czwartek, 27 czerwca 2024

DMT, fairies i zjawiska parapsychiczne

W mojej najnowszej książce Wysoka dziwność poruszyłem bardzo ciekawy i być może kluczowy  aspekt związany z wysoką dziwnością, szczególnie jeśli chodzi o żywy folklor czyli wszelkiego rodzaju skrzaty i chochliki widywane nie tylko w dawnych czasach, ale również obecnie. Czym jest  DMT i co ma wspólnego z żywym folklorem ? O tym przeczytacie poniżej. 



„Dajesz DMT dziesięciu osobom. Nigdy wcześniej nie mieli DMT, a ty mówisz im tylko, że mogą coś zobaczyć. Jeśli dziewięciu na dziesięciu z nich wróci z opisami elfów, a czterech z nich używa słowa elfy bez wypowiedzenia, uważamy, że powinieneś zbadać zjawisko elfów widziane na DMT.

Zarkov „Coming Out of Left Field with Gracie and Zarkov”  (1987)

DMT to organiczny związek chemiczny zwany jako N, N-dimetylotryptaminą,  psychodeliczna substancja, która występuje w niewielkich ilościach w ludzkim mózgu, ale co ma wspólnego z fairies i innymi zjawiskami paranormalnymi? Czy nie za daleko podążamy
w wyjaśnieniu tajemnic? Otóż nie - o czym przekonamy się za chwilę. DMT występuje naturalnie w wielu roślinach i u zwierząt, jednakże najbardziej zbadana jest u ludzi, bo jest wytwarzana przez szyszynkę mózgu lub płuca
[J1] . Niestety, nauka nie zna wyjaśnienia tej endogennej syntezy. Struktura DMT występuje w niektórych ważnych biomolekułach, takich jak serotonina i melatonina i może być odpowiedzialna za wzorce snu i stanu podobnegodo  snu, ale zachowuje swoją dwuznaczność jako naturalnie występujący związek. DMT po raz pierwszy został zsyntetyzowany w 1931 r. przez niemieckiego chemika Richarda Manske, jednakże dopiero w 1956 r. pierwsze próby u ludzi przeprowadził węgierski chemik i psychiatra Stephen Szára, uzyskując odmienne stany świadomości u ludzi. DMT w pewien sposób może być odpowiedzialny za otwarcie wrót do innych rzeczywistości i innych królestw egzystencji. DMT pomimo tego, że jest w niewielkich i bezpiecznych ilościach w naszym mózgu, można go wyzwolić w większej ilości, a co za tym idzie uzyskać efekt zmiany stanu świadomości. Aby to uczynić należałoby uwolnić DMT w połączeniu  z inhibitorami monoaminooksydazy (MAOI), które hamują występujące naturalnie enzymyw ludzkim ciele. To powoduje zwiększenie poziomu substancji chemicznych, w postaci  neuroprzekaźnika serotoniny i dopaminy. Spowalniając metabolizm, MAOI mogą pozwolić na gwałtowny wzrost produkcji DMT, aby uzyskać  właściwy efekt i stworzyć zmieniony stan świadomości.

Wielu neurologów uważa, że tego typu efekt może się zdarzyć podczas napadu padaczkowego płata czołowego. Eve LaPlante  w swoich pracach twierdzi - na przykładach historycznych i współczesnych, że epilepsja płata skroniowego może generować stany zmienionej świadomości, w których nie tylko zauważamy cudowne krajobrazy, ale również są możliwe kontakty z różnymi bytami.

Terence McKenna wymyślił termin, odnoszący się do uzyskania dostęp do innych rzeczywistości, pod nazwą  „samoumieszające się elfy maszynowe”. Clinical Research Center of University of New Mexico Hospital przeprowadził  badania na początku lat 90-tych XX w.  przez dra Ricka Strassmana, które wykazały, że ochotnicy po otrzymaniu różnych ilości DMT, przeżyli rozległe zmiany zmienionej świadomości. Niektórzy widywali chochliki, kosmitów, zwierzęta. Znamienne było to, że nie były to żadne halucynacje, ale coś, co stworzyło realną rzeczywistość - niczym w „Matriksie”. Swoje badania i rezultaty z DMT opisał on w  książce pt. „DMT: The Spirit Molecule” /2001 r./.

W najnowszych badaniach przeprowadzonych przez Johns Hopkins School of Medicine Baltimore,  pod nazwą „Survey of Entity Encounter Experiences Occupyed In Inhaled N, N-dimethyltryptamine: Phenomenology, Interpretation and Enduring Effects” opublikowanym w prestiżowym piśmie naukowym  „Journal of Psychopharmacology”, przebadano 2561 osób  po  spożyciu substancji psychodelicznej N, N-dimetylotryptaminy (DMT). Badanie wykazało iż 41% wykazywało strach, a najczęstszym obrazem widywanym przez uczestników badania były duchy, obcy, istoty - przewodnicy. Spora część osób powiedziała, że:

„Istota ma cechy bycia świadomym, inteligentnym i życzliwym, istnieje w jakimś realnym, ale innym wymiarze rzeczywistości i nadal istnieje po spotkaniu”[1].

Badanie, jedno z najnowszych w ostatnich latach, wyraźnie wykazało kontakt uczestników, którzy doświadczyli go w związku z nadprzyrodzonymi istotami. Kontakt miał miejsce po spożyciu substancji psychodelicznej DMT. Oczywiście w sytuacjach, w których świadkowie widywali przeróżne maszkary, nikt im nie wstrzykiwał i podwyższał DMT, ale
w jakiś sposób tajemniczy czynnik zewnętrzny mógł wywołać podobne obrazy, które pojawiły się w umyśle obserwatora. Badania wykazały, że w odpowiednich warunkach świadomość ludzka może pojawiać  się w innych domenach, w których zamieszkują byty, będące autonomicznymi mieszkańcami. Czyżby za wieloma uprowadzeniami przez fairies oraz współczesnych kosmitów stał DMT? Jacques Valleé i Graham Hancock w przekonywujący sposób argumentują ścisły związek pomiędzy uprowadzeniami przez fairies, a uprowadzeniami przez kosmitów w XX i XXI wieku. Doświadczenia z nimi związane są zakodowane kulturowo w czasie i miejscu, ale korelacje i podobieństwa sugerują wspólne źródło zjawisk. Ale jakie jest to  źródło? Czy naprawdę istnieją wróżki i kosmici, którzy mogą uprowadzać ludzi? Graham Hancock nie podzielał opinii wielu badaczy, że model uprowadzeń przez współczesnych kosmitów jest domeną naszych czasów i epoki technologicznej, w której żyjemy. Hancock - podobnie jak J. Valleé - znalazł wiele źródłowych materiałów dotyczących uprowadzeń przez dawne fairies - źródło było to samo, tylko zmieniła się ich forma.

Wysunął interesującą hipotezę związaną z szamanami, która mocno podzieliła środowiska historyków. Wg niego szamańskie kulty z epoki kamienia wchodziły w interakcje z istotami, które były podobne do fairies, czy współczesnych obcych. 50 000 lat temu ludzie rysowali w grotach i jaskiniach przeróżne malowidła, symbolizujące ich życie i wierzenia. Wiele z rysunków przedstawia pół ludzi, pół zwierzęce istoty, niektóre z dużymi oczyma, które przywodzą na myśl obraz typowego szaraka. Dobrze, ale jaki to ma związek? G. Hancock  argumentuje w swoich badaniach, iż obrazy namalowane w jaskiniach tak naprawdę ukazują to, co tamtejsza kultura ludzka postrzegała, ale w innych stanach świadomości. Jeśli jego wnioski są słuszne, malowidła były odzwierciedleniem tego, czego doświadczyli w odmiennych stanach świadomości po spożyciu substancji psychotropowych.

Najwyraźniej nasi przodkowie używali roślin psychotropowych i grzybów w celu uzyskania kontaktu z inną rzeczywistością. Ich liczne dzieła sztuki odnajdowane na całym świecie są najwcześniejszym folklorem, który malowali na skałach. Pamiętacie Państwo historię kamienia diabelskiego z Kontrewersu i wyrytej podobizny Indianina w pióropuszu? Przecież kultura pogańska nie mała prawa wiedzieć, a tym bardziej podróżować na drugi kontynent, ale przodkowie mogli to uczynić właśnie przy pomocy jakiś roślin psychotropowych lub grzybów. Dzięki czemu przenosili się w inny stan świadomości i doświadczali mistycznych wizji  - ów Indianin mógł być właśnie efektem tego typu stanu.  Plemiona szamańskie stosują znaną substancję pod nazwą Ayahuasca, która sprawia wyrażenie, że ludzie mają widywać istoty  o charakterze anatropijnym, gady, inne światy oraz istoty, które przypominają kosmitów.

Holenderski artysta i pisarz Loes Modderman opisał wizję peruwiańskiego szamana Pabla Amaringa, który doświadczył interesujących nas efektów związanych z wejściem w odmienne stany świadomości. Pablo Amaringo (1938-2009) był zwyczajnym Peruwiańczykiem, który regularnie przyjmował napar i przekształcał swoje wizje w wielobarwne  obrazy o wyjątkowej urodzie i  symbolice. Amaringo namalował ich setki, a w późniejszych latach uczył innych. W jego obrazach możemy zauważyć latające pojazdy, w tym w kształcie UFO oraz istoty przypominające wróżki. W jednym z wywiadów Pablo opowiedział, że kiedy po raz pierwszy spożył Ayahuascę, zobaczył UFO. Profesor Benny Shanona opisał Ayahuascę w książce pt. „Antipodes of the Mind: Charting the Phenomena of Ayahuasca Experience” /2002 r./ wykazując szereg doświadczeń metafizycznych po spożyciu naparu.  Badania zebrane w 2006 r. przez fizyka Petera Meyera dokumentują raporty, które pochodzą od osób po spożyciu DMT, które doświadczyły spotkań z nadprzyrodzonymi istotami. Jeden z przykładów doskonale ilustruje folklorystyczny wymiar tego typu doznań:

„Tym razem widziałem „elfy” jako wielowymiarowe stworzenia utworzone z pasm widzialnego języka; były bardziej stworzone niż kiedykolwiek przedtem. Przesłanie zmieniało się od początkowego: OK, OK, bezpiecznie, bezpiecznie. Elfy tańczyły w wielowymiarowej matrycy języka widzialnego, machały swoimi ramionami i kończynami /rękami/palcami i uśmiechając się, lub śmiejąc, chociaż nie widziałem twarzy jako takich. Elfy mówiły mi (lub rozumiałem, że to mówią), że widziałem je już we wczesnym dzieciństwie (…)”[2].

Inna historia jest znamienna, ponieważ dotyczy małych elfów oraz śmierci uczestnika doświadczenia:

„Wiem, że to może zabrzmieć zabawnie, ale w tym momencie zetknąłem się
z klasycznymi elfami, o których zawsze mówił Terence. Oni są prawdziwi. Wpadli na moją wizję, zmieniając się w siebie. Niektóre z nich zbliżyły się do mnie i weszły w moją istotę. Ich głosy były wysokie, a ich piosenka wydawała się bardzo obca i bardzo stara. W tym miejscu powiedziałbym, że od startu  minęły nie więcej niż dwie minuty. Obecność elfów narastająca do nieznośnego szału jest ostatnią rzeczą, którą pamiętam przed śmiercią. Nie myślałem, ale wiedziałem, że tak naprawdę umarłem. Wszedłem w coś, co nazwałbym wieczną pętlą. To się nigdy nie skończyło. Czuję, że kawałek mnie wciąż tam jest”[3].

Oczywiście nie mamy żadnego bezpośredniego dowodu, że za dawnymi  relacjami związanymi z fairies stały wyłącznie psychotropowe substancje, ale istnieją przekazy zapisane w formie ryciny, na której widać tańczące małe postacie i grzyb, który mógł generować właśnie zmienione stany świadomości.  Jednym z takich grzybów jest czerwony i biały grzyb Amanita Muscaria (muchomor) i grzyb psilocybinowy. Oba występują w Europie i Azji. Mogą być odpowiedzialne za przypadkowe lub celowe podróże psychodeliczne, ale istnieje szereg innych czynników zmieniających stany świadomości, takich jak: brak snu, uraz, choroba, które mogły również przyczynić się do szeregu doświadczeń związanych podróżami do świata wróżek lub współcześnie znanych jako UFO abdukcje. Carl Jung nie tylko interesował się kwestią snów i ludzkiej psychiki, ale również dawnym folklorem, w którym założył, że te wszystkie magiczne i baśniowe opowiadania mają za cel ujawnienie kosmicznej prawdy, jego zdaniem mogącej przyjmować formę archetypów rezydujących w kolektywnej nieświadomości.

Marie-Louise von Franz (1915–1998) zauważyła, że baśnie mają podłoże stricte psychoanalityczne i mocno wpisują się w poglądy Junga.  Podobne wnioski wyraził John Betts w oparciu o badania Junga i Marie-Louise von Franz:

„Bajki są najczystszym i najprostszym wyrazem zbiorowych nieświadomych procesów psychicznych. Dlatego ich wartość w naukowym badaniu nieświadomości przewyższa wartość wszystkich innych materiałów. Reprezentują archetypy w najprostszej, najsłabszej i najbardziej zwięzłej formie. W mitach lub legendach, lub w innym bardziej skomplikowanym materiale mitologicznym, dochodzimy do podstawowych wzorów ludzkiej psychiki poprzez nałożenie materiału kulturowego. Ale w bajkach jest o wiele mniej konkretny świadomy materiał i dlatego bardziej odzwierciedlają podstawowe wzory psychiki”[4].

Być może DMT to droga do zrozumienia pewnych mechanizmów, za którymi ukrywa się inny wymiar rzeczywistości, ale jednak nie wszystkie osoby były pod wpływem środków DMT. Wielu moich rozmówców jako dzieci, a nawet osoby dorosłe, miało spontaniczne wizje chochlików. Nie było pod działaniem DMT lub psychoaktywnych czynników, za to w  większości to osoby bardzo wrażliwe i sensytywne.


 

Dla wszystkich zainteresowanych dodam, że książki  Magiczna rzeczywistość oraz Wysoka dziwność cały czas są dostępne w formie drukowanej i ebook w wydawnictwie Ridero.




19 komentarzy:

  1. Zastanawiam się nad stanami typu derealizacja i depersonalizacja w kontekście MAOI i SSRI
    jaki wpływ na DMT mają leki z grupy SSRI?

    Czy derealizaca i depersonalizacja są stanami w których poziom DMT wzrasta?

    Od dziecka miałem doświadczenia ...sam nie wiem jak to w ogóle opisać,to tak jakby wyjść gdzieś poza przestrzeń,jakby przestrzeń która nie jest materią,stała się substancją a my z tej substancji wychodzimy i odczuwamy sztuczność,dziwność,nienaturalność tej substancji i wszystkiego co się w niej znajduje.
    Nawet nasi bliscy stają się jacyś tacy nienaturalni,mało tego pojawia się wrażenie jakby świat wokół nas i czas zwalniały,jakby to co dzieje się z "substancją" było spowolnione a my będąc poza substancją mieli więcej czasu na dostrzeżenie większej ilości szczegółów w tej substancji.Zdarza się że jest odwrotnie,ja jestem na zwolnionych obrotach a świat wokół dzieje się dwa razy szybciej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc ten temat nie jest prosty, i wymaga długich badań w tym kontekście ale daje pewne wskazówki i przybliża nas być może na właściwy tor ?

      Usuń
    2. Tylko kto u nas w kraju prowadzi takie badania? :)
      Najgorsze było w tych doświadczeniach to że nikt nie potrafił mi wyjaśnić co się dzieje (i że w sumie nie dzieje się nic groźnego)a ponieważ nie wiadomo co się dzieje tzn że na pewno umieramy ;D i kiedy nastolatek czuje że umiera to wpada w nerwicę totalną a to już jest choroba a gdy ktoś choruje to nie warto go słuchać bo to chory/czubek ;D

      Rozmawiałem z psychologami,psychiatrami,domagałem się szczegółowych badań i zrobiłem je aby wykluczyć jakieś schizofrenie itp,wszystko wyszło w normie,nic mi nie jest,pacjent zdrowy.

      - No to w takim razie pani doktor co mi jest?
      -...po prostu taka Twoja uroda,ten typ tak ma,jesteś senstytywny
      - to może jakaś hipnoza etc?
      - Ja się nie znam i nie znam nikogo kto potrafi,proszę szukać ale nie polecam.

      Tak mniej więcej wyglądała moja przygoda z nauką akademicką :)
      Przypomniałem sobie z dzieciństwa scenkę gdy jeszcze moja mama nosiła mnie na rękach,musiałem być bardzo młody,góra 5 lat
      Pamiętam że weszła do nas do domu lokalna znachorka/szeptucha i spanikowała na nasz widok(mnie i mojej mamy trzymającej mnie na rękach)
      po chwili się uspokoiła twierdząc że widziała słup ognia,myślała że się palimy
      Nie wiem co mówiła konkretnie o mnie (bo mówiła na mój temat)ale niezbyt się to podobało babci i wygoniła ją z domu.

      W hipnozie może by się dało odzyskać te informacje?

      Usuń
  2. a to mój niski kamień o wysokiej dziwności ;)

    https://i.ibb.co/xfxQmqq/IMG-20240504-080540-MP.jpg

    https://i.ibb.co/6mTq1CC/IMG-20240504-080643-MP.jpg

    https://i.ibb.co/f8Cwq8N/IMG-20240504-080410-MP.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy kamień ma jakieś legendy lub inne historie ?

      Usuń
    2. Całą noc nie spałem starając sobie przypomnieć coś więcej na temat kamienia,jedyne co przyszło mi do głowy to to że został przewrócony/odwrócony ponieważ była na nim wyryta jakaś twarz i odkąd leży twarzą do ziemi żadne "duchy" nie pojawiają się w jego okolicy ale czy to jest wspomnienie tego co mówił dziadek czy może jakiegoś snu o dziadku,nie umiem ocenić,zbyt wiele lat minęło.Chciałbym ten kamień zbadać ale sam go nie dźwignę :D chyba że jakiś jasnowidz mu się przyjrzy?Napisałem do jednego "najsłynniejszego" ale ma mnie gdzieś

      Usuń
  3. Owszem ale ludzie którzy je pamiętali już dawno nie żyją
    jedną z tych osób był mój dziadek
    widywał tam coś co nazywał "świczniki",czarne psy wielkości niedźwiedzia i wielkie białe konie z czerwonymi oczami.
    Raz goniła go kula światła którą nazwał piorunem kulistym ponieważ wpadła za nim do domu,przez okno nie wybijając szyby,odbijała się od ścian i wyleciała na zewnątrz po czym zniknęła.

    Kolega dziadka,młynarz,opowiadał że spotkał w młynie diabła,niedaleko miał swój młyn przy rzece,jest tam też staw i źródło siedmiu źródeł o którym zaraz opowiem więcej
    Przyszedł do dziadka kiedyś i opowiedział o wszystkim że wpadło do niego do młyna jakieś kudłate coś,jak małpa ale z rogami,wskoczyło gdzieś na belkę pod sufitem i nie chciało odejść a młynarz nie należał do bogobojnych i strachliwych więc zaczął się uganiać za tym gościem,kłócić wyzywać go i wyganiać,trwało to dosyć długo,w końcu zmęczony młynarz dając za wygraną spytał "czego tu chcesz,po co przyszedłeś"?

    Nie pamiętam co mu odpowiedział ale wiem że młynarz dał mu coś albo do jedzenia albo do picia,nawet się zaprzyjaźnili :D i mieli układ że w zamian za pilnowanie żeby nikt mąki z młyna nie wykradał,leśna wróżka dostawała miód i wódkę :D gdy młynarz zmarł,młyn zamienił się w ruinę i dziś nie ma po nim śladu aczkolwiek strumyk i staw nadal są na swoim miejscu.

    Mnie przez wszystkie te lata(prawie 40) zupełnie nie interesowała mitologia,ezoteryka,szamanizm etc stosunkowo niedawno zacząłem się z tematem zaznajamiać i odkrywać lokalne miejsca mocy
    no i poznałem też ludzi z większym doświadczeniem.

    Można powiedzieć że miałem natchnienie,coś mnie po prostu tchnęło któegoś dnia i zacząłem zanosić duchom lasu różne ofiary w postaci kadzideł etc starając się aby to były rzeczy lokalne,związane z rodzimym folklorem i czarostwem.

    Nikomu się tym nie chwaliłem,po prostu rozwijałem u siebie szczodrość w stosunku do wszystkich czujących istot,tak trochę po buddyjsku chociaż buddystą nie jestem ACZKOLWIEK muszę przyznać że swego czasu otrzymałem inicjację od mistrza Dzogczen Czogiala Namkhai Norbu.

    Po pewnym czasie tych moich praktyk odwiedziłem koleżankę u której spontanicznie uaktywniły się różne paranormalne zdolności
    nic jej nie mówiłem,po prostu cześć co słychać etc
    a ona do mnie " A COŚ TY NAWYPRAWIAŁ OSTATNIO"??
    Nie wiedziałem o co jej chodzi pytam co ma na myśli
    i usłyszałem że takiego zamieszania i burzy energetycznej to ona dawno nie czuła tak jak teraz czuje ode mnie,nawet tarota nie chciała mi postawić twierdząc że nie jest w stanie kart utrzymać w dłoni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W którym dokładnie miejscu ten kamień leży możesz mi podac jakiś namiar na meila. Druga sprawa które to były lata jeśli chodzi o diabełka w młynie super historia pozdrawiam

      Usuń
    2. "Diabeł" w młynie to lata plus minus 60-80,w tym przedziale
      a co do kamienia,przygglądałem się zdjęciom w google earth i na zdjęciach archiwalnych kamienia nie widać,z tym że drogę wybudowano nie dawno a kamień leżał na ścieżce którą przerobiono na szosę od lat i teraz nie wiem czy odnaleziony przeze mnie kamień to ten o którym myślę czy inny,a może ten sam ale przeniesiony w inne miejsce?Przed wybudowaniem drogi głaz stał w pobliżu górki przy której zginął żołnierz niemiecki w czasie IWŚ(i nikt go stamtąd nie zabrał do dzisiejszego dnia ani nawet nie postawił krzyża itp bo ci którzy wiedzieli,chcieli aby nikt o nim nie pamiętał)

      Możliwe że głaz którego szukam znajduje się teraz pod asfaltem a ten który znalazłem...hm,ale w takim razie kto by go tam przywoził i po co rzucał pod drzewa już po wybudowaniu drogi i dlaczego nie widać go na zdjęciach sprzed paru lat skoro dziś w tym głazie (w otworze),rośnie kilkuletnie drzewko?

      Współrzędne kamienia i drogi
      50°30'53.6"N 19°26'07.6"E

      a tutaj miejsce nieistniejącego już młyna gdzie mieszkają krewni młynarza i jego leśnej wróżki
      50°31'03.3"N 19°25'58.7"E


      Usuń
    3. Dziękuje za wszelkie informacje, które sobie wszystkie odnotuję. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    4. https://m.youtube.com/watch?v=dfDRATAiwvc&t=2070s&pp=ygUaWmFsd2l0IFByw7NnIMWbd2lhZG9tb8WbY2k%3D

      Usuń
  4. Po paru dniach gdy burza się uspokoiła powiedziała mi nieco więcej
    mianowicie że obudziłem coś baardzo starego,lokalnego,co sobie tutaj spało od wieków i teraz jest niezwykle zaciekawiony tym co robię
    ale nie jest wrogie ani złośliwe.

    Pierwsze skojarzenie miałem z kultem Wiślan,może to jakieś chtoniczne bóstwo wodne,w końcu te siedem źródeł ale nie,ten obudzony byt nic nie wie(lub tylko tak twierdzi) na temat kultu Wiślan i nie jest związany z żywiołem wody.

    Co jeszcze mogę dodać...mam tutaj historyczny obiekt,w ruinie,zaniedbany jak większość naszych zabytków :( miejsce w którym ponoć spotykali się różni czarodzieje,magowie,wiedźmy i wiedźmini i praktykowali różne rytuały,nawet jest tutaj góra na której trzykrotnie stawiano krzyż i trzykrotnie pioruny go niszczyły,teraz został tylko betonowy kikut podobny do typowych słowiańskich posągów z czterema twarzami :) bardzo wymowne i symboliczne.

    Jedną z takich "czarodziejek" mój dziadek widział na własne oczy jak "bawiła się" w wywoływanie i odwoływanie burzy i deszczu.Prawie utopiła całą wioskę bo mieszkańcy ją obrazili i musieli potem na klęczkach przepraszać.

    Była też inna sytuacja z tą panią w dzień targu,mnóstwo ludzi i towarów a ona sobie manipulowała postrzeganiem kilku osób sprawiając że mieli halucynacje,tzn ktoś szedł po trawie a myślał że idzie w wodzie po kolana,ktoś inny prowadził konia lub krowę a osoby obok widziały koguta lub snopek słomy,nie pamiętam dokładnie co i jak,dziadek opowiadał mi to lata temu a rodzice złościli się i zabraniali mu to robić,szkoda że tego nie spisał...natomiast jego macocha miała jakąś skórzaną księgę do której nie pozwalała nikomu zaglądać.

    W moim domu,jako ciekawostkę na koniec dodam,
    mieszkają ponoć dwa duchy,jakiejś starszej kobiety i dziadka
    oraz co najmniej siedem bytów które nigdy ludźmi nie były.

    Nie potrafię tego zweryfikować,powtarzam tylko to czego dowiedziałem się od osób znajomych,zajmujących się jasnowidzeniem i mediumizmem wrodzonym,nie wyuczonym z książek ezoterycznych i for internetowych.
    Na moim zaufaniu niczego nie zarabiają więc nie mają powodu by mnie okłamywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może Pan uchylić rąbka tajemnicy w której części Polski dzieją się takie rzeczy? Może zgadnę, okolice Czarciego Dołu w okolicach Celestynowa?

      Usuń
    2. Włodowice i okolice,Góra Zborów

      "Pałacyk we Włodowicach to miejsce w Polsce, które w przeszłości było uznawane za magiczne i tajemnicze. Istnieją różne legendy i opowieści związane z tym miejscem, w tym te dotyczące praktyk magicznych i rytuałów, które miały się odbywać w okolicach pałacyku.

      Według niektórych opowieści, w tym miejscu rzeczywiście spotykali się magowie i praktykowano różnego rodzaju rytuały magiczne. Istnieją również historie mówiące o tajemniczych zdarzeniach i dziwnych zjawiskach, które miały miejsce w okolicach pałacyku.

      Według niektórych relacji, w pałacyku miały odbywać się tajemnicze obrzędy, w których uczestniczyli wiedźmy i czarnoksiężnicy. Mówi się również, że w okolicach pałacyku można spotkać duchy i inne nadnaturalne istoty, co dodatkowo dodaje miejscu tajemniczości."

      Usuń
  5. Michael Pilarski Visits the books of the Sidhe from his personal Library.

    https://www.youtube.com/watch?v=qSfrbArqHzk&t=11s

    OdpowiedzUsuń
  6. "W miejscowości Moczydło koło Leśniowa i Żarek oraz obok Łutowca znajduje się osada Czarny Kamień, która jest obiektem wielu lokalnych legend. Jedna z legend mówi o tajemniczym kamieniu, który nagle pojawił się na polu i przez wiele lat był obiektem zainteresowania mieszkańców, którzy uważali go za kamienny pomnik lub miejsce kultu przedchrześcijańskiego.

    Według innej legendy, w okolicach Czarnego Kamienia miały miejsce tajemnicze zjawiska paranormalne, takie jak widma i duchy, które przerażały mieszkańców. Niektórzy twierdzili, że nocą słychać było dziwne odgłosy i widzieli niewyjaśnione światła na polach."



    Czarny Kamień znajduje się około 1,5 km na południowy zachód od Moczydła. Osada złożona z jednego gospodarstwa
    zaznaczona jest w tym miejscu na rosyjskiej mapie z roku 1914 (jako osada służbowa) oraz na mapach WIG z roku 1925
    (gajówka) i 1934 (zwykła osada). Według relacji mieszkanki Łutowca przytoczonej przez autorów II tomu Historii lokalnych na
    Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, w czasach powstania styczniowego na Czarnym Kamieniu był jeden dom, w którym
    mieszkał Dzieża i do którego przychodzili powstańcy. Byli to ludzie z wielkimi brodami. (…) Domownicy grzali im wodę w
    wielkich baliach i oni moczyli stopy w tej wodzie, a spali na podłodze na rozłożonej słomie (Baryła 2017 s. 12). Według
    miejscowych legend ze skał znajdujących się na zachód od osady rozbójnicy napadali na kupców i podróżnych wędrujących
    traktem z Żarek do Niegowy. W miejscu dawnej leśniczówki znajdują się dzisiaj ruiny. Na zachód od nich stoją dwa
    niezamieszkane domy, prawdopodobnie powojenne (jeden w ruinie).
    Autorzy Historii lokalnych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej podają, że Czarny Kamień obejmował teren rozciągający się
    wokół szczytu wzniesienia przy drodze krajowej nr 798 między Niegową a Żarkami. Po stronie gminy Niegowa były tam trzy
    domy, a po stronie gminy Żarki – trzynaście (Baryła, Suchan 2017 s.7). Gdzie indziej cytowana jest mieszkanka Łutowca: Dla
    nas, mieszkańców Łutowca, Czarny Kamień to miejsce w odległości ze dwa kilometry od wsi, ale tylko po prawej stronie drogi
    w kierunku Żarek. Nie pol lewej, bo po lewej to dla nas Jaworznik (tamże, s. 12).

    OdpowiedzUsuń

  7. W tej samej książce znajdują się informacje o krzyżu i strachach na Czarnym Kamieniu. Krzyż stał przy dawnej drodze z
    Żarek do Niegowy, której przebieg w rejonie Czarnego Kamienia różnił się nieco od przebiegu obecnej szosy asfaltowej. Jeden
    z mieszkańców relacjonował, że krzyż był drewniany i stał na samej górce przy naszym polu (…). Gdy byłem dzieckiem, to
    ktoś tam zapalał świeczki, ale z czasem już nie. Potem to miejsce zarosło. Krzyż się przewrócił jakieś pięć lat temu (tamże, s.
    65). Krzyż ten nadal figuruje na mapach, w terenie nie odnaleziono jego śladów.
    Mieszkanka Łutowca wspomina, że Na Czarnym Kamieniu jest strach. Jak się idzie w stronę Żarek, to po prawej stronie,
    blisko szczytu. (…) Tam było coś ziemne, jakby grób. I świeciła się świeczka. Kto ją stawiał to nie wiem. (…) Ja tam raz
    widziałam jakby czarnego psa. Około ze sto metrów od asfaltu leżał pies, albo coś podobnego do psa. Do południa to było. Nic
    pies nie szczekał, tylko szkliły mu się wielkie ślepia. Popatrzyłam w te ślepia i zdrętwiałam ze strachu. (…) Domy jeszcze były
    na Czarnym Kamieniu wtedy (tamże).
    Opowieść o rozbojach w rejonie Czarnego Kamienia została zamieszczona w książce Podania i opowieści z Zagłębia
    Dąbrowskiego: ...Moja mama urodziła się w Niegowie i dużo mówiła o tym miejscu, które nazywają Czarny Kamień. Jest to
    skała jakby okopcona, położona jest przy szlaku z Żarek do Lelowa. To było dobre miejsce do napadów. Cała droga - i do
    Niegowy, i do Żarek - jest na widoku, bo skała stoi na górze. Ona jest już właściwie w lesie, tak że z drogi nie widać, co się za
    nią dzieje. Przy samej skale furmanka musiała zwolnić, bo to pod górę i podcinanie konia było daremne. Ludzie znali to
    miejsce i we środy, jak jechali z jarmarku w Żarkach, to przeważnie w większych grupach, ale i tak rabusie niejednego tam
    napadli. Raz w nocy poszli jej bratańce, ale to się źle skończyło. Jeden nie wrócił stamtąd żywy. Po śmierci był cały czarny
    a ci drudzy nie chcieli nic mówić. Czy co zobaczyli? Czy im się zdawało, że coś zobaczyli i umarł na serce z przestrachu...
    (Czubalowie 1984 s. 162).

    Tomasz Baryła, Józef Suchan, Historie lokalne na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Tom II. Łutowiec i Kotowice we
    wspomnieniach mieszkańców, Kraków 2017, s. 7, 23.

    Marianna i Dionizjusz Czubalowie, Podania i opowieści z Zagłębia Dąbrowskiego, Katowice 1984.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ep 82: "The Puppets Are Coming For Me..."
    https://www.youtube.com/watch?v=Q7JTGOx3IzU

    OdpowiedzUsuń
  9. Panie Arku polecam film Zalwita na ten temat : https://m.youtube.com/watch?v=dfDRATAiwvc&t=2070s&pp=ygUaWmFsd2l0IHByw7NnIMWbbWlhZG9tb8WbY2k%3D

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: