piątek, 20 marca 2020

Dziwy w Bieszczadach: od folkloru po latające spodki

Kto był w Bieszczadach i miał uszy otwarte na relacje mieszkańców wie, że te magiczne góry skrywają wiele opowieści rodem z Dotknięcia Nieznanego, w tym historie o spotkaniach z UFO oraz zdarzenia, które trudno wyjaśnić nawet wytrawnym badaczom tajemnic...








Arkadiusz Miazga, NŚ 4/2020
Bieszczady to jedna z ostatnich ostoi dziewiczej przyrody na terenie Polski i region nieskażony w nadmiernym stopniu przez rozpędzoną cywilizację. Można tam odpocząć, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim duchowo, zapominając w bajkowej scenerii o szarej codzienności i wyścigu szczurów. Jest to również kraina pełna opowieści o dziwnych zdarzeniach - od legend, które mogą skrywać przysłowiowe ziarna prawdy, po wyjątkowo interesujące bliskie spotkania z UFO.
Tajemnicze światła
Niezidentyfikowane obiekty latające (NOL) były widywane nad Bieszczadami od bardzo dawna. Mało kto wie, że jedną z pierwszych relacji na temat dziwnych zjawisk świetlnych w tym regionie pozostawił po sobie nie kto inny, jak Aleksander Fredro (1793-1876).
Jakeśmy z Wetliny od Pana Michała Konarskiego wracali (...), będąc w rozgałęźni Krzywowej, a noc była pełna, tośmy moc światła nad Wisielem (dawna nazwa góry Małe Jasło - przyp. aut.) widzieli i zdawało się wszelkim, że ogniska tam palą. Konie przeć zaczęły i dawać w nogę tak poczęły, cośmy z tej mnogości światła, koniec mogli zważyć. A co to było, przeto nawet Ludwik Urbański nie miał pojęcia - relacjonował urodzony w Surochowie k. Jarosławia autor Zemsty.
Identyczne zjawisko obserwował w 1908 r. Jan Starowski - mieszkaniec Przeworska, który pisał o nim w liście do córki.
Wraz z Władysławem przemierzaliśmy drogę z Krzywego do Cisnej, a że trochę się zasiedzieli u Pana Jaworskiego w jego leśniczówce w Krzywym, przeto kiedyśmy weszli w drogę z Płoskiego, było już dobrze po zmroku. Jednak od Wisiela taka jasność biła, że nie trzeba było używać ni latarki jakiej. Co to było, nie wiek. Jakowaś jasność panowała, a dookoła mrok. Poczuliśmy się jakobyś nieswojo. Dopiero w Cisnej chęć do życia nam wróciła.
(...) Ciekawe zjawisko na czerwonym szlaku w kierunku Małego Jasła obserwowała w 2015 r. para turystów. Były to dwie świetlne kule nieznanego pochodzenia, których widok wystraszył świadków, zmuszając ich do ucieczki...
To jedynie fragment artykułu. Pełną wersję przeczytasz w NŚ 4/2020 dostępnym także jako e-wydanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Napisz komentarz: