ten intensywny czerwony wszedł. Ten kolor rozchodził się po gałęziach drzew, po korze, i był taki niesamowity, że nawet farbami nie dałabym rady tak namalować tego koloru jak to było. I to coś jakby mi kazało na to patrzeć, tak jakby ona mnie przyciągała, a ja jakbym musiała na nią patrzeć. Najbardziej co mnie zdziwiło, to dlaczego ja ten las widziałam tak jak gdyby był przybliżony, tak jak gdyby jakaś powiększająca mgła się w tym zrobiła”.

2. Wygląd kuli wg rysunku świadka, w chwili gdy znajdowała się w lasku.

Od momentu zauważenia kuli do chwili gdy znalazła się w lesie minęło parę ok 4-5 minut. Kula przez pewien czas stała nieruchomo w lasku. Wkrótce po tym zaczęła się kurczyć i przygasać. Wyszła z lasku i zaczęła się zbliżać w kierunku posesji świadka. Kula powoli sunęła tuż nad łąką. Szła przy wielkim dębie, który rośnie na łące i częściowo zasłaniał kobiecie widok. Następnie kula przecięła drogę biegnącą przed posesją Sary, by następnie prawdopodobnie częściowo schować się do rowu, znajdującego się przy drodze. Widok na tą cześć drogi świadek miała również ograniczony ze względu na zasłaniające widoczność drzewo, które rośnie na posesji Sary oraz krzew kaliny znajdujący się tuż przy samym ogrodzeniu, za którym skryła się kula w rowie. W tym momencie świadek postanowiła przejść z jednego tarasu na drugi, by mieć jeszcze lepszy widok na zjawisko, co opisała słowami:

„Kula potem się skurczyła i nawet to światło było takie nikłe jakieś, takie zmarnowane. Już nie była taka duża, i potem zaczęło przygasać, przygasać, przygasać i to malało, i jakby ta kula tak się po ziemi snuła. Jak już tutaj była, to powiem szczerze nawet nie zorientowałam się, w którym momencie to się stało, tylko psy zaczęły szczekać, jak to tutaj dochodziło. I to normalnie nagle znalazło się tutaj. Tylko nie wiem, czy to szło po drodze, czy tutaj gdzie jest ta trawa, ponieważ tego nie było widać, gdyż tu przygasło wszystko. I tu jest taki duży krzak kaliny, i to się umiejscowiło tam za tą kaliną. To się już tutaj tylko zażyło tak. Tutaj mamy taką wielką jodłę, i ta jodła też to wszystko przysłoniła na moment. Więc to musiało być w tym momencie jak ja przechodziłam z tarasu na taras, bo potem to już było tu jak zażyło się za tą kaliną. Myślę, że ona musiała wejść do tego rowu, bo miała dziwny kształt i nie była już tak mocno widoczna za tym krzewem kaliny”.

 

Wiemy, że lokalna droga biegnącą przed posesją Sary oświetlona jest latarniami ulicznymi, które w chwili gdy kula zbliżyła się do nich przygasły do tego stopnia, że widoczny był na jezdni tylko lekki blask/poświata. Moment przygaśnięcia uprzedził mocny rozbłysk jednej z lamp, co zwróciło uwagę pani świadek:

Nagle był taki dziwny błysk. Na moim podwórku zgasły wszystkie lampy, a te na słupach oświetleniowych ledwie się świeciły. Myślę że to coś ładowało się tymi dużymi latarniami. Nie wiem czy tak było, ale tak myślę. Był taki dziwny błysk, te latarnie przygasły i był tylko widoczny na jezdni lekki blask – poświata od latarni, bo normalnie jak świecą latarnie to jest cała droga jasna, jest tam widno. A potem zgasły zupełnie. Na podwórku mam też lampy solarne (kilkanaście szt – przyp. M.S.) i nawet one wszystkie przestały świecić, całkiem zgasły. Wszystko przestało świecić”.

Ponadto obserwacji towarzyszyła nerwowa reakcja dwóch psów, co zostało opisane słowami:

„Jak to tutaj dochodziło zaczął szczekać pies, bo się chyba tego bał. On tylko szczeka, gdy się czegoś boi lub gdy ktoś idzie, a tam nikogo nie było z ludzi, żeby ktoś szedł. Ja wtedy nie widziałam zachowania psa, bo byłam na tarasie, ja go tylko słyszałam. Drugi z moich psów, ten duży nowofundland schował się w  tym czasie do budy. On gdy się czegoś boi lub chce mieć spokój, to idzie sobie tam i chowa się do budy. Ten pierwszy piesek wtedy też przebywał na dworze i był w swojej budzie. Tak ja to odebrałam gdyby on ewidentnie też się czegoś bał”.

Gdy kobieta zmieniła swój punkt obserwacyjny na drugi taras, była w tym momencie mocno zajęta zrobieniem nagrania/zdjęcia. Prawdopodobnie w tej samej chwili doszło do zmiany położenia kuli. Dodatkowo uwagę od zjawiska odwracał mąż Sary, który nalegał i nawoływał ją, aby wróciła już do mieszkania. Tą fazę zdarzenia Sara opisała w następujący sposób:

„Gdy przechodziłam z tarasu na taras, mąż już nalegał żebym wracała do domu, bo było zimno wtedy na dworze, a ja nie mam odporności. I potem patrzę, nawet nie wiem w którym momencie to było już tak wyżej na niebie i taki kształt tego się dziwny zrobił. Nie zorientowałam się kiedy to się stało szczerze, bo wtedy byłam tak skupiona tu na dole co się dzieje, a tu nagle takie coś ja widziałam i jeszcze chciałam to uchwycić i zrobiłam wtedy też zdjęcie. Nagrałam koniec obserwacji i nawet nie wiem jak i w którymś momencie ja weszłam już do domu.  Mąż też to widział i cały czas mnie wołał, jakby się tego po prostu bał”.

Wracając do zdjęć i materiału filmowego udało się ustalić, że telefon którym wykonano zdjęcie i nagrania jest marki Samsung A51. Pliki otrzymałem za pomocą aplikacji WhatsApp. Zostały one  prawdopodobnie automatycznie prze konwertowane przez aplikację do mniejszej wagi i rozdzielczości oraz podpisane datą i godziną, w której zostały mi przesłane, zamiast oryginalnej daty w chwili gdy świadek wykonała nagrania (szczerze mówiąc nie wiem czy to jest regułą czy błędem w aplikacji, lub efektem złych ustawień smartfonu?).  Były to dwa krótkie filmiki oraz zdjęcie, które zostały zrobione w końcowej fazie obserwacji. Wiadomo także, że świadek prócz tego wykonała kilka innych zdjęć, które jednak „nie wyszły, nie zrobiły się” i zostały usunięte z telefonu. Jako pierwsze z nieudanych zdjęć było zrobione w chwili, gdy kula znajdowała się w lasku, co zostało opisane słowami:

„Dla mnie to było dziwne dlaczego to zdjęcie się nie zrobiło, a przecież ja je zrobiłam. Potem chciałam to obejrzeć, bo nie chciałam tego stracić z oczu, ale patrzę a zdjęcia nie ma”.

3. Zdjęcie wykonane przez świadka w końcowej fazie obserwacji. 

Wg słów kobiety przesłane zdjęcie oraz filmik były robione z tarasu, na otwartej przestrzeni, w końcowej fazie obserwacji, gdy świadek zmieniła swój punkt obserwacyjny i ukazują ulicę oświetloną latarniami, w momencie gdy były one już przygaśnięte. Na nagraniu słychać także głos męża, który nawoływał Sarę, aby wracała już do domu oraz szczekanie psa. W oddali pomiędzy latarniami widać słabe światło wchodzące w lekki czerwony kolor. Nagrania niestety są tak słabej jakości, że ciężko jest się na nich doszukać czegoś sensownego. O pomoc w weryfikacji zdjęcia oraz nagrań poprosiłem moich kolegów - ufologów  Arka Miazgę i Damiana Trelę, którzy na podstawie przesłanego materiału wyrazili takie oto opinie:

„Dzięki Marcinie za materiał. Jeśli sama obserwacja wygląda na ciekawą ( być może CE-2 ??), to nagrania plus zdjęcie tragedia, zdjęcie tak niskiej jakości kilka kb że nic nie dam rady zrobić poza powiększeniem, które jest tylko masą pikseli. Nie wiem jaki ona ma aparat, ale rozdzielczość porażka 31 kb to za mało, aby wydobyć z tego jakieś sensowne szczegóły. To samo film nie wiele tam widzę tylko ciemność i kropkę która w powiększeniu jest tylko pikselem. Nocne rejestracje z użyciem telefonów w tak słabym świetle to niestety dramat, wiem bo otrzymywałem tego typu zdjęcia, które nic nie wnosiły... Tutaj nic nie dam rady więcej zrobić samo powiększenie jest tak fatalne, że nawet nie podsyłam (...)”.

„Tak szybko powiem Ci zerknąłem na to nagranie i niestety nie wiele można powiedzieć na jego temat. Jakiś punkt w dużej odległości. Nic szczególnego i trudno tu się czegokolwiek doszukać (…)”.

Podsumowując obserwację Sary wiadomo, że obserwowany był jeden obiekt – światło w kształcie kuli o nieostrych krawędziach. Kula była w kolorze krwisto-czerwonym przechodzącym w kolor pomarańczowy. W początkowej oraz końcowej fazie obserwacji kula była pozornej wielkości zachodzącego słońca. W momencie zauważenie zjawiska kobieta znajdowała się w środku domu, zauważyła kulę przez okno, po czym: „Wyszłam na taras, aby mieć pewność czy dobrze widzę”. Wówczas Księżyc oraz inne gwiazdy nie były wtedy widoczne. Na dworze było pochmurno i bardzo ciemno. Na początku obserwacji, gdy zjawisko znajdowało się daleko na horyzoncie świadek widziała wszystko w „normalnych” proporcjach. W momencie gdy kula weszła do lasu Sara doznała projekcji (?) lub na skutek oddziaływania obiektu „pole widzenia” świadka zbliżyło/powiększyło się, zaś końcówka obserwacji była znów dokonana w „normalnych” dla oka warunkach. Gdy kula znajdowała się już w lasku oddalonym ok 200 m od posesji świadka, wówczas była w największym rozmiarze, porównanym przez kobietę do wielkości tylnego koła od traktora (rozmiar obiektu podany w trakcie, gdy świadek widziała wszystko na „przybliżeniu”). Również w tym samym czasie kolory były najbardziej intensywne, które przechodziły jeden w drugi. Wokół obiektu nie było widać żadnych smug gazów, ani pary, tylko widoczna była poświata, która rozchodziła się wzdłuż trawy, drzew i ich gałęzi: „To była bardziej poświata niż promienie, i wyglądało jakby się żarzyło”. W  lasku kula unosiła się zaraz nad nieskoszoną trawą, która była długa i wyrośnięta, jednak nie zasłaniała kuli. Świadek nie zauważyła aby trawa falowała pod kulą. Nie udało także ustalić się, czy na skutek jej działania liście oraz gałęzie drzew poruszały się. Wiadomo natomiast, że lampy kilkukrotnie przygasały w momencie, gdy kula zbliżyła się do latarni, jednak Sara również nie zwróciła na to większej uwagi np. w jakim cyklu czasowym przygasały i zapalały się latarnie, gdyż była zafascynowana kolorem obiektu: „Że to tak cudnie wszystko wyglądało”, i jednocześnie skupiona na telefonie, którym chciała uwiecznić zjawisko oraz moment przygaśnięcia lamp. Obiekt w trakcie zdarzenia chował się za przeszkodami terenowymi (drzewa, krzew). Od kuli nie dochodził żaden zapach ani dźwięk. Świadek również nie poczuła żadnego posmaku w ustach lub innego dziwnego uczucia.

Czas trwania całej obserwacji kobieta szacuje na ok 20-25 minut. Świadek zakończyła obserwację gdy mąż zawołał kobietę do domu. Wówczas na niebie pozostawała jeszcze widoczny obiekt, który znajdował się nad rosnącymi w oddali drzewami. Następnego dnia po obserwacji świadek była w lasku na spacerze z psem, ale nie zauważyła tam nic nienaturalnego, żadnych wypalonych śladów etc, podobnie w okolicach latarni i krzewu za którym skryła się kula.

Bez dostępu do telefonu Sary i możliwości wykonania prób fotograficznych dla porównania z przesłanym materiałem etc oraz z braku wizji lokalnej bezpośrednio na miejscu zdarzenia ciężko wyjaśnić jest powstałe pewne niejasności. W międzyczasie stan zdrowia Sary niestety uległ znacznemu pogorszeniu, co również nie pozwoliło mi na dokładniejsze sprawdzenie omawianej obserwacji.

 

Marcin Stachurski 

Wrocław, grudzień 2021 r.

2 komentarze:

  1. W jednym z numerów kwartalnika UFO z lat 90-tych, był zamieszczony wzór wywiadu jaki należy przeprowadzić z "kontaktowcem" po zjawisku którego doświadczył. Pytania były różne, głównie o kształt obiektu, sposób jego poruszania, było kilka pytań o wrażenia zmysłowe u "kontaktowca", zapachy, dźwięki itp. Nie pamiętam kto był autorem tego wzorca i w jakim numerze to było. Zastanawiam się jednak na ile aktualne te porady są dzisiaj? Ja się interesowałem UFO tylko jako laik, czytelnik prasy, oglądacz programów i słuchacz audycji. Badaczem nigdy nie byłem i nie przeprowadzałem wywiadu z "kontaktowcem". Ciekaw jestem czy uwzględnia się dzisiaj teorie Johna A. Keela i czy podczas wywiadu osoba jest podpytywana o to, czy ma jakieś inne paranormalne, ezoteryczne czy mistyczne zainteresowania. Wszystkie takie, które mogłyby świadczyć, że sensytywność takiego "kontaktowca" jest w pewnym sensie wyuczona, nabyta, a nie będąca dziełem czystego przypadku typu Emilcin, gdzie rolnicy, grzybiarze czy zwykli spacerowicze doświadczają jednostkowego i niepowtarzalnego zdarzenia pozostawiającego traumę. W przypadku opisywanej Sary mamy kontakt ciągnący się latami. Czy tego typu osoby nie prowokują aby same takiego kontaktu, a nawet jeśli nie, to czy po jego zaistnieniu nie podtrzymują go potem, może nie do końca świadomie ale jednak? Pozdrawiam. Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa jest ta seria relacji. Chyba jedyny taki u nas przypadek kontaktowca, który próbował wykonać zdjęcia manifestacji swoich zjawisk. Jednak fotografowanie nawet dobrą komórką UFO lub innych paranormalnych zdarzeń skazane jest na porażkę – znacznie lepiej sprawdzi się tutaj nawet mały aparat kompaktowy.

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: