sobota, 24 stycznia 2015

"Świadomość żyje po śmierci ciała" - twierdzi polska uczona.

Dr Danuta Adamska-Rutkowska od lat zajmuje się zjawiskami z pogranicza nauki. Jak twierdzi, są one niesłusznie traktowane przez polskie środowisko akademickie po macoszemu. Po latach analiz doszła ona do wniosku, że po śmierci ciała zmieniamy "miejsce pobytu" (być może na wymiar równoległy), a nasza świadomość, nazywana przez niektórych duszą lub duchem, jest wieczna. Rozmawiał Piotr Cielebiaś.
 
 
 
 
 
 
Pani doktor, wiele osób może zaskoczyć, że w Polsce są ludzie nauki, którzy zajmują się zjawiskami uznawanymi za "anomalne" lub "paranormalne". Jak w naszym środowisku akademickim patrzy się na te tematy? Czy spotkała się pani ze zrozumieniem, czy raczej ironicznymi uśmieszkami?
 
 
Zaskoczenie wydaje się naturalne, gdyż w środowiskach naukowych zjawiska anomalne związane z oddziaływaniem świadomości na materię są zwykle ignorowane na skutek powszechnego przekonania, że są one nierealne. Polska nie jest tu wyjątkiem. Materialistyczny światopogląd narzucił nam mechanistyczny obraz świata i tylko zjawiska funkcjonujące na tej zasadzie uznawane są za "godne uwagi". Nawet ujawnienie przez fizykę kwantową roli obserwatora w kreacji rzeczywistości nie zmieniło naszego spojrzenia na świat, gdyż tę jej transcendentną cechę zręcznie przesłonięto nazywając ją "mechaniką kwantową". Skoro zatem jest to mechanika, to wszystko nadal pozostaje w idealnej zgodzie z obowiązującym podstawowym paradygmatem naukowym. W rezultacie mechanistycznie zorientowane nauki przyrodnicze nie potrafią wyjaśnić, czym jest świadomość ani skąd się wzięła, więc przezornie nie tykają tego zagadnienia. W tej sytuacji anomalne oddziaływania psychofizyczne budzą w środowiskach akademickich drwiny, a negowanie ich realności uznawane jest za przejaw odpowiedzialności naukowej.

Niezmiernym zainteresowaniem cieszy się temat doznań z pogranicza śmierci. Co wizje ze śmierci klinicznej mówią nam o życiu po życiu? Czy świadomość jest w stanie, w świetle najnowszych odkryć, przetrwać śmierć organizmu?

Zanim odpowiemy sobie na to pytanie, powinniśmy zadać sobie inne: czym jest zjawisko życia i jak się ono przejawia? Definiujemy życie jako zespół swoiście zorganizowanych procesów fizycznych i chemicznych w zbudowanych ze ściśle określonych substancji chemicznych układach organicznych, które zdolne są do reprodukcji. Życie kojarzymy więc tylko z biologicznymi organizmami. Czym jednak różni się ciało biologiczne bezpośrednio po śmierci od ciała przed śmiercią? Absolutnie niczym pod względem budowy i składu chemicznego, który możemy określić za pomocą stosownych procedur opracowanych przez naukę. W czym zatem tkwi różnica?
Moją specjalnością jest inżynieria procesowa, a więc dziedzina interdyscyplinarna wykorzystująca w swych dociekaniach fizykę, chemię, matematykę i cybernetykę. Dla mnie więc odpowiedź na powyższe pytanie jest oczywista - w momencie śmierci ciało biologiczne musiał opuścić czynnik organizujący w nim przebieg procesów fizycznych i chemicznych, ponieważ zaczynają one wtedy przebiegać w sposób przypadkowy, co prowadzi do zniszczenia struktury ciała i jego rozpadu. A jeśli czynnik ten steruje procesami fizyko-chemicznymi, to nie może być jakąś bliżej niesprecyzowaną zjawą, lecz musi być układem o fizycznej naturze. Oznacza to, że ten nieznany nam układ musi być odpowiedzialny za zjawisko życia i to właśnie on powinien znaleźć się w centrum zainteresowania nauki, ponieważ na jego trop naprowadzają nas wciąż zjawiska anomalne, w tym także doświadczenia związane z bezpośrednim zagrożeniem utraty życia, a więc przypadki tzw. śmierci klinicznej, jaką niektórym udaje się przeżyć. Dzięki nim dowiadujemy się, że opuszczamy wtedy ciało i obserwujemy próby przywrócenia nas do życia.
Przywrócenia do życia? Przecież nadal żyjemy! Widzimy wprawdzie nasze ciało, ale nie czujemy się z nim związani, wciąż jesteśmy w stanie obserwować wszystko, co się wokół nas dzieje, słyszymy wymieniane przez personel medyczny uwagi, rozumiemy je, analizujemy i zapamiętujemy cały nasz proces myślowy. W końcu przestajemy interesować się ciałem i możemy się od niego oddalić, ponieważ nie identyfikujemy się z nim, lecz z tą formą, która się z niego wyłoniła i jest w pełni niezależna. Zatem to ona musi być odpowiedzialna za zjawisko życia, a nie ciało biologiczne, które "zużyło się" i nie jest już nam do niczego przydatne. Oznacza to również, że świadomość, którą ten fizyczny układ się posługuje, może przetrwać śmierć organizmu, gdyż może funkcjonować także poza ciałem. Nie byłoby więc życia po życiu, lecz jego nieprzerwane trwanie. Po śmierci zmieniamy jakby środowisko swej egzystencji.

Czas z punktu widzenia fizyki jest nie mniej zagadkowy. Na głębszym poziomie istnienia czas i przestrzeń rozmywają się, zatem upływ czasu i przestrzeń tam nie istnieją. Przestrzeń i środowisko egzystencji tworzymy tam aktem mentalnym Wszystkie wymiary czasoprzestrzeni też mogą być właściwie iluzją - holograficzną projekcją świadomości rozciągniętą w czasie i przestrzeni, a ten niejawny poziom istnienia może przenikać naszą aktualną rzeczywistość. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość mogą więc i tutaj istnieć w stanie wirtualnym w wielu wariantach, a my poruszamy się po tej iluzji, czego dowodem mogą być anomalie w postaci nagłych przeskoków w czasie lub przestrzeni, różne postrzeganie tej samej rzeczywistości przez różnych ludzi, a także zjawisko prekognicji. Nie wierzymy w taką możliwość, więc takie doznania są nam niedostępne. Może nie starzelibyśmy się tak szybko, gdybyśmy nie byli przekonani o tym, że to nieuniknione. W gruncie rzeczy chyba nie mielibyśmy też tutaj poczucia biegu czasu, gdyby zabrakło nam układu odniesienia, który pozwoliłby nam jego upływ zauważyć. Na razie są to tylko spekulacje, ale jeśli poddamy je weryfikacji, może okazać się, że te koncepcje wcale nie są fikcją.

Istnieje kilka innych obszarów, na jakich skupia pani swoje zainteresowania. To m.in. kwestie nielokalnej świadomości, natury rzeczywistości oraz rzadkich zdolności. Zapytam krótko - czy zjawiska uważane za "niezwykłe" istnieją? Wiele osób twierdzi, że na telepatię, telekinezę czy prekognicję nie ma dowodów naukowych, jednak rzeczywistość jest inna…

Mnie interesuje fenomen świadomości we wszystkich jego przejawach. Jest to anomalia w naukowym postrzeganiu rzeczywistości i jak każda anomalia zmusza nas do innego spojrzenia na świat, niż ten prezentowany aktualnie przez naukę. Anomalie mają bowiem to do siebie, że są impulsem postępu w nauce. Świadomość nie jest abstrakcją, ponieważ doskonale zdajemy sobie sprawę z jej istnienia, musi więc być wpisana w naturę i mechanizmy funkcjonowania rzeczywistości. Stąd wzięło się moje zainteresowanie tym tematem.
Wbrew powszechnemu mniemaniu anomalne zjawiska psychofizyczne (tzw. Psi) nie tylko są w pełni realne, ale od dawna znajdują się już w kręgu zainteresowań nauki. Projekty badawcze przez wiele lat prowadzone były niejako w "drugim obiegu", najczęściej w placówkach sponsorowanych ze środków prywatnych, a jeśli finansowane były z pieniędzy przeznaczonych na cele wojskowe, to objęte były klauzulą tajności. Powoli ta sytuacja zaczęła się zmieniać, ponieważ uzyskiwane wyniki badań telepatii, telegnozji (postrzegania pozazmysłowego), radiestezji czy psychokinezy spowodowały, że psychotronika została uznana za pełnoprawną dyscyplinę naukową i wkroczyła już do ośrodków akademickich. Nie dotyczy to oczywiście polskich placówek naukowych, gdzie wciąż króluje mechanistyczny materializm.
Swego czasu głośna była w Polsce sprawa psychokinetycznych uzdolnień dwóch nastolatek. W celu zbadania niezrozumiałych zjawisk wywoływanych przez jedną z nich powołany został z inicjatywy opiekującego się nią lekarza zespół naukowców o różnych specjalnościach. W ramach realizowanego programu przeprowadzono w Instytucie Metaloznawstwa i Spawalnictwa Politechniki Śląskiej badania zmian struktury przedmiotów wygiętych psychokinetycznie. Uzyskane wyniki były w pełni zgodne z tymi, które wcześniej otrzymano w Chiba University dla przedmiotów wyginanych anomalnie przez psychokinetyka Juna Sekiguchi. Mikrofotograficzna analiza przekrojów przedmiotów giętych siłą mechaniczną i psychokinetyczną wykazała znaczne różnice, ponieważ metal wygięty anomalnie w pełni zachowywał swą naturalną strukturę, a w giętym siłą mechaniczną pojawiały się zawsze liczne pofałdowania i pęknięcia. Wyniki tej pracy nie zostały w Polsce opublikowane. Kilka lat później prośba o ich udostępnienie napotkała mur w postaci uzyskania zgody promotora pracy. Najwyraźniej jej nie było, skoro korespondencja zakończyła się bez wyjaśnień. Opór przed ujawnieniem realnego działania siły psychofizycznej mógł być spowodowany trudnością zaakceptowania tego faktu przez polskie środowisko naukowe. Tak więc skąpe informacje na ten temat pojawiły się jedynie w książce Romana Bugaja "Eksterioryzacja - istnienie poza ciałem", który zapoznał się z rezultatami badań w trakcie ich prowadzenia.

W swej najnowszej książce pt. "Kwantowa rzeczywistość" poświęciła pani sporo uwagi kwestii nielokalnej świadomości. Czy możliwe, że istnieje ona poza mózgiem i jest od niego niezależna? Co mówią o tym najnowsze ustalenia fizyków? Czy świadomość może być oddzielną siłą we wszechświecie albo emanacją innego wymiaru?
 
Wiele na to wskazuje, że rzeczywistość wcale nie jest taka, jak nam to przedstawia powszechny system nauczania. Fizyka kwantowa pozwoliła nam bowiem zrozumieć, że obok obserwowanej przez nas rzeczywistości funkcjonuje jeszcze jej część "niejawna", która dopiero czeka na włączenie jej przez naukę w całościowy opis świata. Jeśli jednak pozostaje ona w stanie nieustających fizycznych interakcji z obserwowaną przez nas czasoprzestrzenią, czego dowodem jest wszechobecne pole punktu zerowego, to musi być ona równie fizyczna, jak ten świat, w którym aktualnie egzystujemy. Poddawany badaniom fenomen eksterioryzacji tego nieznanego bliżej układu, który po opuszczeniu ciała unosi ze sobą naszą świadomość, dobitnie świadczy o tym, że wykorzystuje on dane zlokalizowane poza mózgiem, podczas gdy mózg wykorzystywany jest przez naszą jaźń w charakterze osobistego komputera. Pewnie będzie to przyjęte z niedowierzaniem, ale nawet organizmy jednokomórkowe charakteryzują zachowania inteligentne. Dysponują one też odpowiednikiem naszego mózgu, ponieważ jego rolę spełnia błona komórkowa, która funkcjonuje na zasadzie komputerowego chipa. To nie są już domniemania, lecz ustalenia konwencjonalnej nauki.Na razie dysponujemy jedynie poszlakami wskazującymi na to, że świadomość wyewoluowała na głębszym niż czasoprzestrzenny poziomie rzeczywistości jako umiejętność kształtowania całości istnienia. Wskazują na to choćby wspomniane wcześniej doświadczenia pozacielesne, które wyraźnie dają nam do zrozumienia, że to głębszy poziom istnienia jest naturalnym środowiskiem dla układu będącego nośnikiem świadomości. Tam najpełniej ukazuje nam on swe możliwości kreacji. Niemniej jednak w rzeczywistości czasoprzestrzennej jest on również kreatywny, choć w sposób trudniej dostrzegalny. Musimy zatem zacząć przyzwyczajać się do tego, że fundamentalnymi właściwościami (funkcjami stanu) materii są energia i informacja, a nie masa, jak dotąd sądziliśmy.
Wykształcona w toku ewolucji umiejętność kodowania i zapamiętywania informacji w falach materii najwyraźniej umożliwiła pojawienie się zjawiska świadomości jeszcze przed powstaniem form substancjalnych. Tak więc to energia i informacja składają się na "ducha", którego nauka konwencjonalna wyeliminowała ze swych rozważań już z założenia. Tym samym duch i materia, wzajemnie ze sobą powiązane, kreują razem rzeczywistość, ponieważ duch (energia i informacja), zmieniając stan materii, nadaje jej określoną postać i kształt. To duch jest siłą sprawczą, która umożliwia materii aktywność świadomą wytyczonego celu. Jak w tym kontekście będziemy definiować świadomość? Nadal pozostanie umiejętnością wykorzystywania informacji.

Relacje ludzi, którzy zajrzeli w zaświaty podczas śmierci klinicznej świadczą, że po drugiej stronie toczy się życie podobne do naszego. Istnieją jednak też przekonujące przesłanki świadczące o istnieniu reinkarnacji. Jedno zdaje się wykluczać drugie. Jak "tam" zatem jest naprawdę?

Docierające do nas różnymi drogami informacje (przekazy za pośrednictwem medium oraz pozazmysłowe postrzeganie rzeczywistości niejawnej) od dawna sugerowały nam istnienie świata równoległego, który z czasoprzestrzenią jest nierozerwalnie związany. Tam również toczy się życie, a w niektórych obszarach jest ono rzeczywiście niezwykle podobne do tego, które znamy. Dane te potwierdzają również badania wykorzystujące transkomunikację instrumentalną* oraz wyprawy pozacielesne (tzw. OBE), a także badanie niejawnych zasobów informacyjnych naszej świadomości z wykorzystaniem hipnozy. Wyniki uzyskiwane za pomocą tych niekonwencjonalnych technik poznawczych oraz rezultaty badań przyrodoznawczych są zadziwiająco spójne, zatem można uznać, że weryfikują się wzajemnie.
Wiele na to wskazuje, że byty "zasiedlające" ciała organiczne przystosowują je do wzajemnej z nimi komunikacji za pomocą zaprogramowanych indywidualnie receptorów. Organy naszego ciała nie są więc uniwersalne i ich zastąpienie przez organ dawcy może przysporzyć nam zdrowotnych i psychicznych problemów, gdyż przeszczepiony organ będzie utrzymywał komunikację informacyjną z nieśmiertelną jaźnią dawcy, która nadal funkcjonuje w otoczeniu na innym poziomie istnienia. Jeśli zaś nasz kompleks świadomościowy zmuszony został do opuszczenia jednego ciała na skutek jego "zużycia", to dlaczego nie miałby sobie przystosować kolejnego organizmu do zasiedlenia w celu dalszej realizacji planu rozwojowego? Dlaczego pobyt na głębszym poziomie rzeczywistości i możliwość ponownego wcielenia miałyby stać w opozycji do siebie? Dlaczego nie mielibyśmy zmieniać środowiska egzystencji dla zwiększenia różnorodności swoich doświadczeń? Skąd czerpiemy pewność, że życie w czasoprzestrzeni jest nam dane tylko raz? Dlaczego reinkarnacja miałaby być niemożliwa? Jak na razie nasze jednorazowe bytowanie na Ziemi to tylko przypuszczenie. Nie mamy żadnych dowodów na to, że jest ono słuszne, natomiast dysponujemy poszlakami, które je zdecydowanie podważają.
Mamy też dość ograniczony wgląd do równoległego świata - głębszego poziomu istnienia, z którego pojawiamy się na Ziemi, i do którego wracamy. Wiemy już jednak, że celem naszego życia jest nieustanny rozwój (ewolucja), zarówno na tym, jak i tamtym poziomie istnienia, a realizujemy go etapami. Dlaczego zatem nie mielibyśmy powracać wielokrotnie na Ziemię? Na pewno nie jest ona rajem i wiele tu jeszcze jest do zrobienia w ramach naszej własnej ewolucji. Ot, choćby dlatego, że nieustannie generujemy konflikty między nami i nie potrafimy ze sobą współpracować. A przecież mamy idealne modele pożytku współpracy choćby w postaci naszego własnego organizmu. Każda z naszych komórek jest w stanie żyć samodzielnie, a jednak połączyły się dla realizacji wspólnego celu. Dlaczego nam miałoby się to nie udać, gdy wszyscy poznamy wreszcie cel życia?

Bohaterka pani ostatniej książki, także jej współautorka, Danuta Dudzik, to osoba twierdząca, że przeżyła wiele dziwacznych incydentów - od bilokacji po "wgląd" w inne rzeczywistości. Jak to możliwe?

W książce starałam się wykazać, że to jest możliwe, ponieważ nie jest sprzeczne z prawami fizyki, jakie aktualnie odkrywamy. Warto bowiem zdawać sobie sprawę z tego, że nie wiemy jeszcze wszystkiego o rzeczywistości, w której egzystujemy. Wciąż staramy się ją poznać i zrozumieć, ale obowiązujący w nauce światopogląd narzuca nam sposób jej postrzegania i te same wzorce myślenia wpaja się kolejnym pokoleniom w procesie powszechnej edukacji. W rezultacie anomalie psychofizyczne długo nie były obiektem badań nauk przyrodniczych, a wielu z nas nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że kodowanie i wykorzystywanie informacji to jedna z fundamentalnych cech rzeczywistości. W jaki zatem sposób mamy korzystać z różnorodnych możliwości, jakie nam kompleks świadomościowy udostępnia, skoro tak niewiele o nim wiemy na własne żądanie?

Kim jest człowiek w świetle wniosków, jakie wyłaniają się z pani analiz? Częścią wszechświata czy żywym komputerem?

Człowiek jest z pewnością jedną z form istnienia, która bierze udział w rozwoju i ewolucji świadomości. Jest nieodłączną częścią rzeczywistości, ściśle z nią powiązaną. Jeśli jednak realizujemy etap życia na takim poziomie, który wytworzył formy odbierane przez nas jako substancjalne, to nasza jaźń (kompleks świadomościowy) potrzebuje narzędzia do operowania w tym środowisku i przystosowuje sobie ciało substancjalne. Zawiera ono nie tylko biokomputer (mózg), ale i szereg innych "podzespołów" przydatnych do realizacji procesów życiowych na tym poziomie egzystencji. W pewnym sensie można uznać, że jesteśmy biorobotami, programowanymi przez nasz kompleks świadomościowy. To on jest "operatorem" całego tego urządzenia.

Dlaczego nauka akademicka tak bardzo boi się nowego spojrzenia na ludzką świadomość i drzemiący w nas potencjał? A może to Kościół uznaje, że "nowa nauka" może mu zaszkodzić?

Nauka niczego się nie boi. To ludzie pilnują własnych partykularnych interesów i niechętnie zmieniają wpojony im sposób myślenia. Powielamy wzorce, które wgrano nam w młodości do czuwającej świadomości, która nie obejmuje zasobów pamięci świadomości niejawnej. Przychodzimy na ten świat z zaprogramowanym filtrem dochodzących do nas sygnałów, gdyż nasz mózg nie byłby w stanie przetworzyć ogromnej ilości docierających doń informacji. W rezultacie nasza percepcja jest ograniczona przede wszystkim do postrzegania zmysłowego. Od postrzegania pozazmysłowego odcięliśmy się sami na własne życzenie, a postarała się o to zarówno religia, jak i nauka. Aby skutecznie zapanować nad naszymi umysłami oba światopoglądy obwarowały się niepodważalnymi dogmatami i paradygmatami, więc nie jest teraz łatwo to zmienić. Potrzebna jest nam kolejna rewolucja światopoglądowa.

Źródło :  http://strefatajemnic.onet.pl/ezoteryka/swiadomosc-zyje-po-smierci-ciala-twierdzi-polska-uczona/xn2nx

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe informacje odnośnie zdolności telekinezy :) Artykuł przypomniał mi wypowiedzi tego czeskiego naukowca o zjawiskach niewyjaśnionych: http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2013/11/fizyka-innych-swiatow-czesc-ix.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam. Może to co napiszę jest trochę nie w temacie posta, ale może mieć związek z tematem bloga. Przerabiając książkę z dwudziestolecia międzywojennego natrafiłem na następujący opis "Błędnego ognika":
    "(...)Czasem wygląda to tak, jakby światełko niósł chłop, którego jednak nie widać; widoczne jest tylko to światełko i duży kapelusz tego chłopa. Wskazywałoby to na postać demona(...)."
    Może widzieli UFO...? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam nie szkodzi, o błędnych ognikach również natknąłem się z okolic Biecza tam ponoć były widywane. Opis faktycznie ciekawy i możne oznaczać jak sądzę zjawisko natury paranormalnej niż UFO w ''kosmicznym rozumieniu'' ;) Mam u siebie kilka relacji z małymi światełkami widzianymi po nocach na łąkach.

    Tutaj też mogą być ciekawostki ?


    http://allegro.pl/pielgrzymka-wolyn-kowel-cerkiew-bedziemysl-ropczyc-i5004183489.html

    SZATAŃSKIE ZŁOTO - Z legend podkarpackich (c.d.), artykuł Walerja Szalay-Groele.

    OdpowiedzUsuń

Napisz komentarz: