O niniejszym zdarzeniu zostałem poinformowany przez Marka Sęka (Radio Paranormalium) w czerwcu bieżącego roku, do którego zgłosiła się pani świadek i przesłała następującą relację:
„Sytuacja miała miejsce na działce nad jeziorem na Mazurach 21 maja 2022, wieczorem około godziny 21-22. Dodam, że zanim do niej doszło, panowała dziwna atmosfera, tzn. przyjechałam na działkę z partnerem w piątek 20 maja, po przyjeździe mój partner zaczął zachowywać się jak dla mnie dziwnie, nie był sobą, nie poznawałam go pierwszy raz w życiu. Bardzo się przestraszyłam, ponieważ byliśmy tam sami, do najbliższych domów jest około 300 m i naprawdę bałam się o siebie. Jak się później okazało, dla niego ja zachowywałam się dziwnie! Tej nocy nie mogłam zasnąć, ogarniał mnie lęk, niepokój, po prostu bardzo się bałam, ale nie wiedziałam czego, chociaż w tym domu na działce miało miejsce dziwne zdarzenie rok temu, ale nie o tym. Później 21 maja w sobotę jakby wszystko było w miarę dobrze, chociaż cały czas atmosfera była nieprzyjemna, nie miałam w ogóle siły, byłam osłabiona i nie miałam ochoty na cokolwiek, dodam ze padało i było chłodno. Około 21, tak myślę, mój partner poszedł na chwilę na dwór i po chwili usłyszałam jego krzyk – wołał mnie, ale było to tak przerażające, że wybiegłam po prostu bez telefonu i zobaczyłam, jak stoi i patrzy w niebo i pokazuje mi trzy świecące punkty na niebie w kształcie [trójkąta], wyglądały jak duże trzy gwiazdy. W momencie, kiedy się przyjrzałam, to wszystko się zmieniło, tzn. już jak wybiegałam wszystko było jakby spowolnione, zero jakiegokolwiek odgłosów, żab, ptaków, niczego – ani wiatru, ani chmur, a cały dzień było zimno i chłodno, padał deszcz, były chmury, a wtedy czyste niebo i tak dalej. Mam wrażenie, że patrzę na ten obiekt i że on jest bliżej niż był, i kolejna jakby klatka: mówię do partnera, że może to jakiś dron, ale jakby stoję już inaczej, i potem kolejna klatka którą pamiętam: on mi mówi, że się dwa punkty oddzieliły i wystrzeliły i mi coś pokazuje, a ja cały czas widzę tę piramidę a on już nie – na samym początku widział, zanim ja wybiegałam, jak te punkty się tworzą w tę piramidę, jakby tańczyły, jakby zmieniały położenie i utworzyły trójkąt, i razem patrzyliśmy na trójkąt, a potem on widział tyle że dwa się oddaliły i wystrzeliły gdzieś, a ja widziałam nadal piramidę, która zaczyna się ruszać powoli na lewo za drzew i w ogóle działo się coś dziwnego. To było jak we śnie, jakby coś z czasem, tylko klatki. Pamiętam, że ten obiekt nagle był nade mną i wydawał mi się większy, wyraźniejszy, i ja się patrzyłam, wiedząc że to coś nie z tej ziemi i byłam jakby w transie, a potem jakby był na przeciwko, wszystko było inaczej, drzewa, horyzont inaczej, i poczułam taki lęk, strach, że jesteśmy obserwowani i w głowie pojawiło mi się zdanie ‘nie nawiązuj kontaktu’ i uczucie, że to wszystko złego co się działo to że jest to powiązane jakoś ze sobą – i nagle się ocknęłam, miałam silne uczucie, że musimy iść się schować do domu szybko, a mój partner dalej mi pokazywał coś daleko i ja zobaczyłam znowu tę piramidę, z tym że już daleko, a on tylko jeden punkt, tak jakby on widział trzy oddalające się od siebie punkty, a ja widziałam zamiast tych punktów trójkąty i po chwili wpadłam w panikę, ponieważ zobaczyłam ten obiekt nad drzewami blisko i czułam, że patrzą na nas! Pokazywałam mu, że są nad drzewami, ale on nie wiedział tego i nagle jakby zgasły! Zniknęła ta piramida! Poszliśmy do domu, pół nocy nie spalam, bałam się strasznie! Miałam dziwne sny tej nocy, śniła mi się kostka drewniana jak Rubika tylko duża z trójkątami na polach i że jestem na dworze [w] lesie, w łóżku, ale na zewnątrz. Rano około 5 coś nas zbudziło, w jednym momencie usłyszeliśmy kroki pod oknem, partner wyskoczył na dwór – to mu zajęło 3 sekundy, ale kroki ucichły. Kolejnej nocy przewróciły się szklane rzeczy na tarasie, kiedy już leżeliśmy, czułam niepokój i nagle ten hałas szklanych przedmiotów. Nie było to zwierzę. Nie pozwoliłam wyjść mu [partnerowi] na taras, bo czułam coś niepokojącego. Ogólnie cały weekend nie miałam w ogóle siły, byłam ospała i bardzo zmęczona. Chaotycznie to opisałam, ale tak było, niestety nie mam nic, nagrań, zdjęć, niczego. Nie wiem, ile [to wszystko] trwało, ale ja i tak nie wiem, czy byłabym w stanie odpalić telefon. Mój partner nie miał takich odczuć – on obserwował przesuwające się punkty, jedynie wizualne, ale też uważał, że czuł się jak we śnie i że niczego nie było słychać".
1. Fragment relacji pani świadek przesłany do Radia Paranormalium (za: UFO-Relacje.PL).
W lipcu bieżącego roku, dzięki uprzejmości Marka Sęka oraz pani świadek, udało mi się nawiązać kontakt z parą świadków obserwacji NOLa, którzy drogą mailową przesłali do mnie swoje spostrzeżenia z majowej obserwacji. Tym razem zapoznajmy się z opisem zdarzenia autorstwa mężczyzny:
"21 Maja b.r. przebywałem wraz z narzeczoną na Mazurskiej działce położonej nad jeziorem Mojtyny. Około godziny 22.30-23 nie pamiętam dokładnie, było już ciemno) wyszedłem z domu w celu pójścia na wieczorną 'toaletę'. Poszedłem jak zawsze o tej porze nie do położonego daleko wychodka a za dom pod drzewko, kończąc czynności fizjologiczne, obróciłem głowę w lewo i kątem oka zobaczyłem że mocno świecący obiekt (od razu wiedziałem że nie gwiazda bo było to ze 3 razy większe od przeciętnej gwiazdy) przesuwający się po niebie. Wyszedłem spod gałęzi drzewa pod którym stałem i zwróciłem się ku obiektowi jednocześnie orientując się że są to 3 takiej samej wielkości obiekty tworzące trójkąt, każdy obiekt poruszał się ale stanowiły jak by całość jakiegoś trójkątnego obiektu który ruszał się. W pierwszym momencie zamurowało mnie ale potem nastąpiło bardzo duże rozjaśnienie umysłu, jak by olśnienie że muszę to pokazać Oli (imię zmienione – przyp. M.S.), bo przecież ona marzyła zawsze o czymś takim i zacząłem ją głośno i wmocjonalnie wołać. W tym samych czasie obiekty wykonywały swój dość powolny taniec nad drzewami rosnącymi nad brzegiem jeziora. Dodam że nie byłem w stanie określić odległości w jakiej się ode mnie znajdują. Po ok 20 sekundach od początku obserwacji zjawiska, Ola dobiegła do mnie i od razu wskazałem jej obiekty a ona potwierdziła emocjonalnym okrzykiem że widzi je. Staliśmy za domem kolejne 10 sekund i obserwowaliśmy jak obiekty cały czas zmieniają położenie, tworząc nie przerwalnie trójką który jako całość zmieniał położenie względem nas. Moje odczucia i emocje były dosłownie euforyczne natomiast narzeczona zaczęła się ewidentnie bać i mówić coś że oni na nas patrzą. W tym momencie 2 obiekty z trójkąta zaczęły się oddalać od trzeciego, równocześnie rozdzieliliśmy się o kilka metrów z Olą , ja mówiłem patrz odlatują a ona zaczęła mówić że nie, że są nad nami. Nie widziałem nic nad nami bo do konca skupiony byłem na odlatujących w dwóch różnych kierunkach obiektach, trzeci z nich znikł mi za drzewami nad jeziorem. Ola mówiła jeszcze kilka sekund że widzi ten trójkąt nad nami ale gdy do niej doszedłem to sam nic kompletnie juz nie widziałem, może dlatego że ja cały czas patrzyłem nad te szczyty drzew a nie pionowo w górę. Tego wieczoru prowadziliśmy jeszcze długie rozmowy o tym co widzieliśmy a jak w końcu poszliśmy spać to ok 4 nad ranem (świtało już) obudziły nas oboje kroki pod domem, słyszane tuż pod naszym oknem. Okiennice były zaryglowane więc postanowiłem wybiec na ganek i zerknąć co to, zajeło mi to może 3-4 sekundy kiedy patrzyłem już na ścianę domu i teren działki i nie było tam niczego i nikogo. Nie znalazłem też żadnych śladów żeby z nadbrzeżnych krzewów wyszło jakieś zwierze np bóbr. Nic zero, zwierzaków a tym bardziej człowiek który stał by pod oknem nie miał by szans żeby w tak krótkim czasie sie oddalić na tyle żeby się schować, musiał by albo być nadludzko szybki albo potrafić zniknąć lub zakamuflować się całkowicie z otoczeniem. Poza tym było by też słychać kroki ucieczki a jak tylko zerwałem się z łóżka żeby wybiec z domu, hałas z zewnątrz ustał. Do opisu załączam 2 rysunki sytuacyjne".
Tyle jeśli chodzi o relację mężczyzny, przejdźmy zatem do opisu pani świadek, która przesłała bardzo obszerną relację:
„20 Maja 2022 (Piątek) około godziny 17:00, spotkałam się z moim partnerem Arkiem (imię zmienione – przyp. M.S.) na stacji kolejowej Spychowo, ponieważ ja mieszkam w Gdańsku a Arek w Warszawie, w celu pojechania wspólnie na oddaloną o około 10 km od Spychowa, działkę rekreacyjną nad jeziorem Mojtyny. Działka ta należy do rodziny Arka od około 20 lat, ja jeżdżę na nią od 5 lat. Działka ma powierzchnie 1500 m 2. Na działce znajduję się 30 m2 domek letniskowy, poza tym działka nie posiada prądu ani żadnych mediów, najbliższe zabudowania znajdują się około 300 m od działki. Na działkę jeździmy wędkować i odpoczywać. Po przyjechaniu na miejsce po około godzinie zaczęłam odczuwać dziwny niepokój, ponieważ Arek mimo że nie widzieliśmy się od jakiegoś czasu, wydawało mi się że był dla mnie oschły i obojętny, z co doprowadziło i skończyło się naszą kłótnia i coraz większym ogarniającym mnie lękiem do tego stopnia, że bałam się tam przebywać i chciałam opuścić działkę, ponieważ dla mnie Arek zachowywał się nienaturalnie. Przyszedł wieczór, emocję trochę opadły i nawiązaliśmy w miarę normalną rozmowę ale też czułam, że coś jest nie tak i coś wisi w powietrzu. Tak jak wspomniałam nie ma tam prądu, wieczorem jest bardzo ciemno, słychać jedynie odgłosy nocnych zwierząt, rechotanie żab, szczekanie psów ze wsi, wycie lisów itp., znikome światło dochodzi z latarni przy drodze we wsi. Na tarasie siedziałam do godziny około 1 w nocy, zanim na tarasie zostałam sama, ponieważ około godziny 23:00 Arek już wszedł do domu,ale zanim poszedł do domku na taras przyleciała ogromna ćma, cała czarna nie widziałam takiej dużej nigdy, a przylatuje tam sporo nocnych motyli, posiedziała na podłodze i odleciała, bałam się trochę o nią żeby nie wpadła do świeczki na stole,ale odleciała. Poszłam położyć się spać, było mi ciężko zasnąć, powrócił silny niepokój i lęk, nie bardzo wiedziałam czego się boję ale usnęłam. Z tamtej nocy snów nie pamiętam. Następnego dnia tj 21 Maja 2022 po obudzeniu byłam w złej kondycji fizycznej, byłam bardzo zmęczona i nie miałam energii na nic, co nigdy w tamtym miejscu się nie zdarzało, tam jeździłam ładować baterie. Cały dzień był ospały aura była nieprzyjemną, z Arkiem nie kłóciliśmy się ale było niemrawo. Wieczorem przed 21, kiedy zrobiło się ciemno, znowu zaczęłam odczuwać silny niepokój, miałam wrażenie czyjeś obecności na działce, nie miałam ochoty siedzieć na tarasie mimo że było w miarę ciepło, dodatkowo, kiedy już ogarniałam z tarasu rzeczy żeby wejść do domku na noc, zgasła w jednym momencie świeczka na stole i ognisko oddalone około 30 m od tarasu, przez co zrobiło się całkowicie ciemno w jednym momencie i bardzo nieprzyjemnie, silne poczucie niepokoju, Chciałam zostać już w domku na cały wieczór, czułam się tak nieprzyjemnie, w rogach wejścia do domu nasypałam soli, czego nigdy dotąd nie robiłam, po prostu czułam taką potrzebę. Dodatkowo, sytuacja sprzed dwóch lat, którą opiszę na końcu dołożyła do mojego przykrego samopoczucia, ponieważ od razu mi się przypomniała. Wracając do wieczornej obserwacji, Było między 21:00 a 22:00, nie wiem dokładnie która była godzina, Arek wyszedł na zewnątrz i po chwili usłyszałam jak krzyknął żebym przybiegła. Krzyknął, „Ola chodź tu szybko!”, jego głos wskazywał na szok i od razu wiedziałam że dzieję się coś dziwnego, wybiegłam z domku, nie zabrałam telefonu po prostu wybiegłam i od razu wszystko było jakby spowolnione, nie moje ruchy ale całe otoczenie. Od tego momentu wszystko klatkami się działo, klatka po klatce a nie ciągiem. Trochę jak w śnie. (Na zdjęciach które załączyłam oznaczę miejsce gdzie Arek stał i gdzie do niego podbiegłam i gdzie zobaczyłam obiekt). Patrzył i wskazywał na niebo, nie pamiętam co powiedział, chyba że to UFO, mówił coś że to przed chwilą zmieniło kształt. Podbiegłam do niego i stanęłam po Arka lewej stronie, zobaczyłam na niebie trójkąt z trzech świetlnych punktów, był to trójkąt równoramienny, stał nieruchomo, nie jestem w stanie określić wysokości na której się znajdował, ale składał się z trzech dużych punktów świetlnych jak z gwiazd, które świeciły jasnym światłem nie migały, nie ruszał się nie wydawał żadnych dźwięków wisiał w powietrzu, na przesmyku między drzewami, nad jeziorem. Po chwili wydawało mi się ze trójkąt jest trochę niżej i bliżej niż był przed chwilą i wydawało mi się że stoję już po prawej stronie Arka, chociaż nie wiem kiedy przeszłam i mówiłam” co to jest czy to dron? na co ja patrze?”. Po chwili Arek krzyczał że dwa punkty odstrzeliły, z dużą prędkością i odlatują każdy gdzie indziej ja tego w ogóle nie zauważyłam ( i też już wydawało mi się ze stoimy inaczej, czyli znowu on jest po mojej prawej a ja lewej jego stronie) pokazywał mi gdzie ale ja tego nie widziałam,ja cały czas widziałam trójkąt równoramienny który zaczyna się powoli poruszać trochę zaczyna się obracać i poruszać na lewo,nad drzewa i Arek też widział ruch na lewo nad drzewa ale on widział jeden punkt który został kiedy te dwa odleciały, z tego co mi mówił i który chowa się za drzewa nad naszymi głowami, natomiast ja w ogóle nie widziałam dwóch szybko oddalających się punktów, ja widziałam cały czas trójkąt równoramienny z trzech jasnych punktów. Po chwili mam kolejną klatkę, zadzieram głowę bardzo wysoko(nie musiałam tego robić przed chwilą) wydaję mi się że stoję bliżej drzew, widzę ich czubki, ten trójkąt zmienił się na obiekt który był już według mnie dużo niżej, przelatywał tuż nade mną, widziałam już jego kształt tzn nie tylko światła ale jakby zarys nadal był trójkątny i czarny, na pewno miał światła białe jasne ale nie oślepiające i nie wydawał żadnych dźwięków ale nie jestem w stanie go już teraz dokładnie opisać. Wydawało mi się że jest niewiele ponad drzewami i w głowie miałam takie myśli, że przylecieli do nas ale to nie ludzie i wiedziałam że to coś nie z tej Ziemi, nie czułam strachu wszystko było dobrze, nawet uczucie radości chociaż wszystko było takie nierealne i niewyraźne. I w pewnym momencie znowu stoję w innym miejscu ,tzn obok ale już nie koło drzew tylko bliżej domku i ten trójkąt wydaje mi się już nie równoramienny ale trójkątem prostokątnym dużym czarnym ze światłami i jest na przeciwko mnie, wisi nad jeziorem ale wszystko wydawało mi się inaczej, tzn drzewa i horyzont były inaczej jakby zrobiło się więcej miejsca między drzewami wzdłuż brzegu jeziora żeby lepiej obiekt był widoczny, nie potrafię tego wytłumaczyć. Żadnych dźwięków, cisza całkowita niczego nie było słychać odgłosy przyrody ucichły, żab ani niczego nie było słychać, cały czas atmosfera jak w śnie. Obiekt ten coś robił światłami, nie pamiętam co, gasły i zapalały się , nie pamiętam tego za dobrze i nagle ogarnął mnie potworny lęk że wszystko co się wydarzyło na tej działce złe nieprzyjemne momenty wcześniejsze te lęki i mój niepokój to jest ze sobą powiązane, ale nie wiem na jakiej zasadzie, a w głowie pojawiło się wyraźne zdanie „ nie nawiązuj kontaktu”ocknęłam się i mowie do Arka że musimy iść do domu się schować i chyba mówiłam że lecą do nas. W tamtym momencie w pewnym stopniu wszystko wróciło do normy tzn już wiedziałam gdzie stoję oprzytomniałam, wiedziałam że musimy wejść do domki i zakończyć obserwowanie.
2. Zdjęcie wykonane z miejsca, w którym znajdowali się świadkowie podczas obserwacji.
On
mi nadal pokazywał gdzie odlatują tamte dwa punkty, każdy podobno w inną stronę
a ja zobaczyłam znowu trójkąt równoramienny który jest bardzo nisko nad
drzewami ten który przed chwilą był prostokątnym dużym trójkątem naprzeciwko
mnie i wiem tzn czuję się obserwowana i nagle patrze w stronę która pokazuje mi
Arek i widzę w oddali trójkąt równoramienny, czyli tak jakby tam gdzie on
widział oddalające się punkty ja widziałam piramidy trójkąty równoramienne, ale
on nie widział tego dużego tuż nad nami, który stał nieruchomo. Ja za to
mówiłam już bardzo wystraszona do Arka ze oni nas chyba obserwują że widzą nas
też i lecą do nas, jak wbiegłam na taras a sytuacja ta działa się za domkiem to
oni już byli naprzeciwko tarasu,miedzy drzewami. Mówiłam do Arka i pokazywałam
mu gdzie są, ale on nie widział tego obiektu , nie bał się, widział tylko
punkty wcześniej, później już nie, ja natomiast cały czas. Znowu trójkąt
zmienił położenie, szybko to się działo, w ułamkach sekund był w jednym miejscu
a po chwili w innym, tak to odbierałam, ostatni raz go zobaczyłam jak świeci
nad pomostem, był już dosyć daleko i wysoko i nagle zgasł zniknął. Sama już nie
widziałam co się dzieje czy to naprawdę czy nie. Nie piliśmy w ten wieczór
żadnego alkoholu jedynie około 17 do obiadu wypiliśmy po piwie, więc żadne
używki nie mogły nam zaszkodzić i wpłynąć na nas. Nie mam pojęcia ile to
wszystko trwało, nie wiem w ogolę nawet w przybliżeniu. Czas się w ogolę nie
zgadzał, ponieważ dla niego te punkty oddalały się bardzo szybko a ja miałam
jeszcze kilka przeżyć międzyczasie mimo to zobaczyłam jeden z nich który mi
pokazywał,jak się oddala co prawda nie punkt a trójkąt ale w miejscu w którym
mi pokazywał.
Ogarnął mnie lęk , może nie panika, ale naprawdę bardzo się zdenerwowałam, prosiłam Arka żebyśmy już weszli do domu i pozamykali się, on chciał iść jeszcze na dwór szukać tych obiektów, ja już nie mogłam się ruszyć, nie chciałam wychodzić na zewnątrz absolutnie. Oczywiście przyszło uczucie że ktoś jest na zewnątrz. Zaczęliśmy sobie to analizować Arek mi opowiadał co widział zanim ja wybiegłam, ponieważ on zanim ja wybiegłam twierdzi że widział formowanie się tego trójkąta równoramiennego jak te trzy punkty zmieniały położenie i chwile widzieliśmy to samo, a później każde z nas coś innego .Pól nocy nie spałam, nie mogłam zasnąć, bałam się że ktoś albo coś jest na zewnątrz na terenie działki, nigdy się tak nie bałam, a przespałam tam wiele nocy, nawet sama tam zostawałam na kilka dni także to miejsce mnie dotychczas nie przerażało, Arek nie rozumiał czego się boję. Jeszcze dodam że jak już leżeliśmy w łóżku to pies ze wsi nie przestawał szczekać, z gospodarstwa oddalonego o 300 m, szczekał nieustannie i nie wiem też dlaczego szczekanie psa było jakieś dziwne przytłaczające, być może już byłam przewrażliwiona, ale było to też na tamten moment dla mnie jakieś niepokojące, kocham psy ich szczekanie mi nie wadzi wtedy było po prostu inaczej. I dziwnie brzmiało, chociaż to już może silne emocje wzięły górę.
W
nocy miałam takie sny, nie wiem czy wywołane tą całą sytuacją, ale śniło mi się
że jestem w łóżku ale na zewnątrz w lesie,przebudziłam się byłam cała odkryta,
było mi zimno ale usnęłam po chwili i śniła mi się duża drewniana kostka, która
wyglądała jak kostka Rubika, z tymże na polach były trójkąty. I one się w jakiś
sposób też poruszały, chowały coś się z nimi robiło ale nie pamiętam co. Ktoś
mi chyba tłumaczył coś z tą kostką pokazywał ale nie pamiętam tego.
Obudziliśmy
się z Arkiem razem w jednym momencie ponieważ usłyszeliśmy że ktoś chodzi pod
oknem, mogła to być 5-6 rano, było już jasno(Arek dosłownie sekundę po mnie się
obudził ja zdarzyłam jeszcze usłyszeć jakieś szurniecie) Arek wyskoczył z łózka
i wybiegł na zewnątrz, zajęło mu to około 4 -5 sekund, (z tego co później
przeanalizowaliśmy ) nie było nikogo ani niczego,żadnego zwierzęcia które
mogłoby się tam kręcić i być na tyle duże żeby było je tak słychać wyraźnie.
Kroki były wyraźne, to też było nieprzyjemne uczucie. Dwa , trzy kroki i
wszystko ustało
Następny
dzień czyli Niedziela przebiegł w miarę spokojnie, niepokój przyszedł wieczorem
po zmroku, znowu w łóżku ogarnęło mnie nieprzyjemne uczucie czyjeś obecności,
leżeliśmy już w łóżku panowała cisza ponieważ wyłączyliśmy radio bo dziwnie
zaczęło tak jakby skrobać i nagle na tarasie przewróciły się szklane butelki
czy coś szklanego, nie pozwoliłam Arkowi wyjść i sprawdzić, to było
przerażające po prostu, po tym wszystkim co się stało. Arek mnie uspakajał że
może to kot ze wsi, ale rano okazało się że nie nic poza tymi szklanymi
przedmiotami nie jest ruszone tzn żadne zwierze nie grzebało w koszu czy w
torbach z jedzeniem. Wyjechaliśmy w Poniedziałek.
Wrócę też do sytuacji sprzed dwóch lat, na działce o
której wspominałam,że przypomniała mi się w tamten wieczór i też być może przez
to czułam się niespokojnie, nie wiem.
3. Widok z góry na miejsce zdarzenia (za: Google Mapy).
Dwa
lata temu, wyszło tak, że musieliśmy spać w osobnych pokoikach, które dzieli
drewniana ściana, cały domek jest drewniany z resztą. Około 3-4 w nocy obudził
nas hałas i Arek przez ścianę pytał czy słyszę to, dodam ze w nocy po
zamknięciu okiennic w domku jest bardzo ciemno w ogóle nic nie widać. Ja
odebrałam to tak, że ktoś jest na tarasie bo wydawało mi się że słyszę głos ale
po chwili uznałam nie wiem dlaczego,że to zwierzęta typu sarny, odgłos jakby
kopytek, które chodzą po tarasie, a okazało się, że w Arka pokoju, oparty kij o
ścianę spory kij dodam, do ryglowania okiennic, obija się i szura po ścianie,
wydając taki hałas, kij znajdował się z pól metra od nóg Arka, pod oknem, to
trwało z 10 sekund, do momentu aż Arek złapał latarkę i zapalił światło,
sprawdził każdy kąt pokoju z reszta znajduję się w nim tylko łóżko mała szafka
i regał, to mały pokoik ,nie mogło to być żadne zwierzę ponieważ by nie mogło
tak szybko umknąć a wręcz się rozpłynąć w powietrzu tym bardziej żaden gryzoń
nie dał by rady z takim kijem a duże zwierze od razu zostało by zauważone, małe
z reszta też”.
W uzupełnieniu do przesłanych relacji udało ustalić się, że obserwacja została dokonana 21 maja 2022 r na Mazurach w miejscowości Mojtyny, gm Piecki. Zdarzenie rozegrało się pomiędzy godziną 21:00 a 23:00. Obserwatorami zjawiska było dwoje świadków w wieku 44 i 38 lat. Czas trwania obserwacji świadkowie ocenili na 1-2 minuty (Arek) i „kilka minut, może kilkanaście” (Ola). Rozbieżność wynika z faktu, że dla obojga świadków zjawisko oddziaływało zupełnie inaczej. Dla każdego z nich podczas zdarzenia czas biegł inaczej oraz własne odczucia były zupełnie różne, o czym będzie mowa w dalszej części artykułu. Warunki pogodowe tego dnia były pochmurne przez cały dzień o dużym stopniu zachmurzenia, dopiero wieczorem ok godziny 21 niebo zrobiło się czyste i bezchmurne (lub o bardzo małym stopniu zachmurzenia). Na niebie były widoczne niektóre gwiazdy, natomiast świadkowie nie odnotowali widocznego Księżyca w tej części nieba. Świadkowie dokonali obserwacji gołym okiem, na otwartej przestrzeni, znajdując się nieopodal domku letniskowego. Pierwszy obiekt zauważył Arek, który na wschodniej stronie nieba spostrzegł wyraźny ruch mocno świecącego obiektu, a po chwili już wyraźny zsynchronizowany ruch kilku świecących obiektów. Jak przyznał Arek: „To było coś nienaturalnego i nieludzkiego”. Następnie mężczyzna zawołał swoją narzeczoną i od tego momentu już wspólnie kontynuowali obserwację. Dzięki pomiarom zrobionym na Google Mapy udało się ustalić, że w początkowej fazie obserwacji obiekt(y) znajdował się nad drzewami oddalonymi ok 30 m od świadków. Niestety świadkowie nie byli w stanie określić przybliżonej wysokości na jakiej znajdowała się trójkątna formacja świateł. Wiemy natomiast, że obiekt(y) na początku zdarzenia był bliżej, potem światła się rozdzieliły (wg relacji Arka). Obiekt(y) na początku był nieruchomy, następnie zaczął powoli się poruszać, później coraz szybciej. Zmieniał swoje położenie na różnych wysokościach, przez co raz był bliżej, a raz dalej od świadków, następnie zaczął się okręcać i poruszać na lewo.
Wygląd obiektu, jego trajektorię oraz sposób oddalenia się Arek opisał tak: „Obiekt był zawieszony w jednym miejscu ale taniec świateł sugerował, że zmienia własne położenie. Następnie z trójkąta tworzonego przez światła odłączyły się dwa i najpierw powoli odleciały a potem szybko do zniknięcia całkowitego, po rozdzieleniu pozostały obiekt zniknął mi za koronami drzew”.
4. Rysunek świadka obrazujący trajektorię lotu świateł i wykonywanych ewolucji.
Wg relacji Arka nie zauważył on, aby był to fizycznie jeden obiekt, jedynie trzy mocno świecące, białe światła - punkty tworzące trójkąt, zaś cała formacja była 2-3 razy większa od wielkości Księżyca w pełni.
Kiedy Arek widział „tylko” światła, Ola widziała całe zdarzenie troszkę inaczej. Wg kobiety obiekt był trójkątem czarnej barwy, oddajmy Oli ponownie głos: „Obiekt najpierw był trójkątem równoramiennym, później prostokątnym, a na końcu znowu równoramiennym. Był to czarny trójkąt z jasnymi, białymi światłami znajdującymi się na jego powierzchni (warto dodać, że wg relacji kobiety, na początku obserwacji pomiędzy światłami widoczny był prześwit, gdzie było widoczne niebo, dopiero później stał się jednym obiektem, już bez widocznego prześwitu – przyp. M.S.). Jego wielkość zmieniała się, na początku był jak trzy ogromne gwiazdy, nie wiem o ile większe kilka razy od tych najjaśniejszych, w pewnym momencie był bardzo duży, ale nie wiem jak to porównać do Księżyca. Zjawisko zbliżało się do jeziora Mojtyny, wisiało nisko nad jeziorem jak był prostokątnym trójkątem. Kilka razy zmieniał położenie, stawał się coraz bardziej widoczny, a przeszkody jak drzewa wydawało mi się że znikają. Na końcu zgasł, po prostu zniknął”.
5. Rysunek Oli obrazujący widziany czarny trójkąt ze światłami.
Odczucia jakie panowały u świadków obserwacji w trakcie zdarzenia Arek opisał tak: „Na początku szok, potem euforia połączona z chęcią obserwacji, ciekawość, pozytywne generalnie”.
Jak wiemy Ola miała zupełnie inne odczucia, które opisała w następujący sposób: „Od początku, kiedy wybiegłam z domku wszystko wydawało mi się nierealne i spowolnione jak w śnie, miałam wrażenie że klatkami się wszystko dzieje. Poza tym na początku byłam szczęśliwa że to widzę, a później ogarnął mnie silny niepokój lęk, ponieważ w głowie w pewnym momencie pojawiło się zdanie żebym „nie nawiązywała kontaktu” (podkreślenie M.S.), uczucie obserwowania, później niepokój że ktoś lub coś przebywa na terenie działki i się bałam, w nocy miałam dziwne sny”.
Gdy dopytywałem panią świadek jakiego rodzaju był to „przekaz” i w którym momencie obserwacji miał on miejsce oraz czy zostały odnotowane ewentualne zaburzenia czasu lub amnezje u świadków, udało dowiedzieć się:
„Ciężko
mi to wytłumaczyć, działo się to wtedy kiedy obserwowalnym trójkąt prostokątny,
wysyłam mój rysunek jak mniej więcej wyglądał, jakiej był wielkości mniej
więcej, nie dokładnie tak ponieważ nie pamiętam świateł jak były umiejscowione,
ale na pewno były i tak jak wspominałam zapalały się i gasły. Nie wiem kiedy to
się stało że stałam na przeciwko niego, jak przeszłam spod drzew na tył domku.
Nie wiem jak to zabrzmi ale to wpłynęło na mnie czyli tak jakby dano mi do
zrozumienia, że to wszystko wcześniej na działce co się wydarzyło i było dla
mnie przykre i straszne jest z tym związane, z tym na co patrze i to nie bardzo
był głos tylko coś innego, co mi kazało przestać patrzeć, że już dłużej nie
powinnam, coś innego nie wiem co, nie potrafię tego wyjaśnić, i wtedy wszedł
lęk tak jakby instynkt samozachowawczy,że muszę się schować ale to już było po
wszystkim i wtedy już mniej więcej zaczęłam kontrolować tzn w miarę wiedziałam
co się dzieje, gdzie jestem, pamiętam jak szłam którędy itp, ale nadal obiekt
był, tyle że już się nie wyglądał jak trójkąt prostokątny, ale zawisł nad
drzewami i wydawało mi się że mnie widzi i porusza się za mną. Z tyłu domku z
nad drzew na przeciwko tarasu a później znalazł się wysoko nad pomostem i
zgasł. Na następny dzień też zwróciłam uwagę na gałęzie i też wydawało mi się
ze ich nie ma jak obserwowałam obiekt, wszystko było po prostu inaczej”.
„Co
do czasu nie mam pojęcia ile to trwało, ale na pewno coś było na rzeczy z
czasem, chociażby to że nie wiem kiedy zmieniałam miejsca gdzie stałam, kiedy
przechodziłam, do momentu wyżej wspomnianego i tez nie wiem jak to się stało,
że Arek mówił że te dwa obiekty bardzo szybko odleciały/odlatują, a ja przecież
miałam wrażenie że kilkadziesiąt sekund patrze raz są nad głową, a później na
ten na przeciwko prostokątny obiekt, a jeszcze zdarzyłam zobaczyć tamten
oddalający się dla niego punkt, a dla mnie po prostu trójkąt równoramienny, ale
to tez było dziwne bo widziałam go tam i też nad głową jako duży nad drzewami,
ale to był ten sam, nie wiem”.
„Może to nie zanik pamięci, ale jakieś wyłączenie, od momentu w którym go zobaczyłam do momentu wyżej wspomnianego czyli tej reprymendy powiedzmy (chodzi o „przekaz” aby kobieta „nie nawiązywała kontaktu” - przyp. M.S.). Arek nie miał takiego uczucia, z tego co mówił”.
Podczas zdarzenia nie odnotowano wpływu zjawiska na zwierzęta lub urządzenia elektroniczne. Również na niebie nie pozostał żaden widoczny ślad w postaci smugi oparów, mgły etc. Od obiektu nie dochodził także żaden zapach ani dźwięk. O ile wczesnej był słyszalny np. rechot żab, tak w trakcie zdarzenia wszystko zamarło i zapanowała zupełna cisza.
Zaraz po zdarzeniu Arek stał się „podatny na roztroję nerwowe”, natomiast Ola swoją kondycje psychiczną określiła jako: „fizyczne zmęczenie, apatia, rozchwianie emocjonalne, psychiczne również, sny i uczucie niepokoju, nieuzasadniony lęk”, co potwierdził mężczyzna słowami: „zmiany zachowania, silne stany lękowe, popadanie w roztroję nerwowe u mojej partnerki.”
Wydaje się, że Arek psychicznie dużo lepiej „zniósł” spotkanie z Nieznanym od swej życiowej partnerki. Być może na to wpływ miał fakt, że w przeszłości Arek był już raz świadkiem niezidentyfikowanego zjawiska, kiedy to widział „pojedynczy obiekt poruszający się w nienaturalny sposób, w różnych kierunkach i z dużą prędkością”. Obserwacja była dokonana kilkanaście lat temu, na tej samej działce położonej przy jeziorze Mojtyny. Niestety nie udało się ustalić, kiedy dokładnie rzecz miała miejsce. Również bliższe szczegóły tego zdarzenia nie są mi znane. Wiadomo jedynie, że była to nocna obserwacja pojedynczego punktu na niebie, który wyróżniał się na tle gwiazd. Był on większy od gwiazd, ale świecący mniej intensywnym światłem. Obiekt wykonał kilka szybkich ruchów w różnych kierunkach. Były to bardziej skoki niż lot, z przerwami między kolejnym ruchem. Po kilku takich ruchach obiekt wystrzelił w niebo jak smuga i zniknął.
Jednak po kilku tygodniach, jakie minęły od zdarzenia z maja br. również u mężczyzny pojawiły się pewne „problemy życiowe” oraz „stany lękowe”, które Arek podejrzewa, że mogą one być następstwem nocnego incydentu z NOL.
I to w zasadzie wszystko co udało ustalić mi się w sprawie incydentu nad jeziorem Mojtyny. Nie wiadomo, czy z przedstawioną obserwacją UFO możemy łączyć tajemnicze kroki, które były słyszane następnego ranka po zdarzeniu oraz odnotowane dwa lata wcześniej stukania etc. Wszystko bowiem wskazuje, że hałasy mogły być wywołane czynnikiem natury bardziej paranormalnej niż ufologicznej, i mogą być związane z miejscem zdarzenia, które jest niejako „naznaczone” przez nieznane siły.
Dodatkowej pikanterii może dodawać fakt, że w pobliżu miejsca obserwacji znajdują się liczne bazy wojskowe armii Polskiej oraz sił NATO. Jednak nic nie wskazuje, aby za przedstawioną w niniejszym artykule obserwacją odpowiedzialne były np. wojskowe ćwiczenia z użyciem flar. Przeczy temu choćby bardzo bliska odległość zjawiska od świadków i manewry widzianych świateł dokonane w całkowitej ciszy, a także wpływ zjawiska na psychikę świadków. A jak czytelnicy zdają sobie doskonale sprawę, nie od dziś wiadomym jest, że UFO lubi często manifestować się właśnie w pobliżu takich miejsc.
Natomiast mając na względzie przedstawione powyżej chwilowe amnezje u pani świadek połączone ze zmienionym stanem świadomości, a także wspomnienia senne, mam nieodparte wrażenie, że za tym wszystkim może kryć się drugie dno. Póki co, bez przeprowadzonej regresji hipnotycznej, która wydaje się być w tym przypadku jak najbardziej uzasadniona, możemy się tylko domyślać, co jeszcze mogło wydarzyć się tamtej nocy.
Źródło:
Marek Sęk, Eskadra obiektów świetlnych w kształcie trójkąta nad Mazurami i dziwne odczucia po stronie świadków,”UFO – Relacje.PL”, art. z dnia 22.05.2022 r. https://ufo-relacje.pl/2022/05/26/eskadra-obiektow-swietlnych-w-ksztalcie-trojkata-nad-mazurami-i-dziwne-odczucia-po-stronie-swiadkow/
Korespondencja ze świadkami obserwacji z lipca i sierpnia 2022 r.
Archiwum Marka Sęka (Radio Paranormalium).
Archiwum Marcina Stachurskiego.
Wrocław, sierpień 2022 r.
Prawdopodobnie doszło do wzięcia.
OdpowiedzUsuńCiekawa relacja, mam wrażenie, że zjawisko pokazało tu swoją negatywną stronę. Zastanawia mnie co powoduje, że świadkowie niekiedy wyczuwają coś przed obserwacją ufo. Tak było w tutaj i np. gdy dwójka policjantów obserwowała tajemniczy obiekt w opolskim w 2013 r. Takich przykładów można przytoczyć więcej. Czy to zjawisko emanuje jakąś energią, która pojawia się zanim ufo znajdzie się w pobliżu, czy też obiekt jest już na miejscu lecz niewidoczny, a owa energią wyczuwają jest przez niektóre osoby. Pozdrawiam Jerzy.
OdpowiedzUsuńMnie interesuje ta tajemnicza kostka - jako żywo z "Hellraisera".
OdpowiedzUsuńMoże chodzi o trójkąt rubika, taki dla dzieci do układania.
UsuńCiekawa sprawa z tym zakazującym kontaktu, głosem wewnętrznym u obserwatorki. Może to objaw samoobrony psychiki, wypływający z podświadomości przestraszonej osoby, albo przekaz telepatyczny z zewnątrz, od siły psychicznej przeciwstawnej do NOL-a. Warte odnotowania jest także to, że zjawisko miało miejsce w pobliżu jeziora. Takie dziwne rzeczy lubią się zdarzać nieopodal wody, rzek, mokradeł, co wiemy z licznych innych relacji.
OdpowiedzUsuń~Tomek
Warmia i Mazury, typowe. Mieszkam jakieś 50 km od tamtego miejsca w gminie Biskupiec w miejscowości Bredynki. Różne dziwne obiekty na niebie obserwowałem kilkukrotnie już w wieku 12-13 lat ale nie były to obiekty które jednoznacznie można było określić jako pozaziemskie. Mój osiem lat starszy brat również będąc w podobnym wieku (ok. 12 lat) widział dziwne światło lecące nad lasem i miał sen w którym kontaktował się z nieokreślonymi "kosmitami". Gdy miał 19 lat razem z dziewczyną i naszą siostrą wybrali się pod namiot na duży pagórek pod lasem (łąka należy do nas). W środku nocy wbiegli przestraszeni do domu, mój brat twierdził że wyszedł z namiotu za potrzebą i ujrzał światło zawieszone kilkadziesiąt metrów nad nimi, blade światło zdawało się obserwować mojego brata i namiot. Po tym zdarzeniu przez dekadę nic się nie działo, no może czasem zobaczyłem jakieś dziwne światło lecące nad lasem ale tak jak mówiłem nie można było określić czy ma pozaziemskie pochodzenie. Rodzeństwo wyjechało do Holandii a ja kończyłem naukę. Po maturze również wyjechałem ale wróciłem po dwóch latach. Wróciłem w grudniu 2016 a w kwietniu 2017 brat przyjechał na dwutygodniowy urlop. Wieczorem 30 kwietnia postanowiliśmy przejść się na przystanek autobusowy gdzie brat przesiadywał z kolegami będąc nastolatkiem. Była godzina 22 a my wzięliśmy ze sobą po dwa piwa które spożylismy na miejscu wspominając dawne czasy. Po 23 zerwał się silny wiosenny wiatr, postanowiliśmy posiedzieć jeszcze trochę i powoli wracać do domu. Sto metrów szosą i zeszliśmy na polną drogę prowadzącą do naszego domu. Droga ma jakieś trzysta metrów długości i w całości przechodzi przez naszą posesję. Przeszliśmy jakieś dwadzieścia metrów gdy nagle zauważyliśmy rozbłysk światła jakieś 500-600 metrów od nas na łące sąsiada. Z początku pomyślałem że to sąsiad jedzie traktorem ale to nie wyglądało jak światła traktora. Wyglądało to jakby ktoś włączył duży reflektor i świecił nim od prawej do lewej. Snop światła był szeroki. Podeszliśmy kilka kroków na skarpę żeby lepiej widzieć. Wtedy snop światła zaczął się zwężać zupełnie jakby światło wydobywało się zza jakichś drzwi które właśnie zaczęły się zamykać. Snop światła znikł całkowicie a wtedy od prawej do lewej i z powrotem zamigotały małe czerwono-niebieskie światełka, trwało to kilka sekund. Po tym zostało tylko jedno blado czerwone światełko które w pewnym momencie... wystrzeliło pionowo w górę z ogromną prędkością i nie wydając przy tym żadnego dźwięku. Jako ludzie zainteresowani tematem dobrze wiedzieliśmy co zobaczyliśmy.
OdpowiedzUsuńMoże warto przyjrzeć się dłużej temu miejscu w 2023 roku i to w kilka osób
Usuńaby móc zdobyć jakieś namacalne dowody oczywiście z urządzeniami do rejestracji obrazu i dźwięku elektronicznie oraz na kliszy (elektronika płata figle przy tego rodzaju obserwacjach)
Zawsze zastanawiało mnie dlaczego w pewnych miejscach częściej dochodzi do niecodziennych zjawisk, a w innych rzadziej lub wcale. Oczywiście tłumaczy się to dziwnymi fluktuacjami energii, żyłami wodnymi, złożami jakichś rud, zachwianym polem magnetycznym itd. itp. A jakby tak odwrócić pytanie ? Dlaczego w tych miejscach gdzie dochodzi do dziwnych zjawisk, odkrywamy czasami te zachwiania pola magnetycznego itd. ? Czasami jak w opisanym przez "Anonimowego" dnia 9 grudnia 2022 13:42 przypadku wygląda to jakbyśmy faktycznie żyli w jakiejś wirtualnej rzeczywistości i od czasu do czasu w pewnych miejscach (miejsca te to takie bramki logiczne, termin znany w informatyce), ktoś wpuszczał aktualizację kodu, systemu, albo sprawdzał działanie systemu. Nie macie czasami wrażenia, że cała nasza cywilizacja, cała ludzkość jaką znamy przypomina trochę wnętrze komputera ? Jak spojrzymy z lotu ptaka, ba z lotu satelity, to te nasze drogi, miasta, porty, linie energetyczne to wszystko jako żywo przypomina płytki z układami scalonymi, a miasta to nawet płytki z czasów radioodbiorników z tranzystorami, czy nawet lampami... Jako w Niebie tak i na Ziemi. Makro kosmos i mikrokosmos są identyczne (model atomu, model układów planetarnych itd.). Trochę odbiegłem od tematu, ale co tam. Pozdrawiam wszystkich.
Usuń