Od wieków w ciemnych dolinach Alp, tam gdzie zimą śnieg tłumi wszelki dźwięk, powraca opowieść o istocie, która w noc grudniową przemierza wioski z workiem na plecach. Mówi się, że szuka tych, których ominęło błogosławieństwo świętego Mikołaja. Dzieci szeptał o nim przy piecach, dorośli unikali wymieniania jego imienia. Pół-demon, pół-bestia, był nie tylko przestrogą, ale i zagrożeniem, które wciąż zdaje się krążyć po granicach naszego świata. W ludowych przekazach pojawia się jako przeciwieństwo dobrotliwego Mikołaja - mroczny strażnik porządku, który karze zamiast nagradzać, przynosi grozę, ale też porządek moralny, o którym współczesność zdaje się zapominać.
Krampus, bo o nim właśnie mowa, to postać z ludowych wierzeń Alp, obecna głównie w Austrii, Bawarii, Tyrolu i południowych Niemczech. Jego wygląd łączy cechy człowieka, kozła i demona: rogi, kopyta, długi język i łańcuchy symbolizują jego dziką, nieokiełznaną naturę. Uważany jest za demona lub ducha zimy, który w tradycji chrześcijańskiej stał się pomocnikiem świętego Mikołaja. Podczas gdy Mikołaj nagradzał grzeczne dzieci, Krampus karał nieposłuszne - bił je rózgą, straszył, a w niektórych przekazach porywał, wkładając do worka lub kosza, by później je pożreć lub oddać do piekła.
Kulminacyjnym momentem cyklu zimowych wierzeń związanych z Krampusem jest noc z 5 na 6 grudnia, znana w krajach alpejskich jako Krampusnacht - „noc Krampusa”. To wtedy, według tradycji, demon opuszcza góry i wraz ze świętym Mikołajem przemierza wsie, odwiedzając domy.
W folklorze na całym świecie motyw istoty, straszącej dzieci, a nierzadko również je porywającej, pojawia się zaskakująco często i ma wspólne korzenie w archaicznym lęku przed porwaniem, zniknięciem i karą. W Polsce grasował złośliwy bobo, w lesie czaiła się głodna Baba Jaga, na polach zagrożeniem były południce, które podobnie jak Krampus używały niekiedy worków do przenoszenia porwanych malców. W Niemczech dyscyplinowano dzieci ostrzegając przed czającym się w szafie der Schwarze Mannem. Isladia jest odwiedzana, w okresie świąt Bożego Narodzenia, przez olbrzymią i głodną Grýlę. Mörkö spędza sen z powiek dzieciom w Finlandii. Boogeyman zagraża pociechom w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W kulturze krajów latynoamerykańskich i Półwyspu Iberyjskiego postrachem jest zakapturzony el Coco oraz Człowiek z Worem (el Hombre del Saco ). W Azji natomiast poszukiwaniem niegrzecznych dzieci zajmują się Namahage i Wewe Gombel.
Oczywiście ta krótka lista to tylko wierzchołek góry lodowej różnej maści straszydeł. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że część z przedstawionych powyżej istot upodobało sobie szczególnie okres końca roku, który to jest czasem podsumowań i rachunków sumienia, a długie noce podsycają strach przed tym co niewidoczne.
Krampus stanowi więc kontynuację tego pradawnego motywu. W przeciwieństwie jednak do wielu lokalnych boogeymanów, jego wizerunek łączył wymiar moralny z kosmicznym - był nie tylko karzącym duchem, ale także ucieleśnieniem zimy, chaosu i śmierci natury, które każdego roku musiały zostać ujarzmione.
Korzenie Krampusa są mocno ukryte pod mgłą dziejów, jednak wielu folklorystów uważa, że sięgają głęboko w czasy przedchrześcijańskie, prawdopodobnie do tradycji germańskich i alpejskich. Etymologia jego nazwy wywodzona jest od germańskiego słowa "krallen" - pazur lub "krampn" - uschnięty, martwy, co sugeruje powiązania ze śmiercią i duchami zmarłych. Badacze wskazują, że może on być echem dawnych demonów płodności i śmierci, a jego obecność w zimowym cyklu roku wiąże się z postacią Wodana (Odyna) i Dzikiego Gonu. Wierzono, że w czasie przesilenia zimowego bóg wojny i magii przemierzał niebo, prowadząc orszak duchów, demonów i potępionych dusz. U jego boku pojawiały się także dzikie, rogato-włochate istoty, które karały, straszyły lub zabierały niegodnych. Należy jednak pamiętać, że Krampus jako konkretna postać (rogaty demon towarzyszący św. Mikołajowi) jest udokumentowany dopiero od XVI wieku w regionach alpejskich (Austria, Bawaria, Słowenia itp.), gdzie łączył się z chrześcijańskimi tradycjami. Dlatego też członkowie złowrogiego orszaku Wodana są uznawani jedynie za archetypy, które mogły zainspirować jego powstanie. Również opisywanie Krampusa, jako potomka lub sługę Hel - nordyckiej bogini podziemi (królestwa zmarłych, Helheim), jest uznawane za współczesną fikcję. Jedna z najpopularniejszych hipotez na temat pochodzenia Krampusa, jest oparta na alpejskich tradycjach germańskich, które przetrwały mimo chrystianizacji i mówi o jego związku z Perchtą, boginią zimy, losu i domowych rytuałów. Przemierzała ona ziemię w czasie dwunastu dni po Bożym Narodzeniu, nagradzając pracowitych, a karząc leniwych. Jej świta - tzw. Perchten -składała się z demonicznych stworzeń o rogach i futrzanych ciałach, niezwykle podobnych do Krampusa. Właśnie z tych dawnych orszaków wywodzą się współczesne pochody Krampusów, które przetrwały w Austrii, Bawarii i Tyrolu. Krampus jest więc istotą graniczną - nie tylko w sensie geograficznym, bo jego kult rozciąga się od Tyrolu po Słowenię i Chorwację, ale też symbolicznym. Z jednej strony to duch natury i przodek pogańskich bóstw, z drugiej -postać wpisana w chrześcijański porządek. Nosi w sobie dwie natury: pierwotną, dziką i demoniczną oraz uładzoną, religijną, w której stał się częścią zimowego rytuału.
Wizerunek Krampusa ewoluował przez stulecia, łącząc w sobie elementy pogańskich demonów, diabelskiej ikonografii i ludowych masek obrzędowych. W najstarszych przedstawieniach był raczej włochatym, rogatym stworem przypominającym dzikiego kozła - z twarzą na granicy ludzkiej i zwierzęcej. Rogi, kopyta i długi, rozdwojony język miały symbolizować jego nieczystą naturę, a łańcuchy - ujarzmienie przez chrześcijaństwo.
Z czasem jego wygląd stawał się coraz bardziej teatralny. XIX-wieczne pocztówki z regionów alpejskich przedstawiały Krampusa jako pół-komicznego potwora, często flirtującego z kobietami lub dźwigającego przerażone dzieci w worku. W XX wieku artystyczne maski i kostiumy używane w pochodach Krampuslauf zaczęły ewoluować - stały się bardziej realistyczne i demoniczne, zainspirowane estetyką horroru.
Krampus niemal zawsze niesie ze sobą zestaw charakterystycznych rekwizytów, które same w sobie stanowią echo pradawnej symboliki. Worek lub kosz na plecach służy do porywania dzieci - to motyw związany z rytuałami przejścia, zniknięciem i karą. Łańcuchy, którymi brzęczy, symbolizują jego ujarzmienie - pogański demon spętany przez siłę chrześcijaństwa. Często przyczepione są do nich dzwonki, mające odstraszać inne złe duchy i przypominać o jego nadejściu. W dłoni Krampus trzyma zwykle rózgi z brzozowych gałązek (Ruten), którymi karze nieposłuszne dzieci - pierwotnie była to forma oczyszczenia, a nie tylko fizycznej kary. Współczesny Krampus łączy w sobie pierwotną dzikość z nowoczesnym wyobrażeniem potwora - jest hybrydą człowieka i demona, przypominającą, że w każdym micie o potworze odbija się ludzkie oblicze.
Podobnie jak wizerunek Krampusa, jego noc, czyli Krampusnacht przekształciła się w widowisko o niemal karnawałowym charakterze. Pochody Krampusów (Krampuslauf) odbywające się w Austrii, Bawarii, Słowenii czy południowych Niemczech stały się lokalną atrakcją, choć wciąż zachowują pewien pierwotny mrok. Uczestnicy zakładają ciężkie, często ręcznie rzeźbione maski z rogami, owcze skóry i dzwonki, a potem maszerują ulicami, strasząc widzów ogniem, wrzaskami i dźwiękiem łańcuchów.
Stopniowo, Krampus staje się ikoną kultury masowej. Pojawia się w filmach, komiksach, grach i reklamach. Wszystko to powoduje, że prawdziwy charakter tej istoty jest coraz bardziej zatracany. Nie tylko traci funkcję moralizatorską, ale również ludzie przestają się go po prostu bać - przecież to co przedstawione w popkulturze naprawdę nie istnieje.
Wydawać by się zatem mogło, że na tym możemy zakończyć temat Krampusa i schować go na regał między innymi bajkami. Nic bardziej mylnego. Przyjrzyjmy się na początek przypadkowi, który na swoim blogu „Phantoms and Monsters” opisał badacz Lon Strickler.
W Boże Narodzenie 2007 roku mieszkaniec hrabstwa St. Lawrence w stanie Nowy Jork przeżył niezwykle niepokojące spotkanie. Jadąc wieczorem odludną, słabo oświetloną drogą prowadzącą przez zamknięte osiedle wokół prywatnego jeziora, zauważył wysoką, ponad dwumetrową postać idącą poboczem. Stworzenie miało długie, chude, lecz wyraźnie umięśnione kończyny, a jego ramiona sięgały nisko, niemal do kolan. Skóra była jasna - nie wiadomo, czy biała, szarawa czy żółtawa - i miała chropowatą, nierówną fakturę, jakby pozbawioną sierści, ale nie do końca gładką. Z jego pleców zwisał jakiś niezidentyfikowany element, być może coś przypominającego fałd skóry lub resztkę odzienia. Twarz stwora miała drobne rysy, za to szerokie usta i masywną szczękę, a na głowie wyraźnie sterczały spiczaste rogi. Gdy samochód zrównał się z istotą, ta pochyliła się w stronę kierowcy i otworzyła usta, wydając przerażający, nieziemski krzyk - wysoki, przeszywający pisk zmieszany z głębokim, gardłowym pomrukiem. Mężczyzna w panice odjechał, czując, że był o krok od tragedii. Badacz Lon Strickler, który opisał sprawę, zauważa, że istota nie pasuje do klasycznych relacji o Wendigo - bardziej przypomina tajemniczego Deer Mana lub inną rogatą humanoidalną anomalię obserwowaną w Ameryce Północnej.
Przeanalizujemy jednak tę relację w kontekście Krampusa. Na szczególną uwagę zasługuje czas, w którym doszło do spotkania. Co prawda noc Krampusa przypada z 5 na 6 grudnia, jednak należy pamiętać, że w Stanach Zjednoczonych św. Mikołaj odwiedza dzieci w noc Bożego Narodzenia. Kolejną kwestią jest wygląd - choć nie odpowiada on w stu procentach ludowym opisom Krampusa, to jednak w głównych aspektach najbardziej przypomina jego pierwotne wyobrażenie. Czy zatem jest to istota przyciągana emocjami dzieci, które w niepewności oczekują na prezenty od Świętego Mikołaja? A może mamy tu do czynienia z rodzajem tulpy, powstałej wskutek intensywnych myśli maluchów, świadomych swoich przewinień - tych ujawnionych i tych zatajonych przed rodzicami - o których jednak wiedzieć może nie tylko Święty Mikołaj, ale i jego przeciwieństwo, anty-Mikołaj.
Badania przeprowadzone w 1978 roku wykazały, że aż około 85 procent dzieci poniżej ósmego roku życia wierzy w Świętego Mikołaja, a wynik ten pozostaje niemal niezmienny do dziś. Najmłodsze, czteroletnie dzieci wierzą w Mikołaja bez cienia wątpliwości. Około szóstego roku życia zaczynają się jednak pojawiać pierwsze oznaki sceptycyzmu - wiarę w świątecznego darczyńcę deklaruje wtedy około 65 procent maluchów, podczas gdy reszta zaczyna się wahać. Wśród ośmiolatków liczba przekonanych spada już do około 25 procent. Dzieci do lat ośmiu było w Stanach Zjednoczonych w 2007 roku prawie 37 milionów - to ogromna liczba młodych umysłów skoncentrowanych na jednej rzeczy, w tę jedną, szczególną noc.
Można też zaryzykować stwierdzenie, że większość raportów wskazuje, iż paranormalne zdolności, jeśli pojawiają się u dzieci, są najbardziej żywe między drugim a siódmym rokiem życia, a następnie stopniowo zanikają - często wyraźnie słabnąc około ósmego roku życia, wraz z rozpoczęciem nauki w szkole. Kto wie, co może się zrodzić z takiej zbiorowej gorączki pragnień i strachu - gdy dziecięce umysły, choć niewinne, potrafią tchnąć życie w to, w co naprawdę wierzą. Czasem właśnie z takiej wiary rodzi się coś, co wymyka się racjonalnemu wyjaśnieniu.
Istnieje koncepcja, według której każda myśl, idea czy emocja rodzi naturalnie swoje przeciwieństwo. Świadomość, koncentrując się na jednym biegunie na przykład na pragnieniu dobra, miłości czy bezpieczeństwa mimowolnie przywołuje także cień: lęk, brak lub zagrożenie. W świecie psychicznym i symbolicznym nic nie istnieje w oderwaniu od swojego kontrastu; to, co świetliste, rzuca cień, a to, co ciemne, zyskuje sens tylko wobec światła. W psychologii jungowskiej ten mechanizm wiąże się z pojęciem cienia - części nieświadomości, która równoważy świadome dążenia. Im silniej dążymy do jednej wartości, tym mocniej w podświadomości rośnie jej przeciwieństwo. W ujęciu ezoterycznym mówi się, że energia myśli działa jak biegun magnetyczny - przyciąga także to, co ją równoważy, tworząc pełnię doświadczenia. Innymi słowy: każda intencja budzi echo w swojej odwrotności.
Wracając do tematu Krampusa, można zatem zadać pytanie: czy dzieci gorączkowo myśląc o Mikołaju przywołują mimowolnie jego przeciwieństwo? To byłoby zgodne z pojawieniem się postaci w Boże Narodzenie w Stanach Zjednoczonych, kiedy w Europie noc Krampusa przypada na początku grudnia.
Na zakończenie analizy tego przypadku można jeszcze rozważyć, czy osoba zdająca relację ze spotkania nie miała na sumieniu grzechów, które ją dręczyły i mogły przyciągnąć demoniczną istotę - zarówno w sensie jej fizycznego istnienia, jak i eterycznego, stworzonego przez siłę myśli.
Wróćmy jednak do Europy i przyjrzyjmy się, ponownie za sprawą Lona Stricklera, kolejnej relacji, której pewne elementy są bliźniacze w stosunku do tej ze Stanów Zjednoczonych. Według opisu zdarzenie miało miejsce 26 grudnia 2021 roku na odludnej, ciemnej drodze w fińskiej wsi. Rodzeństwo wracało samochodem od dziadków, było około siódmej wieczorem, mroźno i niemal zupełnie ciemno. W pewnym momencie jedno z nich zauważyło przy drodze wysoką, nienaturalnie smukłą, około dwumetrową postać, stojącą nieruchomo i wpatrującą się tępo przed siebie. Nie reagowała ani na światła samochodu, ani na odgłos przejeżdżającego auta. Sam widok wywołał u świadka nagły, instynktowny lęk - uczucie czystego zagrożenia. Choć teoretycznie mógł to być człowiek, w pobliżu nie było żadnych domów, temperatura była bardzo niska, a zachowanie tej istoty wydawało się nieludzkie w swoim bezruchu. Świadek porównał ją do Nuuttipukki lub Kekripukki, dawnych fińskich postaci z wierzeń ludowych, które związane były z tradycjami jesienno-zimowymi (czasem określanych jako demoniczne duchy obfitości), które - w przeciwieństwie do Joulupukki, czyli fińskiego odpowiednika Świętego Mikołaja - budziły strach i żądały darów od ludzi.
Istnieje teoria, że Joulupukki, częściowo wyewoluował z tradycji związanych z Nuuttipukki, choć proces ten jest złożony i obejmuje różne wpływy kulturowe.
Ważne jest natomiast, że Kekripukki, Nuuttipukki i Joulupukki mają wspólny motyw wyglądu kozła (z rogami i kudłatym futrem), symbolizującego płodność i obfitość, oraz tradycję przebierania się i chodzenia od domu do domu w różnych porach roku, by prosić o dary, celebrować żniwa lub kończyć okres świąteczny, choć Joulupukki ewoluował ostatecznie w łagodniejszą wersję Świętego Mikołaja.
Oficjalnie przyjmuje się, że pojęcia Krampusa i fińskich „kozło-demonów” mają pewne wspólne motywy wywodzące się z przedchrześcijańskich tradycji pogańskich w Europie, takie jak symbolika rogatego stworzenia związanego z płodnością, obfitością i rytuałami zimowymi, ale ewoluowały w dużej mierze niezależnie w różnych regionach.
Krampus rozwinął się w kontekście alpejsko-germańskim, podczas gdy fińskie pukki mają korzenie w ugrofińskich rytuałach agrarnych i zimowych, z wpływami skandynawskimi. Chociaż obie tradycje dzielą elementy karzące lub żądające darów, nie ma bezpośredniego wspólnego przodka, a podobieństwa wynikają z paralelnego rozwoju w pogańskiej Europie. Co jednak, jeśli są echem spotkań w tym samym okresie, z tą samą istotą lub grupą istot - być może jedynie w strefie duchowej, tylko na planie fizycznym, albo w obu tych obszarach jednocześnie?
Należy zaznaczyć, że istota - co sam świadek zauważył - nie miała wyraźnie „koziego” wyglądu. Skojarzenie to było raczej intuicyjne, co nie umniejsza jego znaczenia, jeśli przyjmiemy, że istoty podobne do Krampusa mają charakter nadprzyrodzony i silnie oddziałują na podświadomość. Potwierdzeniem tego może być uczucie lęku, którego doświadczył świadek. Najważniejsza jest tu jednak data, czyli 26 grudnia, a dzieci w Finlandii dostają prezenty głownie właśnie w Boże Narodzenie, kiedy to Joulupukki odwiedza domy i wręcza upominki. Mamy tu więc silny związek z dniem obdarowywania, który jest również okresem niepewności i gorączkowego oczekiwania. Kolejnym elementem jest irracjonalne uczucie lęku, tak bardzo charakterystyczne dla spotkań z demonicznymi bytami na całym świecie. Nadprzyrodzony charakter zdarzenia potwierdza również informacja o zachowaniu napotkanej istoty, która na odludziu stała całkowicie nieruchoma mimo silnego mrozu.
Oczywiście można się zastanawiać, czy świadkowie nie powinni byli zatrzymać się i zapytać, czy wszystko w porządku. Ale co, jeśli uczucie lęku było głosem intuicji, która w ten sposób pomogła uchronić ich przed czymś strasznym? Przecież taki wewnętrzny impuls nie raz pomagał ludziom na całym świecie, o czym świadczy obszerna biblioteka świadectw.
No dobrze - co jednak ze spotkaniami, w których Krampus pojawia się w swojej najbardziej „klasycznej” postaci? Jedno z takich wydarzeń opisuje twórca kanału YouTube „Darkness Prevails”, powołując się na relację otrzymaną od użytkownika o pseudonimie dirtycavemain420.
Świadek przyznaje, że jego rodzina nigdy nie obchodziła świąt religijnych, choć on sam jako dziecko wierzył i regularnie chodził z dziadkami do kościoła. Wszystko zmieniło się w dramatycznym momencie życia - gdy w wieku 13 lat stracił ukochanych dziadków w wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę. Sprawca uniknął kary dzięki wpływom ojca, a chłopak, załamany i rozgoryczony, odwrócił się zarówno od wiary, jak i od Bożego Narodzenia. Popadł też w depresję.
W Wigilię, około północy, obudził się mimo zażytych leków nasennych. Zaniepokojony hałasem dobiegającym z salonu, chwycił kij bejsbolowy i cicho zszedł na dół. Przy choince dostrzegł jakąś postać krzątającą się między prezentami - manipulowała ozdobami i trzymała jeden z pakunków w dłoni. Sądząc, że to ojciec, rzucił tylko: „Tato?”. W odpowiedzi istota bardzo powoli odwróciła głowę, wydając dźwięk przypominający skrzypienie starego drewna. Dopiero wtedy zobaczył ją wyraźnie: futro na całym ciele, kozie rogi, pomarszczona, nieludzka twarz i czarna, otwarta paszcza. Zamarł. Stwór przyglądał mu się chwilę w milczeniu, po czym… spokojnie wyszedł przez drzwi, jakby nic się nie stało. W domu momentalnie zrobiło się przeszywająco zimno. Chłopak spędził resztę nocy na schodach, sparaliżowany strachem. Rankiem rodzina znalazła go w tym samym miejscu, wpatrzonego w pusty salon. Gdy zapytał ojca, czy to był jego żart, usłyszał stanowcze „nie”. Do dziś nie potrafi wyjaśnić tamtego zdarzenia. Waha się między możliwością koszmaru, a halucynacją wywołaną lekami - ale nie może pozbyć się wrażenia, że zobaczył coś znacznie bardziej realnego.
Przeglądając sekcję komentarzy pod wspomnianym materiałem filmowym, natknąłem się na kilka interesujących wpisów dotyczących Krampusa. Jeden z nich - autorstwa użytkownika gordonschroeder9320 - szczególnie przykuł moją uwagę. Opisał on, że pewnego Bożego Narodzenia zachowywał się wyjątkowo niemiło wobec swojego rodzeństwa. W świąteczną noc, kiedy wstał, by pójść do łazienki, spojrzał przez okno i zauważył dziwną istotę - coś na kształt kozła stojącego na dwóch nogach, ubranego w kurtkę Świętego Mikołaja i trzymającego drewnianą pałkę. Przerażony, w panice pozamykał wszystkie drzwi i okna w domu, po czym wrócił do swojego pokoju, zasunął rolety i zasnął głębokim, otępiałym snem.
W obu opisanych relacjach pojawiają się negatywne emocje i myśli, które mogły przyciągnąć te przerażające istoty. Jednak na pierwszy plan wysuwa się coś zupełnie innego - karykaturalność obu sytuacji. W pierwszej historii istota przypominająca Krampusa bawi się ozdobami na choince, po czym, jak gdyby nigdy nic, wychodzi przez drzwi domu. W drugiej z kolei postać o demonicznym wyglądzie ma na sobie kurtkę rodem ze stroju świątecznego przebierańca. Myślę, że wielu z was dostrzeże w tym typowe elementy tzw. wysokiej dziwności, gdzie wręcz kiczowate detale, rodem z filmów klasy B, przeplatają się z wydarzeniami naprawdę przerażającymi.
Ujawnia się również tutaj tricksterska natura owych istot, przez którą odnosi się wrażenie, że ich działania są jawną kpiną z napotkanych ludzi. Oczywiście równie dobrze takie zachowania mogą być formą kamuflażu - próbą ukrycia prawdziwych zamiarów wśród elementów pozornie absurdalnych i nieistotnych.
Nie bez znaczenia pozostaje fakt - dobrze ukazany przez przytoczone powyżej przykłady - że większość współczesnych relacji o spotkaniach z istotą o cechach Krampusa pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Jest to intrygujące, ponieważ przeczy dość powszechnemu przekonaniu, jakoby demoniczny towarzysz Świętego Mikołaja był zjawiskiem wyłącznie europejskim. W latach 80. XX wieku etnolog Hans Schuhladen przeprowadził systematyczne badania historyczne dotyczące genezy legendy o Krampusie. Podczas kwerendy archiwalnej natrafił na najstarszy udokumentowany ślad tej tradycji. Jak podają źródła, odkrył w księdze rachunkowej z rynku w Diessen wpis z 1582 roku, odnotowujący nagrodę wypłaconą osobom, które „polowały na Perchta” - istotę związaną z orszakiem bogini Perchty, o czym wspominałem na początku niniejszego tekstu. Możliwe, że względna bliskość dat 1582 i 1492 roku nie jest przypadkowa. Po 1492 roku nastąpiło - mówiąc w dużym uproszczeniu - uruchomienie stałych szlaków między Europą a obydwiema Amerykami. W związku z tym nie jest wykluczone, że początków Krampusa należy szukać nie w Europie, lecz gdzieś w Nowym Świecie. Z kolei późniejsze łączenie tej istoty ze stworami podległymi bogini zimy mogło być jedynie próbą nadania nazwy czemuś, co pierwotnie nie należało do lokalnego folkloru, lecz - hipotetycznie - zostało tam „przywleczone”. Pozostaje jednak pytanie: czy Krampus, jako byt zdecydowanie bliższy demonowi niż kryptydzie, potrzebowałby okrętu, by przemierzyć ocean i dotrzeć do ziem zamieszkanych przez rdzennych europejczyków?
Jednym z pierwszych tropów mogą być odwołania do postaci Goatmana, znanego również jako Człowiek-Koza - legendarnej istoty z amerykańskiego folkloru, szczególnie z okolic Maryland. Według urban legends jest to hybryda człowieka i kozy, półczłowiek o owłosionym ciele, rogach i kopytach, który rzekomo grasuje po lasach i mostach, atakując psy lub ludzi. Pochodzenie tego mitu bywa łączone z rzekomymi eksperymentami naukowymi, które miały zakończyć się niepowodzeniem. Jego wygląd jest więc bardzo zbliżony do pierwotnej, nieskażonej popkulturą wersji Krampusa. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy spojrzymy na ramy czasowe - historie o Goatmanie zaczęły krążyć dopiero w latach 50. XX wieku.
Liczne są także relacje o tzw. Deer Manie, czyli hybrydzie człowieka i jelenia, widywanej w lasach USA i Kanady. Oczywiście istoty będące wariacją człowieka i jelenia były obecne już w tradycjach rdzennych Amerykanów, jednak wygląd, jaki wyłania się z dostępnych opisów, znacząco odbiega od tego, co tradycyjnie przypisuje się Krampusowi - zarówno w dawnych, jak i współczesnych przedstawieniach.
Podobnie ślepymi zaułkami okazują się relacje o skinwalkerach czy Wendigo. Jednak folklor obu Ameryk, zarówno rdzennych mieszkańców, jak i przybyłych osadników, aż roi się od tzw. boogeymenów, których liczba zdaje się nie mieć końca (warto podkreślić, że sam koncept takiej postaci jest znacznie starszy niż angielskie słowo). To demony i kreatury, którymi tradycyjnie straszono dzieci, a których funkcja karząca bywa zaskakująco podobna do roli Krampusa. Któż wie, ile z tych istot może być bardziej realnych, niż zwykliśmy zakładać? Ponownie spoglądając w stronę teorii o tulpach, postać rogatego demona zimy, można rozważać jako wypadkową powstałą w umysłach osób obeznanych z folklorem więcej niż jednego kontynentu.
Jeśli już jesteśmy tak mocno skoncentrowani na Nowym Świecie, to warto wspomnieć o Appalachach – góry te , rozciągające się od Alabamy po Nowy Jork, są znane z bogatego folkloru nadprzyrodzonego i licznych relacji dotyczących tajemniczych istot. Jedno ze świadectw wiążących się z tym rejonem geograficznym znalazłem na kanale YouTube o nazwie „Tapestry of Life”. Pierwotna wersja relacji została zamieszczona na stronie Reddit, ale niestety nie jest już tam dostępna, natomiast wersja przedstawiona na kanale wygląda następująco:
W 2021 roku użytkownik o nicku hiker_dan opisał
swoje przerażające doświadczenie z samotnej wyprawy w górach. Podczas jednej z
nocy, gdy spał w namiocie, obudził go dziwny, gardłowy dźwięk, po którym las
nagle ucichł. Gdy wyjrzał na zewnątrz, zobaczył w świetle księżyca ogromną, pokrytą
ciemnym futrem postać z rogami i świecącymi czerwonymi oczami. Stwór stał
nieruchomo, wpatrując się w niego przez dłuższą chwilę, po czym zniknął w
ciemności, zostawiając Dana w panice.
Niestety nie udało mi się znaleźć informacji, które pomogłyby choć w przybliżeniu ustalić ramy czasowe tego zdarzenia. Zagadką pozostaje również sama postać wędrowca. Można jednak przypuszczać, że samotny biwak w ciemnym lesie, w okolicy owianej ponurymi legendami, mógł wywołać mimowolny stres oraz szereg negatywnych emocji. Czy więc ta istota - lub siła manifestująca się poprzez nią - zareagowała właśnie na ten stres i związane z nim myśli? Być może Krampus reaguje na takie sytuacje, a może bohater opowieści, Dan, miał już wcześniej coś na sumieniu, dlatego w końcu stanął oko w oko z kimś, kto o tym pamiętał. Warto też zwrócić uwagę, że zarówno w tej, jak i w wielu innych relacjach, Krampus często pojawia się i straszy, lecz nie wyrządza fizycznej krzywdy ani nie porywa osób, które go spotykają. Oczywiście zakładając, że pamięć świadków nie została w jakiś sposób zmanipulowana. Nie każde spotkanie z Krampusem kończy się jednak tylko wywołaniem lęku u świadków.
Kolejna relacja, którą przytoczę ma w sobie tak
wiele niepokojących elementów, że postanowiłem jej przebieg opisać bardzo
dokładnie. Zebrana i przedstawiona została ona przez twórców kanału YouTube o
nazwie „Paranormal Round Table”.
Dwaj bracia z południowej Florydy dorastali w napiętej atmosferze - młodszy był faworyzowany i skrajnie rozpieszczony, co potwierdziła ich starsza siostra. Często niszczył rzeczy starszego brata, zabierał mu prezenty i uchodziło mu to na sucho. Właśnie przed świętami miała miejsce kolejna taka sytuacja: młodszy chłopiec otworzył prezent należący do brata, a rodzice zbagatelizowali sprawę. Starszy z chłopców, Keith, poczuł ogromną złość. Tego wieczoru, był on tak wściekły, że - jak sam mówi - chciał uderzyć młodszego brata, z którym dzielił pokój, ale nagle ogarnęła go dziwna senność. Położył się na dywaniku między łóżkami i zasnął. Nad ranem obudził się przekonany, że jest Boże Narodzenie, a za oknem… leżał śnieg - zjawisko praktycznie zupełnie obce na Florydzie. Gdy spojrzał na łóżko brata, zobaczył tylko zmięty koc. Chwilę później usłyszał stłumione wołanie o pomoc dochodzące zza okna. Wyszedł na zewnątrz i ujrzał ślady przypominające wydłużone stopy zakończone pazurami. W oddali zobaczył ciemną postać ciągnącą jego brata przez śnieg. Istota miała małe spiralne rogi, nienaturalnie obróciła głowę o 180 stopni i wysunęła długi język. Chłopak jednak rzucił się w pogoń. W jego kierunku dobiegła seria dziwnych, gardłowych dźwięków, które Keith odebrał jak złorzeczenia mające go powstrzymać. Tuż przy linii drzew dogonił potwora. Ten zatrzymał go jednym ruchem dłoni, a chłopak poczuł lodowate uderzenie w klatkę piersiową, jakby coś zamroziło go od środka. Mimo to próbował odebrać brata. W końcu krzyknął, że odda się w zamian - i wtedy stworzenie upuściło chłopca, odwróciło się i zniknęło w lesie. Keith przytulił młodszego brata, a obaj - nagle znużeni - zasnęli w śnieżycy. Chwilę później bohater historii obudził się… we własnym łóżku. Brat leżał spokojnie obok, jakby nic się nie stało. Uznał to za wyjątkowo realistyczny sen. Po latach, podczas rodzinnego spotkania świątecznego, opowiedział o tym zdarzeniu siostrze i jej synowi. Wtedy młodszy brat wszedł do pokoju i powiedział: „Mówicie o tej istocie, która próbowała mnie wyciągnąć z pokoju?”. Okazało się, że pamiętali dokładnie to samo wydarzenie, choć nigdy wcześniej o nim nie rozmawiali.
Czy więc chłopcy doświadczyli współdzielenia snu - zjawiska znanego z literatury opisującej fenomeny paranormalne? A może do spotkania z Krampusem doszło na planie astralnym, kiedy demoniczna istota „wciągnęła” dzieci na niematerialny poziom rzeczywistości, który dla przebywających w nim jest równie realny jak świat materialny? Co, jeśli negatywne emocje obu braci przywołały Krampusa, a jego pojawienie się sprawiło, że zasłona oddzielająca dwa poziomy rzeczywistości stała się cienka i podziurawiona niczym sito, pozwalając tym dwóm światom na wzajemne przenikanie?
Najważniejszy wydaje się jednak motyw ofiary. Wszystko wskazuje na to, że Krampus czekał, aż starszy brat daruje winy młodszemu i na dowód tego zaoferuje siebie w jego miejsce. Ofiara staje się więc równocześnie aktem prawdziwego przebaczenia. Ta opowieść w niemal idealny sposób przekazuje charakterystyczne dla Krampusa motywy, co czyni ją naprawdę wyjątkową.
Ostatnia historia, którą chciałbym przedstawić, jest wręcz „podręcznikowym” przykładem spotkania z postacią anty-Mikołaja i również zasługuje na dokładne zrelacjonowanie. Pochodzi ona ponownie z materiałów zgromadzonych przez badaczy z kanału „Paranormal Round Table”.
Dwaj kuzyni, Joey i Glenn, spędzali razem święta w Ohio. Glenn - młodszy z chłopców -mieszkał chwilowo u rodziny Joey’ego, ponieważ jego matka przebywała w więzieniu z powodu problemów z narkotykami. Chłopcy dostali od krewnych wiatrówki jako wczesny prezent świąteczny i wieczorem poszli „strzelać” po okolicy. Joey, starszy, bardziej złośliwy i zazdrosny o względy rodziny, namówił kuzyna, by strzelił z bliska w szybę samochodu, licząc, że odbita kulka go zrani. I rzeczywiście - pocisk odbił się i wbił się Glennowi pod okiem. Joey początkowo cieszył się z jego bólu, co później sam przyznał podczas zdawania relacji z wydarzenia. Wtedy, wśród krzaków, Joey zobaczył dziwną postać. Z górnej części ciała przypominała Calibosa z filmu „Clash of the Titans”: ciemna skóra, krótkie rogi, potężne ramiona, szorstkie włosy. Wyłaniała się ponad żywopłotem, obserwując chłopców. Joey, przestraszony, zabrał kuzyna do domu, choć nadal bardziej ze strachu przed karą niż z troski. Nocą wydarzyło się coś jeszcze dziwniejszego. Joey obudził się po potężnym uderzeniu, jakby cały dom zatrząsł się od jednego, głuchego „boom”. W półciemnym korytarzu zobaczył tę samą istotę: potwór wychylał głowę zza ściany, przekrzywiając ją nienaturalnie, jakby sprawdzał pokoje. Następnie zaczął zbliżać się do pokoju chłopców. Joey wstał i podszedł do drzwi, a wtedy stworzenie nagle wysunęło głowę tuż przed jego twarzą. Miało długą, czarną brodę, rogaty profil i oczy o dziwnym, niepokojącym blasku. Istota zaczęła wydawać klikające, rytmiczne dźwięki językiem - coś w rodzaju „t-t-t-t-t…”, jak podkreślał Joey. Język był długi, cienki, zwijał się jak u węża i poruszał się w szybkim rytmie. Potwór rzucił się na niego, wbijając w ramiona pazury przypominające małe noże. Joey poczuł, że traci głos - otwierał usta, ale nie wydobywał się z nich żaden dźwięk, jakby istota odebrała mu możliwość krzyczenia. Stwór uniósł go w powietrze i zaczął wynosić z pokoju, niosąc na ramieniu. Joey widział kołyszący się ogon zakończony trójkątnym grotem, a gdy potwór odwrócił się bokiem, dostrzegł nogę zakończoną kopytem - gładką, bardziej jak u osła niż jak u kozy. Kiedy istota uderzała ogonem o ścianę, do Joey’a nie dochodziły żadne odgłosy. Na schodach odzyskał możliwość wydawania dźwięków; usłyszał znów klikający język i cichy pogłos kroków. Joey próbował chwytać poręcz i girlandy świąteczne, błagając o pomoc. W końcu krzyknął do Glenna, a ten pojawił się na szczycie schodów, sparaliżowany widokiem. Joey wyciągnął rękę, Glenn rzucił się w dół i chwycił go, a w tej chwili język potwora próbował ich rozdzielić, owijając się wokół ich dłoni. Nagle Joey runął na dolne stopnie. Istota zniknęła. Dom wyglądał tak, jakby nic się nie wydarzyło: żadnych śladów starcia, żadnych uszkodzeń, choć chwilę wcześniej, w ferworze walki, chłopiec wszystko drapał, przewracał i zrywał. Obaj kuzyni usiedli zapłakani u podnóża schodów - bezradni i przerażeni. Dorośli niczego nie słyszeli. Chłopcy wrócili na górę, przepraszając siebie nawzajem. Joey zrozumiał, jak okrutnie traktował kuzyna i że mógł go nawet oślepić tamtego wieczoru. Obaj pamiętają dokładnie przebieg wydarzeń i są zgodni w opisie istoty, jej zachowania, wyglądu i przede wszystkim dźwięków, które wydawała.
Mamy tu zatem wiele analogii do poprzedniej historii - złośliwość jednego z dzieci ponownie stała się jakby katalizatorem późniejszych dramatycznych wydarzeń. Porwany przez Krampusa Joey poczuł coś, co nazwał „duchem świąt Bożego Narodzenia”, gdy skrzywdzony przez niego kuzyn ruszył mu na pomoc. Bezinteresowna i czysta miłość Glenna - który mimo wszystko próbował uratować członka rodziny - przerwała działania tajemniczej istoty, tak jak to miało miejsce w poprzedniej historii. Czyżby potwierdzało to interpretację Krampusa jako istoty demonicznej, której piekielna moc zostaje przezwyciężona dzięki silnym, pozytywnym uczuciom - w tym przypadku miłości między dwoma członkami rodziny? W końcu w archiwach badaczy zjawisk niewyjaśnionych nie brakuje relacji, w których szczera, gorąca modlitwa potrafiła odpędzić złe moce.
Nie można także pominąć samego przebiegu porwania, który w rzeczywistości nie odbiega znacząco od typowych relacji świadków twierdzących, że zostali uprowadzeni przez ufonautów. Kuzyni zostali jakby odcięci od świata zewnętrznego i doświadczyli jednego z kluczowych objawów tzw. efektu Oz - stanu, w którym człowiek w obliczu nieznanego odczuwa izolację sensoryczną. Nikt z pozostałych domowników się nie obudził, choć w mieszkaniu rozgrywała się niemalże bitwa. Taki kamienny sen osób niebiorących bezpośredniego udziału w manifestacji nieznanej siły również należy do elementów często pojawiających się w opowieściach o uprowadzeniach.
Brak śladów po walce może z kolei wskazywać, że spotkanie z Krampusem odbywało się bardziej na planie astralnym lub w równoległej warstwie rzeczywistości - czymś w rodzaju dodatkowej „warstwy” w programie graficznym, na której zapisują się zmiany wprowadzone na oryginalnym obrazie. Usunięcie takiej warstwy przywraca całość do stanu początkowego.
Na koniec warto zwrócić uwagę na dźwięki towarzyszące działaniom istoty. Istnieją bowiem relacje dotyczące Sasquatchów, w których pojawiają się odgłosy o zbliżonym brzmieniu -niektórzy badacze określają je nawet jako „klikający język”.
Mam nadzieję, że udało mi się przedstawić Krampusa jako zjawisko zróżnicowane, a jednocześnie mocno obecne w annałach zjawisk nadprzyrodzonych. Paradoksem pozostaje fakt, że choć postać ta jest intensywnie eksploatowana przez popkulturę, wciąż wiemy o niej zaskakująco niewiele. Trudno też jednoznacznie określić ją jako istotę całkowicie złą - w końcu jej działania, jak mogliśmy zauważyć w przedstawionych przykładach, nierzadko prowadziły do pojednania zwaśnionych stron. Czy właśnie to było prawdziwym celem Krampusa? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam wam, drodzy czytelnicy.
Jeśli zainteresował was temat tej tajemniczej istoty, już teraz zapraszam do sięgnięcia po najnowszą książkę Arka, która ukaże się w 2026 roku i zawierać będzie cały rozdział poświęcony Krampusowi. Oczywiście to tylko jeden z wielu fascynujących tematów, jakie znajdą się w tej publikacji.
A tymczasem życzę wam udanych prezentów od Świętego Mikołaja oraz wesołych Świąt Bożego Narodzenia. Mam też nadzieję, że byliście grzeczni, bo jeśli nie… pamiętajcie, że noce są długie, a Krampus ma już swoją listę.
Zamiast bibliografii:
1. Przypadki przytoczone z bloga „Phantoms and Monsters” znajdziecie pod następującymi linkami:
a. https://phantomsandmonsters.com/post/918273527219094053
b. https://phantomsandmonsters.com/post/1482209478776014520
Zachęcam Was do zaglądania na ten blog, ponieważ stanowi on prawdziwą skarbnicę nietypowych relacji, a nowe historie pojawiają się niemal codziennie.
2. Przypadek cytowany z vloga „Darkness Prevails” dostępny jest tutaj: https://youtu.be/BzavMdoyRjI?si=6cV3EWR2XhAEq3fC.
To kanał będący ogromną bazą relacji świadków - stale rozbudowywaną o kolejne historie.
3. Relację z kanału „Tapestry of Life” znajdziecie pod adresem:: https://youtu.be/NV-HP3I6_ns?si=40nOaJP_7dJfB9qh
Choć twórca nie zgromadził jeszcze szerokiej widowni, cały czas publikuje nowe opowieści o spotkaniach z nieznanym.
4. Historie
z podcastu „Paranormal Round Table” można odszukać natomiast
tutaj: https://youtu.be/QPN1aDQybPs?si=YaSL677FVMsiDJTl
Imponujące 352 odcinki (stan na 16 listopada) pełne niezwykłych relacji i rozważań mówią same za siebie
Chciałbym dodać, że Grzegorz
jest osobą, która zajmuje się analizowaniem i badaniem istot z
dawnego/żywego folkloru, oprócz tego
będzie współautorem jednego z rozdziałów mojej nowej książki, która ukaże się
na jesień 2026 roku.
Na koniec chciałbym jeszcze polecić ciekawą książką poruszającą tematykę Krampusa i innych aspektów mroczej strony Świąt Bożego Narodzenia pt. ,,Tajemna strona Świąt. Bestiariusz i mroczne tradycje'' autorstwa Linda Raedisch
Jeśli macie swoje własne
historie dotyczące żywego folkloru proszę o kontakt arekmiazga@gmail.com


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz komentarz: