Kontynuując „przegląd” polskich Bliskich Spotkań III Stopnia, przedstawiam
Państwu tym razem opisy z obserwacji tzw „latających humanoidów”. Wprawdzie
takie zdarzenia zaliczają się do kategorii CE-III-E (Obserwacja istoty lub
istot mimo braku obserwacji NOLa lub NOLi w jej bezpośrednim pobliżu lub
okolicy), jednak nie do końca wiadomo, czy wszystkie z poniżej zaprezentowanych
przypadków, dotyczą zjawisk „typowo” ufologicznych, i czy z takimi powinno się
je łączyć. O ile, z dużą pewnością za takie możemy uznać np. zdarzenia z
udziałem „materialnych” postaci ubranych w swego rodzaju skafandry (np.
zdarzenie z Nawry lub Lelowa), to już „problem” pojawia się w przypadku
obserwacji istot „duchowych” przypominających „zjawy”. Nie da się jednak
wykluczyć, że za ich obecność również
odpowiada ta sama siła, która kryje się pod nazwą UFO. Z uwagi, że opisy tego
typu obserwacji niejednokrotnie gościły na łamach polskiej literatury
ufologicznej, w niniejszym zestawieniu również nie mogły zostać pominięte.
73. Lata 50-te
Glinik (PK)
W latach 50-tych ubiegłego wieku w Gliniku, w miejscu uchodzącym za
"strefę anomalną", gdzie dochodziło do wielu manifestacji UFO i
obserwacji istot, pewna kobieta dokonała latem obserwacji tajemniczej postaci.
Otóż w momencie, gdy wychodziła zza rogu domu, ujrzała stojącą postać,
odwróconą do niej plecami. Postać znajdowała się ok 6 metrów od świadka, ubrana
była w brązowy strój i wyglądała jak człowiek o barczystej budowie ciała i
wzroście ok 160-176 cm. Tajemniczy osobnik zrobił kilka kroków na przód i po
silnym odbiciu się od ziemi, uniósł się na wysokość ok 2-3 metrów nad ziemią, po
czym bezszelestnie znikł w powietrzu. W momencie rejestracji zdarzenia, pani
świadek miała już 80 lat i nie udało się nic więcej wydobyć z jej pamięci.
Wygląd postaci za: archiwum
Arka Miazgi
Źródło:
Arkadiusz Miazga, Bliskie
Spotkania w Gliniku, kwartalnik „UFO” nr 53 (1/2003)
Arkadiusz Miazga, Glinik
– Polska „strefa anomalna”, „INFRA”, https://www.infra.org.pl/
art. z dnia 15.12.2012
Arkadiusz Miazga, UFO
nad Podkarpaciem, „Poligraf” 2015
74. Jesień 1969 Lasów
(DŚ)
Wczesną jesienią 1969 roku na Dolnym Śląsku w miejscowości Lasów koło
Pieńska prawdopodobnie między godziną 21:00 a 22:00, pięcioro młodych mężczyzn
było świadkami obserwacji tajemniczej postaci. Koledzy szli nocą, polną drogą blisko torów kolejowych
prowadzącą w kierunku wiaduktu, za którym znajdowały się uprawne pola, umilając
sobie czas na rozmowach. W pewnym momencie uwagę ich niespodziewanie zwróciła postać stojąca w
odległości ok 3-4 metrów od świadków, przy rosnącym na niewielkim wzniesieniu
dębie. Postać mierzyła 170 cm wzrostu,
budową ciała przypominała człowieka. Otaczała ją delikatna, świetlista powłoka.
Postać miała wyraźnie odznaczającą się część twarzową oraz szyjną. Miała szarą,
pociągłą twarz, którą oświetlał księżyc, bez widocznych żadnych innych
szczegółów. Głowę postaci otaczała delikatna żółta poświata, natomiast dolna
część jej ciała była „osłonięta” delikatnym odcieniem błękitu. Kolory były
jasne, które jednak nie emitowały światła poza sobą i nie oświetlały ziemi etc.
Postać zdawała się z wielkim zainteresowaniem obserwować świadków. Chwilę potem
jeden ze świadków postanowił wskoczyć na górkę, postać początkowo pozostała nie
ruchoma, lecz po chwili zaczęła się oddalać. Istota poruszała się
bezszelestnie, sunąć nad ziemią, bardzo sprytnie omijając przeszkody terenowe w
postaci różnych zarośli, nie utrzymując ponadto widzianej wcześniej otoczki.
Świadkowie postanowili pobiec za postacią, lecz odległość między nimi, a
tajemniczym gościem pozostawała cały czas taka sama. Pościg odbywał się po
otwartym polu w kierunku „torowiska”. Istota w pewnym momencie nagle skręciła w
prawo i sunęła poprzez pojedyncze malutkie drzewka i krzaki, które omijała w
dość niezwykły i płynny sposób przy całkowitej ciszy. W tym czasie czytelność
kolorów podkreślających kształty (jasno żółty i błękitny) była prawie
niezauważalna, natomiast dominował kolor szary, który nadal nadawał jej kształt
i „położenie”. Po chwili postać przyspieszyła, skręciła nagle w lewo i niebawem
znalazła się pod wiaduktem i zniknęła świadkom z oczu.
Wygląd postaci za: archiwum INFRA.pl
Źródło:
Piotr Cielebiaś, Pościg
za latającym humanoidem na Dolnym Śląsku (Lasów 1969), „INFRA”, https://www.infra.org.pl/ art. z dnia 16.08.2011
Piotr Cielebiaś, Zagadka
latających ludzi, „Nieznany Świat” nr 10/2013
75. 15.06.1985 Nawra
(KP)
15 czerwca 1985 roku nad miejscowością Nawra leżącej w powiecie toruńskim
kierowca ciągnika zauważył unoszącą się w powietrzu tuż nad ziemią dziwną
postać. Świadek o godzinie 4:30 dotarł traktorem do miejscowości Bogusławki. Będąc
na wysokości przystanku PKS spojrzał w prawo w kierunku zabudowań mieszczących
się w miejscowości Nawra, oddalonych od świadka ok 1400 metrów. W prześwicie
między drzewami rosnącymi tuż przy stawie ujrzał wiszącą nad kompleksem
budynków postać, która początkowo wydawała się być zawieszona nieruchomo na
niebie, na wysokości ok 150 metrów nad ziemią. Świadek sądząc, że to balon
postanowił udać się w to miejsce, aby dokładnie się przyjrzeć. Czas jazdy z
Bogusławek do Nawry zajął świadkowi ok 5
minut. W tym czasie cały czas obserwował postać, która bardzo powoli
opadała ku ziemi. Postać była nie dużych rozmiarów, w jednakowym, bardzo
wyraźnym, różowym kolorze na całej powierzchni. Świadek miał wrażenie, jakby była
podświetlona od wewnątrz, przez co była bardzo dobrze widoczna. W początkowej
fazie obserwacji postać sprawiała wrażenie, jakby była „wydłużonym,
gruszkowatym balonem”. Świadek po przejechaniu ok 1200 metrów w czasie dwóch
minut, znalazł się w odległości ok 500 metrów od zjawiska i widział postać pod
innym kątem, niż na początku obserwacji. Wówczas stwierdził, że obserwowany
obiekt nie jest balonem tylko człowiekiem. Wtedy to „coś” było w kształcie
półsiedzącej sylwetki, potężnie zbudowanego, dwumetrowego człowieka. Postać
miała na sobie pikowany kombinezon, który sprawiał wrażenie nadmuchanego od
środka, bez żadnych widocznych na nim detali. Wyraźnie było widać proporcje
sylwetki o szerokim korpusie oraz wyciągnięte do przodu, lekko ugięte nogi. Nie
było widać szyi, natomiast z tułowia „wyrastało” coś, co przypominało kask lub
hełmofon, który bardzo wyraźnie odróżniał się od całej sylwetki i był
nieproporcjonalnie duży w stosunku do reszty. W czasie jazdy świadka do Nawry
postać ukośnym lotem obniżyła się na wysokość 50-70 metrów i w linii poziomej
przemierzyła w tym czasie ok 200 metrów. Świadek w pewnej chwili stracił postać
z oczu, gdyż widoczność utrudniały wysokie drzewa znajdujące się tuż przy
drodze. Dopiero gdy przejechał wieś i wjechał na pole ujrzał ponownie istotę,
która cały czas przemieszczała się powoli do przodu i bardzo nisko nad ziemią.
Wówczas postać znajdowała się ok 250-300 metrów od świadka i była widoczna
częściowo z boku i od przodu. Postać opadała powoli i gdy była na wysokości 30-40
metrów nad ziemią, rosnące przy rowie melioracyjnym drzewa i zarośla, które
ciągną się przez pole szerokim łukiem, zasłoniły całkowicie świadkowi widok.
Świadek bał się zbliżyć w tamto miejsce i nie pojechał sprawdzić czy tajemniczy
gość zostawił jakieś ślady. 16 dni po zdarzeniu czynności rejestracyjne na
miejscu obserwacji dokonał ufolog Andrzej Remlein z Klubu Kontaktów
Kosmicznych. Jednak w miejscu wskazanym przez świadka, jako miejsce
przypuszczalnego lądowania, nie odkrył żadnych ewentualnych śladów
pozostawionych przez istotę.
Wygląd lecącej postaci za:
kwartalnik „UFO” nr 13 (1/1993)
Źródło:
Andrzej Remlein, Latające
istoty, kwartalnik „UFO” nr 13 (1/1993)
76. 07.08.1991 Niemojki (MZ)
Rankiem 7 sierpnia 1991 roku w Niemojkowie ok godziny 6:20 świadek
zdarzenia wyprowadzał krowę na łąkę. Idąc polna drogą, w odległości ok 150
metrów zauważył jak w promieniach wschodzącego słońca coś silnie błyszczy. Gdy
podszedł bliżej na odległość ok 7 metrów zauważył, obiekt – „stwora”, który
wyglądem przypominał wielką sowę o wysokości ok 100 cm. Jej łeb i tułów pokryte były jasnymi,
prawdopodobnie srebrzysto-białymi płytkami - „piórami”, które lśniły w
promieniach słońca wszystkimi kolorami tęczy. Posiadał wielkie, płaskie „oczy”,
w których obracały się zgodnie z ruchem wskazówek zegara czarne „źrenice” o
średnicy ok 10 cm, otoczone przez szkliste „białka” średnicy 20 cm. Między
oczami znajdował się brązowy wypust, przypominający nos o długości 5-8 cm.
Stwór obracał się raz w lewo, raz w prawo, cały czas pozostając obróconym
przodem do świadka. Po około 5-o minutowej obserwacji świadek postanowił wrócić do domu do swoich
zajęć gospodarskich. Podczas powrotu odwracał się kilka razy, lecz stwór nadal
tkwił w tym samym miejscu. W domu poinformował żonę, która wyszła przed dom i
przez dłuższą chwilę wpatrywała się w „coś mocno błyszczącego” na łące. W
międzyczasie pojawiło się kilka innych osób, które wraz z żoną świadka
kontynuowali obserwację z szosy, z dalszej odległości (ponad 250 m), gdyż bali
się podejść bliżej. Przez dłuższy czas wpatrywali się w błyskający światłem
twór, który miarowo unosił się na wysokość nie większą niż 50 cm i ponownie opadał
ku ziemi. Po godzinie 7:20 istota/obiekt uniosła się powoli ruchem jednostajnym
na wysokość około 30 metrów nad ziemię, zatrzymała się na kilkanaście sekund
cały czas błyszcząc intensywnie, po czym znów wzniosła się na kolejne 30
metrów, by następnie nie zwiększając prędkości lotem poziomym oddalić się w
kierunku Myszkowic, niknąc po kilku minutach
świadkom z oczu.
Wygląd urządzenia – postaci za:
kwartalnik „UFO” nr 25 (1/1996)
Źródło:
Bronisław Rzepecki, Bliskie
Spotkania z UFO w Polsce, „Karat” 1995
Krzysztof Piechota, „Kto
mógł zbudować coś tak niezwykłego i po co?”, kwartalnik „UFO” nr 25
(1/1996)
Piotr Cielebiaś, Pościg
za latającym humanoidem na Dolnym Śląsku (Lasów 1969), „INFRA”, https://www.infra.org.pl/
art. z dnia 16.08.2011
77. Lato 1988-89
Glinik (PK)
Latem 1988 lub 1989 roku około godziny 22:30 świadek przechodził przez
swoje podwórze. Za pobliskimi drzewami, w odległości ok 30 metrów dostrzegł
wysoką, ciemną postać otoczoną jasnym światłem. Nieco przestraszony świadek
postanowił jednak zbliżyć się bardziej do tajemniczego gościa. Gdy minął
rosnące koło domu drzewa znalazł się ok 6 metrów od postaci. Była to szczupła
istota o wzroście ok 180 cm, ubrana w czarny płaszcz, który okrywał całe ciało,
aż do ziemi. Jej twarz miała typowo ludzki wygląd, młodego mężczyzny o krótkich
włosach. Wokół tajemniczej postaci panowała duża jasność. W pewnym momencie
postać zwróciła się do świadka słowami: „Chodź ze mną”. Świadek myśląc, że
tajemniczy gość jest Jezusem odpowiedział: „Panie Jezu, ja nigdzie jeszcze nie
chcę iść”. Kilka sekund później istota powoli uniosła się do góry i
jednocześnie mężczyzna poczuł silny podmuch, lub zawirowanie powietrza,
spowodowane prawdopodobnie przez tajemniczego gościa. Wówczas świadek
dostrzegł, ze postać ma na sobie ubrane buty. Gdy istota znalazła się na
wysokości kilku metrów nad ziemią, postać oraz jasność momentalnie znikła
niczym „wyłączona żarówka”. Obserwacja trwała ok 4 minuty, natomiast świadek
był do tego stopnia przerażony obserwacją, że w chwili, gdy znalazł się blisko
istoty wszystkie włosy stanęły dęba, dodatkowo w czasie obserwacji odczuwał
duży chłód oraz oblał go zimny pot. Po całym zdarzeniu świadek uciekł ze
strachu do domu.
Wygląd postaci za: archiwum
Arka Miazgi
Źródło:
Arkadiusz Miazga, Bliskie
Spotkania w Gliniku, kwartalnik „UFO” nr 53 (1/2003)
Arkadiusz Miazga, Glinik
– Polska „strefa anomalna”, „INFRA”, https://www.infra.org.pl/
art. z dnia 15.12.2012
Arkadiusz Miazga, UFO
nad Podkarpaciem, „Poligraf” 2015
78.
Jesień 2000 Koniewo (WM)
Jesienią 2000 roku w Koniewie oddalonym od Lidzbarka Warmińskiego o ok 6
km, dwóch kolegów wracało wieczorem (około godziny 23:00) rowerami do domu.
Mimo późnej pory widoczność była bardzo dobra, gdyż tej nocy księżyc bardzo
mocno oświetlał wszystko dookoła. Koledzy jechali wolnym tempem, prostą drogą w
stronę doliny otoczonej niewielkim laskiem, która znajduje się mniej więcej w
połowie drogi między miastem a wsią. Po przejechaniu ok 70-100 metrów w jednym
momencie obaj koledzy poczuli, jakby coś kazało im spojrzeć w prawą stronę.
Nagle wzdłuż ściany lasu, w odległości ok 100 metrów uwidoczniła się lecąca
postać, która stała się bardzo dobrze widoczna. Leciała bokiem do kolegów z
odwróconą twarzą w ich stronę. Postać miała 1,5 – 2 metry wysokości, długie
włosy i sprawiała wrażenie bycia materialną. Leciała w pozycji leżącej na boku,
głową skierowaną do przodu. Była cała szara, jasna jakby „cień”, bez widocznej
twarzy i nie dało się określić jakiej była płci. Było dokładnie widać obrys jej
ciała oraz długie włosy. Postać była widoczna przez około 6 sekund i zniknęła
między gałęziami drzew. Gdy koledzy zobaczyli tajemniczą postać w tym momencie
zatrzymali rowery. Jeden z kolegów bez namysłu odwrócił rower i zaczął uciekać.
Drugi natomiast przez kilkanaście sekund skupił się na niezwykłym przybyszu i
nasłuchiwaniu. Nagle z lasu zaczął dobiegać straszny, ogłuszający dźwięk - huk
i drugi ze świadków również szybko postanowił uciec z miejsca obserwacji. Cała
obserwacja trwała około minuty. Koledzy dogonili się dopiero przed wioską,
gdzie poprosili mamę jednego z nich, aby odwiozła ich do domów. Wracali
samochodem tą samą drogą, jednak nic więcej już nie ujrzeli.
Źródło:
Michał Kusnierz, Latający
humanoid w Koniewie, „INFRA”, https://www.infra.org.pl/
art. z dnia 02.12.2008
Piotr Cielebiaś, Zagadka
latających ludzi, „Nieznany Świat” nr 10/2013
79. 22.09.2004 Lelów
(ŚL)
We wrześniu 2004 roku w Lelowie koło Częstochowy na jednym z okolicznych
pól, podczas zbierania ziemniaków kilka osób było świadkami zaobserwowania
istoty, która blisko dwie godziny poruszała się po polu. Wczesnym porankiem
załoga samochodu przejeżdżającego w pobliżu pola jest świadkiem obserwacji
kilku postaci ubranych w pomarańczowe stroje, które z daleka sprawiają
wrażenie, pracowników wykonujących jakieś pomiary. Około godziny 10:00 pewien
mężczyzna dociera na swoje pole i dostrzega „coś” o jasno pomarańczowej barwie.
Sądząc, że to lis lub pies postanawia przegonić intruza ze swojego pola. Gdy
się zbliżył, zauważył, że jest to istota o wzroście około jednego metra, z
„rączkami i nóżkami”ubrana w wyraźnie widoczny skafander, która przypominała
„kulę”. Ponadto dało się zauważyć, że istota ma duże, jasnopomarańczowe
oczy. Gdy istota dostrzega mężczyznę,
wykonuje kilka szybkich kroczków i wzbija się w górę błyskawicznie nabierając
wysokości i znika w chmurach. Świadek samego humanoida porównał do „małego
misia o krótkich nóżkach i dużych oczach”. Start pomarańczowej istoty obserwuje
także kilku innych świadków, znajdujących się na okolicznych gospodarstwach.
Według relacji naocznych świadków, którzy obserwowali ją przez kilka godzin,
istota poruszała się dość niezdarnie, kołysząc się na boki. Przez bardzo długi
czas siedziała w jednym miejscu na ściernisku. Kiedy rolnicy postanowili do
niej podejść, zerwała się na nogi i bardzo szybko uciekła, po czym wzbiła się w
powietrze. W trakcie nabierania wysokości skafander humanoida zaczął mienić się
kolorami, co mieli widzieć wszyscy świadkowie obserwacji. Jedna z kobiet
pracujących na polu znajdowała się w odległości 150-200 metrów od istoty. Według jej relacji, istota była koloru
pomarańczowego z dostrzegalnymi pasami na tułowiu, kiedy wznosiła się w górę.
Przez sposób, w jaki poruszał się tajemniczy gość, istota została porównana do
kangura. Wszystkich świadków obserwacji było blisko 30 osób.
Źródło:
Janusz Strzelczyk, Bliskie
spotkanie trzeciego stopnia, „Wisła nasze miasto.pl” art. z dnia 22.09.2004
FN, Urodzaj dziwnych
kamieni i obserwacja dwunożnej istoty podobnej do
kangura – czy te wydarzenia mają ze sobą związek?, „Fundacja Nautilus” www.nautilus.org.pl, art. z dnia 09.12.2004
kangura – czy te wydarzenia mają ze sobą związek?, „Fundacja Nautilus” www.nautilus.org.pl, art. z dnia 09.12.2004
FN, 22 września 2004 roku na
polu w Lelowie doszło do wydarzenia, które można porównać jedynie z podobnymi
relacjami z Meksyku, „Fundacja Nautilus” www.nautilus.org.pl, art. z dnia 28.08.2008
80. 10.2005 Manasterz
(PK)
W połowie października 2005 roku w Manasterzu na
Podkarpaciu siedmiu świadków wykonywało swoje przydomowe czynności. Było już po
zachodzie słońca, gdy zauważyli na niebie nad lasem, w odległości ok 300
metrów, spadającą w kierunku ziemi postać o ludzkim wyglądzie. Humanoid
posiadał dobrze widoczne kończyny oraz głowę, która zdawała się być lekko
przechylona na bok. Leciał bardzo powoli i równie wolno obracał się wokół
własnej osi. Postać była ciemnego koloru
o wzroście ok 180 cm. Opadała bardzo płynnie, zataczając pełne koła w czasie ok
10 sekund na obrót. Postać nie wykonywała żadnych ruchów rękoma ani nogami i z
racji odległości nie udało się dostrzec żadnych innych szczegółów jej wyglądu.
Obserwacja trwała ok 3 minuty, po czym dwoje ze świadków postanowiło udać się
do lasu w miejsce lądowania humanoida, ale niczego tam nie znaleźli.
Wygląd postaci za:
archiwum Arka Miazgi
Źródło:
Arkadiusz
Miazga, Latający humanoid nad Manasterzem?, „Spotkania z Nieznanym”, http://arekmiazga.blogspot.com, art. z
dnia 25.02.2014
Arkadiusz Miazga, Latający
humanoid w Manasterzu - sprawa o
„wysokim stopniu dziwności”, „INFRA”, https://www.infra.org.pl/ art. z dnia 27.02.2014
„wysokim stopniu dziwności”, „INFRA”, https://www.infra.org.pl/ art. z dnia 27.02.2014
81. 2008 Brwinów (MZ)
Około 2008 roku w miejscowości Brwinów na Mazowszu dwoje
świadków w wieku ok 20 lat spacerowało ulicą, gdy w pewnej chwili ich uwagę na
tle błękitnego nieba zwróciła dziwna, ciemna plama, która zdawała się zbliżać w
ich kierunku. W pierwszej chwili „obiekt” był w postaci ciemnego kwadratu, z
którego z czasem zaczęły się wyłaniać szczegóły sylwetki. Postać zdawała się
być na kwadratowej podstawie, w pozycji stojącej z wyraźnie widoczną sylwetką i
głową. Leciała i patrzyła przed siebie, ręce trzymając złączone przed sobą,
blisko tułowia. Ręce oparte były na drążku w kształcie litery T,
przypominającym drążek kierownicy od roweru, z bardzo krótką poziomą belką.
Całość świadkowi skojarzyło się z figurką „plastikowego żołnierzyka”.
Tajemniczy osobnik oraz platforma, na której się znajdował, byli jednakowego,
ciemnego koloru, przypominającego ciemny brąz lub rdzę. Postać zdawała się być
mężczyzną, stała cały czas wyprostowana „jakby na baczność” po środku
platformy, która swym wyglądem przypominała słynną platformę anty grawitacyjną
Wiktora Griebiennikova. Wyglądała całkiem zwyczajnie, bez żadnych dziwnych
elementów ubioru. Leciała ze stałą prędkością, na wysokości ponad 50 metrów nad
świadkami, cały czas sunąć przed siebie i powoli się wznosząc, co wyglądało jak
sunąca po niebie nieruchoma figurka. Po ok 2-3 minutowej obserwacji postać
zaczęła się wznosić nieco szybciej, ale nadal leciała przed siebie z
jednostajną prędkością. Świadkowie przez blisko 4-5 minut obserwowali postać,
która leciała w całkowitej ciszy, aż do momentu gdy robiła się coraz mniejsza,
by całkowicie zniknąć na tle przejrzystego i słonecznego nieba.
Miejsce zdarzenia za: archiwum Arka Miazgi
Żródło:
Arkadiusz Miazga, "Latadło" nad
Brwinowem i zdjęcia latającego humanoida nad Chrzanowem, „Spotkania z Nieznanym”, http://arekmiazga.blogspot.com, art. z dnia 09.03.2018
83. 23/30.03.2008 Borne
Sulinowo (ZP)
23 lub 30 marca 2008 roku, w niedzielę mieszkanka
Szczecinka wraz z mężem udała się do lasu w okolice Bornego Sulinowa na
weekendową wycieczkę. Po zaparkowaniu samochodu małżeństwo rozdzieliło się -
mąż pani świadek udał się do lasu, zaś kobieta powoli skierowała się w stronę
znajdujących się tam ruin po radzieckiej bazie wojskowej. Było około godziny 13:00 – 14:00. Po krótkim
spacerze kobieta postanowiła wrócić do samochodu. Chwilę potem niespodziewanie
ujrzała wyraźny zarys o jasnych konturach,
masywnej, mglistej postaci, unoszącej się kilka metrów nad ziemią. Wg
świadka, postać wydawała się być „mgłą” otoczoną białym, dobrze widocznym
konturem. Istota znajdowała się tuż nad świadkiem, w odległości dwóch kroków od
niej. Postać nieruchomo wisiała z rozłożonymi rękoma, zdawała się być rosłej
(ok 2 metry wzrostu), dobrze zbudowanej postury, bez widocznych innych szczegółów.
Po chwili kobieta zdołała odejść kilka metrów w kierunku stojącego nieopodal
samochodu. Gdy znalazła się w jego pobliżu spostrzegła, że postać ruszyła,
powoli zbliżając się w jej kierunku. Postać niebawem po raz kolejny przemknęła
nad kobietą by zniknąć w lesie. Ruch postaci był płynny i nie towarzyszył mu
żaden dźwięk. Czas obserwacji kobieta szacuje na kilka minut. Podczas zdarzenia
doznała dziwnego samopoczucia oraz osłabienia. Doznała także paraliżu, który
był na tyle silny, że nie była w stanie zawołać męża, który znajdował się
niedaleko. Dziwne samopoczucie ustąpiło wraz ze zniknięciem tajemniczej postaci
w koronach drzew.
Źródło:
Piotr
Cielebiaś, Latający humanoid w Bornem Sulinowie (2008), „INFRA”, https://www.infra.org.pl/
art. z dnia 02.12.2008
Piotr
Cielebiaś, Zagadka latających ludzi, „Nieznany Świat” nr 10/2013
84. 30.05.2017 Chrzanów
30 maja 2017 roku, około godziny 15:45, tuż przed burzą
pewna mieszkanka osiedla przebywała na balkonie i zauważyła ciemną plamę, która
poruszała się nad pobliskimi lasami. Zjawisko znajdowało się w odległości ok
1200 metrów od świadka. Kształtem przypominało sylwetkę lecącej postaci o
wysokości ok 2 metrów. Postać sukcesywnie opadała w kierunku lasu, który jest
poprzecinany znajdującymi się tam liniami wysokiego napięcia. Kobieta z uwagi
na pogarszające się warunki atmosferyczne, nie zwlekając dłużej chwyciła za
aparat i wykonała w czasie jednej minuty cztery zdjęcia na maksymalnym zoomie. Zdjęcia zostały wykonane w kierunku południowym nad
okolicą Żarki – Zagórzem. Ostatecznie postać opadła w okolicy słupa z linią
wyskoiego napiecia, gdzie przestała być widoczna.
Zdjęcia świadka za: archiwum Arka
Miazgi
Źródło:
Arkadiusz Miazga,
"Latadło" nad Brwinowem i zdjęcia latającego humanoida nad Chrzanowem,
„Spotkania z Nieznanym”, http://arekmiazga.blogspot.com, art. z dnia 09.03.2018
P. Arku, Niemojki, a nie Niemojkowo -).
OdpowiedzUsuńA historia jest prawdziwa.
Już poprawiłem ;)
UsuńTen gostek z Glinika (nr 77) grasował też w mojej wiosce (Strzeszyn k. Biecza, około 40 km od Glinika) - słyszałem opowieść, że coś podobnego leciało nad łąką za pewną kobietą. Z tym tylko, że postać była bez twarzy - jakby sama czarna peleryna tylko.
OdpowiedzUsuńWow Łukasz jeśli możesz opisz mi tą historię - meila mojego znasz dzięks ;) pozdro
UsuńKolejne bardzo ciekawe relacje.Zawsze można na Ciebie Arku liczyć i znaleźć na Twoim blogu interesujące , dające do myślenia materiały.
UsuńJesteś chyba ostatnim Mohikaninem w tej arcy ciekawej tematyce.
Dziękuje Ci serdecznie za pracę , jaką rzetelnie od wielu lat wykonujesz. Twój blog jest dla nas odskocznią od codziennych problemów i trosk.
Serdeczne Pozdrowienia M+J z Warmii
Dziękuję za pochlebne słowa, to prawda w zasadzie polska ufologia już nie istnieje, a osób parających się poważnie tą tematyką można policzyć na jednej ręce. Już niebawem pojawi się inny ciekawy artykuł o nieznanym CE-3 z Polski w którym występowała postać w rodzaju ''krasnoludka'' ;) Pozdrowienia dla was ;)
UsuńJesli chodzi o niemojki to stary przypadek,ogolnie znany w okolicy,dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie, może to nie było spotkanie 3 stopnia bardziej 2. Niedługo mijają 2 lata od tego incydentu. Było to 27 maja 2017 jechaliśmy wtedy na nocną zmianę do Przeźmierowo z Poznania była godzina 21.15 i na niebie dało się zauważyć duży świecący punkt, kilka osób z autobusu określiło go jak krzyż chociaż mi się wydalo na początku że to światło latarni odbija się od szyby autobusu, wspólnie z koleżanką siedzieliśmy z przodu autobusu i wtedy oboje stwierdziliśmy że punkt na niebie robi się coraz większy, że się zbliża. Autobus dojechał do wiaduktu bo zjeżdża z głównej drogi i tam było pole rzepaku i nad tym polem unosiła się wilka kula białego nie razacego światła, dowiedzieliśmy się od kierowcy że nie pierwszy raz to widział, czy zgłaszać Panu ktoś coś podobnego z tych okokic??
OdpowiedzUsuńZ tego co Pan pisze nie jest to CE-2 ponieważ kula nie zostawiła śladów, nie było oddziaływań na ludzi itp moze CE-1 ale kula nie mogła być dalej jak 200 metrów. Nie posiadam z tych okolic żadnych doniesień o obserwacjach. Czy nikt nie próbował z was wykonać zdjęcia - filmu ?
UsuńA może to było światło samolotu podchodzącego do lądowania?
UsuńSam się sobie dziwie ale nie, bylismy tak zapatrzeni w tą kulę,dosłownie nie mogliśmy oderwac wzroku, że nawet nam nie przyszło do głowy nagrać ani nawet zawołać reszty pasażerów, poderzewam, że kulę widziało więcej osób w autobusie ale bali się zostać wyśmianymi.
OdpowiedzUsuńZa pozwoleniem Autorów: czy w tej antologii ujęto także domniemane CE I/III z 1922 r. jakie miało rozegrać się w Warszawie-Targówku?
OdpowiedzUsuńTak Marcin opisał to we wcześniejszych jego publikacjach na blogu.
UsuńBardzo ciekawe artykuły. Myślę że wielu z nas widziało i przełożyło coś podobnego, ale ludzie nie chcą o tym mówić żeby ich nie wyśmiano
OdpowiedzUsuńDziś to nic nadzwyczajnego ,to pewnie ten facet który lata w powietrzu ,a jego stopy są na takim motorku ,nie wiem jak to się nazywa.
OdpowiedzUsuń