niedziela, 1 marca 2020

Tajemnicze zdjęcie ‘’chochlika’’ z Liwocza



Polski folklor ludowy przesiąknięty jest najróżniejszymi magicznymi legendami związanymi z tajemniczymi miejscami oraz  postaciami, które swoim wyglądem i zachowaniem żywcem przenoszą nas w wymiar magii, oraz świata ‘’baśni’. Góra Liwocz  to jedno z  miejsc zachwycające swoim pięknem, oraz  aurą tajemniczości związanych z  legendami o  ‘’diabłach’’, tunelach czy  mistycznych kamieniach. To właśnie tam wykonano zdumiewające zdjęcia ‘’czegoś’’ co przypomina  ludowe chochliki.




Liwocz, ( 562 m.n.p.m.) to najwyższe wzniesienie, które leży na pograniczu województwa podkarpackiego i małopolskiego, od 1995 roku jest objęte ochroną w postaci Parku Krajobrazowego, które rozciąga się na Pogórzu Ciężkowickim. Oprócz walorów krajobrazowych i  widokowych, które można podziwiać ze szczytu wysokiej platformy Liwocz owiany jest legendami, które wśród ludzi były obiektem zainteresowania, a magia góry, która z daleka wygląda niczym wulkan  przyciąga wielu turystów. Istnieje kilka legend m.in. o mieście które  miało być rzekomo na Liwoczu, tętniącego złotem i przepychem, które miało zapaść się pod ziemię. Legenda jest  o tyle  interesująca, ponieważ mówi o tunelu, łączącym   Liwocz z Bieczem, którym królowa Jadwiga uciekała przed Tatarami z Biecza. Z Liwoczem wiąże się też inna legenda, mówiąca o pewnym miejscu w którym była karczma to tu miał być pochłonięty przez diabła  do piekielnej czeluści grajek, stąd miejsce to nazwano ‘’Piekłem’’.  Znane są również inne legendy o zaśniętym wojsku, czy o pustelniku, który swoimi kolanami wyklęczał na kamieniu dołki. Znany etnograf Franciszek Kotula wysunął tezę, że Liwocz niegdyś pełnił miejsce pogańskiego kultu, a przedmiotami tego mógł być kamień znajdujący się na jego szczycie, które często w okresie nastania kultu chrześcijańskiego zostały nazwane diabelskimi. Wg. przewodnika Władysława Krygowskiego ‘’Beskid Niski i Podkarpacie’’ z 1954 roku wspomina o znajdującym się na szczycie Liwocza kamienia z datą 1794. Kamienia do dziś nikt nie odnalazł. Jak większość gór owianych magią również i tutaj postawiono upiorny 18 metrowy stalowy krzyż z  nadajnikami 4G itp. które nie dość, że szpecą to przepiękne miejsce to w dodatku  wpływają negatywnie na zdrowie ludzi  w okolicy.  Na wzniesieniu  wybudowano Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju. 




27 października 2019 roku  młode narzeczeństwo spacerując szlakiem Liwocza wykonało serię czterech zdjęć, które są niezwykle intrygujące i pierwsze tego rodzaju w Polsce. Dopiero po około  trzech tygodniach od ich wykonania autor zdjęcia, zauważył w tle coś co wyglądało na małą postać przechodzącą wzdłuż leśnego szlaku, było to o tyle dziwne, że zarówno on jak i jego partnerka nic wcześniej nie zauważyli. Zdjęcia zostały nadesłane do mnie abym poddał je ocenie i analizie. Rzeczywiście na trzech zdjęciach widać wyraźnie niewielką postać, która na trzecim zdjęciu wspina się na pobliskie zbocze. Ciekawostką jest to, że na pierwszym zdjęciu, niczego nie widać jest to różnica kilkunastu sekund. Aby wykluczyć celowe fałszerstwo, które w obecnych czasach są dość częste oryginalne zdjęcia wysłałem do trzech  moich znajomych, którzy zajmują się m.in. analizą zdjęć i grafiką komputerową. Sebastian Woszczyk podał analizie trzy następujące zdjęcia o numerach


115 - 12.21.15s - 116 - 12.21.16s, 128 - 12.21.28s. Jak widać brakuje 11 zdjęć poprzedzających zdjęcie o numerze 116. Dlaczego  ? Autor zdjęcia sprawdzał, ale na karcie widnieją tylko te zapisane i w takiej numeracji zdjęcia, żadnych innych w tym czasie nie wykonywał, co można sprawdzić na karcie z telefonu.  Dlaczego tak się stało i co spowodowało taki przeskok  tego nie wiemy   ? Wg. Sebastiana Woszczyka zdjęcia nie były poddawane żadnej obróbce i ingerencji programami graficznymi.

‘’Czas zdjęć się zgadza, były robione co kilka sekund, nie ma mowy że ktoś tam coś ustawiał bo odstępy były by wtedy za duże. Jedyne co mnie zastanawia - bo każdy aparat nazywa zdjęcia kolejno - co było pomiędzy zdjęciem 116 a 128? Tutaj powinny się znajdować zdjęcia, konkretnie 11 zrobionych pomiędzy 16 a 28 sekundą’’.  Reasumując, jeśli zdjęcie jest podrobione to musiał to robić fachowiec ( taki jak ja :) ), musiałby je sfingować (czy to podstawiając kukiełkę czy w programie graficznym), wyczyścić pliki exif, zmienić metadane na nowe mając na uwadze dokładny czas wykonania zdjęcia. Wszystko się tu zgadza’’.


Zdjęcie na, którym widać w dali małą postać 




Analiza Waldemara Czaretzkiego   ujawniła inne interesujące  szczegóły, które konotują z oceną Sebastiana. 

‘’ analiza gotowa - wielkość w porównaniu do dziewczyny na podstawie ścieżki jako punkt odniesienia. Wiec mała istota jak dziecko. Co mi się jeszcze rzuca w oczy to pozorny brak widoczności części ciała  nogi albo części głowy. Dalej, głowa ma rzeczywiste niebieskawy kolor, ale wygląda na to że nie tylko głowa jest niebieska ale coś jak gdyby  - no nie hełm, ale coś jest na głowie i częściowo na szyi i plecach. Fakt jest taki że faktycznie głowa jest niebieska albo coś powoduje że takie wrażenie powstaje. Zdjęcia nie robią wrażenia manipulacji - piksele się zgadzają, to nie jest montaż.’’

W ruchomej symulacji wyraźnie widać, że postać na drugim zdjęciu rzuca cień 

Sebastian poszedł nieco dalej i poprzez  ruchomą symulację starał się określić czy postać rzuca cień. Na drugim zdjęciu wyraźnie widoczny jest niewielki cień, który rzuca postać. Zauważył też podobne konotacje nie tylko w zaniku nogi, ale także stwierdził, że tak naprawdę postać na każdym z trzech zdjęć wygląda inaczej i nie wiadomo co taką zmiennokształtność powoduje ? Na podstawie wysokości postaci i punktów terenowych, wysokość postaci można określić na około 1 metr.

Analiza Sebastiana pod kątem śladów ewentualnego wklejania w programie postaci 


Ocena zdjęć wykonana przez Michała Nabzdyk podaje następujące informacje 

''Co do fotografowanej postaci - jeśli to jest fotomontaż to dość przemyślany. Nie widzę specjalnie cienia postaci (na fotce 3 widać jakąś nowopowstałą ciemną plamę na prawo), ale to mogło uciec w kompresji - foty robione o 12:21 więc cienie krótkie (co widać też u dziewczyny). Natomiast przemieszczanie się jest dobrze widoczne: między fotką 2 a 3 dziewczyna pokonuje 1 krok, tak samo postać w tle wykonuje jeden krok lewą nogą (na fotce 2 stoi na obydwu nogach - prawa wysunięta do przodu, z zamiarem oparcia na niej ciężaru - a na fotce 3 odrywając prawą nogę, bo ciężar jest już na lewej). Potem między fotką 3 a 4 dziewczyna pokonuje odległość na oko 5-6 metrów (widać to po cieniach drzew na drodze) + obrót o 180 stopni, tak samo postać w tle pokonuje proporcjonalną - zdecydowanie większą odległość niż wcześniej - między fotą 2 a 3. Także proporcje pokonanego dystansu - zarówno dla dziewczyny jak i dla postaci w tle - zgadzają się. Postać w tle ewidentnie humanoidalna (na pewno ma stopy, kolana, głowę), na dwóch nóżkach, a na 4 zdjęciu chwyta się skarpy ręką. Ile ta postać może mieć wysokości? Na oko z 80- 100 cm? Tak ewidentny kolor niebieski (wdzianko?) nie występuje nigdzie indziej na tych fotkach (sprawdziłem w fotoszopie), z wyjątkiem nieba i granatowego swetra dziewczyny. Na 4 fotce widać u postaci coś w stylu czapki smerfa. Na początku myślałem, że ma na ramieniu jakiś niebieski worek/tobołek ale ostatnia pozycja tego nie potwierdza. Nie widzę przy tym majstrowania graficznego. Takie osobiste odczucie - tak sobie patrzę na masę tej postaci, wygląda jakby jej nabierała z każdą kolejną fotką''.

Powiększenie postaci z pierwszego zdjęcia zdj. Mateusz K. (c)
Postaci kieruje się w stronę zbocza zdj. Mateusz K. (c)
Postać wspina się na zboczu zdj. Mateusz K. (c)


Miejsce w którym przechodziła postać 

Oprócz dziwnego przeskoku w zapisywaniu numeracji zdjęć, do niczego nie można się przyczepić pomimo, że postać nie była wzrokowo widoczna to jednak rzucała cień na ziemię ( dwie analizy) co sugeruje, że w jakiejś części była fizyczna. Pan Michał Nabzdyk w swojej analizie  nie widzi tam cienia chociaż analiza w GIF wyraźnie to ukazuje w mojej ocenie. W miejscu postaci nie znaleziono żadnych śladów co było po trzech tygodniach sprawdzane. Skoro zdjęcia nie budzą wątpliwości pod kątem fałszerstwa lub podłożonej lalki,  mamy tutaj do czynienia z czymś co kwalifikuje się wręcz do magicznych istot z dawnego folkloru, lub ''czegoś'' z innej rzeczywistości ? Tego nie dowiemy się nigdy, jednak magiczna góra oraz dziwna postać ze zdjęcia każą się mocno nad tym zastanowić, tym bardziej, że to nie ostatnie dziwności związane z tym miejscem. Jak się okazało znajomy autora zdjęć około 10 listopada wracając w okolicy Liwocza nocą motocyklem, ujrzał coś surrealistycznego. Jadąc leśną dróżką zauważył dziwnie wyginające się drzewa, myśląc że to za sprawą wiatru jechał dalej, aż  do chwili kiedy jego lampa z motocykla oświetliła to ‘’coś’’. Wg. świadka obok drogi stała potężna ciemna około 3 metrowa postać  z długimi nogami i ramionami niczym klasyczny Slender Man, która tak przeraziła motocyklistę iż ten zawrócił i szybko odjechał z tego miejsca. Niestety świadek odmówił rozmowy ze mną w tej spawie, dlatego informację podaję jako ciekawostkę. Moje rozmowy potwierdziły, że w listopadzie nad Liwoczem zauważono duże stacjonarne  światło, które po kilkunastu sekundach zgasło.  Czy są to tylko miejskie legendy zrodzone pod wpływem historii zdjęcia z ‘’chochlikiem’’ ? Tego nie można wykluczyć, niemniej historie z małymi istotami na zdjęciach, które wcześniej nie zostały dostrzeżone wydają się być bardzo ciekawe. Podobnie było w 1979 roku w Argentynie  25 lutego 1979 roku w Puente del Inca dr. Juan Nobital wykonywał zdjęcia swojej rodzinie, nie widząc nic innego oprócz rozbawionych młodych ludzi. Kiedy wywołano zdjęcia zauważono, że oprócz nich na zdjęciu widać małą około 30 cm pomarańczową postać  niczym klasyczne fairies. Oprócz tego w górnym prawym rogu zauważalna jest formacja pionowych świateł w kolorze zielonym i żółtym. Zdjęcie  wykonane było aparatem Kodak Instamatic i było analizowane przez znanego fotografa Atilio Spinello z Mendoza, który za pomocą testów wykluczył jego  wady zanim zdjęcie zostało udostępnione opinii publicznej i mediom. W obu przypadkach małe chochlikowate postacie były zauważalne jedynie na zdjęciu, chociaż jak wiemy ludzkie oko nie wychwytuje wszystkich częstotliwości widma leżącego w zakresie IR/UV jak aparaty fotograficzne, które niejednokrotnie rejestrowały niezauważalne wzrokowo anomalie świetlne w tym UFO.  


Fascynujące zdjęcie z widoczną po prawej stronie pomarańczową małą postacią 
To samo zdjęcie z nasyceniem barw - proszę zwrócić uwagę na anomalie świetlną po prawej stronie u góry 

Internet naszpikowany jest różnej maści anonimowymi nagraniami z dziwnymi małymi istotami, które budzą poważne wątpliwości w kwestii ich autentyczności, ale jeden film pochodzący z naszego kraju naprawdę mocno zastanawia. 20 maja 2007 roku w miejscowości Łęg koło  Włocławka doszło do wręcz bezprecedensowego nagrania telefonem komórkowym przedziwnej pochylającej się niewielkiej  istoty nad leżącą na kocu osobą! Sprawą zajmował się nieżyjący już Stanisław Barski.  20 maja 2007 roku w godzinach popołudniowych czwórka znajomych urządziła sobie grilla około 12 km od Włocławka.Typowo sielski klimat zostaje nagrany na pamiątkę przez jednego z  mężczyzn. Autor filmu po kilku godzinach przez przypadek zauważa coś niewiarygodnego, przeglądając film. W chwili, kiedy kieruje telefon w stronę innego mężczyzny znajdującego się około 8 metrów dalej, który opala się leżąc na kocu, rejestruje - jak w kierunku ogrodzenia znikąd! materializuje się dziwna humanoidalna istota około 70 cm wzrostu, która błyskawicznie podbiega do leżącego mężczyzny, pochyla się na nim i co najdziwniejsze -  dotyka jego nogi czymś w rodzaju kija lub różdżki.  Kadr trwa jedynie 1,5 sekundy, następnie skierowany jest w innym kierunku, przez co nie wiadomo, co dalej działo się przy kocu. Autor filmu w momencie filmowania niczego nie zauważył. Pies jednego z uczestników pikniku zachowywał się dość nietypowo, ruszył w miejsce leżącego mężczyzny, zachowując się dość nerwowo, warczał. Później ten fakt został skojarzony z nagraniem istoty na filmie. Oglądałem  ten film kilka razy, pomimo że nie jest najlepszej jakości, to jednak doskonale widać humanoidalną, pochylającą się postać, która trzyma w ręku pręt, a może znaną z dawnych legend magiczną różdżkę, której jak wiemy, często używały małe magiczne postacie. W tym wypadku różdżka miała pozostawić na kolanie trzy ślady w postaci czerwonych kropek układających się w kształt trójkąta. Nagranie było analizowane przez grafika komputerowego, Waldemara Czarnetzkiego, który potwierdził obecność humanoidalnej postaci na filmie.

Zdjęcia i film z istotą znajdziecie  pod tym linkiem

https://paranormalpl.wordpress.com/2007/11/27/teleportacja-istoty-z-innej-rzeczywistosci/


Mali ludzie byli wielokrotnie spotykani  nie tylko w przeszłości, nawet współcześnie dysponujemy doniesieniami tego typu, które opisałem w swojej książce ‘’Magiczna rzeczywistość’’.  Czy ‘’niebieski chochlik’’ z Liwocza należał do nich ? Pewną odpowiedź uczynił w tej sprawie w 1911 roku amerykański badacz Walter Evans Wentz, który w swojej książce  pt. The Fairy - Faith in Celtic Countries”, przedstawił opisy badań nadprzyrodzonych małych chochlikowatych  istot, które mogły zmieniać swoje kształty i dowolnie manipulować człowiekiem oraz rzeczywistością i - jak wynika z relacji - nie do końca były życzliwe dla ludzi:

‘’Są istotami, inteligencjami niewidzialnymi, lecz jak najbardziej realnymi. Traktując istnienie świata czarów jak zjawiska z dziedziny chemii, stwierdza się, że jest on częścią rzeczywistości niewidzialnej, w której świat widzialny tkwi zanurzony tak jak samotna wyspa pośrodku niezbadanego oceanu i która z racji swoich nieograniczonych rozmiarów i możliwości twórczych, zawiera w sobie dużo więcej gatunków niezliczonych i nieskończenie zróżnicowanych żywych stworzeń niż świat widzialny. Mieszkańcy krainy czarów rzeczywiście są niezliczeni i nieskończenie zróżnicowani. Pojawiają się we wszystkich możliwych kształtach i rozmiarach. Zwykle drobnej postury, choć mogą liczyć sobie nawet powyżej dwóch i pół mera, a w dodatku dowolnie zmieniać kształty. Ze szczególnym upodobaniem przybierają postać podobną do ludzkiej i uwielbiają wtrącać się w ludzkie sprawy. Wykorzystują czary, aby owładnąć ludźmi, potrafią u nich wywołać paraliż, podkradają rolnikom plony i znęcają się nad bydłem, rzucając w nie zaostrzonymi strzałkami, a widząc, że ktoś się spieszy, podcinają mu nogi. Ich pojawienie się może przynieść pecha lub nawet zwiastować śmierć. Kiedy indziej jednak są ludziom życzliwi i pomocni – przynoszą podarki i sprzątają dom. Nawet wtedy należy ich traktować z najwyższą ostrożnością, bo nie ma wśród nich takich, którzy byliby jednoznacznie dobrzy, a wszyscy bez wyjątku mają trudne charaktery. W najlepszym razie są kapryśni, obrażeni zawsze się mszczą. Najogólniej określa się je jako fairies”.

Najwyraźniej nasz świat jest bombardowany przez różne paranormalne siły  i niezrozumiałe dla nas zjawiska, których na razie nie jesteśmy w stanie zrozumieć , a być może nigdy ich nie zrozumiemy może taka jest właśnie logika siły, która za tym stoi ? Rzeczywistość w której żyjemy jest czysto  iluzoryczna, od czasu do czasu robią sobie  w nią wycieczki różnego rodzaju  byty choćby w postaci chochlika z Liwocza, który najzwyczajniej w świecie przechadzał się Liwockim lasem  będąc zupełnie niezauważalny dla postronnych osób.

Osoby, które znają podobne historie lub słyszały o zdarzeniach związanych z  fairies i innymi tego typu istotami bardzo proszę o kontakt arekmiazga@gmail.com



37 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa sprawa i zdjęcia :) Dziś do mnie zgłosiła się znajoma (wyśle Ci Arek jej kontakt na priv), i opisała takie rzeczy (a zna dużo wiecej dziwnych relacji od znajomych): "Ostatnio zgłosiła się do mnie osoba, która miała dziwne zdarzenie w domu. Miała jakieś okruszki po waflach, ciastkach i okruszki czekolady po cukierkach. No i te drobinki kilka cm nad podłogą się przemieszczały. Opisała to tak jakby niewidzialna postać niosła te okruszki"
    i jeszcze inny przypadek: "Młoda kobieta jako dziecko widziała coś w szopie, no i jak zaczęła o tym opowiadać to jej mama też sobie przypomniała, że faktycznie kiedyś też coś widziała, ale uznała, że to musiały być promienie które przenikały pomiędzy deskami. W szopie był węgiel, a w zamykanych zagródkach drewno w klockach i porąbane na cienkie kawałki w osobnym miejscu. Dziewczynka poszła po drewno, no i tam nad węglem pojawiły się dziwne postacie, które wirowały dookoła własnej osi i przesuwały się w stronę tej części z drewnem. Postać była mała wielkości kciuka, bardzo chuda, cała złota a w chwili gdy wirowała, były cienkie złote smugi. Nie było efektu dźwiękowego, te postacie wyglądały na giętkie, a jednocześnie odpowiednio usztywnione, co zapewniało stabilny lot. Postaci było dużo 8 -11. One przelatywały pomiędzy szczebelkami tej zagródki gdzie było już narąbane drewno i znikały. Dziewczynka otworzyła tą zagrodę, ale tych postaci już tam nie było. One kształtem przypominały baletnicę z pozytywki. Jednak miały normalne twarze z zaznaczonymi ustami, oczami, nosem, palce u dłoni miały razem, a stopy miały palce złączone, tak jakby te postacie stały w powietrzu na palcach. Każda postać miała ruchome skrzydła, które się nie poruszały, bo postać wirowała dookoła"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz mi kiedy i gdzie miała miejsce ta historia w szopie z fairies -niezwykle ciekawa podobne zdarzenia w tym współczesne opisuje Simon Young w swoim periodyku, który co kwartał otrzymuję od niego.

      Usuń
    2. Jasne, jak uda mi sie zdobyć dodatkowe szczegóły to dam Ci znać. Swoją drogą to zdjęcie z 1979 roku zrobione w Puente del Inca. Może ta formacja świateł, to krąg tańczących fairies?

      Usuń
  2. Witam. Przy założeniu, że sprawa nie jest fałszerstwem, nie wykluczałbym wpływu dziwnej istoty albo oddziaływania nietypowego miejsca (vide np. cytowane podania nt. historii góry Liwocz) na elektronikę aparatu fotograficznego/telefonu - przy robieniu zdjęć dziwnych zjawisk (albo/i w „nietypowych” miejscach) notowano dziwniejsze rzeczy niż tylko przeskok numeracji zdjęć, np. obiekt był widzialny wzrokowo ale na fotografii wyszedł inny, doszło do prześwietlenia/zaciemnienia akurat tego „nietypowego” obrazu na którym zależało autorowi zdjęcia itp.
    Cyt. 1: "tak sobie patrzę na masę tej postaci, wygląda jakby jej nabierała z każdą kolejną fotką" - za to oraz wspomniane różnice wyglądu postaci w czasie (chwilowe braki - noga, głowa) może być odpowiedzialna niestabilność procesu materializacji istoty.
    Cyt: 2: „W miejscu postaci nie znaleziono żadnych śladów co było po trzech tygodniach sprawdzane.” – moim zdaniem za późno, choć lepiej po 3 tyg. niż wcale – ewentualne ślady lekkiej(?) istoty mogły zostać łatwo zatarte. Rozumiem, zapewne wcześniej się jednak sprawdzić nie dało.
    Cyt. 3 [dot. zdjęcia wykonanego przez Juana Nobitala 25.02.1979]: „w górnym prawym rogu zauważalna jest formacja pionowych świateł w kolorze zielonym i żółtym” – po bliższym przyjrzeniu się (zrobiłem sobie powiększenia na ekranie, także wariantowi tego samego zdjęcia z większym nasyceniem barw) widać, że światła są raczej okrągłe (powiększanie zamieszczonych na stronie artykułu zdjęć o rozdzielczości odpowiednio tylko 400 x 282 i 400 x 189 px nie pozwala na dokładniejszą ocenę). Ponadto, Autor nie pisze tego, ale za to ich poziome (nie pionowe) ustawienie względem siebie oraz kształt całego obiektu po prawej stronie zdjęcia nasuwa wyraźne skojarzenie z relacjami dotyczącymi tzw. MINIATUROWYCH UFO/NOL-i (zwłaszcza z tymi, które emitowały kolorowe światło, jak np. obiekt z Kera w Japonii, który pojawiał się przynajmniej kilka razy od 25.08.1972). Zastanawiam się też, czy może światła „w kolorze zielonym”, o których wspomina Autor, a który jest widoczny jako zielony praktycznie tylko na zdjęciu z większym nasyceniem barw, to nie jest po prostu górna „połówka” małego NOL o kształcie zbliżonym do dwóch złożonych szerszą stroną talerzy.
    Jeszcze małe korekty, cytuję: "Jak widać brakuje 11 zdjęć poprzedzających zdjęcie o numerze 116" - z przytoczonej w poprzedzającym zdaniu sekwencji "115 - 12.21.15s - 116 - 12.21.16s, 128 - 12.21.28s." widać, S. Woszczykowi w analizie „zabrakło” 11 zdjęć, ale poprzedzających nr 128 a nie 116, o czym zresztą wspomina się też nieco dalej. Dalej, „25 lutego 1079 roku” ludzkość nie dysponowała jeszcze sprzętem foto, przynajmniej oficjalnie :), chodzi oczywiście o 1979 r.

    Gratuluję ciekawego tematu. Pozdrawiam J. Tat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście wszystkie podane przez Pana sugestie są możliwe, ale nie wspominałem o tym ponieważ starałem się przytoczyć suche fakty, analizy niż spekulacje, bo tych będzie bardzo wiele pod kątem wiarygodności itp.,itd..Wcześniej nie można było sprawdzić śladów ponieważ jak pisałem postać na zdjęciu autor dostrzegł około 3 tygodnie po ich wykonaniu, mimo tego poszukiwania jakiś śladów nie przyniosły rezultatu.

      Usuń
    2. Ciekawe, gdzie miniaturowa postać kupiła miniaturową odzież i miniaturowe buty...

      Usuń
    3. Aż takim fachowcem nie jestem..., ale w ruchomej symulacji ta postać ma ostre kontury przy rozmytych konturach tła... Takie coś można zmontować...

      Usuń
    4. Wszystko dziś można zmontować , ale osobiście poznałem tego autora zdjęć i nic nie wskazuje aby był to fejk, zresztą trzy niezależne opinie nie potwierdzają montażu w jakimś programie, a nie są to amatorzy, że tak ujmę.

      Usuń
    5. Myślałem tylko, że jakieś inteligentne UFO zobaczę...

      Usuń
  3. Po przeczytaniu wpisu Krzysztofa (mamoru007) powyżej przypomniało mi się, że i ja doświadczyłem osobiście zdarzenia z samoistnie poruszającymi się w domu małymi przedmiotami, jednak podobnymi do gwoździ(!), których w dodatku prawie na pewno nie powinno być w tym momencie na podłodze w kuchni a które potem znikły. Szczerze mówiąc doznałem wtedy uczucia tzw. zmrożenia krwi w żyłach i ... uciekłem do swojego pokoju (byłem jeszcze dzieckiem). Mam nadzieję, że teraz byłbym bardziej opanowany. Nie wiem czy to zdarzenie wchodzi w zakres tematyczny bloga, ale mam wrażenie, że przynajmniej o niego zahacza i mogę się relacją podzielić na priv a potem ewentualnie mogłaby się ona znaleźć na blogu. Sygnalizuję przy okazji tylko, że to jest jedno w wielu „nietypowych” (ostrożnie mówiąc) faktów, których doznałem w dotychczasowym życiu. Były tam i dziwne zdarzenia na jawie jak np. powyższe, jakby kierowane zbiegi okoliczności, prorocze (sprawdzające się) „myśli podane z zewnątrz”, takież sny, informacja od (właśnie - kogo?) spływająca do umysłu w nocy całym pakietem i sporo innych. J.Tat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście jeśli chce się Pan podzielić szczegółowo tym zdarzeniem zapraszam na PV arekmiazga@gmail.com

      Usuń
  4. Arek a pamiętasz jak na tym nagraniu które kiedyś prezentowałeś, coś wyglądające jak skrzat też idąc przez las przy każdym uchwyconym kroku, wyglądał inaczej? Na tym trzecim zdjęciu istota faktycznie jakby miała kule zamiast głowy. Kojarzy mi się to z relacją jak facet spotkał istote ze szklaną kulą zamiast głowy i z kopytami, tyle że tamta manifestacja była dużo większa. No ale w relacjach tak ludowych jak i kościelnych, np. duchy za które też jest uważana większość małych humanoidów, mogły powiększać swe rozmiary z minimalnych po olbrzymy, i o tym też samym mówią ludowe podania, że potrafiły zmieniać wielkość. Może ta istota którą widział motocyklista, była dą samą inteligencją tyle że w innej postaci. Dobrze byloby tam rozmieścić fotopułapki

    OdpowiedzUsuń
  5. O tu znalazłem ten opis: 19.5.1993 cmentarz w pobliżu Štramberku, około godziny 15.00
    Osiemdziesiąt letnia A. J, w drodze do ogrodu zauważyła przy cmentarnej ścianie bardzo piękną, z wyglądu osiemnastoletnią jasnowłosą dziewczynę, wysoką na ok. 180-185 cm. "Oczy miała jak średnicy kufla od piwa, wielkie i czarne jak gawron. Całą głowę miała w szklanej kuli" opisuje świadek.
    Postać miała na sobie jasno niebieską tunikę która sięgała jej do połowy ud, rąk bądź nie miała, albo je miała schowane. Skóra na nogach była koloru niebiesko szarego a w miejscu stóp miała kopyta, którymi przy przejściu po asfalcie stukała.
    Po około czterdziestu metrach przejścia "poszybowała wprost do kosmosu", dosłownie szybko jak błysk.
    Przy tym jej tunika przybrała kształt kuli. Pani A.J. co zaskakujące nie wystraszyła się, odwrotnie - miała wrażenie że to jej ta postać się bała. http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2012/11/zmiennoksztatni-w-czechach-2_26.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pamiętam to nagranie o którym wspominasz tam również postać była nietypowo uformowana, że tak ujmę. Podany przez Ciebie opis zapewne przez fanów UFO, zostałby od razu podciągnięty pod kosmitów, ale stopy w kształcie kopyt zdają się tutaj sugerować coś innego. Jak juz mowa o kopytach mam opis zdarzenia świadka ( zmarła 2 tygodnie temu) jak w pewnej wsi w poście grupa ludzi w latach 50 siątych chciała zrobić potańcówkę. Kiedy impreza rozkręciła sie na całego na sali pojawił się czarny elegancki pan, który również sie bawił z niewiastami szczególnie jedną. Ta zorientowała się, że zamiast nóg ma kopyta zrobił się szum, a tajemniczy facet znikł nie wiadomo gdzie. Inni twierdzili, ze po kopytach zostały wypalone ślady. Ile w tym prawdy nie wiem, wiadomo, że ta która długo z nim tańczyła po jakimś czasie zwariowała i zmarła.

      Usuń
    2. Panie Arku, podobną opowieść przytaczał mój teść, która krążyła w jego czasach. Na dyskotece pewna dziewczyna nie miała "szczęścia" do chłopaków i tańczyła sama. Podszedł do niej przystojny mężczyzna i zaczęli razem tańczyć, powiedzmy że zawrócił jej w głowie i taniec ją pochłonął. W pewnym momencie koleżanka zwróciła jej uwage że gość z którym tańczy ma kopyta zamiast stóp! Wtedy on się zaśmiał i uciekł...

      Druga historia, bardzo podobna, pochodzi z kolei od mojej teściowej. Tu już nie jest to forma legendy, tylko osobiste przeżycie. Zdarzenie zostało opowiedziane przez koleżanke mamy mojej teściowej. Wszystko działo się w obecnym miejscu zamieszkanie moich teściów na mazowszu w miejscu gdzie co roku z teściem chodzimy na grzyby :). Około południa jak opowiadała "w sumę", ona (miała wtedy około 9-10lat) wraz ze swoją starszą siostrą (nastolatka) wypasały krowy na polu. Wiem dokładnie gdzie, który rejon ale nie bede publicznie zdradzał moge dopisać jakos na pw. Starsza dziewczyna mówi "Ale nudno, nawet z diabłem bym pogadała", upłynęło niedużo czasu, kiedy z lasu wyszedł jakiś facet, określiły "Paneczek", raczej taki dystyngowany, porządny i wszedł w rozmowę ze starszą dziewczyną. Dobrze im się rozmawiało, śmiali się, chichotali, była zachwycona towarzystwem. Młodsza w tym czasie była kawałek dalej doglądając krów, starsza była bliżej lasu, chyba oparta o słupek. Kiedy młodsza skierowała się spowrotem do siostry w pewnym momencie zauważyła że ten "Paneczek" zamiast stóp ma kopyta i krzyczy "Mania, no coś Ty! Spójrz! On ma kopyta!" Wtedy ten ktoś się zaśmiał i uciekł do lasu...

      Sporo tego typu zdarzeń widzę jest, jak to się mówi licho nie śpi.

      Pozdrawiam

      Usuń
    3. Dziękuję za opis - jesli Pan może proszę o kontakt na PV arekmiazga@gmail.com chciałem zadać kilka Panu zapytań w tej sprawie - opis jaki ja słyszałem był z Podkarpacia z okolic Sanoka

      Usuń
    4. Z tym diabłem na zabawie to chyba dość znany motyw na całym Podkarpaciu - ja też słyszałem bardzo podobną wersję.

      Usuń
  6. Jeśli opisane zdarzenie z Wielkiego Postu z lat 1950 z tancerzem mającym kopyta jest prawdziwe (uważam to za możliwe), to potwierdza ono, że łamanie V przykazania kościelnego „W czasach zakazanych zabaw hucznych nie urządzać” bywa czasami jawnie karane ku przestrodze otoczenia(tu: choroba psychiczna i przedwczesna śmierć). Wątek zresztą nie jest nowy, o czym wspominał choćby niedawno K.D. czyli mamoru007 na jego blogu o istotach zmiennokształtnych - wymowa kilku przytoczonych tam (legendarnych? rzeczywistych?) przypadków zapadnięcia się wsi, w których w Wielki Piątek tańcowano, w tym nawet w kościele/cerkwi albo oddawano cześć bogom pogańskim jest podobna (artykuł „Relacje o portalach, ze wschodniej Słowacji...” z dnia 2020.02.17, http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2020/02/relacje-ze-wschodniej-sowacji.html ). Swoją drogą Zły był w przypadku opisanym wyżej zarówno wyjątkowo bezczelny (pojawienie się w ludzkiej postaci w obecności wielu osób) jak i głupi (dekamuflaż); liczył zapewne, że uczestnicy potańcówki okażą się głupsi od niego i coś w tym niestety było.
    Cytowane przykazanie V brzmiało j.w. kilkadziesiąt lat temu, dziś znamy je jako przykazanie IV w nieco innym brzmieniu „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Pozdrawiam J.T.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analogiczne zdarzenie z ''kopyciastym'' opisał powyżej Pan Marek zatem mamy dwa dość zbliżone zdarzenia.

      Usuń
  7. Co to jest?
    https://www.facebook.com/groups/1310607822475335/wp/478338559719404/?av=100022440411860

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakaś grupa jakich pełno na fb, a ja szerokim łukiem staram się je omijać

      Usuń
    2. Może nowy model F16? UFO raczej w linii prostej nie lata...

      Usuń
  8. Bardzo ciekawa sprawa. Dobrze, że poddano fotografie analizie przez dwóch niezależnych znawców, to plus okoliczności sprawiają że prawdopodobieństwo hoaxu jest małe, chociaż do końca niewykluczone. Materiał, mimo że składa się z kadrów a nie filmu, śmiało mógłby konkurować z nagraniami prezentowanymi w serialu "Paranormal: Caught on Camera".
    Zgoła inna sprawą jest, co począć z przypadkami, gdy spotykano istoty... niewidzialne, ale materialne. W artykule "Przegląd wzięć we Francji, cz. 1" (UFO nr 2(34)IV-VI/1998) Joel Mesnard przedstawił przeżycie niejakiej Michelle G., która 20.05.1950 po południu szła pomiędzy wsiami Givry i Fourchambault (departament Cher) drogą wiodącą wzdłuż rzeki Loara i tam została napadnięta przez "coś" co schwytało ją wielkimi dłońmi i przycisnęło głowę do "niewidzialnej piersi twardej jak żelazo" - przy czym z całej istoty (?) widać było tylko owe dłonie! Kobieta została ściągnięta z drogi przez krzaki na łąkę gdzie po chwili szamotaniny, podczas której ofiara wzywała boskiej pomocy, niewidzialny agresor uwolnił ją. Zszokowana Francuzka zauważyła jeszcze że to coś oddala się - na drodze niewidzialnej postaci rozsuwały się trawy i uginały gałęzie krzewów. Kobieta wbiegła z powrotem na drogę i poczuła nagle silny podmuch ciepłego powietrza, który pochylił rosnącymi tam drzewami oraz zobaczyła odlatujące błyskawicznie jasne światło. Co istotne, gdy w wiosce ludzie usłyszeli o jej przeżycie, wezwali żandarmów, którzy przeszukując teren spotkania znaleźli m.in. złamane i nadpalone gałęzie zarośli i drzew oraz słupki ogrodzenia okalającego ową łąkę. Mesnard przytoczył ponadto historie folklorystyczne z różnych rejonów Francji (ale z dawniejszych czasów) gdzie występowały podobne elementy zdarzeń.
    A co do opowieści Szanownych Komentatorów o "diabłach" na potańcówkach (prof. Simonides przytacza podobne w swojej pracy, o której wspomniałem 2 artykuły wcześniej, zresztą folklor od nich się roi)... och, gdyby tak polscy katolicy przestrzegali raczej Dekalogu a nie narzuconego postu (w Biblii takiej ordynacji nie ma) i gdyby "diabły" nękały tak złodziei, gwałcicieli i zbrodniarzy! Bylibyśmy moralnym wzorem dla świata! I nie byłoby takich historii jak zbrodnia połaniecka z 1976 roku... Jak widać z ufologii i paranormalogii doszliśmy do rozważań nad ludzką naturą i eschatologią. Ale i to nie jest nowością - inni autorzy też poruszali te kwestie.
    Pozdrawiam i gratuluję Autorowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję dodam, że analizę zdjęć wykonało trzech niezależnych ekspertów, które w zasadzie między sobą się zgadzają prócz tego cienia i zanikających nóg. Bardzo interesujące zdarzenie Pan przytoczył - sięgnę do tego numeru UFO i chętne poczytam. W mojej nowej książce opisałem również coś ala ''predator'', który był widoczny na drzewie i dachu stodoły. Była to jakby przeźroczysta zgarbiona postać, którą co ciekawe widziały tylko dzieci z pewnego domu, ale nie dorośli pomimo, że wskazywano im obecność tego ''czegoś''. Ileż to arcyciekawych opisów związanych z folklorem czeka jeszcze na odkrycie i ich analizę ...

      Usuń
    2. Tak, materiału jest mnóstwo i pracy na lata, jeżeli ktoś jest zdeterminowany do badań. Niestety, w przypadku rodzimej ufologii i forteanizmu krąg odbiorców (zainteresowanych) jest szczupły: grupa internautów śledzących strony lub blogi takie jak Pana, D. Treli czy P. Gadaja, i/lub czytelników pism typu NŚ, 4W czy Enigma. Przykra jest Pańska wzmianka o tym, że J. Vallee nie wyraził zainteresowania materiałami z Polski, może kiedyś ktoś jednak to zrobi. Przy okazji warto zauważyć, iż pewne analogie do historii takich jakimi tu się zajmujemy, można znaleźć nie tylko w udokumentowanych bądź obiegowych przekazach ludowych ale i w... literaturze. Istoty zmieniające wygląd i rozmiary są opisywane np. przez M. Konopnicką w "Krasnoludkach i sierotce Marysi". Można się z tego śmiać, ale dokładnie ta książka przypomniała mi się po kilkudziesięciu latach (aczkolwiek jakiś czas temu byłą omawiana przez inną autorkę pod kątem tzw. duchów natury czyli żywiolaków)! Aha i jeszcze jedno: swego czasu, jakieś 20 lat temu zetknąłem się (nie pamiętam w tej chwili gdzie konkretnie) z paroma opisami incydentów we współczesnej Polsce, gdzie świadkowie byli (na łonie natury) straszeni przez byty niewidzialne - ale za to wydające z siebie ryki, sapania itp. odgłosy (przy czym raczej nie były to głosy niedźwiedzi czy podobnych zwierząt). Pamiętam, że miało to miejsce między innymi w Tatrach, ale nie tylko. Może uda mi się kiedyś odnaleźć źródła tych informacji. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. Kiedy pisałem swoją drugą książkę pomyślałem, że to co udało mi się odnaleźć podzielę się z Panem Valle zadając mu kilka pytań, które chciałem przytoczyć w mojej książce. No cóż, najwidoczniej badacze z Polski nie są ''godni'' aby im odpisywać lub współpracować, a szkoda bo wiele zdarzeń stricte ufologicznym mamy o wiele lepszych niż nie jedno oklepane CE-3 w USA nie wspominając o relacjach z dawnych wieków itp... Trudno ich strata nie nasza. Dziś ufologia to już temat niszowy, coraz mniej osób się tym interesuje w porównaniu z ubiegłymi latami i tendencja jest spadkowa niestety, w zasadzie to Polska ufologia przestała istnieć. Mam nadzieję, że poprzez bloga otrzymam jeszcze ciekawe zdarzenia związane z dawnym folklorem, które obecnie dla mnie są o wiele ciekawsze niż tematyka UFO.

      Usuń
  9. Szczerze powiedziawszy ja też nie widzę jakiejś manipulacji zdjęć. Wprawdzie kilka brakuje, też nie wiem dlaczego ale i u mnie był już też kiedyś taki przypadek. Na tym "ruchomym zdjęciu" między 1 a 2 nie widać prawie żadnej różnicy w otoczeniu (tylko ruch istoty) co pozwierdza czas robienia fotki , tylko 1 sekunda odstępu, i według mnie fotograf nawet nie zmienił pozycji trzymania bo na "ruchomym zdjęciu" nie widać różnicy , oprócz cienia co jest plusem dla wiarygodności. 3 fotka wykonana pare sekund póżniej pokazuje inny kąt otoczenia gdzie znajduje się istota co znów odpowiada tego czego się oczekuje gdy człowiek przebył znów jakiś odcinek drogi i robi następne foty. Zauważyliście że na 3 fotce są już przecież bliżej tego coś i na tej fotce jest to coś lepiej widoczne, ciut większe, czyli czego się normalnie oczekuje no nie?.
    Anonimowy opisał powyżej o przypadku z Francji , o tym niewidzialnym coś. Pamiętam że w USA było coś podobnego , żona pewnego dyrektora mufonu była polować w lesie gdy miała spotkanie z czymś co wyglądem było podobne do predatora w stanie przezroczystym , każdy zna ten film to nie będę się rozpisywał :) . W każdym bądż razie obserwacji towarzyszył także czynnik oz. Kobieta jest pewna że coś przedzierało się przez zarośla jednak oprócz "zamazanego powietrza" nie było nic widać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś podobnie i ja miałem z numeracją więc, albo to jest jakaś błąd w zapisie, lub jak ktoś powyżej wspomniał jakieś ''oddziaływanie'' ale to tylko spekulacja. Sebastian powiedział w rozmowie ze mną, iż można to sfałszować, ale musi to byś osoba bardzo obeznana w programach i grafikach, chociaż nic nie wskazuje na jakiś prymitywny fejk jakich w sieci pełno, ale zawsze należy być ostrożnym w wydawaniu wniosków.

      Usuń
  10. Witam Panie Arku trochę z innej beczki
    Wczoraj 10.03 w godzinach wieczornych tj.19-15 wychodąc z garażu w Nowym Wisniczu na wieczorny spacer z psem zaobserwowalem przelot po niebie ok 28 obiektów punktów"światełek"w równych lub rowniejszych odległościach mowie ok 28 lecz możliwe ze było ich więcej.
    Kierunek zachodni ok Sobolòw w stronę Brzeska.
    Czy posiada Pan informacje może jakieś co to było lub ktoś z internautów
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to było w linii prostej to najprawdopodobniej były to satelity typu Starlink.

      Usuń
  11. W połowie lat 80-tych zmieniłem szkołę podstawową. Tam poznałem nowych kolegów z którymi się dobrze rozumieliśmy. Pewnego razu jeden z nich opowiedział mi taką historię z wakacji:
    Był letni wieczór, powoli się ściemniało. Kilku chłopaków biegało jeszcze po drodze w centrum wsi aż tu nagle w pewnym momencie "krasnoludek" (mała postać poniżej 1m wysokości) wyszedł z bocznej drogi przy murze kościoła na drogę. Postać ta wydawała się zaskoczona tym spotkaniem, zaczęła uciekać po czym przewróciła się na drodze. Wtedy zaiskrzyło się i "krasnoludek" zniknął.

    Wydarzenie to miało miejsce w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, widzieć je miało co najmniej 3 osoby (w różnym wieku z przedziału 8-10 lat)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę mi powiedzieć jaka to była miejscowość i czy świadkowie opisywali wygląd - jakiś ubiór istoty ?

      Usuń
  12. Na to jest tylko jedna rada ,wynająć Wiedźmina

    OdpowiedzUsuń
  13. cos do tematu https://www.youtube.com/watch?v=ELjT5BZGo40

    OdpowiedzUsuń
  14. Widziałem te zdjęcia na telefonie u kolego pokazywał mi też mnie to zaciekawiło, po kilku dniach zniknęły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zniknęły z telefonu ? Miałeś kontakt z autorem tych zdjęć ?

      Usuń

Napisz komentarz: