Najbardziej
egzotycznymi zdarzeniami związanymi ze zjawiskiem UFO są spotkania z nieznanymi
postaciami. Tutaj jednak byłbym ostrożny i daleko idący aby każdą postać
przypisywać do zjawiska UFO co było moim zdaniem błędnie interpretowane przez
wielu badaczy. Historia spotkań z
przedziwnymi postaciami sięga wieków wstecz i najwyraźniej cały czas znajduje
swoje potwierdzenie w współczesnych czasach.
Jakiś
czas temu opublikowałem na blogu apel do Czytelników, którzy byli świadkami
spotkań z dziwnymi postaciami bez
obecności UFO. Takie zdarzenia zwane CE-0 faktycznie mają miejsce o czym
przekonałem się choćby w czasie mojej pracy w Gliniku gdzie na przestrzeni lat
doszło do pięciu tego typu zdarzeń. Dziś
opiszę dwie relacje jakie otrzymałem od moich Czytelników, którzy z dużymi
oporami zgodzili się na opisanie przeżytych zdarzeń. Aby zapewnić im całkowitą
dyskrecję i anonimowość nie podaję żadnych nazwisk imion, co z reguły robie od
ponad 17 lat. Zacznę od pierwszego zdarzenia jakie miało miejsce na terenie
Podkarpacia w północnej jego części w małej wsi Huta Komorowska k/ Nowej Dęby.
Zdarzenie wg. świadka miało miejsce w okresie maj/czerwiec 1991 roku, kiedy to
jako 10 latek z ponad 30 uczniami w tym nauczycielkami zauważył przedziwną wręcz
demoniczną istotę przy ognisku. Oddajmy głos świadkowi.
‘’ historia zdarzyła się we wsi Huta Komorowska w
maju bądź w czerwcu 1991 roku, niedaleko
Nowej Dęby. Uczęszczałem do trzeciej klasy szkoły podstawowej. To była
wycieczka klasowa dwudniowa. Mieszkaliśmy na terenie należącym do straży
pożarnej. Nocleg mięliśmy w murowanej sporej remizie, niedaleko były drewniane
zabudowania w których stały bardzo stare wozy strażackie. Na tym terenie było sporo drzew i krzaków. Po
środku była zadaszona weranda rozmiarów szkolnej sali gimnastycznej, studnia,
cały teren był ogrodzony. Pierwszego dnia pobytu rozpaliliśmy pod okiem
nauczycieli ognisko. W godzinach popołudniowych nadeszła mocna ulewa. Wszystkie
dzieciaki łącznie ze mną schowały się do murowanej remizy i z wielką
niecierpliwością wyglądaliśmy kiedy ulewa przejdzie. Gdy ulewa zamieniła się w lekko kapiący
deszcz ja i dwóch kolegów pobiegliśmy sprawdzić za krawędź budynku czy ognisko
całkiem nie zgasło. Gdy wybiegliśmy za krawędź ujrzeliśmy jakieś czarne
zwierze, mocno owłosione, przygarbione, siedzące przy ognisku. Mieliśmy
wrażenie że coś przy nim robi. Przebiegliśmy jeszcze ok. 10 metrów i w tedy to
coś siedząc bokiem odwróciło się w naszą stronę. Stanęliśmy jak wryci i z
mocnym przerażeniem zaczęliśmy biec z powrotem.
Jak tylko wbiegliśmy zza krawędź budynku zaczęliśmy mocno krzyczeć, że
coś jest przy ognisku! W tedy już całą zgrają ok. 30 dzieciaków plus dwie panie
nauczycielki z ambarasem rzuciliśmy się w stronę ogniska. To coś siedziało tam jeszcze przez kilka
sekund i w momencie gdy tak wybiegliśmy zza budynku spojrzało na nas, i uciekło
w stronę drzew. Drzewa i krzewy były dosyć gęste, chcieliśmy za tym czymś pobiec,
ale strach był większy. Bardzo dobrze pamiętam, że zwierze to miało dosyć duże
czerwone oczy, sylwetkę przygarbioną, gdy siedziało przypominało niedużą małpę,
natomiast gdy uciekało zauważyliśmy, że było korpulentne. Bardzo nas wszystkich
zdziwiła pewna sytuacja otóż deszcz padał bardzo mocno, ognisko nie miało
wielkich szans na to by się dalej palić żywym płomieniem, ponieważ było na
terenie odsłoniętym i deszcz padał na nie bezpośrednio. Natomiast gdy zza krawędzi
budynku wychylaliśmy się najpierw ja i dwóch kolegów a później całą zgrają,
ognisko paliło się dosyć żywo, natomiast od razu gdy to coś odbiegło od
ogniska, ognisko na tyle zaczęło przygasać, że gdy do niego dobiegliśmy w ogóle
na nim nie było ognia i musieliśmy je znów rozpalać. Pamiętam, że dopytywaliśmy
się nauczycielek co to mogło być, ale nie były nam w stanie odpowiedzieć.
Wieczorem natomiast kładąc się spać wszyscy mięliśmy delikatnego stracha. Nie
wiem ile osób oprócz nas trzech mogło się temu czemuś w miarę dobrze przyjrzeć.
Odległość jaka nas dzieliła to było ok 70 metrów. Nawet jeśli to było jakieś
udomowione zwierze, ile zwierząt nie boi się ognia i jest w stanie coś przy nim
zrobić?’’
Rysunek świadka, ukazujący wygląd istoty przy ognisku.
W dalszej
korespondencji ustaliłem inne dodatkowe szczegóły zdarzenia w oparciu o relację
świadka.
‘’Wysokość
istoty nie jest łatwo określić, gdyż nie widziałem jej wyprostowanej. Najpierw
siedziała przygarbiona przy ognisku, a gdy uciekała robiła to niby na dwóch
tylnych nogach ale w mocnym opadzie tułowia i jak by dalej przygarbiona, tak
jak by się wspierała na przednich rękach ale pewien nie jestem. Wyglądało to
tak jakby jedną ręką coś robiła przy ognisku. Jedna ręka prawa ta od naszej
strony była wyprostowana. Śladów na gruncie raczej nie stwierdziliśmy,
pamiętam, że mówiłem że tu siedziała, ale tyle dzieci to też spory harmider i
wszystko momentalnie było zadeptane. Najkrócej musiały widzieć tą istotę Panie
nauczycielki dla tego że nie biegły w tak oszalałym tępię jak dzieciaki.
Najbardziej zastanawiają mnie oczy, wielkie mocno czerwone, kolor był tak żywy
i mocny. Gdy na nas popatrzyła tymi oczyma od razu miałem wrażenie że jest to
istota niebezpieczna. Gdy siedziała i uciekała można też było zauważyć ze jest
dobrze zbudowana, na pewno bardziej niż szympansy.’’
Do
dziś dnia świadek nie umie sobie wytłumaczyć co tak naprawdę widział zwierzę
czy zupełnie coś innego ? Swoją drogą żadne znane nam zwierzęta nie posiadają
czerwonych oczu. Podobne przypadki z czerwonymi intensywnymi oczami znamy m.in.
z Meksyku czy USA, które terroryzowały okoliczną ludność.
Kolejny
przypadek pochodzi z Podlasia a dokładniej z Drohiczyna. Tam w lecie 2002 roku
pewne małżeństwo napotkało nad brzegiem Bugu istotę, która przypomina
współczesną odmianę ‘’obcego’’.
‘’ W 2002 roku mieszkałem w małym miasteczku na
południowym Podlasiu. Z moją żoną, szliśmy do znajomych na ognisko w umówione
miejsce. Miejsce to znajduje się poza miasteczkiem, jest tam droga gruntowa,
trochę drzew, trochę krzaków, kawałek pola ornego teren nad rzeką Bug, trochę
zarośnięty, bardzo dobrze mi znany. Był lipcowy ciepły wieczór było już ciemno.
Jest tam takie miejsce gdzie teren na długości ok. 10-15 metrów delikatnie się
obniża i z obydwu stron jest mocno zarośnięty krzakami. Przechodząc przez to
zarośnięte miejsce usłyszeliśmy szelest krzaków z lewej strony, czyli bliżej
mnie, żona mocno ścisnęła mnie za rękę była pewna zresztą tak samo jak ja, że
jest tam jakiś bezpański pies. Było słychać, że nie jest to jakieś malutkie
zwierzątko typu np. wiewiórka tylko coś rozmiarami przypominające psa, takie
odnieśliśmy wrażenie. Obejrzałem się w lewo i zauważyłem jakieś delikatne
zarysy czegoś co przedzierało się przez zarośla w naszą stronę więc 2,3 kroki
przeszliśmy szybciej i w tedy usłyszałem, że to coś wyszło z krzaków.
Odwróciłem się i zobaczyłem metr za mną coś naprawdę dziwnego i przez to
przerażającego. Ciężko jest mi nawet opisać to co widziałem. Ale spróbuje.
Istota ta była wzrostu indyka, porównuje tu do drobiu, ponieważ poruszała się
tzw. chodem kogucim, jest to jakby podniesienie kolana do góry i dopiero wyrzut
goleni, podobnie chodzą np. piłkarze. Była wyprostowana, poruszała się na
tylnych nogach, miała okrągłą małą głowę (wielkości głowy kota) i krótkie ręce.
Po wyjściu z krzaków otrzepała się i spojrzała w naszą stronę mi wydawało się,
że prosto w moje oczy, trwało to ok. jednej do dwóch sekund. W tym momencie
przebiegł mi po karku zimny dreszcz. Po chwili tak jakby z obojętnością
odwróciła się i odeszła w swoją prawą stronę czyli w przeciwną do nas. Nie było
to stworzenie które znałem. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że czułem i
widziałem, że jest to postać jak najbardziej rozumna, inteligentna, zachowywała
się jak człowiek, w skórze czegoś dziwnego. Przez tyle lat od czasu do
czasu zastanawiam się co to mogło być. Wszelkie porównania, że mógł by to być
np. kogut, indyk, są wielce nietrafione. Nie potrafię do niczego tej postaci
porównać, ponieważ niczego takiego w życiu nie widziałem. Było dosyć ciemno by
móc widzieć każdy szczegół tej postaci. Cała sytuacja była bardzo irracjonalna.’’
Poprosiłem
świadka o dokładniejsze opisanie zauważonej istoty, otrzymując poniżej
dokładniejsze informacje z rysunkiem.
‘’Istota ta
była bardzo chuda wzrostu ok. metra. Mimo małej głowy stosunkowo duże oczy,
patrzące przenikliwie jak u człowieka, kolor skóry mniej więcej ciemno szary. Dosyć
dziwny był chód tego czegoś. To było takie wyrzucanie przed siebie nóg.
Sprawiało to wraże zupełnie nie naturalnego chodu tej istoty. Nie widziałem
wszystkich konturów jak stopy, dłonie. Istotę tą ktoś mógłby próbować
porównywać do typowego szaraka, ale to zupełnie co innego zbyt dużo różnic:
malutka głowa, krótkie a na pewno krótsze ręce, dziwny chód, tylko ta
szczupłość i kolor skóry mógłby się zgadzać. Najbardziej w tym wszystkim
dotknęła mnie - wstrząsnęła mną ta chwila gdy patrzyliśmy sobie w oczy. To było
coś co ciężko wyrazić, fascynacja i zarazem strach co się za chwilę wydarzy. Ale
chyba nie byliśmy zbyt interesujący dla tego czegoś. Przed chwilą naszła mnie
myśl jak bym się zachował gdybym na coś takiego naszedł wtedy sam, a często
samemu tamtędy się chodziło, chyba strach uszami by się wylał.’’
Nie wielka
istota, o wyglądzie humanoidalnym zdecydowanie nie pasuje do ‘’człowieka’’ a
nic nie wskazuje aby świadek zmyślał lub ubarwiał zaistniałe zdarzenie. Jego
żona była tak tym przerażona iż dokładnie nie przyjrzała się postaci. Jeśli
przełamiemy stereotypy pojmowania naszego obrazu świata może okazać się, że
wcale tu nie o ‘’kosmitów’’ chodzi lecz coś co istnieje obok nas być może w tej lub innej rzeczywistości.
Istota opisana przez świadka nie wykazywała agresywnych skłonności, acz nie
wiadomo jakie miała intencje ? Zupełnie innych charakter przybrało inne
zdarzenie opisane przez świadka w miejscowości Maniowo w Pieninach.
W
2004 roku w porze jesiennej świadek wracał do domu ze swoim już nie
żyjącym bratem do Maniowy k/Czorsztyna w Pieninach. Była około 22:00 bardzo
ciemna acz gwieździsta noc będąc na jakiejś polnej drodze leżącej w jarze
zauważyli jakieś dwie postacie jak dzieci około 1 metra lub nieco więcej wysokich. Niestety z powodu
ciemności było widać tylko ich ciemne kontury. Bracia zbliżywszy się do
‘’dzieci’’ zostali dosłownie agresywnie zaatakowani
przez istoty, które jak się okazało nie były dziećmi ! Świadek twierdził, że
istoty dziwnie podskakiwały i łapały za ręce nogi skakały na plecy bardzo
trudno było się uwolnić od tych natrętów. W pewnym momencie świadek podczas
‘’walki’’ złapał za dłoń istotę jak twierdzi jest pewny, że miała trzy długie
palce około 20 cm długości. Istoty były dość silne nie wydawały żadnych
dźwięków. Z powodu ciemności nie zauważono jak istoty wyglądają i jak były
ubrane ? Pytałem o ich dokładniejszy
wygląd świadka, ale ten powiedział ‘’nie chcę Pana kłamać ponieważ nie
widziałem ich wyglądu było za ciemno a nie chcę ubarwiać’’ Wg. Świadka po około
2 minutach istoty odpuściły a bracia rzucili się do ucieczki przez okoliczne
pola i rowy. Gdy zaszli do domu ich żony pytały się co się stało ponieważ byli
tak ubłoceni i zmęczeni jak się można było spodziewać w ich relacje nie bardzo
uwierzyły. Jedynym szczegółem jaki podał ten starszy Pan był opis ‘’istoty
jakby nie miały szyi głowy wychodziły bezpośrednio z tułowia.''
W
swoim archiwum dysponuję jeszcze inną relacją nietypowej postaci jaka została zauważona
przed 1980 rokiem w miejscowości Strzeszyn k/Biecza. Co prawda informacja
pochodzi od krewnego świadka więc z drugiej ręki, ale publikuję ją jako
ciekawostkę ponieważ w tej okolicy ludzie widywali nad polami dziwne świetliste
kule i ‘’zjawy’’.
‘’
Opowiadała mi o tym moja ciotka, że koło mostka, na strumieniu około 500 metrów
od naszego domu, pojawiła się zjawa, postać olbrzymiej około 2 metrów wysokości
kobiety stojącej za świetlistym stołem-pulpitem. Na pulpicie tym paliła się
świeca i leżała duża otwarta książka.’’
Wręcz
sensacyjną informację podała znana amerykańska badaczka Linda Moulton Howe, o
rejestracji kamerą dziwnej istoty, która wypisz wymaluj pasuje do starych podań
ludowych o spotkaniach ze skrzatami czy gnomami.
Do zdarzenia doszło 2 lipca
2014 roku w Pittsburgu w Pensylwani. Autorka listu opisała badaczce to co
zarejestrowała jej kamera, którą nagrywa i wykonuje zdjęcia okolicznej
zwierzynie. W czasie oglądania zdjęć zauważyła na trzech z nich niezwykłą
istotę, która ni jak nie pasuje do znanych nam zwierząt. Zdjęcia zostały
wykonane w odstępie sekundowym na których widoczna jest postać pochodząca
wypisz wymaluj z dawnych legend o trolach czy leśnych skrzatach. Kobieta wraz
ze swoim ojcem będąc na miejscu ustaliła, iż istota miała około 44 cm
wysokości. Na zdjęciach wyraźnie widać twarz istoty z dużymi ciemnymi oczami,
na głowie zauważalny jest rodzaj czapki/kapelusza, czerwone odzienie oraz
szczupłe nogi i ręce.
Zdjęcia z poruszającym się ''skrzatem'' zarejestrowane kamerą
Oryginalne pliki zostały poddane analizie przez Daniela
Drasin, który wykluczył mistyfikację lub manipulację programami graficznymi. O
kamerze zamontowanej na drzewie wiedziała tylko sama właścicielka więc można
wykluczyć jakiś żartownisiów tym bardziej, że okolica położona jest w odludnym
miejscu. Patrząc na istotę nie sposób nie dojrzeć kapelusza na którym widnieje
biała kulka, szara twarz i dość uwypuklone czarne oczy, oraz ewidentne czerwone
ubranie. Istotę charakteryzują cienkie nogi i ręce w porównaniu do reszty
ciała. Ewidentnie mamy tutaj istotę, którą niegdyś nasi odlegli przodkowie
zaliczali do skrzatów co stawia ten problem do dalszych analiz niż lekceważenia
i wyśmiewania.
Zwracam się z apelem do świadków, którzy zauważyli lub
słyszeli o podobnych istotach na terenie Polski. Wszystkim zapewniam
anonimowość arekmiazga@gmail.com
Witam taka moja uwaga na tej animacji widać ze gdy ta istota się oddala zmienia kształt jest wyższa w dalszej części te animacji zupełnie jak by zmieniła wygląd zresztą kolory też się zmniejszają tej istoty .Na początku tej animacji ta istota przypomina bardziej indyka heh chodzi o nogi i budowę tyle ze ma dziwna głowę a później już przypomina istotę bardziej humanoidalną być może to złudzenie
OdpowiedzUsuńWspaniały artykuł! Gratuluję odwagi i rzeczowości w opisywaniu rzeczy o których wielu polskich badaczy boi się mówić jawnie. Relacji jest więcej, miejmy nadzieje że odezwą się kolejni świadkowie, którzy do teraz kryli się z podobnymi obserwacjami: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/06/dodatek-41-luzne-opisy-jako-sygna.html
OdpowiedzUsuńDziękuję Krzysztofie, liczę, że z czasem pojawią się inne informacje w tej intrygującej sprawie. Co prawda mam jedną nie ''zbadaną'' ale brakuje mi czasu aby się tym zająć, ale to dość odległa w czasie sprawa dotycząca kilku istot, jakie obserwowały ludzi podczas wykopków ;)
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=jpPW-5dKMEg - uważnie patrzeć ok. 14sekundy
OdpowiedzUsuńArek stare opisy też są bardzo ciekawe, mam nadzieje że uda ci się zebrać informacje o o tym brakującym przypadku. Kiedyś jak pracowałem na Elektrowni Atomowej w Jaslovksych Bohunicach, to miałem kolege którego dziadek widział małą istotę w polu kukurydzy, która do niego kiwała ręką aby do niej podszedł. Oczywiście jak dziadek kolegi ją zobaczył, to wziął nogi za pas i uciekł :) Sporo relacji o skrzatach znajduje się też przy granicach z Polską, w Północnej Słowacji. Ciekawa pod tym względem jest Orawa i okolice Babiej Góry. Podejrzewam że gdyby poszukać i we wioskach po stronie polskiej, możliwe że też ludzie by opowiadali o podobnych obserwacjach.
OdpowiedzUsuńDlaczego akurat w tych okolicach?
UsuńFilm z linku znam jest bardzo interesujący, swego czasu inny człowiek się nim zajmował. Film słabej jakości, ale widać doskonale małą istotę. Tak Krzysiek na pewno w tych okolicach krążą takie opowieści, tylko najlepiej dotrzeć do bezpośrednich świadków, szczególnie starszych osób, bo dzisiejsza młodzież jest tak zidiocona, że nie rozpoznają psa od konia ;))))
OdpowiedzUsuńA w okolicy elektrowni cisza czy coś się dzieje ?
Chyba narazie cisza, choć teraz pewnie jak coś sie pojawi to będą podejrzenia o drony, tak jak to jest teraz we Francji przy elektrowniach atomowych. Niestety teraz mało kiedy odwiedzam tamte okolice.
UsuńCiekawe jest to, że motyw indyczego chodu się powtarza. Albo są to jakieś postaci z paralelnych rzeczywistości albo może z podziemi? Albo to i to?
OdpowiedzUsuńJeden z pracowników praskiego "Muzeum Strachów", które zawiera różne rekonstrukcje zagadkowych istot z dawnych podań - potwierdził mi to o czym wcześniej czytałem - że istnieje zapis w życiorysie cesarza Karola IV ("Vita Caroli") który mówi o tym, że pewnego razu spotkał na swej drodze tzw. "małych ludzi" innymi słowy skrzatów...
OdpowiedzUsuńwitam
OdpowiedzUsuńz jaką prędkością filmuje ta kamera?
dla mnie najważniejszym zjawiskiem jest to że ludzki mózg poszukuje od razu kształtów które zna i to jest pułapka.
pozdrawiam Wojtek
W linku Linda Moulton Howe jest opis kamery więc znajdzie Pan zapewne te informacje. Autorka nagrania/zdjęć nie od razu stwierdziła, że to ''skrzat'', ale szukała racjonalnych wyjaśnień. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńproponuje zrobic eksperyment,pokazac ten film mysliwemu albo lesnikowi z doswiadczeniem i zapytac bez sugestii : co to za zwierze może byc? mysle ze to wyjsni zagadke
OdpowiedzUsuńpozdrawiam wojtek
Nie sądzę, to tak jak pokazać zdjęcie ufo lub opis obserwacji astronomowi, który wszystko dopasuje do swojej nabytej wiedzy. Nie wiem co za zwierzę może nosić czapkę. Przy okazji chcę podziękować Czytelnikom za duże zainteresowanie tematem oraz fakt zgłoszenia dwóch podobnych zdarzeń ze ''skrzatami'',w jednym przypadku jest ono wprost szokujące.
UsuńGratuluje odważnym ludziom, którzy zgłaszają tego typu przypadki. Mam też nadzieje że w Polsce będzie więcej badaczy, zbierających relacje jakimi są - czyli po prostu obiektywnych jak Arek. Co do skrzatów to ciekawe jest też to, że ich czapki odpowiadają hełmom jakie noszono w starożytności: http://zapodaj.net/7e0318313b945.jpg.html
OdpowiedzUsuńTak to prawda nie każdy ma odwagę pisać i dzielić się takimi zdarzeniami co innego typowe obserwacje UFO - tutaj jest już pewna bariera, ale cieszę się, że posiadam dwie kolejne relacje odnośnie tych tajemniczych istot ;)
UsuńKiedyś jedna słowaczka z którą niestety nie mam już kontaktu, opisała mi obserwacje skrzata którego widziała przy łóżeczku jej małego dziecka. Co ciekawe motyw figlarności jednego z rodzajów tychże istot, oraz zainteresowanie człowiekiem jeszcze w bardzo wczesnych fazach rozwoju, sięga aż do Starożytnego Egiptu: http://egypt-mylove.com/2012/07/22/bes-god-of-good-humour/
OdpowiedzUsuńTu kolejny wizerunek tego starożytnego skrzata, w Egipcie zwanego Bes-em, a u Słowian bywało że Biesem. Wizerunek sprzed tysięcy lat, przedstawia postacie opisywane przez świadków po dzień dzisiejszy: http://www.jewishmag.com/59mag/dan/dan.htm
OdpowiedzUsuńCóż, być może jest to przesuwana kukiełka...
OdpowiedzUsuńProśba, aby jednak moderować komentarze i trzymać jakiś poziom merytoryczny, bo posty jak powyżej to po prostu brak słów
OdpowiedzUsuńJeśli nikt nikogo nie obraża nie widzę powodów aby ich nie publikować, a każdy może mieć swoje własne opinie z, którymi nie musimy się zgadzać.
OdpowiedzUsuńOpinia polega na napisaniu choć paru słów zawierających teze i obronę wygłoszonej tezy lub chociażby próbę obrony, tu mamy sformułowanie >>być może<< a następnie teza w którą sam autor widać nie wierzy skoro zaczyna od być może i kończy trzeba kropkami. Owszem epitetów nie ma.
OdpowiedzUsuńKilka dni temu podano zaskakującą ciekawą informację, która może rzucić zupełnie inne światło na sprawy tajemniczych istot jakie m.in opisałem w artykule.
OdpowiedzUsuńBazując na nowych odkryciach, fizycy wywnioskowali,
że wszechświaty równoległe nie tylko istnieją, ale również oddziałują ze sobą.
To wyjaśniałoby praktycznie wszystkie niezwykłe zjawiska kwantowe.
Rzeczywistość w świecie kwantowym znacznie wykracza poza logiczne pojmowanie i ciąg przyczynowo-skutkowy.
Zachodzą tam zjawiska, które w świecie rządzonym przez klasyczną fizykę nie miałyby racji bytu.
Howard Wiseman i Michael Hall z Grifiith's Centre for Quantum Dynamics oraz Drik-Andre Deckert z Uniwersytetu Kalifornijskiego przekonują,
że wszystkie tajemnice da się wyjaśnić zakładając istnienie ogromnej liczby oddziałujących ze sobą wszechświatów równoległych.
Fizycy stworzyli nową teorię i nadali jej nazwę - Many Interacting Worlds.
Zakłada ona, że nasz wszechświat jest jednym z wielu.
Trudne do opisania przez fizyków zjawiska kwantowe rodzą się z oddziaływań między bliskimi i podobnymi do siebie wszechświatami równoległymi.
Teoria Many Interacting Worlds zakłada, że istnienie poszczególnych wszechświatów równoległych da się empirycznie sprawdzić.
Uznanie jej za słuszną oznaczałoby lepsze zrozumienie zjawisk kwantowych zachodzących nie tylko w fizyce,
ale i chemii oraz naukach niezwiązanych bezpośrednio z nimi.
źródło:
http://nt.interia.pl...eja,nId,1547779
Dziękuje ża taką świetną wskazówke na artykuł z interii :) Wrzuce to jako dodatek na swój blog, na wypadek gdyby został usunięty. Swiecka nauka zaczyna dorastać do tego, o czym normalni ludzie wiedzą i relacjonują od tysiącleci. Tak jak materialistyczny system i światopogląd w swej pysze wysoko się wzniósł, z takim też długim cieniem będzie padał i z takim też hukiem rąbnie ;)
OdpowiedzUsuńArku,
OdpowiedzUsuńgratuluję świetnego tekstu - jak zwykle jesteś "do przodu" jeśli chodzi o polską ufologię i sprawy pokrewne.
Co do zdarzenia w Strzeszynie. Tak naprawdę była to ciotka mojej matki, r. 1901, ja odruchowo napisałem Ci "moja ciotka", bo w rodzinie ciotkę Józkę wszyscy nazywali po prostu "ciotką". Podejrzewam, że tej opowieści ona wysłuchała w dzieciństwie/młodości - to wtedy ludzie chłoną takie rzeczy.
Wymyśliłem sobie, że ta "wielka baba ze świetlistym pulpitem" to była po prostu postać z przyszłości (dajmy na to, historyczka z roku 3000), która przybyła do nas, żeby... np. obserwować na żywo Bitwę Gorlicką (maj 1915), a potem być może miała problemy z powrotem - bo np. zepsuła jej się aparatura. Albo po prostu, ktoś zobaczył ją podczas procedury transferu z powrotem w przyszłość ('otwarta księga" mogła być np. komputerem kwantowym służącym do przenoszenia się w czasie). Przypominają mi się nasze dyskusje nt. książek Ernsta Meckelburga - to historia jakby żywcem z niej wyjęta. Dziś znowu byłem w tym miejscu (nad potokiem koło wierzby) i się zastanawiałem: kto/co to mógł/mogło być.
Ze Strzeszyna będziesz miał jeszcze dwie relacje ze spotkań z "diabłami", w tym jedną z pierwszej ręki - jeżeli świadek zgodzi się mówić; w każdym razie, jak się wczoraj dowiedziałem, facet jeszcze żyje, więc jest szansa na bezpośrednią relację.
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Łukasz Klesyk
Witaj Łukaszu ! Coś w tym, jest iż grono już nielicznych ufologów jakoś stroni od takich spraw, które w artykule poruszyłem. Uważam, że nie można się zamykać na takie tematy pomimo, że są kuriozalne. Powiem Ci, że ostatni przypadek wręcz zwalił mnie z nóg i czasami sam siebie pytam czy to faktycznie możliwe z tymi ''skrzatami''. Opis dam przy czasie bo ostatnio bardzo mi go brakuje. Pozdrawiam również
OdpowiedzUsuńacha czekam na obiecane relacje z ''diabłami'' cholernie mnie ciekawią nie każ mi długo Łukaszu czekać :))))
OdpowiedzUsuń