Kazimierz potrafił spoglądać na sfery „nieznanego” innymi oczami, miał to „coś”, co w badaniu jest bardzo potrzebne. Wykonał setki eksperymentów, tysiące zdjęć, na których często udawało mu się uchwycić anomalne zjawiska lub obiekty UFO. Stworzył wręcz instrukcje, jak polować z aparatem na UFO. Kiedy po raz pierwszy miałem z nim okazję zamienić zdanie, Kazimierz Bzowski sprawiał człowieka zajmującego się tematyką UFO zupełnie na innej płaszczyźnie niż inni wówczas ufolodzy. Bzowski urodził się 4 marca 1925 roku w Zamościu, pochodził z dość zamożnej rodziny jego ojciec był sędzią w Sądzie Okręgowym i mieszkali w pałacu Zamoyskich. W 1926 roku cała rodzina wyjechała do Warszawy gdzie Kazimierz ukończył w czasie II wojny światowej Liceum Chemiczne. Jak większość w jego wieku kolegów wstąpił w 1942 roku do Armii Krajowej do batalionu ‘’Baszta’’, w którym miał za zadanie w szczególności rozpracowywaniem niemieckiej obrony przeciwlotniczej w Warszawie. W 1944 roku uczestniczył w Powstaniu Warszawskim i cudem wyrwał się z okrążenia na Żoliborzu uciekając do Krakowa. Od 1946 roku służył w Armii Wojska Polskiego w 35 Pułku Piechoty. Z opowiadań Pana Kazimierza dowiedziałem się, że m.in. walczył z Werwolf i miał zostać ranny w jednej z potyczek po wystrzeleniu pancerfausta. Pracował jako chemik w Instytucie Gruźlicy w Warszawie oraz Spółdzielni Eksportu Zagranicznego w 1976 przeszedł na emeryturę, gdzie poświęcił cały swój czas na zjawisko UFO. Bzowski po raz pierwszy miał styczność z UFO, kiedy jeszcze nikomu nie śniło się o współczesnej erze UFO, która eksplodowała po 1947 roku. Było to 9 kwietnia 1943 roku nad palącym się Gettem Warszawskim. Oto jak wspomina to zdarzenie Pan Kazimierz.
‘’ (…)Dzielnica płonęła,
słyszeliśmy nieludzkie krzyki ludzi palonych żywcem, mury starych kamienic
północnej dzielnicy zbliżonej do torów w pobliżu Dworca Gdańskiego i obecnych
terenów Instytutów Chemicznych, w których wówczas mieściły się magazyny SS,
otoczone były kłębami dymu. Domy podpalane były ogniem miotaczy płomieni,
ostrzeliwane z kilku samochodów pancernych i granatników, które widzieliśmy
stojąc teraz na szczycie wiaduktu nad torami Dworca Gdańskiego, po którym
normalnie kursowały tramwaje łączące Warszawę z jej północną dzielnicą,
Żoliborzem. Jednak w tramwajach tego pierwszego dnia walk w getcie było bardzo
niewielu pasażerów. Razem z nami i koło nas stały grupki cywilnych Niemców i
paru umundurowanych niemieckich kolejarzy robiących ze śmiechem zdjęcia w
stronę walczącej dzielnicy i zabawiających się niewybrednymi, chamskimi żartami
z jej obrońców. Tu przydała się znajomość języka niemieckiego mojego dowódcy.
Dołączył się do tego chóru i bezczelnie pożyczył od któregoś z umundurowanych
Niemców
trzymaną przez niego wojskową lornetkę Zeissa.
(…) Było około godziny piątej po południu i
kilkanaście minut po wypożyczeniu lornetki, gdy nad mury i domy płonącej
dzielnicy od strony zachodniej, od cmentarza powązkowskiego, zaczęło nadlatywać
coś dziwnego. Była to kula o ostrych konturach, wewnątrz której widać było
wyraźnie mieszające się ze sobą i przeplatające się palczasto-zaokrąglone pasy
dwóch ostro widocznych barw: malinowej i ciemno-zielono-niebieskiej, tak zwanej
„pawiej”.
(…)Kula poruszała się ruchem falistym, podwyższając lekko i obniżając
swój lot. Mając już wyrobione, rutynowe nawyki obserwacyjne określiliśmy obaj
jej prędkość na porównywalną z niemieckim samolotem zwiadowczym typu Fieseler
Storch, to jest około 80 do 100 km w powolnym locie nisko nad ziemią. Przez
lornetkę widać było pojedyńcze okna górnych pięter płonących domów. Kula miała
średnicę „czterech okien w starym budownictwie”, zaś wysokość lotu kuli nad
domami określiliśmy jako „trzy kamienice nad kamienicą”. Przeciętna wysokość
tych starych domów to cztery piętra plus parter, daje to około dwudziestu
metrów, a zatem kula była nie wyżej niż sześćdziesiąt metrów nad domami i miała
około ośmiu metrów średnicy. Tu przydała się podziałka kątowa w wypożyczonej
niemieckiej lornetce; biorąc pod uwagę te parametry lotu, nieco później
obliczyliśmy, iż „obiekt” był od nas oddalony w poziomie o około tysiąc
sześćset metrów. Niemcy i szaulisi strzelający ku oknom budynków, w których
czasami się ktoś pojawiał, przeważnie nie żaden obrońca a tylko ktoś usiłujący
się ratować z ognia, prawie jednocześnie na chwilę przerwali ogień – gdy kula
wynurzyła się zza ściany dymów i nadleciała nad ich stanowiska u wylotu ulicy
Bonifraterskiej, w pobliże dolnej południowej części wiaduktu nad torami
kolejowymi., nad miejsce dobrze widziane zarówno przez nas jak i przez tych
przygodnych widzów z „rasy panów”, którzy zresztą w tym momencie przypomnieli
sobie o lornetce i zabrali ją „Brunowi”. Ale my już zdążyliśmy za pomocą tego
niemieckiego sprzętu wykonać pracę zwiadowczą przeciwko im samym. Przez kilka
minut ze wszystkich luf broni ręcznej i maszynowej strugi pocisków świecących
kolorowymi punktami leciały w stronę nadlatującej kuli. Widać było, że
przechodzą one całymi wiązkami na wylot przez nią, a ona jakby sobie nic z tego
nie robiła... leciała całkiem wolno nad nimi, później w stronę Starego Miasta.
Tam na sekundę zatrzymała się nieruchomo po czym wzbiła się prawie pionowo
wzwyż, niknąc na wysokościach z niewiarygodną prędkością. ‘’ [1]
Kazimierz Bzowski podczas dokumentacji w terenie.
Niewątpliwie
to zdarzenie zainspirowała Bzowskiego do zajęcia się tematem UFO na
poważnie. Jaki był Kazimierz Bzowski ?
Osobiście miałem przyjemność poznać go w 1998 roku, wielokrotnie telefonicznie
listownie i raczkującym wówczas Internetem wymienialiśmy cenne spostrzeżenia i
opinie. To właśnie Pan Kazimierz jako jeden z ufologów był na miejscu CE-3 w
Emilcinie w 1978 roku kilkanaście godzin później po Zbigniewie Blani Bolnarze. Dzięki Bzowskiemu na miejsce
przyjechała ekipa telewizji i przeprowadziła z Bzowskim i świadkiem zdarzenia
Janem Wolskim wywiad, który dziś jest już historyczną perełką. Kazimierz
Bzowski na początku lat 80 tych założył Klub ‘’Ossa’’, w którym spotykali się
miejscowi entuzjaści i badacze zjawiska UFO, należał również do Warszawskiego
Towarzystwa Badań NOL ‘’UFO Video’’ jednak szybko wystąpił z tej organizacji
posiadającą osobowość prawną ponieważ miała być inwigilowana przez
komunistyczne służby. W latach 80 tych Bzowski oraz członkowie jego grupy
wielokrotnie byli świadkami przelotów UFO zdarzeń cechującymi się wysokim wskaźnikiem
dziwności, m.in. 25 czerwca 1981 roku dwóch świetlistych czerwonych kul w
rejonie Górki Czerniakowskiej. To właśnie w tym rejonie aż do 1994 roku UFO wielokrotnie było
tam obserwowane, a w 1983 roku w okolicy
ul Wolickiej doszło tam lądowania UFO i obserwacji humanoidalnych postaci,
które zostały zauważone przez syna z ojcem, którzy tak to opisali. ‘’Ziemia jarzyła się tym
pomarańczowym promieniowaniem… Tuż nad nią, nie wyżej niż 3/4 metra, unosił się
płaski od dołu, ale wypukły od góry dysk, średnicy około sześciu metrów, barwy
starej miedzi… On nie promieniował. Na tle tego dysku widać była postać
niby-ludzką, wzrostu około półtora metra, ubraną w ciemny, być może
ciemno-zielony kombinezon. […] Ta postać trzymała w ręku poziomo kółko o
średnicy około 1/4 metra. Z tego kółka w dół biło słabe pomarańczowe
promieniowanie.’’. Po obecności UFO odkryto wypalony owal w trawie, który nie
zarastał wiele lat. W tej samej okolicy
najprawdopodobniej w 1979 roku doszło do podobnego zdarzenia, ale z udziałem
niewielkiej kuli światła z której wyszły miniaturowe postacie około 15 cm
wysokości niczym z folkloru. Świadkami
zdarzenie była kilku działkowiczów, którzy na drugi dzień poinformowali Pana
Kazimierza, który w miejscu zdarzenie odnalazł
około jedno metrowy krąg mocno zielonej trawy. Okolica
ta stała się dosłownie anomalna. UFO zdawało się pojawiać w trójkącie
Elektrociepłownia Siekierki, Górka Czerniakowska ( obecny Kopiec Powstania)
oraz Jeziorko Czerniakowskie. Dzięki temu Bzowski wpadł na genialny pomysł
dosłownie polując na UFO. On i jego koledzy rejestrowali na filmach uczulonych
na zakres IR/UV niezwykłe obiekty i anomalie świetlne właśnie w tym
ograniczonym obszarze. Oprócz tego
zaczęli do swoich badań wdrażać niekonwencjonalne metody jak np. radiestezję,
channeling, osoby sensytywne. Metody te były krytykowane przez ówczesnych
ufologów, którzy zjawisko UFO traktowali wyłącznie jako kosmici, a niektórzy
twierdzili, że Bzowski fałszuje lub błędnie interpretuje zdjęcia. Z czasem
okazało się, że jego oponenci bardzo się mylili czego dowodem jest komentarz
znanego ufologa Bronisława Rzepeckiego
(…)niektórzy uważali go za ‘’maniaka’’, ‘’pseudoufologa’’,
czy też wręcz oszusta. Z biegiem czasu
okazało się ,że to Pan Kazimierz miał
rację, a jego eksperymenty dają zaskakujące rezultaty. Jest on prekursorem
fotografowania ‘’niewidzialnych NOL’’(…)[2]
Pan
Kazimierz w kontaktach ze mną przesyłał niektóre jego zdjęcia i zachęcał abym
sam spróbował swoich umiejętności w ‘’polowaniu na UFO’’ wskazując bezcenne
informacje jak do tego mam się przygotować co z czasem dało obiecujący
rezultat. Oprócz tego Bzowski był
popularyzatorem teorii zwanej ‘’Siecią Wilka’’, energetycznego systemu
‘’sieci’’, której autorem był Miłosław
Wilk odkrywając ją przypadkiem na Helu w czasie badania lądowania UFO w Chałupach w 1981 roku. Jaki był prywatnie Pan Kazimierz ? Był
człowiekiem o niezwykłej wiedzy i elokwencji w omawianiu problematyki
‘’nieznanego’’. Swoich krytyków w świetny humorystyczny sposób sprowadzał na
ziemię, był osobą, która nie do końca jednak otwierała się na kontakty i
przekazywała swoje materiały. Jego grupa która nosiła nazwę Grupa Badań UFO była
dość hermetyczna, miałem wrażenie, że na jego zaufanie trzeba było sobie
zapracować, mi się to chyba udało ponieważ miałem dobry kontakt, a dzięki temu,
że jako młody ufolog miałem masę energii i jeździłem tam gdzie ktoś w terenie
zgłosił obserwację UFO to sprawiło, że Pan Kazimierz poważnie mnie traktował.
Wiele jego oponentów zarzucało mu brak sceptycyzmu czy bajkopisarstwo, co nie
było prawdą, chociaż Pan Kaziu lubił czasem od siebie dodać do jakiejś historii
coś od siebie, co w kilku zdarzeniach sam wyłapałem nieścisłości. Unikał
żądnych sensacji dziennikarzy samemu mnie przed niektórymi ostrzegając.
Poglądy, które reprezentował Bzowski na zjawisko UFO były dość niejednoznaczne
głównie skupiał się na Sieci Wilka i ingerencji innych cywilizacji z innych rzeczywistości, natomiast nigdy nie
twierdził, że to co fotografował to byli ‘’kosmici’’ on to nazywał zazwyczaj
‘’innym stanem przestrzeni’’. Przed
swoją śmiercią na moją prośbę napisał do mojej powstającej książki ‘’UFO nad
Podkarpaciem’’ krótki rozdział pt.
‘’Czym jest UFO’’, w którym zawarł swoje spostrzeżenia na naturę zjawiska. Bzowski wielokrotnie udzielał się na różnych
zjazdach, w Nieznanym Świecie, gazetach regionalnych, periodykach urologicznych , w TVP oraz w
programach radiowych. Był autorem trzech książek, które dwie wydał za życia ‘’
Sieć Wilka i ‘’UFO nad nami’’ , po śmierci została wydana jego trzecia książka
‘’Z pamiętnika ufologa’’. Bzowski pomimo, że był badaczem kontrowersyjnym w polską ufologię wniósł olbrzymi wkład
czasami nie będąc za życia należycie docenianym. Niestety do dziś jego archiwum
w niejasnych okolicznościach ‘’znikło’’
jego żona miała kilka pudeł oddać jakimś osobą. Bzowski prócz żony nie miał niestety dzieci. To ogromna strata, że jego archiwum przepadło i ponad 200 bezcennych
zdjęć tzw. ‘’niewidzialnych UFO’’. Do końca życia poświęcał się swojej
pasji pisząc w jednym z ostatnich do mnie meili iż spędza przy internecie 12
godzin dziennie chłonąc wiedzę. Walczył
z przewlekłą chorobą zmarł 6 lipca 2005 roku w wieku 80 lat.
[2] Świat UFO nr. 2 2002 Kazimierz Bzowski ‘’fotografowanie niewidzialnych UFO’’.
Poczytałbym więcej o tym Panu. Patrząc na zdjęcie okładki "sieci wilka" uzmysłowiłem sobie, że kiedyś coś podobnego sfotografowałem. Panu Arkowi pewnie też to się udało, w końcu swoje się Pan w życiu "napstrykał".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pan Kazimierz mnie bardzo zainspirował swoimi eksperymentami z fotografią NOL, i owszem mam sporo ciekawych zdjęć.
UsuńBywałem swego czasu u Pana Kazimierza w jego mieszkaniu spędzając czas na rozmowach o tematyce ufologicznej , robiliśmy też wypady w teren ,towarzyszył nam min M.Zawadzki.Bylem na pogrzebie na którym niestety zabrakło tzw.smietanki ufologicznej .Pan Kazimierz zapisał się Złotymi zgłoskami w rodzimej ufologii.👽🖖😏
UsuńDziękuje za wpis pozdrawiam
UsuńTen bardzo ciekawy,ale też zarazem "dziwny" artykuł napisał sam Pan Kazimierz Bzowski.
OdpowiedzUsuń" WYBRANIEC GWIEZDNYCH LUDZI URODZIŁ SIĘ 6 GRUDNIA 1996 r
24 marca 2010
Z zapisków ufologa
Ashtar Sheran, sam siebie określający mianem dowódcy statku kosmicznego tkwiącego w innym wymiarze w przestrzeni niedaleko Ziemi, przez wielu ezoteryków uważany jest za opiekuna naszej planety. Od co najmniej dwudziestu lat co jakiś czas kontaktuje się z różnymi ludźmi. W lipcu 1996 roku pojawił się niespodziewanie w Warszawie w domu młodego małżeństwa.
Mąż Ilony wrócił tego dnia z pracy późno, po 23, i od razu, głodny, zasiadł za stołem. Ilona niosła mu z kuchni do pokoju talerz z gorącym rosołem, gdy nagle wyrosła przed nią na środku przedpokoju nieziemska postać wysokiego mężczyzny w białej luźnej szacie przepasanej złotym sznurem.
Zszokowana, wylała zupę na podłogę, a on odezwał się do niej: „Za cztery miesiące urodzisz chłopca”. Odruchowo wykrzyknęła: „Nonsens, nie jestem w ciąży!” „Jesteś” – postać powiedziała to z naciskiem. „Co to za chłop, z kim ty gadasz?” – zapytał mąż Ilony wchodząc do przedpokoju. Zdążył jeszcze zobaczyć, jak „powietrze się zwinęło”, a niezwykły gość w pół sekundy znikł…
Następnego dnia, po burzliwej naradzie, oboje udali się do ginekologa. Lekarz był zdumiony – mimo iż Ilona przez ostatnie miesiące miała zwykłe menstruacje, to badanie USG wykazało, że naprawdę jest w ciąży, a płód ma pięć miesięcy.Goście z innego wymiaru
Grześ urodził się szóstego grudnia 1996 roku. Jego pojawienie się na świecie zapoczątkowało serię niezwykłych zdarzeń.
Zanim skończył rok, jego rodzice byli niejednokrotnie narażeni na szok. Na przykład pewnego dnia, gdy przyjmowali w pokoju gości, nagle ze ściany przedpokoju wyszedł mężczyzna w jasnych spodniach i koszuli z krótkimi rękawami (a była mroźna zima), i w ogóle na nich nie spojrzawszy, przeszedł spokojnie ukosem przez korytarz i wszedł w przeciwległą ścianę. Osłupiali goście jeszcze nie ochłonęli z wrażenia, gdy z tej samej ściany wyszedł „szarak” (ufoludek z dużą głową). Ten, zauważywszy ludzi, pisnął i jednym skokiem był już w przeciwległej ścianie.
Innym razem Ilona chciała przesunąć ciężką szafę z książkami. Poszła więc do sąsiada, aby go poprosić o pomoc. Powiedział, że zaraz przyjdzie, tylko skończy wbijać gwóźdź w ścianę. Ilona, wracając do mieszkania, nie zamknęła więc drzwi frontowych.
– Gdy znalazłam się w pokoju stołowym – wspomina – jakaś siła podniosła mnie do góry, tak że zobaczyłam, że na żyrandolu jest pełno kurzu… Usłyszałam wrzask przerażenia, to krzyczał sąsiad, który nadszedł w tym momencie. Od tej chwili omija mnie wielkim łukiem, jak jakąś czarownicę…
Jestem waszym przyjacielem
Niezwykłe wydarzenia sprawiły, że rodzice Grzesia zaczęli szukać pomocy ekspertów."
Ponieważ nie udało mi się zamieścić w całości art. ,podam link do strony ,gdzie on się znajduje:
OdpowiedzUsuńhttps://paranormalpl.wordpress.com/2010/03/24/wybraniec-gwiezdnych-ludzi/
PS.Tak sobie myślę , jak potoczyły się dalsze losy tego chłopca i jego mamy.
Dziękuję też Panu Arkowi,że przybliżył nam postać i działalność ufologiczną Pana Kazimierza Bzowskiego.
Pozdrawiam :)
Dziękuję znam ten artykuł cieszę, się ze mogłem przypomniec tą ciekawą postać pozdrawiam
UsuńCzy może pan Arek wie, co obecnie dzieje się z tym wybrańcem Ashtara Sherana i mógłby coś o tym napisać? Np. jakiś nowy artykuł na ten temat? A jeśli nie artykuł, to może chociaż kilka (a jeszcze lepiej kilkanaście) zdań w odpowiedzi na moje pytanie?
OdpowiedzUsuńAktualnie jestem za granicą i fizycznie nie mam czasu na ufologie itp. może w przyszłości pozdrawiam serdecznie
UsuńTo fatalnie. My tu czekamy na ciekawe wpisy, a Ty za granicą sobie siedzisz. Skandal! Jakby tego było mało, zaraz przerwa wakacyjna. Pewnie dopiero w okolicach listopada coś nowego przeczytamy. Jak tu żyć?
UsuńNo trudno życie praca jest ważniejsza niż zajmowanie się blogiem pozdrawiam.
UsuńU Atora wspominają o Tobie w kontekście hipotezy, że UFO to demony. https://youtu.be/PQCUnFs_EsE.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Wszystkich interesujących się tematyką tzw. ufologiczną a w szczególności Pana Arka
OdpowiedzUsuńPana Kazimierza poznałem bodajże w 95 roku bywałem w jego mieszkaniu ,czasami w towarzystwie uwczesnego ufologa M.Zawadzkiego poruszając tematy ufologicznej.Bylem też z kolegą na jego pogrzebie na którym niestety zabrakło tzw.smietanki ufologicznej.
OdpowiedzUsuńOchman Wiesław R.
OdpowiedzUsuń