Kiedy większość ludzi słyszy słowo "gremliny", pierwszym obrazem, który może wpaść w ich głowy, jest ten z dziwnych gadopodobnych stworzeń z filmu Joe Dantego z 1984 roku o tej samej nazwie, w którym małe potwory wywołują chaos w mieście. Jednak niektórzy mogą nie zdawać sobie sprawy z tego, że faktycznie opierają się one na rzekomo prawdziwych istotach, które podczas II wojny światowej, a nawet wcześniej, nękały pilotów i załogi samolotów wszelkiego rodzaju psotami, gdy walczyli na niebie podczas jednego z najbardziej krwawych epok historii ludzkości. Tutaj, na krwawym niebie II Wojny Światowej, wśród niekończącego się dymu, wybuchów bomb, ostrzeliwania ognia przeciwlotniczego, szumu wrogich samolotów i śmierci, załogi różnych samolotów ze wszystkich stron miały do czynienia z nowym wrogiem. Dziwaczne bestie, które podobno atakowały samolot i wydawało się, że nie chcą niczego więcej poza spustoszeniem i sprowadzeniem ich z chmur.
Pochodzenie współczesnego terminu "gremlin" jest sporne, ale często mówi się, że wywodzi się ze staroangielskiego słowa greme, co oznacza dokuczanie lub irytację. Odnosi się to do figlarnego gnoma podobnego chochlika lub demona, który zwykle ma około 30 cm wzrostu, co prawdopodobnie ma swoje korzenie w dawnym folklorze goblinów i wróżek. Pierwotną wczesną reprezentacją tych stworzeń była umiejętność o nadludzkiej biegłości w posługiwaniu się maszynami wszelkiego typu, a niektórzy kiedyś uznawali, że pomagają ludzkości wraz z naszą technologią, na przykład przy tworzeniu silnika parowego, a nawet twierdzą, że pomagali w pracach Benjamina Franklina przy elektryczności. Jednak dla całego dobroczynnego wczesnego folkloru związanego z szatańskimi stworzeniami, to ich skłonność do psot i chaosu stała się najbardziej znana.
Współczesna wersja gremlina jako złośliwego, kłopotliwego hodowcy piekieł ma swoje korzenie w brytyjskich lotnikach, niektórzy z nich wierzyli, że istnieją miniaturowe chochliki, gnomy lub wróżki, które zdawały się wykazywać duże zainteresowanie lotnictwem i powodowały awarie samolotów lub nawigacji. Jedna z pierwszych wzmianek o stworzeniach pochodzi z wczesnego odniesienia się do nich na początku XX wieku w brytyjskiej gazecie " Spectator" , w której napisano: Stara Royal Naval Air Service w 1917 roku i nowo utworzone Królewskie Siły Powietrzne w 1918 roku wykryły istnienie hordy tajemniczych i złośliwych duchów, których celem były kłopoty lotnika. Istnienie takich dziwnych istot zaczęło być naprawdę spopularyzowane, począwszy od 1923 roku, kiedy brytyjski pilot rozbił jego samolot na morzu, a później poinformował, że wypadek był spowodowany przez małe stworzenia, które poszły za nim na pokład jego samolotu i rozpoczęły spustoszenie na pokładzie samolotu , sabotowanie silnika, manipulowanie przy sterowaniu lotem, a w końcu jego awaria. Historia rozprzestrzeniła się i niedługo inne brytyjskie lotnictwo zaczęło narzekać na bycie nękanym przez podobne miniaturowe stworzenia przypominające trolle z opanowaniem technologii i maszyn, które spowodowały awarie silnika, awarie elektryczne, przestoje w komunikacji, złe lądowania, dziwaczne wypadki i prawie wszystko inne, co mogło pójść nie tak z samolotem.
Mówi się, że Gremliny miały tak wiele złych zachowań, jak wysysanie gazu ze zbiorników przez węże, zakłócanie częstotliwości radiowych, fałszowanie podwozia, wydmuchiwanie kurzu lub piasku do przewodów paliwowych lub wrażliwych urządzeń elektrycznych, przecinanie przewodów, usuwanie śrub lub śrub , majstrować przy tarczach, gałkach lub przełącznikach, przepychając sterowanie, tnąc skrzydła lub opony, szturchając lub ściskając strzelców lub pilotów, bezustannie uderzając w kadłub, łamiąc okna i wiele innych żartobliwych czynów. Byli nawet piloci, którzy twierdzili, że stwory miały moce telepatyczne i mogły tworzyć realistyczne iluzje w umyśle ofiary, takie jak pojawienie się ziemi lub góry wyłaniającej się nagle z chmur. Czasami zdarzało się, że widywano je siedzące na nosie samolotu lub skrzydłach samolotu w locie, które manipulowały skrzydłami, a nawet silnikami. Czasami mówi się, że gremliny krzyczały, chichotały, szeptały, warczały lub w inny sposób hałasowały, aby odwrócić uwagę załóg samolotów. Raporty te szybko rozprzestrzeniały się w szeregach i do końca lat dwudziestych wydawało się, że każdy pilot, który kiedykolwiek miał problemy z samolotem, widział rzeczy, i były one często zgłaszane przez Royal Air Force przez pilotów stacjonujących w tak odległych zakątkach. przesuwane miejsca jak Malta, Bliski Wschód i Indie.
Jednym z najbardziej znanych rzekomych relacji gremlinów z tego okresu był nie kto inny jak słynny amerykański lotnik, autor, wynalazca, oficer wojskowy, badacz i działacz społeczny Charles Lindbergh, ponieważ był zaangażowany w swój historyczny lot bez przerwy nad Atlantykiem. Nowy Jork do Paryża w maju 1927 roku. Lindbergh leciał na swoim jednosilnikowym samolocie Spirit of St. Louis z Roosevelt Field w Garden City, NY do Le Bourget Field w Paryżu we Francji. 3.600 mil (5.800 km), 33 i półgodzinny lot i pierwszy tego typu. W 9 godzinie lotu w powietrzu Lindbergh oznajmił, że nagle poczuł się nieco oderwany od rzeczywistości i znalazł się w otoczeniu kilku dziwacznych, dziwnie wyglądających istot w ciasnej przestrzeni swojej maleńkiej kabiny, które przemówiły do niego i wykazały się niesamowicie złożoną wiedzą na temat nawigacji i wyposażenia lotu. Co ciekawe, w tym przypadku, zamiast wywoływać zgorszenie, Lindbergh powiedział, że gremliny rzeczywiście utrzymywały go w czujności i zapewniły go, że pozostanie bezpieczny w swojej podróży. Lindbergh utrzymywał to dziwaczne przeżycie dla siebie przez lata, aż jego relacja została ostatecznie opublikowana w jego książce z 1953 roku "Duch św. Ludwika". Co ciekawe, nie byłby to jedyny raport o dobroczynnej działalności gremlina, ponieważ od czasu do czasu pojawiały się inne relacje, które mówiły o typowo złośliwych potworach pomagających pilotom uniknąć katastrof lub ostrzegając ich o zmianie kursu lub wysokości.
Rzeczywiste fizyczne opisy gremlinów różniły się szalenie. W niektórych przypadkach opisywano je jako małe istoty podobne do ludzi, ubrane w jaskrawoczerwone lub zielone dwurzędowe płaszcze, staroświeckie czapki z piórami i spiczaste buty. Kolor skóry może być zielony, złoty, różowy lub czerwony. Inni nadali tym istotom bardziej złowrogi wygląd, mówiąc, że wyglądają na zwierzęce, z owłosionymi ciałami, dużymi, spiczastymi uszami, ciemnoczerwonymi lub nawet świecącymi oczami i rogami. Jeszcze inne doniesienia mówią o gremlinach jako o pozbawionej owłosionej skórze, o niewyraźnie gadzim wyglądzie i o ogromnych ustach wypełnionych spiczastymi zębami. Zdarzały się przypadki, w których mówiono, że wyglądają jak kobry, byki czy jakakolwiek kombinacja obu. W niektórych przypadkach były to jedynie delikatne byty, pozornie złożone z mgły lub dymu. Niektóre z nich wspominają o dłoniach i stopach z błoną, płetwach lub skrzydłach nietoperzy. Opisy rozmiarów również znacznie się różniły, a gremliny mówiły, że mają one wysokość od 6 cali do 3 stóp. W niektórych przypadkach mówiono, że mają duże stopy z przyssawkami, a nawet skórzane buty z haczykami, które pozwoliły im chodzić na zewnątrz samolotu lub powiesić do góry nogami. Wspólną cechą wszystkich raportów jest to, że gremliny były w stanie przylgnąć do zewnętrznego kadłuba samolotów i wytrzymać ekstremalne temperatury, wysokie wysokości i gwałtowne wiatry. mówiono, że mają duże stopy z przyssawkami, a nawet skórzane buty z haczykami, które pozwoliły im chodzić na zewnątrz samolotu lub powiesić do góry nogami. Wspólną cechą wszystkich raportów jest to, że za pomocą dowolnych środków gremliny były w stanie przylgnąć do zewnętrznego kadłuba samolotów i wytrzymać ekstremalne temperatury, wysokie wysokości i gwałtowne wiatry.
Gremliny i ich uciążliwe wybryki
odnotowano w latach dwudziestych i trzydziestych, ale być może okres
najintensywniejszej rzekomej działalności gremlinów był podczas zaciętych walk
z II wojny światowej. Doniesienia o gremlinach były szczególnie płodne
wśród brytyjskich jednostek RAF (Royal Air Force), w szczególności na
jednostkach fotoreportażu na dużych wysokościach (PRU), które latały
niebezpiecznymi misjami w nieuzbrojonych, nieuzbrojonych Spitfire'ach i
Mosquitoes na ogromnych wysokościach w misjach fotograficznych nad terytorium
wroga. To było podczas tych wstrząsających misji, kiedy piloci działali w
gorzkim, gryzącym mrozie, gdy ciepło było przekierowywane do kamer, aby je
utrzymywać w cieple, że małe potwory były często postrzegane i obwiniane za
wszelkiego rodzaju niewytłumaczalne techniczne problemy i nieszczęścia.
Bitwa o Wielką Brytanię, ogromna
kampania powietrzna toczona przeciwko Wielkiej Brytanii przez niemieckie siły
powietrzne (Luftwaffe) latem i jesienią 1940 r., Przyniosła wiele przypadków
zgłoszonej działalności gremlin, tak bardzo, że brytyjskie ministerstwo
lotnictwa nawet uznał problem i podjął poważne próby zbadania tego
zjawiska. Ministerstwo posunęło się nawet tak daleko, że napisano
podręcznik serwisowy napisany przez "Gremlorist", oficera
pilotażowego Percy Prune, który był oficjalnym dokumentem składającym się z
listy exploitów stworzeń, sposobu ich uspokojenia i rozproszenia oraz na różne
sposoby, aby uniknąć wypadków z powodu ich obecności, takich jak brak brawury,
arogancji lub nadmiernego zaufania, które uważano za przyciągające
stworzenia. Były też plakaty ostrzegające przed złośliwymi potworami.
Początkowo wydawało się, że jest to zjawisko
całkowicie unikalne dla Królewskich Sił Powietrznych i często szeptano wśród
lotników, że gremliny były w zgodzie z wrogiem, ale później okazało się, że
wrogie samoloty również cierpią z powodu wygłupów stworzeń i że nie brali
udziału w tej walce, podobnie jak w przypadku zarówno brytyjskiego, jak i
wroga. Kiedy amerykańscy alianci przybyli na brytyjskie wybrzeża, oni
również zaczęli doświadczać dziwnego zjawiska. Amerykańscy piloci i
lotnicy zazwyczaj opisywali dziwne stwory na skrzydłach samolotu, gdzie bili
się z lotką, która jest skrzydłową powierzchnią sterującą na skrzydle.
Jeden z amerykańskich pilotów
Boeinga B17 podczas II wojny światowej, znany jako LW, miał raczej dziwaczne i
wstrząsające doświadczenia z gremlinami typowymi dla tych spotkań podczas misji
bojowej. Mężczyzna poinformował, że kiedy wznosił się na wyższy poziom,
usłyszał dziwny dźwięk dochodzący z silnika, a instrumenty na panelu przed nim
zaczęły szaleć. Kiedy zdezorientowany pilot wyjrzał na zewnątrz po prawej
stronie, zobaczył dziwaczną "istotę" na zewnątrz okna samolotu
zatrzaśniętego w płaszczyźnie opisanej jako 3 stopy wysokości, z nienormalnie
długimi ramionami, szarą, pozbawioną włosów skórą, głębokimi czerwonymi oczami,
rozdziawionymi ustami pełnymi zębów i spiczastych uszu z kępkami czarnych
włosów na końcach jak "uszy sowy", wpatrujących się w niego od wiatru
i przenikliwego zimna za szkłem. Kiedy przestraszony pilot spojrzał w
dziób samolotu, zdziwił się, widząc jeszcze jedno ze stworzeń, najwyraźniej
tańczących wokół niego. Pilot pomyślał na początku, że być może ma
halucynacje lub doświadcza dezorientacji, ale powiedział, że czuł się dobrze i kontrolował swoje zmysły. Pilot
powiedział, że dziwne stwory zdawały się śmiać, i że radośnie brykały wokół
samolotu, ciągnąc za cokolwiek mogły dostać swoje szponiaste ręce, waląc w
samoloty z całej siły i najwyraźniej starając się jak najlepiej obniżyć
samolot. Po kilku manewrach pilotowi udało się wyrwać stwory z samolotu,
chociaż później powiedział, że nie miał pojęcia, czy odpadły, czy tylko
przeskoczyli do innego samolotu.
Co ciekawe, istnieje dość dziwny
incydent dotyczący amerykańskiego samolotu z 1939 roku, który może ale nie musi
być związany z gremlinami, ale wydaje się wart wspomnieć. Podobno samolot
transportowy opuścił morską bazę lotnictwa morskiego w San Diego w Kalifornii
około godziny 3.30 po południu późnym latem 1939 r. Podczas rutynowego lotu do
Honolulu z załogą 13 osób. Po trzech godzinach lotu, samolot wykonał wywołanie
alarmowe, po którym komunikacja zmarła. Mimo że radiotelefon przeszedł w
całkowitą ciszę, samolot zdołał wrócić do bazy, na awaryjne lądowanie i ciężkie uszkodzenia na
zewnątrz, które wyglądały niemal jak uszkodzenia od pocisków, natychmiast zaniepokoiły ekipę
naziemną. Jak tylko uszkodzony samolot zatrzymał się na pasie startowym,
załogi przystąpiły do badania. To, co znaleźli, przeraziło ich. Inspekcja
wnętrza statku odkryła ciała 12 osób załogi samolotu, które miały przerażające, rozległe rany o nieznanym
pochodzeniu. Co więcej, dziwny był fakt, że cała kabina cuchnęła
śmierdzącym siarkowym zapachem, a na podłodze kokpitu leżały puste pociski
pocisków, a także pusta broń palna pilota i drugiego pilota, która wskazywała,
że zmarli gorączkowo strzelali do czegoś. Jedynym ocalałym był drugi
pilot, któremu udało się wylądować, mimo że sam został ciężko ranny. Umrze
w szpitalu, zanim będzie miał okazję opowiedzieć o tym, co dokładnie wydarzyło
się na pokładzie skazanego na zagładę lotu.
Doniesienia o gremlinach i ich talentach do ukrywania się na pokładach samolotów, aby je sabotować trwały przez całą II wojnę światową, ze wszystkich stron i narodów biorących udział w konflikcie, najczęściej przez doświadczonych pilotów i załogi samolotu, które były trzeźwe, zrównoważone i racjonalne. Co wszyscy ci ludzie widzieli lub doświadczali? Często wskazuje się, że brak odpowiedniego ciśnienia w samolotach w tamtych czasach najprawdopodobniej doprowadził do halucynacji, które następnie ukształtowały opowieści o małych oszustach, psotnych chochlach z tendencją do sabotażu lub niszczenia maszyn. Mogłoby się też zdarzyć, że jakiś element "przepuszczenia złotówki", lub odrzucając winę za ludzki błąd, obwiniając te fantastyczne stworzenia o winę. Mogło to pomóc w budowaniu morale wśród mężczyzn. Jednak ci, którzy twierdzą, że widzieli gremliny lub byli ofiarami ich ataków, twierdzą, że nie były wytworem wyobraźni i byli w rzeczywistości bardzo realne. Bohaterowie wojny, którzy żyli, by opowiedzieć tę historię, nie mają wątpliwości, że gremliny stanowią bardzo realną groźbę i że nie są zwykłym folklorem czy upiorną legendą, stanowczo odmawiają, aby wszystkie przypadki można było wyjaśnić zwykłymi halucynacjami lub ludzkim błędem. Niemniej jednak, tego rodzaju raporty w dużej mierze sypnęły się po zakończeniu wojny, a do lat 50. XX wieku niewiele mówiono o gremlinach wśród lotników, być może w dużej mierze z tego powodu, że wojsko zaczęło ściśle odkładać plotki lub mówić o stworzeniach, nazywając to nieprofesjonalnym i hamującym morale zachowaniem. Większość wzmianek o gremlinach w dzisiejszych czasach jest w połowie żartobliwa. Czyżby zjawisko gremlinów było po prostu halucynacjami, folklorem, nadaktywnymi wyobrażeniami i opowieściami, które udało się rozłożyć na załogach samolotów różnych narodowości, aby w prosty sposób wkroczyć we współczesny mit? Czy może za zjawiskami kryło się coś jeszcze? Czy mogły to być prawdziwe stworzenia, które dały ekipom powietrznym nowego wroga, z którym można zmierzyć się w ogniu bitwy? Jeśli te gremliny były rzeczywiście rzeczywistymi bytami, to cóż to mogło być ? Czy to mogły być wróżki, duchy, demony, prawdziwe zwierzę jakiegoś rodzaju, kosmici lub coś poza naszym wymiarem? Niezależnie od tego, czy były prawdziwe, czy nie, gremliny były rzeczywiście bardzo realne dla wielu odważnych ludzi, którzy służyli ryzykując życiem dla swoich krajów wysoko na zdradzieckich niebach II wojny światowej. Być może następnym razem, gdy lecisz samolotem, który doświadcza nagłej trudności technicznej lub niezwykłej turbulencji, możesz po prostu spojrzeć pod siedzeniem lub wyjrzeć przez okno, aby się upewnić. Po prostu widzisz jak niektóre gremliny spoglądają z powrotem.
Autor Brent Swancer https://mysteriousuniverse.org/2015/07/the-real-gremlins-of-wwii/
Tłumaczenie Arek Miazga
Jeśli mowa o dziwnych istotach pod nazwą gremliny Czytelnicy mający moją książkę ''Magiczna rzeczywistość'' mogą przeczytać podobne historie z identycznymi istotami, które zostały zauważone w domach i innych miejscach.
Przypomniał mi się gremlin ze strefy mroku.
OdpowiedzUsuńtak był taki film
UsuńLubie Swancera, ma ciekawe artykuły. Ten przypadek o 12 trupach w samolocie też w tamtym roku włączyłem do projektu. Być może była to jakaś manifestacja bigfoota, dogmana czy cośik, to z nimi często pojawia się taki odór.
OdpowiedzUsuńTak sam śledzę jego artykuły i bardzo mi się podobają, ponieważ porusza naprawdę bardzo wysoką dziwność, to zdarzenie z samolotem daje dużo do myślenia i nie można tego włożyć między bajki.
UsuńHej gdzie kupie książkę ufo na podkarpaciu?
OdpowiedzUsuńNakład książki już się wyczerpał w księgarniach mam jedynie ebook jeśli Cię to interesuje ?
Usuń