sobota, 20 listopada 2021

Bliskie spotkania z UFO i żywym folklorem w Burletce

Burletka to mała wioska leżąca w woj. małopolskim pośród malowniczych wzniesień i lasów, niedaleko niej znajduje się Jezioro Dobczyckiej, oraz Diabelski Kamień w Brzezowej. To właśnie tam doszło przed II wojną światową do serii niezwykłych spotkań, które ocierają się nie tylko o relacje UFO, ale również zdarzenia, które wiążą się z żywym folklorem.


W tej niewielkiej miejscowości  położonej w Beskidzie Myślenickim  na ograniczonym obszarze doszło do niecodziennych wydarzeń zarówno związanych z obecnością UFO - w okresie  pomiędzy 1932 r. a 1945 r. - oraz zdarzeń, które wpisują się w klimat  dawnego folkloru, związanego z małymi tańczącymi postaciami.  Kiedy pisałem książkę ‘’Magiczna rzeczywistość’’ napisał do mnie Pan Zbigniew Baranik, który  przekazał mi relacje, których świadkami byli członkowie jego rodziny, m.in. mama oraz jego dziadek. W 1932 roku ( maj – czerwiec) jego wówczas 12 letnia mama Zofia Podomykły w drodze do szkoły zauważyła coś co wpisuje się w qasi UFO, które wpadło do pobliskiego strumyka. Z panią Zofią przeprowadziłem rozmowę w dniu 10 sierpnia 2017 roku. Pomimo sędziwego wieku - 93 lata – kobieta nadal pamiętała doskonale historię związaną z ‘beczką’, która wywarła na niej niezapomniane wrażenie. Oddajmy głos pani Zofii [zachowano oryginalny zapis rozmowy - przyp. autora]:

„Chodziłam do drugiej klasy, Burletka - takie góry, doliny i krzaczki. Idę do szkoły tak wcześnie 7:30, a słyszę taki łoskot, bo tu brzezina, takie drzewa rosną, taki brzeg, a ja idę dołem, bo na skróty do szkoły i patrzę się - beczka leci, stuk taki po tych drzewach, i patrzę przechodzi normalnie. Stuk jest, ale przechodzi przez drzewa i leci dalej do tego strumyka, do którego zdążam, i plusk przede mną -  do takiego strumyczka, co nawet do kostek nie ma, bo to z lasu wypływa, no i wpadło, i znikło, po prostu znikło bez śladu. Ja jeszcze stanęłam nad tym strumieniem i popatrzyłam się - nie ma nic.  Beczka była duża, taka ja wiem 1,5 metra wysoka, na metr szeroka. Mała byłam, ale strasznie byłam zdziwiona co to, i wróciłam się, bo było niedaleko domu, to powiedzieć, bo to nienormalne coś takiego zobaczyć. Beczka dość duża była, taka okrągława, pękata, ale czarna, taki ciemny brąz, ale raczej czarny, tak leciało z takim właśnie łoskotem, bo tu brzeg, tu bystro i normalnie patrzę na oczy - to przechodzi, tak jak powietrze przechodzi. Byłam strasznie zdziwiona. Tam słyszałam, że się coś pokazywało w tych lasach, w tej dolinie… i  z tego lasu tam wylatywało. To niesłychane
z tą beczką.  To było jeszcze przed wojną daleko”.

Droga, którą szła świadek do szkoły w 1932 roku przy której doszło do bliskiego spotkania z 'beczką''  poniżej rekonstrukcja w oparciu o zebrane dane świadka i syna Pani Zofii. 


Pan Zbigniew wiele lat temu zarejestrował relację ustną mamy na audio stąd wiadomo, że ‘’beczka’’ w kształcie cygara ze ściętymi bokami miała  wymiary ok. 3 - 3,5 m szerokości i wysokości ok. 1,2 m, która bezdźwięcznie przenikała przez pobliskie drzewa i obracała się wokół swojej osi  i wpadła do rzeczki Burletka, która ma około 80 cm szerokości  i jest głęboka po kostki, znikając w niej niczym hologram ? Pani Zofia po całym zdarzeniu nie poszła do szkoły  przestraszona wróciła do domu i opowiedziała rodzicom czego była świadkiem.

‘’Rozmowę na ten temat przeprowadzałem kilkanaście razy, a i mama sama też opowiadała
niepytana. Widać było, że to wydarzenie zrobiło niej duże wrażenie. Mama jest osobą bardzo wiarygodną, mądrą, dobrego serca, nigdy nie kłamie, nie fantazjuje, jest bardzo wierząca.  Ja jestem sceptykiem i podchodzę to takich tematów na chłodno, ale to zdarzenie mamy i moja przygoda z ‘diabełkami’ wychodzącymi ze ściany, przekonały mnie do uznania tych zjawisk’’
skomentował w rozmowie ze mną Pan Zbigniew

Niezwykłe  w tym wszystkim jest  brak wyraźnego, fizycznego charakteru obiektu, który przenikał drzewa, nie wyrządzając żadnych zniszczeń, a nawet - jak wspomina relacja - nie powodując poruszania się w czasie lotu obiektu pobliskich krzewów. Czy zjawisko było projekcją - hologramem, a może obrazem wykreowanym w podświadomości dziewczynki, który powstał w wyniku jakiejś zewnętrznej siły ?  Możliwe, ale słyszalne dźwięki oraz kontakt obiektu z wodą i rozbryźnięcie się jej  na dziewczynkę paradoksalnie wskazuje na coś quasi - fizycznego. To właśnie takie zdarzenia jak to, ukazują nam czym tak naprawdę jest fenomen UFO i jak oddziałuje na naszą psychikę tworząc w niej odczucia iście fizyczne.  W annałach ufologicznych znamy podobne historie w których UFO przenikały drzewa co wprawiało świadków w ogromne zdziwienie, taka historia miała miejsce w Hajnówce 1 listopada 2010 roku, w której matka z córką zauważyły z odległości około 100 metrów dziwny sferyczny pionowy obiekt, który emitował dźwięk, kiedy wleciał w pobliski lasek stało się coś niepojętego.

‘’Obiekt doleciał do grupy drzew, znajdujących się przy ogrodzeniu, wleciał między drzewa - co jest bardzo dziwne - ponieważ tak duży obiekt spowodowałby wygięcie się gałęzi, a tego nie zaobserwowałam.’’.

Człowiek bez głowy i tańczące krasnale na polanie

Niektórzy mieszkańcy Burletki napotykali dziwne twory  na drodze tak było najprawdopodobniej przed 1939 rokiem, kiedy świadkiem był ojciec Pani Zofii Michał Podmokły, który spotkał coś co wielokrotnie opowiadał w kręgach swojej rodziny.

„Kilka lat później ojciec mamy - Michał Podmokły - miał kilkaset metrów dalej dziwną przygodę: Oprócz rolnictwa dziadek dorabiał sobie przewozem Żydów z Dobczyc na okoliczne targowiska. Wracał późną nocą, powożąc furą z dwójką koni. 200 - 300 m od domu natknął się na białawy obiekt (długość ok. 10 m), ‘gruby’, który w połowie leżał w rzece Burletka,  a w połowie - na drodze. Konie stanęły, zaczęły prychać, przewracać oczyma i piana im leciała z pyska. W powietrzu unosił się zapach siarki. Obiekt zdawał się żyć. Jakby pulsował, sapał, lekko dymił. Dziadek, który brał udział w I wojnie światowej, a z niewoli w Albanii wracał na piechotę do domu, nie był bardzo strachliwy. Myślał, że ma do czynienia z diabelską siłą i krzyknął: „Zgiń, przepadnij!” lub coś  w tym rodzaju.  Wtedy to obiekt otoczył się lekką mgiełką, jakby napęczniał i z lekkim hukiem zniknął. Konie ruszyły i po chwili dziadek znalazła się w domu. To opowiedziała mi mama i nic więcej nie mogę dodać.’’


Droga na której spoczywał cygarokształtny obiekt a poniżej rekonstrukcja obserwacji.



Mieszkańcy Burletki mieli widywać błędne ognie, dziwne obiekty, a nawet tajemnicze postacie, które miały paranormalny charakter .  Pan Zbigniew opisał historię swojego dziadka, który zetknął się z przerażającą postacią na jego drodze nie daleko jego domu. 

Dziadek  wieczorem szedł  do sąsiada i na wąskiej ścieżce spotkał ‘dziwną postać’. W półmroku zamajaczyła wielka, może  z 2 m masywna osoba, więc krzyknął, aby trochę się przesunęła, bo z obu stron drogi było bagno. Zrobił jeszcze krok i zobaczył, że ta istota nie ma głowy. A w rękach trzyma ‘coś’, jakby kulę. Wtedy został uniesiony do góry i rzucony na ziemię. Na drugi dzień miał dziwny siniak opasujący całe ciało. Dziadek stwierdził, że to była ‘strzyga’

UFO, tajemnicza postać bez głowy, widywane w tej okolicy błędne ognie - to nie wszystkie osobliwości, których doświadczali niektórzy mieszkańcy Burletki. Interesująca historia
rodem z dawnego folkloru przytrafiła się pewnemu rolnikowi, który napotkał  na polanie tańczące niewielkie istoty, które okazały się iście demoniczne w swoim zachowaniu:

„Opowiadanie ciotki Hanki, siostry mojej mamy, zamieszkałej w domu rodzinnym w Burletce. Mówiła, że wieczorem miejscowy rolnik szedł po krowy, pasące się na łące, aby je zabrać do zagrody na noc. Pastwisko było po drugiej stronie rzeczki Burletka. Po przejściu po kamieniach na drugą stronę i wejściu na małą polankę na brzegu, stanął jak oniemiały na widok kilku małych istotek, które trzymając się za ręce, tańczyły w kółeczko. Gdy go zobaczyły, zatrzymały się i bacznie patrzyły na niego. Wtedy ów rolnik usłyszał słowa: „Powieś się, powieś się”. Ten chłopina miał przy sobie sznur do prowadzenia krów. Ponieważ obok nie było żadnego drzewa, tylko liche krzaki olch, przywiązał jeden koniec do krzaka tuż przy ziemi, pętlę założył sobie na szyję. Następnie położył się na ziemi. Później niedoszły samobójca opowiadał, że te istoty mu kazały tak zrobić. Wtedy jeden z tych ‘karzełków’ stanął u jego głowy z małymi widełkami i dźgając go nimi po twarzy, grożąc wykuciem oczu, powodował, że mężczyzna zaciskał pętlę coraz bardziej. Kiedy już brakowało mu tchu, raptem uświadomił sobie, co się z nim dzieje. Odzyskał własną wolę, istotki znikły. Wystraszony zabrał krowy i czym prędzej wrócił do domu. Wypytywałem o te istotki, ale dowiedziałem się tylko tyle, że były malutkie jak krasnale i wyglądały na złośliwe. Kiedy to było? Trudno powiedzieć, ja tą opowieść słyszałem w latach 60 - tych. Ta polanka znajduje się kilkadziesiąt metrów od spotkania z owym ‘cygarem’’.

 


Polanka na której rolnik zauważył małe  tańczące istoty poniżej rekonstrukcja zdarzenia narysowana przez Katarzynę Łąpieś 



Mapa wykonana przez Pana Zbigniewa z zaznaczonymi miejscami w których doszło do opisanych w artykule zdarzeń. 

Dzięki panu Zbigniewowi  powyższe historie, które są perełką nie tylko ufologiczą, ale także etnograficznie historyczną  zostały uratowane od zapomnienia w postaci relacji, dokumentacji fotograficznej miejsc, w których widziano tajemnicze obiekty, zjawy, tańczące skrzaty na polance. Ile takich jeszcze miejsc - podobnie jak Burtletka - było naznaczonych przez paranormalne zjawiska, które zadziwiały i do dziś zadziwiają ludzi, zastanawiających się  nad kwestią - jaka siła ukrywa się za tymi wszystkimi niezwykłościami ?

 

Czytelników którzy znają pdoobne historie lub sami przeżyli niecodzienne zdarzenia bardzo proszę o kontakt arekmiazga@gmail.com

 

 

23 komentarze:

  1. Zdarzenia w Burletce wcale nie ograniczają się do lat 1932-45. Żyjący współcześnie pan Zbigniew Baranik wyżej wspomina o swojej przygodzie z "diabełkami" wychodzącymi ze ściany (wątek ten niestety nie został rozwinięty ani tu ani - o ile dobrze pamiętam - lw książce "Magiczna rzeczywistość", w której pierwotnie opisano zdarzenia z Burletki) a w/w książka przytacza także informację p. Z.B., że na polance na której wcześniej tańczyły skrzaty, on sam w latach 70 XX w. łowiąc motyle nocne zetknął się ze zjawiskiem ilościowego odpowiadania (dobiegające z lasu stukanie) na jego klaśnięcia. Warto by może pociągnąć ten wątek, tu albo w kolejnej książce. Podejrzewam, że podobnie jak wiele miejsc o "nietypowej" aktywności, Burletka pozostaje "czynna" przez dziesięciolecia i dłużej, nawet do dziś. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzenie z ''diabełkami'' miało miejsce w innym miejscu niż Burletce opisałem je dokładnie w mojej książce ''Magiczna rzeczywistość'' odsyłam do niniejszej książki z tego co wiem od Pana Zbigniewa obecnie nic się tam nietypowego nie dzieje pozdrawiam

      Usuń
    2. Miło czytać Cię tutaj. Śledzę Twoje komentarze również u Arka Czaji na blogu.

      Usuń
    3. Rzeczywiście, przeszukując elektronicznie książkę "M.r." pod kątem występowania frazy "Zbigniew" znalazłem na s.332-333 opis zdarzenia z Krakowa (ok. 1955-56r.) z postaciami wychodzącymi ze ściany, o które zapewne chodzi. Nie podano tam jednak nazwiska p. Zbigniewa ani nie użyto określenia "diabełki" (jak to zrobił określając te byty p. Zbigniew - s.374), dlatego uprzednio czytając opisy dot. zdarzeń w Burletce na stronach 372-381 (i przeszukując tekst na obecność fraz "Baranik" i "diabełk") nie skojarzyłem, że na str. 323-333 chodzi o tego samego Zbigniewa co na str. 372 i nn. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. Tak to właśnie o to zdarzenie mi chodziło pozdrawiam ;)

      Usuń
    5. A ja przy okazji pozdrawiam DobrzeWiesz. Też Cię kojarzę po nicku z bloga Arka Cz. Dzięki za dobre słowo.

      Usuń
  2. Lubię czytać podobne historie zahaczające o folklor - jak chociażby ta z diabełkami namawiającymi do popełnienia samobójstwa - mam jednak pewne "ale". Otóż pamiętam, że gdy byłem dzieckiem mama opowiadała mi o tym, że pewna osoba chciała się powiesić i już założyła sobie pętlę. W ostatniej chwili jednak (może pod wpływem strachu) zmieniła zdanie, wtedy jednak ukazał jej się diabeł z widłami i dokładnie jak w powyższej historii groził wykłuciem oczu, zmuszając tym samym do dokończenia pierwotnego zamierzenia. Ktoś o ile pamiętam wszedł wtedy do domu i historia rzekomo też zakończyła się szczęśliwie. Dziś po przeczytaniu wpisu Arka zadaję sobie pytanie o wiarygodność podobnych historii. Wygląda na to, że krążą różne ich wersje z podobnym motywem przewodnim albo też istnieje jakiś mechanizm, który pojawia się w takich przypadkach. Nie mi rozsądzać o ich autentyczności, choć muszę przyznać, że wątpliwości jednak pozostają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie ową historię Pan zasłyszał chodzi mi o miejsce zdarzenia bo znam inne opisy np. z czarnym panem z kopytami i też takie historie krążą w moich okolicach oczywiście nie wszystkie muszą byc wiarygodne ale pierwotnie coś musiało się przydarzyć skoro takie opowieści krążą od lat wśród ludzi. Swoją drogą kto dzis uwierzy w skrzaty czy temu podobne rzeczy a jednak sądzę, że takie historie były prawdziwe choć mam w tym wypadku swoje wyjaśnienie pozdrawiam

      Usuń
  3. To wszystko zmyły duchów demonicznych. Dla nich materia jest przenikliwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka.

      Usuń
  4. Mieszkam w mieście na Podkarpaciu. Tu też usłyszałem w dzieciństwie tę opowieść. Nawet ostatnie po przeczytaniu Pana wpisu przypomniałem to mamie, ale nie powiedziała mi nic nowego, co mógłbym z biegiem lat zapomnieć. Odnośnie do skrzatów - jakie ma Pan wyjaśnienie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe takie historie krążyły w okolicy Rzeszowa w kierunku na Dynów ;) Co do wyjaśnienia opiszę to w III mojej książce ale chodzi tutaj o kreowanie obrazów ( nie fizycznych) w naszym umyśle pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Panie Arku może Pan uchylić rąbka tajemnicy i powiedzieć na jaki temat bedzie nowa ksiazka i kiedy mogla by sie pojawic??

      Usuń
    3. Książka będzie w podobnym klimacie jak ''Magiczna rzeczywistość'' to dalsza kontynuacja tematu - kiedy sie pojawi chciałbym aby w przyszłym roku ale o tym będę informował na blogu oraz FB pozdrawiam ;)

      Usuń
  5. Beczka przelatująca przez drzewa bez żadnego widocznego oddziaływania na gałęzie to, to samo jak tiktak-ufo "wlatuje" w ocean i nic się nie dzieje, jakby przeniknęło wodę bez najmniejszego trudu, jakby żadna siła nie zadziałała na nie. Ślady krwi zranionej kreatury na ranczu skinwalkera — tu jeszcze były odciski stóp i krew, aż nagle wszystko ustało, jakby się rozpuściła w powietrzu. Takich przypadków jest wiele i jak widać, Burletka wpisuje się także na listę. Ciekawy art. Pozdrawiam Arku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udało mi się w rozmowie potwierdzić, czy ''beczka'' pozostawiała cień ? To ważne ponieważ już nie raz zetknąłem się z obserwacjami gdzie duży obiekt nie rzucał cienia. Fajnie Arku, że sie podobał pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. Z historii o dziwnych stworzeniach przypomniała mi się sytuacja, której doświadczyła moja znajoma. Pewnego razu musiała zaopiekować się swoją siostrzenicą. Ta dziewczynka (wieku nie pamietam, ale okolo 5 lat) lubiła bajki o pokemonach. Koleżanka spała w jednym pokoju razem z tą małą, ale na osobnych łóżkach. W pewnym momencie w środku nocy moja znajoma przebudziła się i zobaczyła, ze jej siostrzenica leży odkryta a kołdra jest na podłodze. Pomimo nocy w pokoju bylo w miare jasno bo ksiezyc oswietlał pokoj. Koleżanka przykryla dziecko. Ale po jakimś czasie znowu sytuacja sie powtorzyla. Znowu ją przykryla. Leżąc w łózku i nie mogąc tak szybko zasnąć obserowala siostrzenice jak śpi. W pewnym momencie zauważyla jak centymetr po centymetrze koldra powoli zsuwa się z dziewczynki tak jakby ktoś od strony nóg ciągnął za koldre. Dziecko leżalo nieruchomo wiec samo nie sciągalo koldry nogami. Rano kolezanka spytala sie czy mala dobrze spala. Dziewczynka odpowiedziała ze w nocy byly u niej pokemony. Ciekawe co to mogło być. Może duch? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to oczywiście prawda to czasami jest tak, że dziecko z przyswojonym obrazem z bajki może to zobaczyć tyle, że jakaś inna siła jedynie dopasowała wygląd z ''bajki'' do adekwatnej sytuacji emocjonalno-psychicznej dziecka.

      Usuń
  7. Tu jest opisana podobna historia. http://szynwald.pl/o-szynwaldzie/legendy/23-o-roznych-diablach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe czy ta historia to autentyk?
      http://glebokie.pl/dotyk_aniola.html

      Usuń
  8. Włocławek. Środek lat 90-tych.Kolega widział sam w dzień w lesie jakby obóz i tańczące istoty na polanie, ognisko i namioty. Mówił że jacyś Cyganie się rozbili w lesie.Szybko przybiegł podekscytowany. Pół godziny później byliśmy na miejscu. W tym miejscu nie było polany ani Cyganów.Kumpel był zmieszany pewien że to widział. Nie chciał o tym rozmawiać. Mieliśmy wtedy po 14-16 lat i interesowalismy się UFO. Nie wiedzieliśmy za to nic o wysokiej dziwności i folklorze. Wielka szkoda. Nigdy o tym więcej nie rozmawialiśmy.Nie mam kontaktu z kolegą od ponad 20 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję szkoda, że nie znamy więcej szczegółów tego zdarzenia pozdrawiam ;)

      Usuń

Napisz komentarz: