Większość historii związanych z folklorem ludowym i legend to jedynie mit, ale co zrobić
kiedy tego typu zdarzenia zgłaszane są w obecnych nam czasach ? Do takiego
znamiennego zdarzenia w którym zauważono przedziwną istotę doszło w małej
miejscowości k/ Muszyny w Andrzejówce w połowie lat 90 –tych XX wieku, a
świadkami były dwie dziewczynki, która jedna z
nich po latach podzieliła się ze mną swoją historią.
Niniejszy artykuł chciałbym aby został potraktowany przez Czytelników do serii artykułów pt. ‘’Magonia po Polsku – spotkania z niezwykłymi istotami’’, które gościły na moim blogu ponieważ utrzymany jest w podobnym tonie i związany z ‘’magicznymi postaciami’’ z dawnego folkloru. Przyznam, że zagłębiając się w literaturę folklorystyczną w trakcie pisania książki ‘’Magiczna Rzeczywistość’’ m.in. historie związane z ‘’wilkołactwem i wilkołakami’’ byłem bardzo sceptyczny i nie traktowałem tego poważnie, ponieważ nie dane mi było nigdy w życiu poznać kogoś kto spotkał coś podobnego. Jedna z moich Czytelniczek książki napisała do mnie arcyciekawą wiadomość opisując nie tylko spotkanie z czymś co z grubsza można nazwać ‘’wilkołakiem’’, ale także przekazała potok informacji, które niegdyś w okolicy pomiędzy Andrzejówką, a Muszyną konotowały z dawnym folklorem oraz magicznymi rytuałami, którymi parano się w tych okolicach. Historia związana z wilkołakiem była o tyle groteskowa iż dwie małe dziewczynki zauważyły ‘’stwora’’ w wychodku, który był niegdyś nierozłącznym elementem na Polskiej wsi. Mało tego zdarzenie cechowało się wysokim wskaźnikiem dziwności z uwagi, iż ‘’postać wilkołaka’’ była półprzeźroczysta, a dodatkowo świadkowie to ‘’coś’’ widzieli zupełnie inaczej. Oddajmy głos mojej rozmówczyni.
Miejsce zdarzenia zaznaczone żółtym okręgiem
‘’Opiszę zdarzenie, które miało miejsce na
terenie dawnej łemkowszczyzny (Andrzejówka/Muszyna/Krynica-Zdrój). Jak miałam tak ok +/-8 lat bawiłam się z innymi
dzieciakami w podchody, były wakacje i już zaczynało się ściemniać. W
pewnym momencie zachciało mi się zwyczajnie sikać a nie bardzo chciałam
wracać do domu bo wiedziałam, że jak wrócę to mama już mnie nie puści z
powrotem na pole, a że niedaleko znajdował się stary wychodek, z którego już
praktycznie nikt nie korzystał na podwórku mojego sąsiada (obok gnojówki-to
może być w sumie ważna informacja) postanowiłam tam się udać. Za mną poszła
moja starsza o dwa lata koleżanka bo też chciała sikać. Jako pierwsza podeszłam
do wychodka, otworzyłam drzwi i zobaczyłam przed sobą ogromną, czarną,
owłosioną ale też dobrze zbudowaną postać z wilczym pyskiem. Ledwo się tam
mieścił! Złapałam z nim kontakt wzrokowy i zrozumiałam, że nie powinnam tego
była widzieć więc szybko zamknęłam drzwi i zaczęłam biec w kierunku domu, po
chwili usłyszałam krzyk koleżanki, byłam tak przerażona, że zapomniałam o niej.
Odwróciłam się i biegła za mną ale tak jakby nie kontaktowała. Zatrzymałam ja i
zapytałam co widziała..ona, że ogromnego goryla. I to jest koniec. Nigdy
później nie widziałam czegoś podobnego i po zdarzeniu nikomu tego nie mówiłam,
z tą koleżanką też później nie rozmawiałam na ten temat. Dopiero parę lat temu
opowiedziałam to mamie. Ogółem wyparłam to, ta istota czuła się przyłapana,
całą swoją postawą może jakoś telepatycznie dała mi do zrozumienia, że nie
powinnam była jej widzieć. Moja koleżanka widziała goryla ja wilka, ale mnie nie
zdziwiło to, bo ta postać miała dobrze rozbudowane ramiona, jak u goryla.
Natomiast pysk był wilka wiem bo się akurat przyjrzałam. No to było dziwne mega
jak teraz o tym myślę. Nie wiem, który
to mógłby być rok, 93/94 lub 95 na pewno wakacje, wieczór zaraz po zachodzie
słońca (nie było już słońca ale jeszcze nie była to noc) a i jeszcze jedna
rzecz mega istota- wilkołak był jakby przeźroczysty w takim ledwo zauważalnym stopniu’’.
Zdjęcie obecnego miejsca zdarzenia z widocznym wychodkiem po lewej stronie budynku zdj. Natalia (c)
Zdjęcie wychodka w obecnym stanie to własnie po otwarciu drzwi zauważono osobliwą ''istotę'' zdj. Natalia (c)
Kobieta ( nazwisko zastrzeżone) uściśliła, iż postać
miała czarne oczy o wyglądzie ludzkim, wciśnięta pod strop wychodka, zauważalne
było przygarbienie, rozbudowane bary i ramiona wszystko pokryte ciemną
sierścią. Całe zdarzenie trwało około 5
sekund. Bardzo znamienną rzeczą było,
to, że ‘’wilkołak’’ był jakby przeźroczysty z delikatną
poświatą. Kolejna dziwność to taka, że
świadek zauważyła coś z goła innego od koleżanki, ale również mogło dojść do
pomyłki ponieważ postać generalnie była pokryta sierścią niczym klasyczny bigfoot.
Przekazanie historii o wilkołaku wywarło
w następstwie negatywne reakcje, które przywróciły lęki u Natalii ‘’poruszanie go wpływa negatywnie na moje
życie. Zaczęłam mieć lęki i nie mogłam spać w nocy’’.
Z czym tak naprawdę zetknęły się młode wówczas dzieci,
czy ktoś zrobił sobie z nich żart ? Moja rozmówczyni zdecydowanie była innego
zdania, do dziś zdarzenie, które przeżyła jakby nie dociera do niej, jednak było
zupełnie realne. Spekulując można zapytać czy ‘’magiczna’’ postać była fizyczna
? W jakimś sensie tak na pewno w
świadomości świadków, ale nie była to żywa istota z krwi i kości szczegół
‘’półprzeźroczystości’’ jest tego właśnie dowodem. A może była to jakaś projekcja w świadomości dzieci –
tego już się nie dowiemy.
Biały wilk, magiczne rytuały i czarny pies
Kobieta przekazała mi jeszcze inne bardzo interesujące zdarzenia, które ocierają
się o dawny folklor z którym związany jest tajemniczy biały wilk .
‘’Byłam z wizytą u mojej
znajomej, która od zawsze mieszkała w połemkowskim domku. Była z nią jej koleżanka też
tutejsza i odważyłam się poruszyć temat wilka (wilkołaka) Obydwie zrobiły oczy
i trochę żartowały, znajoma chciała zbywać temat mówiąc, że to wyobraźnia
dziecka ale jak powiedziałam o koleżance, że też coś widziała w tym samym miejscu
zaraz po mnie to zmieniła ton i opowiedziała mi swoją historię! I też z białym
wilkiem! Tak właśnie od początku przypuszczałam, że ta zjawa może mieć coś
wspólnego ze starą cerkwią i cmentarzem. Więc teraz historia znajomej . A więc dookoła
cerkwi są lipy (aktualnie pomniki przyrody-bardzo stare) i na gałęzi (której
już nie ma) jednej z tych właśnie lip, zawieszona była huśtawka i znajoma wraz jeszcze z innymi dziećmi bawiły się huśtając i skacząc w zagrabione
kopy liści (była jesień) i po pewnym czasie zauważyli białego wilka na murach
przycmentarnych. Nie dowiedziałam się czy stał na czterech łapach, czy na dwóch
bo ciocia ma ponad 60 lat i nie pamięta dobrze. Natomiast pamięta, że wszyscy
go zobaczyli, wystraszyli się i uciekli’’.
Cerkiew, która znajduje się około 200 metrów od miejsca w którym zauważono ''wilkołaka'' to własnie w jej okolicy zauważono białego ''wilka''
Czarostwo było
praktykowane w Polsce mimo przejścia na Chrześcijaństwo, w wielu wioskach
zawsze znalazła się jakaś szeptucha lub osoba parająca się magią. Nie będę zagłębiał się w korzenie czarostwa chociaż jest to bardzo
interesująca tematyka. Pani Natalia opisała pewne zdarzenia, które wpisują się termin czarostwa czy używania rytuałów.
‘’Moja
mama opowiadała mi bardzo dużo takich dziwnych historii ze swojej wsi
(Wojnarowa niedaleko Stóż, k. Bobowej) ale to jak już byłam na studiach. Np. o
Kaśce, która świdrowała oczami, moja mama była świadkiem jak właśnie ta Kaśka
przechodząc obok ich domu zaczęła zachwycać się gąskami, mówiła " jakie
piękne gąski" i świdrowała oczami, po czym wszystkie gąski na raz
przewróciły się jak nieżywe. Babcia mojej mamy odczekała jak Kaśka zniknęła za
miedzą, podbiegła do gąsek pozbierała je zaniosła pod studnie i zaczęła
odczyniać czary pokrapiając je wodą i coś "mamrocząc" po czym gąski
jedna po drugiej ożywały. Jest jeszcze jedna historia z kobietą, która
posiadając małe poletko i jedną krowę miała największe zbiory. Kuzynka mojej
mamy poszła raz do niej na wyrobek (na wsiach tak robiono z dziećmi, bo
dostawały one po takim wyrobku np. część z plonów w zależności przy czym
pomagały) i została u niej na noc. A spały w jednej izbie. Zbudziła się i
zobaczyła, że stara siedzi przy stole z otwartą księgą i coś "mamrocze"
i nagle zobaczyła, że spod stołu wychodzi czarny duży pies. Przeraziła się bo
wiedziała, że stara nie ma psa. Doczekała do rana i uciekła stamtąd,
powiedziała, że już nigdy tam nie wróci. Zapytałam mamę skąd takie rzeczy i w
takim natężeniu, odpowiedziała, że podejrzewa, że to ma coś wspólnego z tym, że
ludzie na wiosce nie byli religijni i wierzyli w zabobony (pogaństwo) ale jak
wiara w kościół się umocniła to się uspokoiło’’.
Rycina z epoki ukazująca kontakty ludzi z ''wilkołakami''
W okolicy miano spotykać typowo folklorystyczne
akcenty, które wiążą się z magicznymi postaciami m.in. mamuny, które miały
porywać dzieci niczym klasyczne współczesne ufo abdukcje. 80 letnia babcia i
dziadek Pani Natalii, zna historię o diabłach, ognikach, mamonach i rusałkach,
które były niegdyś widywane w okolicznych lasach, które uwielbiały sprawiać
psikusy ludziom. Temat ten moja korespondentka zamierza kontynuować i
spisać wszelkie relacje, które dziś stanowią bezcenną perełkę etnograficzno - historyczną, ale także znajdujemy tam arcyciekawe
konotacje związane z ‘’nieznanym’’.
Na zakończenie jeśli kogoś interesuje temat poruszany
w niniejszym artykule zapraszam na stronę Krzysztofa Dreczkowskiego, który także
od lat zajmuje się aspektem folkloru związanego z wilkołactwem.
Jeśli słyszeliście w swojej okolicy o podobnych zdarzeniach
związanych z magicznymi postaciami uprzejmie proszę o kontakt arekmiazga@gmail.com
Odsyłam do pracy prof. Doroty Simonides "Śląski horror. O diabłach, skarbnikach, utopcach i innych strachach" (1984). W przeciwieństwie do książek prof. Baranowskiego czy państwa Podgórskich chyba nie jest szeroko znana.
OdpowiedzUsuńA tak między nami, "wiara w kościół" to też w sumie zabobon.
Nie znam tych prac ale postaram się po nie sięgnąć - co do wiary to chyba nie w Kościół, ale jak już to w Boga czy Jezusa, którzy dla mnie są właściwą drogą w moim życiu, miałem okazję ostatnio wymienić poglądy z ''satanistami'' to są dopiero pokręcone osoby i bardzo agresywne brak słów i też wierzą w swojego ''ojca'' ;)))
UsuńOwszem. Co do wiary - na większości obszarów Europy aż do reformacji nie mieliśmy do czynienia z chrześcijaństwem tylko z katolickim lub prawosławnym synkretyzmem (w uproszczeniu: przenikaniem się dawnych wierzeń w powłoce nowo nastałych religii).
OdpowiedzUsuńTeraz co do obserwacji: nie mam powodu, aby je kwestionować, chociaż sam fakt "materializacji" magicznej istoty w wychodku jest lekko groteskowy, co paradoksalnie przemawia za wiarygodnością zdarzenia. Ale obszar z którego pochodzą te obserwacje, nie jest przypadkowy. Łemkowszczyzna (Łemkowyna) to teren gdzie ukształtowała się kultura Rusnaków bądź Karpatorusinów powstała pod silnym wpływem migrujących z południa wzdłuż Karpat ludów wołosko-bałkańskich, u których wiara w wilkołaki była cechą charakterystyczną, tylko że dotyczyło to także/albo możliwości ... przekształcania się ludzi w ten typ istot na wskutek czarów lub klątw. Tutaj raczej coś takiego nie zaszło. Ostatnia zaś relacja (czarny pies wiedźmy) wskazuje moim zdaniem na używanie magii nie pochodzenia ludowego - po pierwsze po Słowianach (ale także Bałtach i Celtach, tj. ludach pierwotnych co do naszego obszaru) nie pozostały żadne źródła pisane a tym bardziej księgi, zresztą w późniejszych czasach też trudno byłoby sobie wyobrazić spisywanie czegokolwiek przez wiedźmy/ szeptuchy/babki (już sam fakt umiejętności czytania był czymś niecodziennym) - sugeruje to raczej na średniowieczne pochodzenie owego czarostwa, możliwe że na wskutek dyfuzji kulturowej z południa lub zachodu. Przykładem może być tu dzieło zwane dla uproszczenia "Katalogiem magii" wydane bodaj na początku XV w. przez niemieckiego mnicha spod Raciborza (ówczesny Śląsk czesko-morawski), niejakiego Rudolfa, a będące leksykonem ówczesnych wierzeń i praktyk magicznych z tamtych terenów.
A co do tzw. satanistów to ironiczne jest że np. amerykańscy członkowie kościoła szatana (założonego przez La Veya) twierdzą, ze tak naprawdę nie czczą
"antyboga" tylko samych siebie. Chyba Crowley też głosił podobne poglądy - koncentrował magię wokół ego.
Pozdrawiam.
Bardzo interesujący napisał Pan komentarz, z tego co wiem od mojej informatorki zdarzenia miejscowi twierdzą, że to miejsce nosi jakąś klątwę z jakiego powodu nie mam zielonego pojęcia. Sądzę, ze w tej okolicy mogą po dziś pojawiać się dziwne postacie i zjawiska, moze ktoś po niniejszym artykule zgłosi coś ciekawego ? Zauważyłem, że sataniści podobnie jak i katolicy nie przyjmują żadnej krytyki, oczywiście to nie reguła, ale na argumenty przeważnie odpowiadają agresją i wulgaryzmami - tego nie wiedziałem ,ze nie czczą ''antyboga'' ale samych siebie ;))) Dobre ;))) Z tego co się dowiedziałem większość z nich miała wcześniej lub później jakieś dziwne zdarzenia w domu, kiedy zostali ''satanistami'' bardzo reagują w ich domach psy i koty, które cos wyraźnie wyczuwają i staja się nerwowe.
UsuńDowodzą tym samym, że mają problemy z osobowością, natomiast zwierzętą faktycznie (o czym się często pisze) są "detektorami niewidzialnego" aczkolwiek możliwe jest, że wyczuwają to, co nazywa się "negatywną aurą osobnika".
UsuńTeż jestem ciekaw, co to były za "magiczne księgi" - w moich stronach (okolice Biecza) krążyło pełno opowieści o tym, że ktoś (często ksiądz) taką księgę miał i "z niej czarował". Jakiś uproszczony Lemegeton, czy co?
UsuńA może w kontakcie z nieznanym (powiedzmy "UFO"), ludzki umysł działa na zasadzie, co pomyślisz to się staje... Jak ktoś boi się myszy, to widzi ogromnego potwora...
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest na rzeczy, ponieważ dwa razy prowokowałem umysłem pojawienie się w czasie nocnych rejestracji świetlnych zjawisk i ku zaskoczeniu szybko się pojawiły opisywałem to na blogu zdarzenie z 2018 roku. http://arekmiazga.blogspot.com/2018/09/kolejne-obserwacje-ufouap-w-okolicach.htmlhttp://arekmiazga.blogspot.com/2018/09/kolejne-obserwacje-ufouap-w-okolicach.html
UsuńNie ulegaj złudzeniu, taki efekt nie od Ciebie zależy... Jak chwila będzie wolna, to zajrzę na zdarzenie z roku 2018...
UsuńHm, teza interesująca, tylko że znając mentalność większości ludzi (którą ostatnimi laty zdradzają np. algorytmy wyszukiwań tematów np. w google'u) zamiast np. obserwacji klasycznych UFO, kryptyd czy objawień mielibyśmy masowe obserwacje pojawiających się w przestrzeni scen seksu (w tym zbiorowego), worków pieniędzy i butelek z alko lub ścieżek koksu ;)) - to gdyby spełniały się pragnienia, a jeżeli chodzi o lęki, raczej sceny totalnej zagłady np. na skutek wojny (kto dzisiaj boi się wilkołaków?). To oczywiście trochę "wariacja na temat", ale jak się zdaje, gdyby podsumować całość materiału z tematyki jaką poruszamy, że w relacjach ludzie - obcy kryje się sporo chaosu i nieprzewidywalności.
UsuńDlaczego w starożytności był zakaz tworzenia obrazków i figurek obcych istot? Najlepiej ma ateista, żadnych boskich figurek, żadnych obrazków... Kiepsko wygląda w tym przypadku katolik z tymi obrazkami i figurkami..., w kontakcie z nieznanym lepiej unikać takich wyobrażeń...
OdpowiedzUsuńAteiści to w ogóle mają kiepsko, oni przeważnie w nic nie wierzą jedynie w siebie ;))) Nie wiem czy taki efekt, zależy od mnie, ale skoro w myśli to przywoływałem to trudno twierdzić, że było to tylko jednostronne zresztą nie pierwszy to raz kiedy osoba siłą woli spowodowała pojawienie się zjawisk świetlnych czy nawet piktogramu w zbożu.
UsuńPiszesz, że w myśli to przywołałeś więc trudno twierdzić, że było to tylko jednostronne? Parafrazując, jak zaczniesz chodzić po wodzie, to stwierdzisz, że to nie jest tylko jednostronne, więc jesteś bogiem... Ja lekarzem nie jestem, ale jak ateista zacznie chodzić po wodzie, to pomyśli że jakaś nieznana siła (np. "UFO") unosi go, natomiast współczesny katolik powie, że jesteś bogiem (nie widzi rzeczywistości)... Na szczęście ja połowę życia byłem ateistą i dostrzegam to, czego może nie widzisz...
UsuńChyba nie bardzo zrozumiałeś co miałem na myśli, a cóż takiego nie widzę może się czegoś nowego dowiem słucham ?
UsuńPod moim postem, więc się wypowiem. Moim zdaniem, to nieznana siła "UFO" ma taki sposób poznawania człowieka..., nie pyta co myślisz, ale tworzy wirtualną rzeczywistość na podstawie twoich myśli. Tu nie oszukasz, wszystko realnie wychodzi z ciebie, to coś więcej niż psychologia. Skoro w myśli to przywołałeś, to ktoś pokazał Twoje myśli...
UsuńCzytanie zamieszczanych tu komentarzy potwierdza, iż mylenie pojęć zdarza się wszystkim, a naginanie ich na potrzeby swojego biznesu jest nagminne. Ktoś twierdzi iż wiara w kościół jest zabobonem. Przytoczę definicję Kościoła, a że działam na niwie ewangelickiej, nikt nie posądzi mnie o katolicki szowinizm: „Kościół zaś jest zgromadzeniem świętych, w którym się wiernie naucza [tekst niemiecki: zwiastuje] Ewangelii i należycie udziela sakramentów” (Wyznanie augsburskie, art. VII) – tak brzmi podstawowa luterańska definicja Kościoła. Dalej: „Chociaż Kościół jest właściwie zgromadzeniem świętych i szczerze wierzących, to jednak (…) w tym życiu wielu obłudników i złych ludzi jest pomieszanych z godnymi” (Wyznanie augsburskie, art. VIII). Nie można zatem utożsamiać go z jakąś organizacją kościelną, gdyż w każdej z nich napotkać można na obłudników i złych ludzi, którzy są przemieszani ze świętymi, czyli prawdziwie wierzącymi. I to by było w zasadzie wszystko w kwestii definicji. Co to ma wspólnego z zabobonem? Ano nic.
OdpowiedzUsuńAteizm? Regularnie takie tuzy jak twórca strony o ufokach sygnowanej nazwą atomowego okrętu podwodnego, twierdzą iż to dzięki religii mamy cały ten ziemski bałagan i one to ( religie ) prowadziły do największych mordów na ziemi. Odpowiadam maluczkim brylującym ciemnotą: religie były i są narzędziem w ręku ateistycznych szaleńców. Przypominam iż takie gwiazdy jak Hitler, Stalin, Mao, oraz inni tego rodzaju byli ateistami. Pomordowali więcej ludzi niż jak chce i twierdzi kapitan nemo. Faszyzm i komunizm tępił Boga ale tępił przede wszystkim świętość zawartą w człowieku. I to by było na tyle w temacie odpowiedzi na głupawe tezy specjalistów chodzących w ciasnych butach. Pozdrawiam Arku.
Dziękuję Piotrze za Twój komentarz, ja też czytając opinię iż wiara w Kościół jest zabobonem troszkę się uśmiechnąłem, ale nie zamierzam tutaj nikogo do czegokolwiek przekonywać począwszy od UFO, a skończywszy na religiach ''specjaliści'' zawsze wiedzą najlepiej ;) pozdrowienia ;)
UsuńAleż drogi Autorze, sam Pan stwierdził, że wiara w Boga (Absolut) a kościół to zupełnie coś innego. Pełna zgoda. Ja też mógłbym się uśmiechnąć, ale biorę to co Pan pisze na 100% poważnie, inaczej bym nie komentował. A totalitaryzmy jakie wymienił Pan Piotr... no cóż, w sumie "kult jednostki" (wodza, lidera, guru) to substytut religii, mamy jego namiastkę aktualnie w kraju.... Ale z drugiej strony: Hitler pochodził z katolickiej rodziny i nigdy nie dokonał apostazji ani nie został formalnie ekskomunikowany, co więcej, wielokrotnie powoływał się na "Opatrzność" w swojej retoryce (ostatni raz po zamachu w Wilczym Szańcu), nie wspomnę to takich szczegółach jak słowa "Gott mit Uns" jako dewiza Wehrmachtu (okultyzm w kręgu SS to inna sprawa); Dżugaszwili (Stalin) pobierał nauki parę lat w seminarium prawosławnym; Mao wzorował nowy porządek z czerwonych Chinach na konfucjanzmie. Może raczej nie kontynuujmy tych śliskich rozważań, a skupmy się na temacie bloga? Zaznaczam że nie czuję się "specjalistą" w żadnej z wymienionych kwestii, ani w dosłownym ani w sarkastycznym znaczeniu, zajmuję się na codzień zupełnie inną tematyką. Pozdrawiam.
UsuńTo oczywiście, że cos innego, ale tytułowanie tego zabobonem jest nieco złym przykładem idąc tokiem myślicieli naukowych można rzec, ze cały ten blog to też zabobon ponieważ opisuje rzeczy, które nauka nie może potwierdzić i z góry je neguje jako zabobon. Dokładnie lepiej skupić się na tematyce poruszanej w artykułach bo jak widać każdy ma odmienne światopoglądy i można w nieskończoność prowadzić na ten temat spory. Pozdrawiam
UsuńMam jeszcze do Pana pewną uwagę. Otóż w pierwszym zdaniu tego tekstu stwierdził Pan , że "większość tych historii to jedynie mit". Otóż zależy jak to potraktujemy. Nie bawiąc się na rozległe definicje z kręgu psychologii czy antropologii, mit dotyczy raczej "wielkich" fundamentalnych wydarzeń: powstania świata, człowieka, rywalizacji dobra i zła, z często dosłowną obecnością i interwencją Boga lub bogów w bieg zdarzeń. Historie jakie omawiamy są raczej podaniami, legendami, klechdami etc. Proszę zwrócić przy tym uwagę: jest możliwe że w przeszłości wiele z nich faktycznie było skutkiem wybujałej fantazji, albo zniekształcenia bądź wyolbrzymienia pewnych zdarzeń, niekoniecznie nadnaturalnych. Ale mogą się wśród nich ukrywać opowieści prawdziwe, tzn. oddając zdarzenia tak, jak postrzegali je świadkowie. I będzie ciężko o ile w ogóle możliwe je zweryfikować. Trzeba zawsze mieć na uwadze że: A) im bardziej cofamy się z historię, tym bardziej may do czynienia z "filtrem" jakim była ówczesna mentalność w świecie przednaukowym B) bajki i legendy często, co słusznie komentują etnografowie, miały znaczenie umoralniające, podkreślające tabu i wskazujące zasady moralne właściwe dla danej społeczności. Ale jest i argument na plus by traktować takie opowieści poważnie. Otóż pozwólmy sobie na eksperyment myślowy: gdy powiedzmy za 100 lat, o ile cywilizacja ziemska będzie wtedy jeszcze istnieć w jakiejś dającej się ogarnąć strukturze, jakiś badacz trafi na zarchwizowane gdzieś wpisy z Pańskiego bloga lub Pańskie książki (tudzież innych podejmujących tę tematykę autorów; na wszelki wypadek dodam iż życzę Panu i wszystkim zainteresowanym co najmniej 120 lat życia) - czy też uzna je za "podania"? A przecież dla nas są to historie można by rzec namacalne, zrelacjonowane przez współczesnych nam świadków, których wiarygodność można zweryfikować. Czyli reasumując: wygląda na to, że w strumieniu historii po prostu jesteśmy kolejnym z setek pokoleń, które miały okazję doświadczać "czegoś" trudnego do zrozumienia. A co bywało, że po latach obrastało legendą...
UsuńOczywiście słowo mit nie dotyczy wszystkich przedziwnych zdarzeń, które znamy z literatury związanej z dawnym folklorem, ale spora cześć opisów znajdujących się w tejże literaturze jest wymyślonych celowo lub zniekształconych, ale mających oparcie na zaczerpniętych prawdziwych faktach moje zdanie jest podobne nie wiadomo tylko jaki jest tego prawdziwy % ? Niemniej podobnie jak do relacji UFO, również i do tego typu opisów należy podchodzić z pewną rezerwą i dozą sceptycyzmu. W mojej książce ''Magiczna rzeczywistość'' podałem sporo tego typu historii, które mogą mieć prawdziwe podłoże zdarzeń.
UsuńNawet jeżeli tylko 1% czy nawet mniej z ogólnej liczby zrelacjonowanych zdarzeń (a ile z nich nie przetrwało w pamięci ani w piśmie?) - to jest to materiał do badań. Sądzę, biorąc pod uwagę iż opowieści o nadprzyrodzonych spotkaniach wpływały na folklor i vice versa - tło kulturowe wpływało na przekaz w łańcuchu pokoleń - możemy domniemywać autentyczność tych zdarzeń, które wykazują podobieństwo do dzisiejszych spotkań z kryptydami czy wzięć. To na podsumowanie. Trzymam kciuki za dalsze tropienie nieznanego.
UsuńNa podstawie doświadczenia, czasami rozmawiam sobie z pewnymi ludźmi...
OdpowiedzUsuńZobacz: 2 grudnia 2019 "Kanon Pism"
https://www.facebook.com/PastorFeliks/
Proponuję skupić się na właściwym temacie jakim jest opis zdarzenia w artykule, a nie poruszać co rusz inne sprawy, które nie są związane z artykułem, to taka moja prośba do komentujących.
UsuńSkupić się!? Jeżeli wierzysz w krasnala, to zobaczysz krasnala..., to stan Twojego ducha. Lepiej przy spotkaniu z nieznanym, należy mieć pozytywne myśli. Na pewno jest to jeden krok dalej...
UsuńWierzę w różne rzeczy i jakoś nie mogę ich zobaczyć zapewne nie tylko ja. Jeśli coś cię przerasta, przeraża jak np. ufo abdukcje ciężko mieć pozytywne myśli nawet na siłę. Tak skupić się na temacie artykułu wyraziłem się chyba zrozumiale pozdrawiam
UsuńWiesz, ja staram się ogólnie coś powiedzie, bo coś wiem. W waszych audycjach radiowych słyszałem coś o ufo abdukcji, na szczęście bardziej intelektualne doświadczenia mam za sobą. Dyletantem na pewno byłem na początku (gdzieś połowa 1995 roku), zatem jeszcze minie trochę czasu zanim zrozumiesz proste wnioski... Nadal powtórzę, że stan duch odgrywa rolę...
UsuńWiesz odnosząc się do twojego komentarza można przytoczyć stare chińskie przysłowie
Usuń"Ten, kto wie, nie mówi; ten, kto mówi, nie wie."
Pozdrawiam ;)
Pierwszy krok w tym co wiem: każdy reaguje indywidualnie, zatem nie skopiujesz w "doświadczeniu" kogoś innego... Ta sama zupa smakuje różnie, dla różnych ludzi. Natomiast ogólne wnioski pasują do całości...
UsuńCiekawy artykuł ! . Toż to prawdziwy Bigfoot!, już ponad 100 lat temu Ch. Fort w swoich książkach opisywał dziwne zjawiska i zastanawiał się nad przyczyną. Niespodziewane pojawianie się istot które nazywano wtedy demonami, niekiedy wraz zapachem siarki. Fort już wtedy nazywał ich wizytatorami z innego świata. pozdro Arek Cz.
OdpowiedzUsuńMam tą wyśmienitą pozycję Forta - kiedy gromadziłem informacje o tym zdarzeniu również na myśl przyszedł mi klasyczny Bigfoot, tyle, że w tym przypadku jego pysk miał ''wilczy'' wygląd. Mnie najbardziej interesuje dlaczego akurat w wychodu, i jego półprzeźroczysta forma ?
UsuńW aktualnej "Enigmie" jest blok doniesień o kryptydach ze Wschodniej Europy zwł. Ukrainy, od legend aż po historie z najnowszych lat. Zauważyłem tam wzmiankę o hominidzie zwanym Getzko, będącym odpowiednikiem właśnie Yeti/Ałmasty/Mi-te/Bigfoota/Sasquatcha/Yovie. To dość dziwne bo nie spotkałem się dotąd z tym określeniem. O ile wiem, w zachodniej Słowiańszczyźnie mówiono na te stwory Leszy albo leśny diabeł (to po zmianie religii), a w Rosji bywały określane jako bolszak. Warto rozważyć zarówno podobieństwa jak i różnice w ich opisach zależnie od rejonu geograficznego.
UsuńTak mam ten numer Enigmy, co ciekawe Leszy również miał wodzić ludzi na manowce co przywodzi mi folklorystyczną nazwę ''błędu'' który sprawiał, iż ludzie w lesie ale nie tylko tracili orientację i się gubili.
UsuńArku , gdybyśmy założyli że jest to jakaś forma zwierzęca, która umie się materializować w naszym świecie.
OdpowiedzUsuńJako coś w rodzaju zwierzęcia ma na pewno jakieś "upodobania", nawyki lub inne potrzeby jakie zwierzęta mają a my je mało rozumiemy. Są koty które kochają się wycierać w miejscu które obsikał pies, czy lubią ten zapach? nie wiem. Są drapieżniki które specjalnie szukają możliwości żeby utracić swój zapach który przeszkadza w polowaniu, w tym celu może np: tarzać się w silnie pachnących ziołach / roślinach , albo nawet w odchodach innych zwierząt. .Trudno powiedzieć co ta kreatura tam szukała , lubi ludzkie ekskrementy? ;) , a może tylko przypadek że tam była? , bo gdyby została uwidziana w słomie też by wyglądało dziwnie, --co ona szuka w słomie?--. Gdyby była widziana przy cmentarzu , też byśmy się główkowali co ona tam chce.
Mnie zawsze dziwi różnorodność tych wszystkich dziwactw i to co potrafią . Vallee badał kiedyś przypadek gdzie świadek opisuje postać jako wysoką na 110cm, długie włosy i duży nos , " ta istota umiała przechodzić przez ściany i lewitowała w powietrzu, gdy została zaskoczona umiała oddalić się w mgnieniu oka i to uciekając tak jak to robi człowiek".
Raczej takie atrybuty wykluczam u istot z krwi i kości.
Pozdro Arek Cz
Zapewne nie była to jakaś materialna postać moim zdaniem przemawia za tym jej przeźroczystość. i nie była również pomimo wyglądu agresywna. Jednak to co mnie ciekawi to, to że świadek nawiązuje tą istotę do jakiejś klątwy być może i ona sama wypowie się w komentarzu do czego serdecznie zapraszam
UsuńMoim zdaniem ta półprzezroczysta forma to stan materializacji. Inne przypadki poświadczają to , pomijając starsze, także na ranczu skinwalkera tropiono taką kreaturę ktąra krwawiła po ustrzeleniu i jej ślady urwały się w jednym miejscu . jakby się rozpłynęła. Ale żeby zostać trafionym albo zostawiać żlady na gruncie, albo nawet tylko oddawać zapach trzeba być materialnym.
UsuńCześć Wszystkim, jestem świadkiem tej sytuacji i śledzę wasze komentarze. Odważyłam się podzielić z Arkiem swoją historią po przeczytaniu jego książki magiczna rzeczywistość. Uznałam, że to co zobaczyłam jest z rodzaju tych zjawisk opisywanych właśnie przez Arka, związanych z dawnym folklorem. Od początku zdawałam sobie sprawę ze stopnia dziwaczności tej obserwacji.
OdpowiedzUsuńAle właśnie... dlaczego akurat wychodek. Crash w swoim komentarzu napisałeś coś z czym się zgadzam. Ludzkie ekstrementy mogły mieć w tym swój udział. W sumie cmentarz też jest miejscem gdzie są gnijące ciała. Może teraz zapędze się w swoich wnioskach ale dlaczego by nie, może za sprawą nie wiem azotu, lub pierwiastków występujących w ekstrementach taka postać może się materializować. Może otwiera się jakiś portal do innej rzeczywistości i akurat ten portal był w wychodku... zdaje sobie sprawę ze śmieszności tego co pisze ale jestem bardzo otwarta na wszelakie rozwiązania. Uwierzcie mi jak się raz coś takiego zobaczy to zmienia się perspektywa i wszystko wydaje się możliwe. Bardzo spodobał mi się komentarz odnoszący się do genezy Łemków. Bardzo ciekawe i z biegiem moich własnych poszukiwań doszłam do podobnych wniosków. Arek pisał o klątwie. Może to rozwinę. Bardzo możliwe że podczas akcji Wisła, kiedy to Łemkowie zostali wysiedleni z tych terenów, mogło dojść do rzucenia jakiejś klątwy, która właśnie objawia się w taki sposób czyli jako wilkolak. Ta informacja została mi przekazana od pewnej kobiety, która dłużej zna Andrzejówkę odemnie. Pozdrawiam i wyglądam komentarzy oraz może podobnych historii.
Natalio dziękuję bardzo za Twój cenny głos w sprawie zdarzenia, którego byłaś świadkiem. Co do portali to z tego co wiem, w zasadzie wszędzie mogą się pojawić więc i w wychodku, a może właśnie pierwiastki występujące w ekstrementach mogły spowodować to, że zauważyłyście tą postać, może to było właśnie tym czynnikiem- katalizatorem ? Mnie interesują jeszcze ewentualnie inne historie, które pochodzą z tej miejscowości związane z postaciami dawnego folkloru pozdrawiam ;)
UsuńCo do dziwnych istot, widział Pan, panie Arku już ten film na youtube może? Bardzo intrygujące nagranie pod koniec filmu, jak i to miejsce. Co Pan sądzi?
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=IprGqH1eRow
Widziałem to wczoraj, ale wygląda to na bardzo kiepskiego fejka, ale ktoś sobie niezłe żarty z ludzi zrobił ;)))
UsuńTeż jestem ciekaw, jakie to były "magiczne księgi". W moich stronach (okolice Biecza) krążyło sporo opowieści o tym, że ktoś (często ksiądz) miał taką księgę i "z niej czarował". Jakiś uproszczony Lemegeton, czy co?
OdpowiedzUsuńWitaj Łukaszu twoje okolice to wręcz potok arcyciekawych legend, klechd itp.. pamiętasz historię postaci z księgą, którą widziała kobieta...
Usuń