środa, 2 stycznia 2013

RAPORT W SPRAWIE POSTĘPOWANIA BADAWCZEGO OBSERWACJI UFO IRKA KROKOWSKIEGO Z WYLATOWA

Poniższy raport jest zbiorem relacji z obserwacji UFO oraz przeżyć o charakterze paranormalnym, które – w ocenie subiektywnej – można zakatalogować także do zdarzeń na tle ufologicznym pewnego mieszkańca niewielkiej miejscowości Godzięcin (woj. dolnośląskie), Irka Krokowskiego. W pierwszej kolejności zostały opisane dwa przeżycia świadka podczas jego pobytu w Wylatowie. Obydwa zdarzenia miały miejsce tej samej nocy. Dzielą je odstępy zaledwie kilku godzin. Pierwsze zdarzenie jest klasyczną obserwacją CE-I i zostało zarejestrowane na kamerze cyfrowej. Drugie zdarzenie, najbardziej sensacyjne, nosi w sobie wysoki współczynnik niezwykłości. Jednak – na pierwszy rzut oka – trudno mu przypisać znamiona cech typowej obserwacji ufologicznej.  Z uwagi na fakt, że miało miejsce tuż po nocnej obserwacji osobliwych świateł na niebie, można je niejako łączyć   w całość i traktować jako jedno zdarzenie, podzielone na dwa etapy.
Ostatni opisany incydent jest już klasyczną obserwacją UFO typu DD. Zdarzenie to było na tyle niezwykłe, że zainteresowała świadka do sięgnięcia po literaturę ufologiczną i przyczyniło się do rozpoczęcia zbierania materiałów na temat UFO.






RAPORT SPORZĄDZIŁ DAMIAN TRELA


1 OBSERWACJA CE-I Z 1.06.2006r.

Opisane niżej zdarzenie miało miejsce w niewielkiej miejscowości Wylatowo w woj. kujawsko – pomorskim. Wieść o tej niewielkiej miejscowości obiegła całą Polskę w 2000 r. , gdy na polach przyległych do miejscowości pojawiły się niezwykłe piktogramy zbożowe. Zjawisko manifestacji nieznanej siły miało charakter ciągły na przestrzeni lat 2000 – 2005. Obserwacja manifestacji niezwykłych obiektów świetlnych, których był świadkiem Irek Krokowski wraz ze swoją rodziną    i Adrianem Witkowskim miała miejsce w roku 2006. Był to pierwszy rok kiedy nie odnotowano pojawienia się kręgów zbożowych. Nie oznaczało to bynajmniej końca manifestacji NOLi w tych okolicach. W sezonie letnim odnotowano bowiem szereg niezwykłych obserwacji UFO.  Zdarzenie jakiego był świadkiem Irek Krokowski bez wątpienia należy do najciekawszych. Okoliczności oraz przebieg obserwacji są ze wszech miar niezwykłe i budzą szereg pytań, na które brak w obecnej chwili zadawalających odpowiedzi.

30 czerwca 2006 r. Irek Krokowski wraz ze swoją partnerką życiową Jolantą Krok oraz jej córką przybywa swoim samochodem do Wylatowo wczesnym rankiem. Celem wyprawy było wzięcie udziału w kolejnej ,,Operacji Wylatowo” i możliwość zaobserwowania niezwykłych zjawisk, o jakich donosiło wielu świadków.
Początek akcji monitorowania pól w Wylatowie został rozpoczęty uroczystym spotkaniem z mieszkańcami. Organizatorem spotkania był Janusz Zagórski – dziennikarz, badacz i popularyzator zjawiska UFO. Irek wziął udział w spotkaniu, zaś wieczorem rozpoczął obserwacje nocnego nieba wraz z innymi przybyłymi w tym dniu osobami/pasjonatami UFO.
Około godziny 1 nad ranem Irek wraz z Jolką, jej córką oraz Adrianem Witkowskim przebywali na silosach koło pół słynnego Tadeusza Filipczaka, na których pojawiały się finezyjne znaki w zbożu. Świadkowie wybrali to miejsce ze względu dobre pole widzenia na okoliczne pola oraz niebo. Chcieli także odizolować się od reszty towarzystwa, aby w spokoju obserwować nocne niebo.

Warunki atmosferyczne tej nocy był wręcz idealne do obserwacji. Widoczność w pionie i w poziomie bez zastrzeżeń. Nad głowami roztaczało się piękne, rozgwieżdżone niebo. Świadek nie pamięta, czy księżyc był widoczny na niebie tamtej nocy.
Parę minut po 1 nad ranem Adrian naraz zauważa dziwne błyski na niebie w kierunku SW i natychmiast zwraca uwagę reszcie towarzystwa. W tym momencie wszyscy w skupienia spoglądają we wskazanym kierunku. Irek natychmiast uruchamia swoją kamerę cyfrową (GRUNDIG H8). Po chwili wszyscy widzą jak nisko na niebie (jakieś 100 m nad ziemią) pojawia się nagle jasny rozbłysk światła. Świadek porównał zjawisko to ,,rozmazanej plazmy, która w ciągu paru sekund spłynęła w dół i nisko nad ziemią rozstrzeliła się na setki drobnych punktów świetlnych, które naraz zniknęły, jakby dosłownie wpadły w zboże”. Kolor tych niezwykłych efektów świetlnych świadek określił na czerwono pomarańczowy, przechodzący lekko w żółć, jednolity na całej powierzchni. Wszystko trwało tak szybko, że świadek nie był wstanie w porę ustawić kamery w kierunku obserwacji. Nie zdążyli jeszcze wszyscy ochłonąć, gdy nagle zjawisko powtórzyło się i miało taki sam przebieg. Spływający twór kolorowej plazmy, która nagle rozczepia się na setki drobnych punktów – te naraz znikają rozchodząc się  w różnych kierunkach nisko nad ziemią. Spektakl trwa parę sekund (świadek określił jedną serię na 10s). Irkowi znów nie udaje się uchwycić zjawiska kamerą (problem ten sprowadzał do tego, że model kamery, jaką wówczas dysponował nie był wyposażony w ekran wizyjny. Tak więc uchwycenie punktów świetlnych w nocnych warunkach po przez obiektyw kamery były niemożliwe).

Odległość do rozbłysków od umiejscowienia świadków była zdecydowanie niewielka i nie przekraczała 200m. Świadkowie znajdowali się na niewielkiej łące. W odległości 100m przed nimi biegła dość ruchliwa droga nr 15 relacji Gniezno - Strzelno. Natomiast za drogą zlokalizowane jest gospodarstwo Tadeusza Filipczaka w odległości 200m. Zdaniem świadka manifestacja świateł miała miejsce dokładnie na tej samej wysokości, co gospodarstwo, nieco na prawo. Drzewa biegnące wzdłuż ulicy nie zasłaniały pola obserwacji. Wys. kątowa, na jakiej miał miejsce początek obserwacji udało się ustalić na ok. 35 stopni. Moment zanikania miał miejsce już stosunkowo nisko nad ziemią, jakieś 10 do 15 stopni wys. kątowej. Tak więc sugestia świadka, jakoby drobne punkty świetlne, jakie widziano wówczas przy końcu obserwacji zanikały   w łanach okolicznego zboża, wydają się być jak najbardziej uzasadnione.
Po drugiej serii świateł Irek postanowił podejść nieco bliżej    w kierunku obserwacji i przedarł się w głąb pola na jakieś 10 do 20 m, aby móc lepiej widzieć następną serię. Stał przez parę minut próbując ,,wyzumować” kamerę w kierunku obserwacji. Nic się jednak nie dzieje. Gdy już rozczarowany odwraca się i zaczyna wracać z powrotem   w stronę grupy obserwatorów, spektakl znów powtarza się dokładnie w tym samym układzie i gaśnie po paru sekundach. Po kolejnych paru minutach przerwy ma miejsce kolejna już manifestacja niezwykłych świateł. Tym razem wygląda już nieco inaczej i udaje się już ją uchwycić na kamerze. Widać wówczas nieregularny punkt świetlny, który swobodnie, ruchem falistym opada w dół i znika. Punkt świetlny – zdaniem Irka - pojawiają się w tym samym miejscu co ,,osobliwy twór kolorowej plazmy” i na tej samej wysokości. Znika nisko nad ziemią. Świadkowie stoją jeszcze przez kolejne kilkanaście minut w miejscu obserwacji, ale nic już nie udaje im się zaobserwować. W międzyczasie wykonują połączenia telefoniczne do ,,bazy”. Janusz Zagórski, który był obecny na miejscu natychmiast wyrusza na spotkanie grupie świadków. Świadkowie w emocjach opowiadają o swoich przeżyciach. Pada sugestia, że mogli być właśnie świadkami powstania w miejscu obserwacji nowej formacji kręgów zbożowych. Faktycznie tej samej nocy grupa osób udaje się we wskazane miejsce obserwacji w poszukiwaniu potencjalnych kręgów. Jednak nic im nie udaje się znaleźć. 



2 ANALIZA NAGRANIA



Nagranie wykonane przez Irka Krokowskiego zostało zbadane i przeanalizowane przez Marka Marcinkowskiego. Materiał filmowy liczy 4:13 minuty. Najważniejszy moment uchwycenia jasnego punktu świetlnego jest ujęty między 03:49 a 03:59. W tym fragmencie filmu został zarejestrowany ważny szczegół – moment, gdy punkt świetlny na moment oświetla fragment pobliskiego drzewa. Oto opis pełnej analizy sporządzony przez p. Marcinkowskiego:



,,Ujęcie filmowe „obiektu” z nocy 1 lipca  2006z miejscowości Wylatowo przedstawia wg mnie świecące się latarki  (przynajmniej dwie) trzymane w rękach przynajmniej dwóch osób oddalonych od kamery w znacznej odległości. Dlaczego?

Obiekt” na filmie w momencie gdy autor mówi " dobra, widzę to..." jest jasny, potem ciemnieje będąc cały czas w kadrze i znowu jaśnieje. Słychać w tle komentarz chłopaka o tym, że chyba ktoś tam chodzi i że coś oświetliło drzewo. Dokładnie ten moment jest dość dobrze widoczny i z niego opracowałem analizę klatek ujęcia. "Tam jacyś ludzie chodzą" – dokładnie to widać, drzewo zostało oświetlone od dołu i z lewej strony względem obserwatora.

Z lewej strony widać przy krawędzi kadru inne światło bardziej punktowe, wg mnie jest to światło jakiejś latarni ulicznej, w każdym razie czegoś na ziemi. Światło "obiektu" jest na tym samym poziomie. Po zniknięciu (zgaśnięciu) obiektu widać światła reflektorów ciężarówki, która oświetla jezdnię i zaraz po tym światła samej ciężarówki i naczepy. Stwierdzam, że "obiekt" był bardzo nisko nad poziomem jezdni, gdyż ujęcie jest jednolite od momentu zgaśnięcia "obiektu" do momentu przejazdu ciężarówki.



Sama charakterystyka światła, to błyskanie, jest dla mnie łudząco podobne do świecenia latarką z większej odległości akurat w stronę kamery.



Fragment filmu przedstawiający obiekt oświetlający

Komentarze „na żywo” świadka, są niezwykle ważne przy tej obserwacji. Są nie przefiltrowane i stwierdzają autentyczne pierwsze wrażenia, które wg mnie, są słuszne i trafne.



Niestety nie da się „wyłowić” z ujęcia więcej szczegółów z ujęcia niż te co widać. Obraz jest za ciemny i nic poza światłami nie da się zobaczyć.

Jedyny moment ujęcia, w którym można dostrzec ruch „obiektu” jest właśnie wtedy, gdy oświetla on drzewo. Według mnie światła przesuwają się w tym momencie za drzewem (za jego pniem). Wtedy dokładnie widać, że źródeł światła jest co najmniej dwa”.
 





Analiza nagrania – faza 1.

 

Analiza nagrania – faza 2.


3. OBSERWACJA DZIWNEJ MGŁY 01.06.2006 r.


Opisane wyżej zdarzenie okazało się, że miało swój ciąg dalszy już w nieco innym charakterze. Po długich rozmowach w bazie Irka z resztą grupy przebywających tam osób i analizie sporządzonego nagrania, świadek, już dość znużony wrażeniami, postanowił się udać w stronę swojego namiotu na spoczynek. Była już godzina 2.40 gdy Irek wraz       z Jolką i jej córką Sandrą położyli się spać. Ich namiot był rozbity na łące należącej do Tadeusza Filipczaka, tuż obok silosów. Z tego samego miejsca jeszcze parę godzin wcześniej obserwowali pokaz dziwnych świateł za drogą. Irek jeszcze długo nie mógł zasnąć po tak dużej dawce wrażeń. Ciągle w głowie analizował swoje przeżycie. Było już kilka minut po 3 nad ranem, gdy naraz poczuł się dość dziwnie. Sam nie jest     w stanie opisać swojego dziwnego stanu.

         - ,,Nie mogłem zasnąć. Dziwnie się poczułem. Nie potrafię tego stanu zdefiniować do dzisiaj. Nie czułem ani duszności, ani bólu, a raczej niepokój. Podniosłem się i zapytałem Jolkę, czy ona także odczuwa to samo, co ja. Jednak Jolka nie reagowała. To była taka dziwna atmosfera, jakby wszystko nagle wokół zgęstniało. Miałem wrażenie jakbym brał udział w filmie o zwolnionych klatkach; wszystko działo się wolno, ale byłem świadom tego co się dzieje, nie byłem bynajmniej otumaniony. Dziwna dezorientacja. Czułem, że muszę wyjść. To był silny imperatyw” – relacjonuję świadek. Faktycznie po chwili próbuje się wyczołgać z namiotu. Ma dość poważne problemy z poruszaniem się. Jego ruchy są zwolnione – ma wrażenie, że ,,coś” je blokuję. Po chwili udaję mu się wyjrzeć na zewnątrz. W tedy nieruchomieje z wrażenia. - ,,Widzę wokół namiotu gęstą mgłę. Nie w sposób jej przyrównać do mgły, którą można zaobserwować rano nad polami. Wyglądała jak mleko i miała nieregularną konsystencję. Zdawało mi się, że tworzyły ją spirale  o nieregularnych kształtach, które opadały w dół. Miedzy nimi było widać prześwity, takie puste przestrzenie” – opisuje Irek. Świadek poruszony tym co widzi dookoła, padł na kolana i wykrzyknął                  z przerażenia: ,,Oni już tu są !”. Jolka później potwierdziła, że Irek po wyjściu z namiotu wykrzykiwał coś w emocjach. Czuł, że nie może zostać w tym miejscu ani chwile dłużej i musi się natychmiast wydostaćz tego miejsca. Zaczął się na czworakach wyczołgiwać z miejsca obserwacji. Patrzył w ziemię, więc nie widział samej granicy dziwnej mgły. Po paru metrach jednak spojrzał na siebie. Dopiero w tedy mógł precyzyjnie określić kształty dziwnego zjawiska. Oddajmy głos jeszcze raz samemu świadkowi.
         - ,,Wszystko przypominało jakby parasol, który zakrywał cały namiot, zaparkowany w pobliżu samochód i fragment zboża. Zdębiałem   i zacząłem uciekać, biec z całych sił przed siebie. Ze tego całego strachu aż pogubiłem buty. Gdy już znajdowałem się na drodze polnej, zacząłem dzwonić po pomoc do bazy”.
         Świadkowi udało się połączyć z Januszem Zagórskim. Ten natychmiast wyjechał mu na spotkanie. Gdy spotkali się w połowie drogi, zastał Irka kompletnie bladego na twarzy i przerażonego. Widać było po nim, że przed chwilą był świadkiem traumatycznego przeżycia. Natomiast Jolka wraz ze swoją córeczką zaraz chwilę później wydostała się z namiotu. Potwierdziła wielokrotnie w licznych wywiadach, że widziała mgłę wokół namiotu. Przestraszyła się i schowała się do samochodu. Nie pamięta w jaki sposób zjawisko przestało być widoczne, gdyż była zajęta uspakajaniem płaczącej z przerażenia córki. Jednego była pewna. Atmosfera tamtego wieczora była bardzo dziwna. Strach nie do opisania. 

Grupa, która dotarła w miejsce obserwacji już nic niezwykłego nie zaobserwowała. Udało się sprzątnąć namiot i zabrać samochód z miejsca zdarzenia. Irek wraz Jolką i Sandrą resztę nocy spędzili już w bazie. Następnego dnia wiele osób tłumnie przybyła w miejsce zdarzenia. Piotr Ciuka, który tamtego lata brał czynny udział w akcji monitoringu pól wylatowskich przyjechał w okolice silosów swoim samochodem. Okazało się później, że w jego samochodzie zostały uszkodzone wszystkie łożyska. Naprawa auto była dość kosztowna. Warto odnotować także pojawienie się podobnego problemu w aucie Irka Krokowskiego, który był zaparkowany w miejscu obserwacji.
Jednak najwięcej sensacji przyniosły wyniki badań gruntu w miejscu obserwacji jakie przeprowadził Jan Szymański wspólnie z Mariuszem Fryckowskim. Być może nie stwierdzono na miejscu anomalii w promieniowaniu rentgenowskim, ani polu magnetyczny i grawitacyjnym, lecz odnotowano ponad wszelką wątpliwość anomalie radiologiczne w gruncie oraz grawitacyjne przy użyciu aparatury badawczej zainstalowanej w bazie, mniej więcej, o tej samej godzinie co opisane wyżej zdarzenie. Jednak szerzej o tym w dalszej części raportu.



4. BADANIA TERENU PO OBSERWACJI I ANALIZA PRÓBEK



Następnego dnia po incydencie z udziałem Irka Krokowskiego       i jego rodziny dokonano przy użyciu wykrywaczy metalu należących do p. Jana Szymańskiego badania obszaru, na którym znajdował się namiot Irka Krokowskiego. Pobrano także próbki gleby do dalszej analizy laboratoryjnej. Teren objęty badaniem dotyczył łąki z silosami, na której był namiot Irka i przyległy fragment pola. Względnie obszar badawczy  o promieniu 70 m. Autorem raportu jest Mariusz Fryckowski.



Interesujące już na samym początku oględzin miejsca zdarzenia okazało się wyraźne reagowania wykrywacza na obecność metali. Ustalono cztery miejsca o dużym nasyceniu stężenia drobinek metalowych. Kontrola obszaru poza miejscem obserwacji ,,mgły” oraz roślin porastających obszar obserwacji nie wykazała wystąpienia anomalii. Próbki – z uwagi na zbyt małą ilość materiału badawczego – pobrano raz jeszcze 07.07.2006 r. Niestety zagadką pozostaje nazwa instytucji naukowej, która podjęła się analizy laboratoryjnej. Autor raportu – z uwagi na dobro osobiste osób je przeprowadzających – nie ujawnił żadnych nazwisk ani adresu placówki. Analiza próbek została podzielona na następujące po sobie etapy:



1.     Dokonano rozdzielenia urobku od materiału użytego do dalszych badań.



2.     Z 5 kilogramów gleby uzyskano 11,4 grama substancji do dalszych badań.



3.     Dokonano oczyszczenia materiału.



4.     Wykonano 11 preparatów do badań mikroskopowych.



5.     Dokonano analizy mikroskopowej i wykonano fotografie.



6.     W 2 preparatach materiał podczas prób uległ częściowemu  zniszczeniu w środowisku kwaśnym.



W wyniku wszystkich czynności laboratoryjnych określono rodzaj substancji, wielkość i jej skład. 



Wykryto obecność:



-         tungstenu (90% stop wolframu);

-         żelaza;

-         śladowe ilości materiału aktywnego radiologicznie.



Stwierdzono ponad wszelką wątpliwość wystąpienie działania wysokiej temperatury w miejscu pobrania próbek. W momencie kontaktu z gruntem doszło do gwałtownego scalania ze składnikami gleby stąd duża zawartość zanieczyszczeń organicznych i nieorganicznych   w materiale i utrudniony był proces oczyszczania materiału. Określenie precyzyjne procentowej zawartości substancji wykrytych w materiale  z uwagi na powyższe było niemożliwe. Nie ulega jednak wątpliwości, że obecność 90 % stóp wolframu i żelaza wydała się być dość zastanawiająca mając na względzie fakt, iż jest to obszar rolniczy. Druga uwaga dotyczy obecności śladowych stężeń promieniowania radiologicznego. Nie można pozostawić bez komentarza także charakterystyki kształtów drobinek metalowych wykrytych w miejscu zdarzenia. Wszystkie drobinki miały łagodne zarysy brzegów. Niektóre z nich przypominały przekrój poprzeczny jakby doszło do rozstrzępienia struktury. Skutkiem wyżej opisanych zmian mogła być wysoka temperatura.



Autor raportu wyklucza możliwość łączenia wykrytego pyłu  w próbkach z ziemi z obserwacją osobliwej mgły przez Irka Krokowskiego. Koronnym argumentem przemawiającym za tym jest fakt, iż pyłu nie stwierdzono na roślinach lecz tylko w gruncie. Zatem oczywiste wydaje się, że pył pojawił się jeszcze przed wegetacją roślin. W określenie jego źródła pochodzenia pomocna okazała się pomoc niejakiego Dei Williamsa. Stwierdził on, iż skład chemiczny próbek odpowiada pociskom przeciwpancernym zawierających ZU (zubożony URAN). Te wnioski rodzą kolejne pytania i jeszcze bardziej komplikują zagadkę wydarzeń z 01.07.2006 r. w Wylatowie. 



zdj. Przedstawiające fragment opiłku metalu z miejsca obserwacji Irka Krokowskiego. Źródło www.mariusz-armia.blog.onet.pl


5. EKSPERYMENTY JANA SZYMAŃSKIEGO Z 30 NA 1 LIPCA



W analizie przeżyć Irka Krokowskiego z 30 na 1 lipca 2006 r. nie w sposób pominąć wyników eksperymentów dr. Jana Szymańskiego. Szereg anomalii, jakie wykryła jego aparatura badawcza rozstawiona      w domu p. Szpuleckiego zdaje się integralnie łączyć z przeżyciami opisywanymi w niniejszym raporcie.



Jan Szymański brał udział w Akcji Wylatowo w latach 2004   – 2006. W przeciągu tego czasu zajmował się problematyką badawczą pojawiających się kręgów zbożowych oraz rejestracji fal radiowych i pola magnetycznego w Wylatowie przy użyciu swojej aparatury badawczej.   W 2006 r. poświęcił się w całości temu drugiemu problemowi. Efektem tych prac były poczynione spektakularne pomiary zarejestrowane           w przeciągu paru tygodni upalnego lipca. Szymański szeroko pisał          o wynikach swoich badań na łamach Nieznanego Świata w 2007 r. Generalnie w swoich badaniach wykorzystał urządzenia do rejestracji zmian pola magnetycznego i fal radiowych. Rejestrował swoje pomiary w zakresie 30 Mhz do 3 Ghz. W swoim arsenale badawczym znalazły się także: fotoelektryczny detektor zmian pola rentgenowskiego, licznik Geigera Millera oraz akcelerometr – urządzenie do wyłapywania zmian   w polu grawitacyjnym oraz drgań dochodzących z jego otoczenia w skali 0 do 3000 hz. Reasumując, bogate zaplecze badawcze jakiego nikt jeszcze nie widział w niewielkiej miejscowości Wylatowo. Wszystkie te urządzenia pracowały nieustannie rejestrując każdą najmniejszą anomalię otoczenia. Dokładnie 30 czerwca, a więc w dniu uroczystego rozpoczęcia Akcji Wylatowo 2006 r. dr. Szymański wraz ze swoim współpracownikiem Romanem Tabaką podłączył wszystkie swoje kosztowne urządzenia w domu Szpuleckiego. O godzinie 23:45 rozpoczął próbne nadawanie sygnałów radiowych. Eksperyment miał na celu sprawdzenie działania anten nadawczych, odbiorników i rejestratorów. Chciał w ten sposób zarejestrować wzorce różnych sygnałów, móc określić ich natężenie, tak aby nie mieć żadnych wątpliwości w sytuacji pojawiania się sygnałów nieznanego pochodzenia. Na efekty tego eksperymentu nie trzeba było długo czekać. W trakcie emisji sygnałów radiowych o określonej częstotliwości komputer rejestrował wszystko na bieżąco. Po kilkunastu minutach nadawania Szymański przystąpił do analizy sporządzonego nagrania i zdumiał z wrażenia. W tle oprócz wysłanego sygnału na pomiarze pojawił się jeszcze jeden sygnał nieznanego pochodzenia, który wyraźnie odróżniał się od echa.  W między czasie na przyległych polach zaczęły dziać się rzeczy co najmniej dziwne. Osoby biorące udział w akcji monitorowania pól zaczęli obserwować dziwne błyski na niebie i manifestacje jasnych kul. W tym samym czasie badacze byli do reszty zajęci interpretacją uzyskanych pomiarów, których w żaden zadawalający sposób nie dało się wyjaśnić. Sygnał nadany z nieznanego źródła był wyraźnie zniekształcony; składał się z 12 impulsów trwających w sumie 28 milisekund i oddzielonych od siebie 8 milisekundowymi przerwami. Interesujące w tym wszystkim wydaje się odległość ,,nadajnika” do odbiorcy. Szymańskiemu – po żmudnej analizie – udało się ustalić, że nadawca mógł znajdować się w odległości nie większej niż 150 km. 

Tamtej pamiętnej nocy Jan Szymański nadał jeszcze kilka radiowych sygnałów. Nie udało im się już uzyskać żadnej zwrotnej informacji, ale urządzenie do pomiaru pola magnetycznego zarejestrowało jednak dziwną anomalię. Sygnału nie udało się do dzisiaj w żaden zadawalający sposób wyjaśnić.



Nadawanie sygnałów zostało zakończone o godzinie 0:56. Szczegół warty zapamiętania, jako że kilka minut później Irek Krokowski wraz z Jolką oraz Adrianem Witkowskim są świadkami niezwykłego zjawiska na niebie. Obserwacja trwa przez kilkanaście minut i udaje się jej moment końcowy utrwalić na kamerze. Między godziną 2:27 a 3:03 podłączony w bazie akcelerometr rejestruję anomalię w polu grawitacyjnym o bardzo silnym sygnale. Rzecz niezwykła, gdyż anomalia trwa aż przez 36 minut. - ,,Taki zapis mógłby powstać chyba tylko podczas trzęsienia ziemi !” – napisał później w swoim raporcie Jan Szymański. Godzina anomalii wydaje się być znamienna. Około godziny 3:00 Irek Krokowski jest świadkiem kolejnego niezwykłego – tym razem już bardzo traumatycznego – przeżycia z pojawieniem się dziwnej mlecznobiałej mgły wokół swojego namiotu.



Ostatnia z całej serii anomalii jakie wystąpiły w jakże krótkim przedziale czasowym między 30 a 1 lipca 2006 r. było odnotowanie przez podłączony licznik GM zatrzymanie pomiaru promieniowania.                O godzinie 5:08 licznik przestał rejestrować promieniowanie. Zjawisko przerwy trwało przez 46 sekund. Po chwili wszystko wróciło do normy. Nie stwierdzono wówczas awarii ani zakłóceń w pracy urządzenia. Podobne przypadki Szymański odnotował wielokrotnie poprzedniego roku. Przerwy w rejestracji promieniowania aparatura badawcza Szymańskiego odnotowała jeszcze kilkakrotnie także pamiętnego lipca 2006r.  




6. OBSERWACJA UFO Z 1990/91 Z GODZIĘCINA


Opisane wyżej przeżycia świadka z Wylatowa nie były jego jedynymi obserwacjami UFO. Irek interesuje się tematyką ufologiczną już od wielu lat. W swojej rodzinnej miejscowości Godzięcin (gmina Wołów) często obserwuję niebo. Na przestrzeni ostatnich 8 lat udało mu się uwiecznić na kamerze wiele niezwykłych zjawisk świetlnych na niebie, które nie znajdują racjonalnego wytłumaczenia. Spośród jego wielu obserwacji UFO na uwagę zasługuję zdarzenie z przed ponad dwudziestu lat, które – ze względu na swój niezwykły przebieg – sprawiło, że świadek zainteresował się tym zjawiskiem i często zaczął sięgać po literaturę fachową w tym temacie.

Zdarzenie to miało miejsce w marcu 1990/91 roku, między godziną 15 – 16. Świadek – wówczas 18 – letni młodzieniec – wracał wraz  z dwoma kolegami do domu z pobliskiej miejscowości Bagno od tartaku, w którym wówczas pracował przy cięciu drzewa. Warunki atmosferyczne tego dnia były bardzo dobre. Widoczność i przezroczystość nieba względnie dobra, tylko zauważalne w niektórych rejonach nieba lekkie zachmurzenie. Gdy świadkowie dojeżdżali już do Godzięcina, kolega Irka spostrzegł nagle na niebie osobliwe zjawisko. Tuż nad linią lasu świadkowie zauważyli dziewięć kulistych obiektów ułożonych w linii poziomej. Obiekty miały kolor żółtopomarańczowy, jednolity na całej powierzchni. Wielkość pozorna każdego obiektu świadek ocenił na 5 cm. Odległości między poszczególnymi obiektami była jednakowa. Odstępy 10 cm. Niestety – zdaniem świadka – trudno było ocenić odległość rzeczywistą do zjawiska. Obiekty najprawdopodobniej wisiały nad samym lasem. Odległość rzeczywista od miejsca obserwacji do lasu należy szacować na 1km. Kule nie mogły się znajdować od świadków     w odległości większej niż 1,5 km.

,,Obiekty były tak wyraźnie widoczne na niebie, że nie w sposób było ich nie zauważyć” – relacjonował Irek. Należy dodać, że zjawisko   w takim układzie z wolna, majestatycznie przemieszczało się w kierunku zachodnim. Po kilku minutach kule zasłoniły okoliczne budynki miejscowości. Zjawisko przestało być w końcu widoczne. Cała obserwacja trwała około 5 do 8 min.
Można z całą pewnością założyć, że dziewięć kulistych obiektów widziało jeszcze wielu innych mieszkańców Godzięcina. Świadek wspomniał, że zdarzenie miało miejsce w piątek. W następną niedziele wielu mieszkańców pod kościołem jeszcze żywo dyskutowało             o obserwacji kul nad wioską. Zjawisko widział także sołtys wsi z dość bliska. 



7. CHARAKTERYSTYKA ŚWIADKA



Irek Krokowski jest osobą interesującą się tematyką UFO już od wielu lat. Od czasu opisanej wyżej swojej pierwszej obserwacji UFO   z 1990 r. regularnie pogłębiał swoją wiedzę w tym zakresie, czytając fachową literaturę ufologiczną. Od 2005 r. stał się stałym obserwatorem nieba (tzw. Ufo skywatcher), co pozwoliło mu zaobserwować nad Godzięcinem wiele niezwykłych obiektów, zaś niektóre z nich zarejestrować na swoją kamerę video. W tym samym okresie Irek rozpoczął swoją własną działalność ufologiczną. Aktywnie współpracował z Januszem Zagórskim – regularnie zbierał doniesienia  o UFO z okolic Godzięcina. Jego zaangażowanie pozwoliło dotrzeć do bardzo wielu ciekawych spraw w tym rejonie.

W 2006 r. Irek wziął udział w akcji Wylatowo. Celem jego wizyty było – jak to sam później stwierdził - ,,na własne oczy zobaczyć to, co tak wielu ludziom udało się tam zaobserwować”.

Obecnie świadek porzucił aktywną działalność ufologiczną na rzecz rejestracji ,,odgłosów zmarłych” (względnie EVP). Uznaje on tą kategorię zjawisk paranormalnych za ciekawszą i bardziej płodną poznawczo aniżeli ufologię.

Podejmując się analizy sylwetki psychologicznej świadka, należy mocno zaakcentować jego dużą otwartość do rozmów o swoich przeżyciach. Jego przeżycia z Wylatowa w 2006 r. stały się bardzo głośne za sprawą licznych wywiadów udzielonych telewizji, prasie oraz jego udziału w dokumentalnym filmie ,,Na niebie i na ziemi”, którego był on głównym bohaterem.

Przy rejestracji zdarzeń z 30 na 1 lipca 2006 r. – już ponad 6 lat od wydarzeń – nie zauważyłem żadnych sprzeczności w relacjach. Jako materiał porównawczy posłużyły mi m.in. filmowe materiały archiwalne Janusza Zagórskiego oraz odcinek Nie do wiary, który traktował   w całości o akcji Wylatowo z 2006 r. Relacja zdana mi przez Irka po latach w dalszym ciągu zachowuję zgodność z poprzednimi wypowiedziami w mediach.

Ważnym odnotowania w tym miejscu jest jednak jeden znamienny szczegół. Podczas naszych wielogodzinnych rozmowach online, Irek zwierzył mi się o jeszcze o jednym momencie swojej obserwacji ,,mgły”,    o której wcześniej nigdzie nie wspominał. Pozwolę sobie tutaj przytoczyć cały fragment tej relacji :



- ,,Jak wyszedłem z namiotu i stanąłem na nogach miałem wrażenie że ktoś próbował mnie chwycić, ale odpuścił bardzo szybko się wycofując. Wydawało mi się, że to były trzy osoby jeden z nich zupełnie jakby próbował mnie drapnąć potem odskoczył to jest tak pokręcone, nie mogę tu przywołać pamięci dobrze”.



Irek wyraźnie zanotował w swojej świadomości obecność trzech postaci pamiętnej nocy 1 lipca 2006 r., gdy – zmuszony narastającym napięciem w namiocie – wyszedł na zewnątrz i ujrzał roztaczającą się wokół niego mgłę. Nie potrafił przywołać w pamięci szczegółów wyglądu postaci. Wydawało mu się, że czuł dotyk czyjejś ręki. Kątem oka widział cień bądź fragment jednej postaci – dwóch pozostałych nie był pewien, lecz wydawało mu się, że czuł ich obecność. Stały zza postacią, która usiłowała go schwycić za ramię. Świadek stracił orientację i złapał się rękoma trawy. Miał wrażenie, że za chwilę zostanie wciągnięty do góry. Należy jednak podkreślić, że ten czynnik mógł być wywołany w świadku przez silne emocje.



Natomiast fakt obecności trzech dziwnych postaci w jego pobliżu wydaję się być dość kontrowersyjny mając na uwadze to, iż świadek nie wspomniał o tym w żadnych wywiadach ani podczas spisywania z nim formularza w bieżącym roku. Wydaje się to dość dziwne, jako że obecność trzech nieznanych postaci w trakcie obserwacji na pewno musiała głęboko utkwić w podświadomości świadka.  Zdaniem Irka wątek postaci mógł być tylko jego sugestią. Z uwagi na to nie wspominał o nim nigdy nikomu obawiając się kompromitacji i nie uznania jego przeżyć za niewiarygodne.

Na tym etapie analizy zdarzeń z 30 na 1 lipca 2006 r. nie w sposób jednoznacznie stwierdzić czy szczegół obecności trzech postaci w relacji Irka Krokowskiego jest zwykłym omamem (wszak obserwacji świadek doświadczył dużego wstrząsu psychicznego. Strach mógł dopisać w jego podświadomości nierzeczywisty element obserwacji), autentycznym przeżyciem, czy też świadomie ,,dopowiedzianym” wymysłem w celu uwiarygodnienia swoich przeżyć i nadania im większego współczynnika niezwykłości. Z całą pewnością regresja hipnotyczna rozwiałaby wszelkie wątpliwości. W osobistej ocenie, jestem skłonny przychylić się do pierwszego wariantu prawdopodobieństwa.





8. ROZKŁAD CAŁOŚCIOWY ZDARZENIA Z 30 NA 1 LIPCA 2006r.



23:45 – 0:56 – dr. Jan Szymański prowadzi eksperymenty             w wysyłaniu w przestrzeń sygnałów radiowych. Po kilkunastu minutach komputery rejestrują odbiór zmodyfikowanego sygnału nieznanego pochodzenia.

23:55 – 0:15 – wielu świadków w Wylatowie obserwuje nad polami manifestacje świateł.

23:45 – 0:55 – stwierdzono przy użyciu aparatury badawczej Szymańskiego anomalie w polu magnetycznym.

1:01 – 1:10 – Irek Krokowski wraz Jolantą i Adrianem Witkowskim obserwują dziwne światła w kierunku SW. Koniec obserwacji udaje się uwiecznić na nagraniu.

1:10 – świadkowie dzwonią do Janusza Zagórskiego aby podzielić się wrażeniami ze swojej obserwacji. Ten wyrusza im na spotkanie.

1:15 – 1:20 – Janusz Zagórksi spotyka się po drodze ze świadkami. Zagórski ,,na gorąco” nagrywa Irka na kamerę, gdy ten relacjonuje swoją obserwację.

1:40 – 1:45 – grupa osób wyrusza w miejsce obserwacji w celu znalezienia potencjalnie wygniecionych znaków w zbożu. Nic nie udaje się znaleźć w polu.

2:27 – 3:03 – akcelemator rejestruję silne zmiany w polu grawitacyjnym otoczenia. Anomalia w swojej sile porównywalna      z wystąpieniem silnych wstrząsów sejsmicznych.

2:40 – 2:45 – Irek wraz z Jolką i Sandrą kładą się spać. Irek długo nie może zasnąć, zaczyna odczuwać dziwne stany psychofizyczne.

3:01 – 3:05 – obserwacja dziwnej mgły wokół na miotu przez Irka Krokowskiego. Świadek wyczołguję się z miejsca obserwacji i zaczyna biec w stronę bazy. Dzwoni do bazy i prosi o pomoc.

3:20 – 3:25 – Janusz Zagórski wyjeżdża mu na spotkanie. Grupa osób udaję się w miejsce obserwacji i zabiera ze sobą Jolkę wraz z jej córką do bazy. Irek w bazie relacjonuje swoje przeżycie przed kamerami.

4:00 – 4:10 – Jan Szymański udaję się w miejsce rozbitego namiotu koło silosów i dokonuje wstępnych badań miejsca zdarzenia.

5:03 – licznik GM rejestruje wystąpienie zaniku w promieniowaniu ziemskim. Anomalia trwa przez 46 sekund.

5:10 – 5:40 -  miejsce obserwacji mgły odwiedza rzesza ludzi  w tym badacze ze sprzętem do badania gruntu.


9.  MAPA I PLAN SYTUACYJNY MIEJSCA OBSERWACJI





10. WNIOSKI I HIPOTEZY


Nie ulega wątpliwości, że z 30 na 1 lipca 2006 r. w Wylatowie miała miejsce nad wyraz nasilona kulminacja zdarzeń, które – w obecnym stanie faktycznym – nie znajdują racjonalnego wyjaśnienia  i posiadają klasyczne cechy obserwacji z gatunku UFO. W analizie powyższych zdarzeń pragnę skupić się konkretnie na przeżyciach bezpośrednio mi zrelacjonowanych przez Irka Krokowskiego. Nie zamierzam intepretować wyników badań dr. Jana Szymańskiego, ani innych obserwacji UFO, jakie miały miejsce tej samej nocy  w Wylatowie. Z prostej przyczyny – nie posiadam wystarczających informacji na ten temat. Zamieszczone wyniki badań dr. Szymańskiego oraz wzmiankowane fragmentarycznie inne obserwacje z tej nocy opieram na źródłach prasowych oraz informacji zawartych na stronach internetowych.
Próbę analityczną przeżyć Irka Krokowskiego pragnę podzielić na dwa etapy: obserwacje ,,nocnych świateł” z 1 lipca 2006r. i zdarzenie z ,,osobliwą mgłą”, jaką świadek zaobserwował kilka godzin później na tym obszarze.
W analizie obserwacji ,,nocnych świateł”, których oprócz Irka Krokowskiego, świadkami była także Jolanta Krok oraz Adrian Witkowski, należy uwzględnić następujące wytłumaczenia hipotetyczne: pokazy fajerwerk, układ planet, przeloty planetoid, warunki atmosferyczne i nieznane eksperymenty.

Pokazy fajerwerkjuż na wstępie analizowania obserwacji z 1 lipca 2006 r. nasuwa się robocze skojarzenia zjawiska zaobserwowanego m.in. przez Irka Krokowskiego z pokazami fajerwerk. Charakter i przebieg zdarzenia nasuwa takie analogie. Wszak widok ,,spływającej lawy”, która naraz rozkłada się tuż przy ziemi na wiele punktów świetlnych i znika przypomina w swojej postaci efekty pirotechniczne fajerwerk. Nie udało się ustalić, czy w tym czasie odbywały się w okolicy pokazy sztucznych ogni. Na pewno nie miała miejsca w tym okresie żadna masowa impreza w rejonie Wylatowa. Natomiast ewentualne prywatne pokazy sztucznych ogni w tym czasie można uwzględnić (jeśli faktycznie miały miejsce był nielegalne i stwarzały duże zagrożenie pożarowe z uwagi na obecność w okolicy pól zboża), ale – w tym wszystkim – zastanawiający jest brak słyszenia przez świadków – jakże charakterystycznych w przypadku fajerwerk – wszelkich dźwięków akustycznych. Wiadomo na podstawie analizy zdarzenia, że zjawisko było umiejscowione w stosunku do świadków w odległości nie większej niż pół kilometra. W tak niewielkiej odległości świadkowi byli w stanie słyszeć ewentualny huk petard. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Zjawisko było całkowicie bezdźwięczne.

Układ planet i gwiazdna podstawie informacji podesłanych mi przez Marka Marcinkowskiego (osoby parającej się zawodowo astronomią) udało się ustalić, że tamtej pamiętnej nocy Jowisz – największa   i najjaśniejsza planeta widoczna na niebie znajdował się na wysokości kątowej 13 stopni nad południowo – zachodnim horyzontem. Księżyc, będący w pierwszej kwadrze był tuż nad WNW horyzontem i zachodził. Jasna gwiazda Arktur o kolorze pomarańczowobrązowym znajdowała się wówczas nad horyzontem SW na wysokości 40 stopni. Wynika z tego, że kierunek obserwacji nieznacznie mógł się pokrywać z planetą Jowisz oraz gwiazdą Arktur. Należy jednak wykluczyć z całą pewnością planetę i gwiazdę wziętą omyłkowo przez świadków. Obserwowane zjawisko świetlne przemieszczało się w przestrzeni – nie było stacjonarne  i zmieniało kształt w czasie obserwacji.

Roje meteorytówobserwacja w swoim przebiegu mogła potencjalnie dotyczyć przelotu ciał kosmicznych. Jak się udało ustalić, ani 30 czerwca, ani 1 lipca 2006r. nie miała miejsce żadna nasilona manifestacja roi meteorytów. Wiadomo, że 27, 28 i 29 czerwca ma miejsce aktywność następujących roi meteorytów: Tau Cetydy, Czerwcowe Bootyfy i Tau Akwarydy. Ich aktywność jest znikoma i mieści się w przedziale  7 zjawisk na godzinę. Dla porównania – aktywność sierpniowa Perseid ma liczbę 100 zjawisk na godzinę. Hipoteza roi meteorytów nie znajduje swojego uzasadnienia.

Warunki atmosferycznena podstawie analiz warunków meteorologicznych w obszarze Wylatowa z 30 czerwca na 1 lipca 2006r. panowały wręcz idealne warunki do nocnych obserwacji. Niewielkie zachmurzenie nieba, względnie dobra przezroczystość atmosfery             w pionie i poziomie, jak i brak opadów deszczu i burz wyklucza czynniki pogodowe – jako hipotezę tłumaczącą obserwacje ,,nocnych świateł” nad Wylatowem.

Nieznane eksperymentyspośród wielu hipotez i teorii warto jeszcze uwzględnić nieznane eksperymenty. Wiadomo, że w latach 2002 – 2006 w rejonie Wylatowa można było wielokrotnie zaobserwować przeloty samolotów oraz śmigłowców wojskowych. Wszystkie maszyny – jak się udało ustalić – pochodziły z pobliskiej bazy w Powidzu. Warto również nadmienić, że dr. Jan Szymański, realizując swoje prace badawcze   w Wylatowie z sygnałami radiowymi, wykrył wielokrotnie obecność emisji sztucznych sygnałów radiowych nieznanego pochodzenia. Istniało prawdopodobieństwo, że jednostki wojskowe interesowały się żywo tematem Wylatowa i toczących się w tej miejscowości w zawrotnym tempie sensacyjnych wydarzeń z gatunku Nieznanego. W związku   z powyższym pojawiła się hipoteza jakiś nieznanych eksperymentów natury socjologicznej, prowadzonych przez wojsko. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby wojsko 1 lipca 2006r. prowadziło jakieś nieznane eksperymenty w strefie cywilnej. Po pierwsze, byłaby to nielegalna akcja, zaś wykrycie obecności żołnierzy w tym rejonie dość prawdopodobne. Wszak wiadomo, że odległość od świateł do świadków była niewielka. Zaraz po zdarzeniu w miejsce obserwacji udała się grupa ludzi poszukująca potencjalnie wygniecionych śladów w zbożu. Nie udało się w tym miejscu znaleźć jakichkolwiek śladów obecności potencjalnych żartownisiów.

Po uwzględnieniu powyższych analiz nie udało się jednoznacznie wytłumaczyć ,,nocnych świateł” zaobserwowanych przez grupę trzech świadków w Wylatowie w dniu 1 lipca 2006r. Swoje logiczne wytłumaczenie znajduje jedynie punkt świetlny, jakie udało się Irkowi uchwycić na nagraniu. Analiza klatkowa nagrania pokazała, że w tym konkretnym przypadku mamy do czynienia z dwoma, odrębnymi obiektami (zaobserwowana ,,opadająca lawa” była odrębnym zjawiskiem). Ich położenie i sposób zachowania się dowodzą, że znajdowały się przed domem Filipczaka, na wysokości ulicy i lamp. Przemawia za tym moment oświetlenia przez jeden z obiektów korony drzewa znajdującego się przy ulicy. Wszystko wskazuję na to, że była to podrzucana do góry latarka.
Ktoś zatem mógł stać tuż przy drodze. Czy osoby urządzające nocny spektakl z latarkami byli obserwatorami ,,nocnych fajerwerk”, czy też ich sprawcami ? Jestem skłony przychylić się do pierwszej tezy. Pamiętajmy, że tej nocy (inauguracyjnie otwierającej sezon akcji Wylatowo) w miejscowości przebywało wiele osób. Nie można wykluczyć czyjejś obecności przy ulicy.

Natomiast sama natura zjawiska w postaci ,,nocnych świateł”, jakich świadkiem był Irek Krokowski, Adrian Witkowski i Jolanta Krok pozostaje nieznana. Zdarzenie w swym całokształcie wydaję się już być wprost charakterystyczne, mając na uwadze analogiczne obserwacje, jakie co roku rejestruje się na tym obszarze. Reasumując, zdarzenie zostało zaklasyfikowane jako ,,prawdopodobne UFO”.

Osobnego komentarza wymaga jednak obserwacja ,,mgły” w tym rejonie zaledwie kilka godzin po obserwacji ,,nocnych świateł”. Przypomnijmy, że o godz. 3:00 nad ranem Irek, po wyjściu z namiotu ze swojego namiotu w wyniku dziwnego stanu psychicznego, obserwuje wokół siebie mlecznobiałą mgłę. Odczuwa silny strach, poczucie dezorientacji i ma wrażenie czyjejś obecności. Jego ruchy są spowolnione, chwyta się panicznie trawy i próbuje wyczołgać się  z miejsca obozowiska. Ma wrażenie, że zaraz zostanie uniesiony do góry. Gdy wydostaje się z miejsca zdarzenia, widzi, jak miejsce namiotu spowija regularnego kształtu parasol mgły. Ucieka w popłochu z miejsca obserwacji. Później Jolanta i jej córka – obecne w namiocie – po wyjściu na zewnątrz potwierdzają fakt obecności mgły. Są przerażone, ale najbardziej czują strach wywołany zachowaniem Irka. W ich relacji nie ma jednak nic o dziwnych nieregularnych spiralach tworzących mgłę.

Sam fakt obecności mgły w tym miejscu i o tej porze nocy nie wydaje się niczym niezwykłym. Z archiwum pogodowego wiadomo, że 30 czerwca był dość upalnym dniem. Temp. oscylowała w granicach 24/25 stopni C. , zaś nocą już dość mocno spadła. W okolicach godz. 3 nad ranem skraplająca się rosa z okolicznej wegetacji mogła wywołać lokalne mgły. Być może Irek był tego świadkiem. Wygląd mgły jednak zdaniem świadka miał dość osobliwy kształt – tworzyły go nieregularne spirale. Ten element opisu relacji budzi jednak wątpliwości. Choć nie da się jednoznacznie wkluczyć, że poranna mgła na polach nie mogła przybrać tak nietypowej formy. Samo zachowanie się świadka – jego dziwny stan psychofizyczny mógł być subiektywnym stanem wywołanym na skutek przeżyć i silnych emocji towarzyszących obserwacji nieznanego zjawiska z przed paru godzin. Należy tu mocno zaakcentować, że pozostali świadkowie mgły, tj. Jolka Krok i jej córka  w chwili obserwacji czuli jedynie strach. Nie doświadczyli stanów opisywanych przez Irka.

W kwestii wykrytych anomalii w gruncie na podstawie pobranych próbek z miejsca zdarzenia, tj. wolframu, żelaza i śladowych ilości materiałów radiologicznych trudno łączyć je bezpośrednio ze zdarzeniem z 1 lipca. Autor sporządzonego raportu wyraźnie zaznaczył, że obecność opiłków metalu została stwierdzona tylko w gruncie, nie zauważono jej na rosnącej w tym miejscu trawie. Wynika z tego, że opiłki metalu pojawiły się w tym miejscu przed obserwacją mgły. Zagadką pozostaje ich źródło pochodzenia i okoliczności w jakich się w tym miejscu znalazły. Kontrowersyjnie jawią się na tym tle także awarie pojazdów mechanicznych, jakie znajdowały się w pobliżu obserwacji, tj. samochód Irka Krokowskiego i Piotra Ciuki. W obydwu autach doszło do identycznych awarii, tj. uszkodzenie łożysk. Na tym etapie postępowania badawczego nie da się jednak jednoznacznie stwierdzić, czy powyższe zdarzenia można powiązać bezpośrednio z obecnością w gruncie anomalii.

W reszcie sprawa dyskusyjną pozostają wyniki eksperymentów dr. Szymańskiego. W nocy z 30 na 1 lipca 2006r. doszło do szeroko pojętych anomalii w otoczeniu. Aparatura badawcza wykryła zakłócenia    w promieniowaniu grawitacyjnym, ziemskim i magnetycznym oraz udało się ponadto otrzymać sztucznie przetworzony sygnał radiowy, który stanowił niejako odpowiedź na wysłany sygnał Szymańskiego. Sprawą otwartą pozostaje łączenie wyżej wymienionych zdarzeń z przeżyciami Irka Krokowskiego z 30 na 1 lipca 2006r. Nie ma na to bezpośrednich dowodów. Faktem jednak bezspornym pozostaje, że owe anomalie miały miejsce. Nie wiadomo co bądź kto mógł je wywołać. 

Źródła:
        
  
Mariusz Fryckowski www.mariusz-armia.blog.onet.pl

Jan Szymański ,,Oni już tu są”, Nieznany Świat nr 2, 2007.

Marek Marcinkowski – analiza nagrania

Nie do Wiary – archiwalne odcinki z 2006 r.

www.pogoda24.com.pl
 

 

7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Damian doskonała profesjonalna robota jedynie zastrzeżenia mam do analizy Pana Fryckowskiego brak instytucji brak osób, które je wykonywały to tak jakby jej nie było. Ale ten temat już niegdyś poruszałem stare dzieje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej mnie poruszyło to "uroczyste spotkanie z mieszkańcami"... Co to było - nieszpory...mityng typu "masówka z wyrazami poparcia" czy tradycyjne polskie "opijanie", po którym może dojść i na ogół dochodzi do "bliskich spotkań trzeciego stopnia].. z konsekwencjami? Pozwolę sobie napisać o tym ze wskazaniem na P.T. Autora [-ów]na moim blogu:

    http://cosmiceum.blogspot.com/

    POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  4. Raport po upływie sześciu i pół roku? Ale to wobec wiecznego czasu kosmicznego zapewne niepoważny drobiazg... Najbardziej poruszyło mnie owo "uroczyste spotkanie z mieszkańcami" [ co to było - nieszpory, mityng typu "masówka z wyrazami poparcia" czy tradycyjny polski "ochlaj", po którym nawet kontakt 3 stopnia w sianie jest zupełnie prawdopodobny]i gromadne wyjście na obserwacje... Hit minionego tysiąclecia! Pozwolę sobie umieścić to w naszym organie [z podaniem wszelkich namiarów na P.T. Autorów i Obserwatorów].POZDRAWIAM
    http://cosmiceum.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Późno ponieważ w tej sprawie robiono tylko wywiady, reportaże TV zero raportów - Damian to teraz zrekompensował. Kolego znam to spotkanie z mieszkańcami - pierw dobrze sie zapoznaj po co, dlaczego takowe sie odbyło dodam że w USA podobnie się robi spotkania przez badaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa - skoro nawet w USA! I com - liczba dostrzeżonych ufo wzrasta wykładniczo czy w postępie geometrycznym - "kolego"?

      Usuń
  6. z tego co pamietam ,to namiot był rozbity w okolicy studni ,mało tego ,był tam również przewód elektyczny, 3 fazowy wystający ponad grunt.słowo 3 fazowy odnosi sie do prądu oczywiście ale daje poniekad też i wyobrażenie grubosci przewodu i mozliwosc "przebicia " w warunkach mgły .
    z tego co pamietam zdarzenia które opisywał pan Ireneusz zdarzyły sie 26-27 czerwca ,a wysłanie sygnału przez pana dr.Symańskiego 1 lipca .
    W Wylatowie był swego rodzaju "klimacik" niezwykłości ,nic dziwnego ,ze niektórym osobom troszke się udzielilo niesamowitości .
    Ale po tylu latach mogło mi cos umknac z pamieci ,jesli wprowadziłem kogoś w bład to przepraszam .ale warto sprawdzic te daty.

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: