O niniejszym zdarzeniu dowiedziałem się w lipcu bieżącego roku, kiedy to otrzymałem od Marka Sęka (Radio Paranormalium) kopię korespondencji od słuchacza radia, następującej treści:
„Rok
97 lub 98, mając 4 lub 5 lat mieszkaliśmy z rodzicami w jednym dużym pokoju w 5
osób. Rodzice i 2 starszych braci. Pewnej nocy śpiąc na rozkładanym łóżku
obudziłem się i zobaczyłem takiego szaraka, jednak wyglądał on inaczej niż
wszystkie, bardziej bajkowo, nie miał czarnych oczu tylko duże podobne do
ludzkich. Co ciekawe nigdy w tamtym czasie nie oglądałem filmów na ten temat
ani się tym nie interesowałem. Świtało odbijające się od jego skóry dawało
zielona poświatę, miał 4 palce u rąk i nimi machał robiąc kółka rękoma i
podchodził do mnie. Nie mogłem się ruszyć ani krzyczeć, to znaczy myślałem że
krzyczę ale nic z tego nie wynikało. Nie miało żadnego efektu. Kiedy był już
bardzo blisko straciłem przytomność. Co ciekawe chwilę później zachorowałem na
plamice Schönleina-Henocha. Chorobę co do której nie wiadomo skąd się bierze. W
moim przypadku zmutowała się tak mocno, że lekarze z Gdańskiej Akademii dawali
mi nie więcej niż 1% szans na przeżycie. To co się działo ze mną było straszne
w tamtym czasie, dostawałem dawkę sterydów jak dla dorosłego człowieka. W
skrócie to bardzo dziwne, że po tym wydarzeniu nagle zachorowaniem na coś
takiego. Pamiętam jeszcze przebłyski z tego okresu o książce o ufo, były w niej
ilustracje spodków a okładka była niebieska. Szczerze mówiąc nawet nie wiem co
to była za książka i czy w ogóle ja czytałem. I najważniejsze pytanie skąd ją
miałem. To jeśli chodzi o ufo. Natomiast jeśli chodzi o sprawy paranormalne to
miałem parę przypadków. Pierwszy z nich to śmierć dziadka. Miałem wtedy z 11
lat może wtedy, z babcią, mieszkaliśmy w wielorodzinnym domu na 1 piętrze,
schody były tak stare że nawet jak małe dziecko szło po nich to było to
słuchać. Pewnego dnia jak dziadek był w szpitalu usłyszałem pukanie do drzwi,
donośne trzy razy. Podbiegłem do drzwi ale nikogo tam nie było i nie było
słychać że ktoś idzie po schodach. Wróciłem do babci i powiedziałem Jej o tym.
Ona tylko powiedziała, że pewnie dziadek się przyszedł pożegnać, i 15 min
później dostała telefon, że zmarł. Co ciekawe to u nas rodzinne. Będąc starszym
moja Mama opowiadała, że podobnie było z śmiercią prababci. Kolejna historia
odnosi się do, może dwóch lat wstecz, moja córka miała wtedy parę miesięcy.
Moja narzeczona poszła na zakupy a ja z małą zostałem sam. Wszystko było ok, do
momentu kiedy wziąłem ją na ręce ona się wzdrygnęła i patrząc w jeden punkt
zaczęła płakać jakby ją ze skóry obdzierali. Wystarczyło mnie to, poczułem się
nieswojo, obróciłem Ją w przeciwną stronę i ma chwilę było ok ale później znów
zaczęła płakać. Poczułem obecność czyjąś i stanąłem z małą pod ścianą bo nie
wiedziałem co mam zrobić w tej sytuacji. Moja narzeczona przyszła z zakupów i
się śmiała ze mnie, że jestem nienormalny. A tydzień później okazało się że,
sąsiad z naprzeciwka ( blok ułożony w literę U) zmarł i jego ciało leżało
tydzień w domu bo nikt się nim nie interesował. Wydaje mi się, że moja córka po
prostu widziała jego ducha dlatego się tak bała. Proszę o anonimowość i chętnie
odpowiem na jakieś pytania czy coś”.
Jeszcze tego samego miesiąca skontaktowałem się kilkukrotnie ze świadkiem zdarzenia. Z ustalonych informacji wiadomo, że zdarzenie rozegrało się prawdopodobnie wczesną jesienią 1997 lub 1998 roku w Wejherowie. Chłopiec po przebudzeniu się w nocy ujrzał w pokoju tajemniczą postać przypominającą swym wyglądem „klasycznego szaraka”, która szła bardzo powoli w jego stronę i w takim samym tempie poruszała rękoma robiąc nimi kółka. Postać poruszała się od strony okna w kierunku łóżka, na którym leżał chłopiec zwrócony twarzą na wprost okna. W tym samym czasie istota poruszała także delikatnie "ustami". Wzrost postaci oscylował ok 120-140 cm. Istota miała po cztery, długie palce u rąk. Budowa ciała była raczej wątła. Głowa duża, nieproporcjonalnie większa do reszty ciała. Postać posiadała duże, „bajkowe” i podłużne zielone oczy, które świadek opisał tak: „Mniej więcej wyglądało to tak: oczy ciemne zielone i wydłużone jakby jajowate”. „Tak jak mówiłem, były one bajkowe, jakby z kreskówki ale jednak przypominające ludzkie. Oczy były jajowate nie jak u Azjatów, tylko w pionie”. Istota miała małe usta bez warg (lub były bardzo małe, gdyż świadek ich nie dostrzegł). Ponadto postać posiadała dwa otwory, które prawdopodobnie spełniały funkcję nosa. Świadek nie widział aby postać miała odstające uszy, a z faktu że istota szła przodem w kierunku chłopca, ten nie mógł zobaczyć czy miała jakieś otwory w ich miejscu etc. Tajemniczy gość nie miał na sobie ubrania. Skóra była koloru ciemno zielonego, który dało się dostrzec tylko dzięki lampie ulicznej która oświetlała pokój (udało ustalić się, że było to jedyne światło, jakie oświetlało w nocy pokój, zaś lampa uliczna znajdowała się na przeciwko okna w odległości kilku metrów). Świadek nie pamięta ilości palców oraz wyglądu stóp. Płeć osobnika nie jest znana/ nie była widoczna.
1. Przybliżony wygląd sylwetki zauważonej w nocy postaci.
W pokoju panowała zupełna cisza, często występująca podczas ufologicznych bliskich spotkań i znana jako tzw „czynnik Oz, którą świadek opisał słowami: "Nic nie słyszałem, była głucha cisza, taka zupełna, przerażająca albo mój mózg po prostu się zablokował i nie przypominam sobie tego”. Jak świadek przyznał, takiego uczucie nigdy później już nie zaznał w swoim życiu. Istota także w żaden sposób się nie komunikowała się ze świadkiem. Chłopiec również nie odczuwał żadnego zapachu ani posmaku w ustach, gdyż jak stwierdził: „Byłem w takim psychicznym amoku, że niestety nie zwróciłem na to uwagi i nie jest w stanie powiedzieć”. Na początku zdarzenia świadek był zaciekawiony zaistniałym widokiem, jednak później ciekawość przerodziła się w ogromny strach. Chciał krzyczeć by obudzić pozostałych członków rodziny, ale nie mógł się poruszyć ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Kiedy istota była już bardzo blisko chłopca, ten stracił nagle przytomność. Wg jego relacji, wydawało mu się, że w trakcie obserwacji: „Czas po prostu zwolnił a to wszystko trwało około półtorej minuty”.
2. Schemat pokoju w którym rozegrało się nocne spotkanie z „szarakiem”.
Kolejnego dnia po nocnym zdarzaniu świadek zaczął odczuwać pierwsze objawy choroby. Pojawiły się bóle brzucha, które były odczuwalne także w kolejnych dniach. Prawdopodobnie po tygodniu pojawiły się także plamy na skórze.
Gdy dopytywałem się świadka, czy po zdarzeniu odnalazł na swoim ciele jakieś nienaturalne ślady (np: ślady ukłuć lub kropki zaschniętej krwi na ciele lub pościeli), lub jakieś małe blizny etc, udało dowiedzieć się, że świadek posiada na stopie zagadkową bliznę, którą opisał słowami:
„Wie
Pan, mam bliznę na stopie. Moja Mama mówiła mi, że to właśnie od tej choroby
przez siniaki. Jednak miałem je na całym ciele i nie bardzo rozumiem dlaczego
akurat na stopie miała by pozostać blizna. Może to również wynikać z mojej
niewiedzy medycznej, nie neguję. Po prostu to dziwne”.
Świadek
zwrócił uwagę na tą bliznę dopiero po jakimś czasie – oddajmy świadkowi
ponownie głos: „Ja tej blizny nie
widziałem, bo w trakcie choroby nie byłem w stanie się nawet ruszyć i człowiek
jak po prostu ma 1% szans na przeżycie nie zwraca na to uwagi, no a od razu po
zajściu to tak samo nie zwróciłem na to uwagi, zresztą które dziecko zwraca na
to uwagę. Dopiero jak byłem trochę starszy zobaczyłem ją i spytałem się mamy,
na co ona odparła, że to blizna po tej chorobie. Dodam, że żadnej operacji lub
jakichkolwiek uszkodzeń stopy nie miałem wtedy”.
(…) „Jeśli chodzi o tą bliznę to nie mam żadnego zgrubienia, ani nie czuć
żadnej gulki. Wygląda to tak jakby ktoś po prostu wyciął mi kawałek skóry,
bardziej to wgłębienie” (…). „Załączam zdjęcia blizny, jak Pan widzi, widnieje
na nich wklęśnięcie jakby coś było wycinane, kiedyś to było bardziej widoczne,
jednak jakby nie było minęło dobrych 20 kilka lat od tej sytuacji” (...).
3. Zdjęcia obrazujące zagadkową bliznę na nodze świadka.
Jak to często ma miejsce u świadków obserwacji NOL, również w tym przypadku należy zaliczyć świadka do osób „sensytywnych”, który prócz zdarzenia ufologicznego, doświadczył w swoim już dorosłym życiu także zdarzeń z natury paranormalnej, o których mowa jest w relacji. Ponad to świadek dodał, iż: „Mam w losowych momentach uczucie, że ktoś jest, czuje czyjąś obecność czasami, no i kątem oka widzę (najczęściej w pracy), że ktoś stoi albo idzie w moim kierunku, jednak tam nikogo nie ma. Już zdążyłem się do tego przyzwyczaić i nawet mnie to nie rusza”. (…) „Jeśli chodzi o takie dziwne rzeczy, to znam emocje danej osoby, intencje, w sensie wiem czy jest do mnie nastawiona pozytywnie, co czuje. Może to po jakaś forma empatii dużej ale nawet jak widzę w tv jak jest jakaś scena wyniosła to od razu czuje, że mi oczy zalatują łzami. Albo może to normalne i po prostu nigdy nie poznałem osoby tak empatycznej. Ale wydawało mi się, że może warto to nadmienić. Chciałbym jeszcze nadmienić, że jestem wielkim fanem Radia Paranormalium, wszystkie debaty odsłuchane, skłoniła mnie do napisania do Państwa seria "Mówią Świadkowie". Bo tak to cały czas człowiek słyszy, że wariat, że to sen był. Ale ja dokładnie pamiętam tą postać, ten strach i to nie mógłby być sen po prostu (podkreślenie M.S). Nadmiernie jeszcze, że jako już starszy chłopak zafascynowałem się OOBE. Próbowałem wyjść z ciała dobre dwa lata i nic. Oglądałem poradniki, czytałem książki np. Darka Sugiera "Miłość i wolność po za ciałem". W końcu postanowiłem, że albo dziś albo wcale. Udało mi się wyciszyć, przestałem czuć własne ciało i oddech oraz bicie serca. Nagle zrobiło się jasno a obok mnie stały po 2 na każdą stronę postacie jakby cienie. Widać było zarys tułowia i głowy a oburącz trzymały takie tace w kształcie gwiazdki "shuriken". Szczerze mówiąc tak jakoś dziwnie odczułem, że to sala jakaś operacyjna. I znów nie było nic słychać. Po chwili się wybudziłem ale to było tak przerażające, że przestałem się interesować OOBE na dobrych paręnaście lat. Szczerze mówiąc nie wiem jak to interpretować, czy to wymysł mojego mózgu, czy może Oni zrobili mi coś, dzięki czemu nie mogę wyjść z ciała? Ostatnio to do mnie wróciło, ale nie jakoś specjalnie. Po prostu lubię zasypiać czując jak moje ciało się odpręża, ale już nic nie widuje po prostu się odprężam i zasypiam„(…).
Czy następstwem nocnego zdarzenia z tajemniczym gościem
była poważna choroba chłopca, któremu lekarze dawali tylko 1% szans na
przeżycie? Czy może choroba była „procesem naturalnym”, zaś bliskie spotkanie z
„szarakiem” miało na celu ostrzeżenie świadka przed zbliżającym się zagrożeniem
życia, które objawiło się w kolejnych dniach po zdarzeniu? Równie dobrze możemy
spekulować, czy podczas nocnego spotkania doszło do jakiejś (?) „interwencji” w
zdrowie chłopca ze strony istoty? Choć ta hipoteza wydaje się być mocno
naciągana, jednak mając na uwadze znane na Świecie dziesiątki podobnych
przypadków nocnych odwiedzin (i abdukcji), w połączeniu z utratą świadomości
świadka oraz zagadkową blizną na nodze, wydaje się być wcale nie niemożliwa.
Niestety bez przeprowadzonej regresji hipnotycznej nie
dowiemy się co działo się podczas nocnego spotkania, gdy świadek stracił
przytomność, a jaki był prawdziwy cel wizyty możemy się jedynie domyślać.
Sceptycy zaś zapewne powiedzą, że świadkowi będącemu pod
wpływem ufologicznej książki po prostu przyśnił się sen z „szarakiem” i problem
mamy z głowy, ale czy na pewno?
Źródło:
Korespondencja ze świadkiem zdarzenia z lipca i sierpnia 2022 r.
Archiwum Marka Sęka (Radio Paranormalium)
Archiwum Marcina Stachurskiego
Wrocław, sierpień 2022 r.
Wspólnym mianownikiem tych wszystkich spotkań czy obdukcji jest mroczny charakter tych istot .Jestem przekonany , że tzw. kosmici są niczym innym jak demonicznymi bytami wrogimi ludziom . Myślę że pasożytują na nas i z tej przyczyny ukrywają się po nocach jak złodzieje. Używają podstępu manipulując ludźmi np. bajkami o ekologii czy misjach ratowania ziemi etc. Uczciwa i szczera wobec ludzi obca Inteligencja przedstawiła by się w dzień większej grupie ludzi . Szczere intencje nie potrzebują na wpół śpiących ludzi lub małych dzieci . Ten oczywisty fakt jakoś nie umie dotrzeć do szerokiej rzeszy tzw. "optymistów ufologów "i jest w ich wyobrażeniach pomijany. Oni chcą widzieć fenomen ufo jako "naszych braci" życzliwych nam istot . Jest to według mnie całkowicie błędne rozumowanie , oderwane od realiów , raczej myślenie życzeniowe mocno infantylne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Zgadzam się w dużej mierze z powyższym komentarzem, a nawet pisałem swoje własne opinie na tent temat m.in na blogu czy w swojej książce co w świecie ufologów nie zostało dobrze odebrane bo dla ogółu to waśnie ''bracia z kosmosu'' ;) Pozdrawiam
UsuńPo pierwsze, nie są to bracia z kosmosu. Po drugie, anonimowy powinien nauczyć się interpunkcji, i nie bzdurzyć o demonach, które to istoty zostały wymyślone semantycznie.
OdpowiedzUsuńPiotrze każdy ma prawo do własnej oceny proszę szanujmy się.
UsuńPiotrze każdy ma prawo do własnej oceny proszę szanujmy się.
UsuńW punkt. Też byłem zafascynowany obcymi cywilizacjami przez kilkadziesiąt lat.Czytałem chyba wszystko na ten temat. Przez te lata fascynacji widziałem kilka razy dziwne obiekty. Nawet jeden z odległości kilkudziesięciu metrów. Czarna kula z białym pionowym pasem o średnicy ok metra, wisząca nieruchomo na wysokości ok. 20 metrów nad ziemią. Jak skumałem o co chodzi nagle przestałem cokolwiek dziwnego widzieć. Jeśli istnieją obce cywilizacje, nawet wysoko rozwinięte, to nie ma szans na kontakt z naszą cywilizacją ze względu na niepojęte przez ludzką wyobraźnię odległości. Obca cywilizacja, która potrafi się mimo wszystko z nami skontaktować jest tak niewyobrażalnie rozwinięta technologicznie i duchowo, że byłaby dla nas jak bogowie. Taka cywilizacja nie robiłaby świetlnych pokazów na niebie i nie pobierałaby w nieskończoność próbek ziemi.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjak najbardziej zgadzam sie ze stwierdzeniem ze choroba chlopca byla nastepstwem wizyty szaraka po prostu moim zdaniem przeprowadzono experyment na NIM blizna to pewnie slad po czipie ktory umieszczono w jego ciele aby go monitorowac moim zdaniem dowod na celowa infekcje jest to ze chlopiec przezyl mimo tak niklej szansy po prostu krolik doswiadczalny nie moze umrzec ja bym tych istot jednak nie demonizowal bo robia tylko to co my robimy ze zwierzetami po prostu tez na nich experymentuiemy co do ich pochodzenia to bym nie przesadzal czy przylatuja do nas z kosmosu czy zyja tutaj obok nas tylko my ich nie widzimy to znaczy nie spostrzegamy ich dzialalnosci obecnosci posluze sie taka analogia czy zwierzeta zyjac przeciez obok nas lub doslownie z nami sa w stanie zrozumiec nasza cywilizacje zlozonasc naszego zycia oto dla przykladu takie mile kocisko ogladajace na kolanach swej pani wraz z nia telewizje wie co oglada rozumie to a przeciez chyba widzi dokladnie to co i pani moze to i my ludzie to takie kociaki w czyichs rekach
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałem "ugryźć" ten temat przez pryzmat "psychologii głębi" Carla Gustava Junga. UFO jako fenomen psychologiczny, wdrukowane w podświadomość zbiorową zjawisko, o określonej formie, sposobie działania i manifestowania się utrwalonej przez cały ten nawis popkulturowy (seriale, z Archiwum X, filmy, powieści SF, samonakręcający się świadkowie, żartownisie od fejków itp.). Podejście może i atrakcyjne, ale kuleje właśnie w takich przypadkach, gdy świadek ma dziwne ranki i zmiany skórne, po takiej wizycie. "Myślokształty" i własna bujna wyobraźnia, wzmocniona "paranormalnym" zbiorem wrażeń i doznań z wielu lat, ulokowanym w we własnej podświadomości świadka, nie pozostawiłaby tego typu fizycznych śladów. Widać, że fenomen ma realny wymiar, nie tylko psychologiczny i nie dzieje się wyłącznie w sferze umysłowo-emocjonalnej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń~Tomek
super artykul
OdpowiedzUsuńWitam, podobno jakaś sensacja jest w Brazylii w związku z odtajnieniem zdjęć obcego z incydentu w Varghinii, tak piszą na innemedium.pl zdjęcia mają należeć do służb. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwiadek zachorował, bo ten szarak (może niechcący) czymś go zaraził? Ta choroba może pojawić się w wyniku infekcji, więc jej przyczyną mógł być jakiś "kosmiczny katar" :-)
OdpowiedzUsuńJeżeli człowiek, który doświadczył tego spotkania był w szpitalu, to myślę, że można ustalić, czy był to rok 1997, czy też 1998... Rodzina nie pamięta kiedy dziecko wylądowało w szpitalu z zagrożeniem życia (1% szans na przeżycie) ? Dziwne. Świadek wspomina, że gdzieś tam przewinęła się książka o ufo (niebieska okładka), a później ufok ma zielone oczy... A może niebieskie jednak miał ? Dla mnie to koszmarny senny i kompilacja rozwijającej się choroby i przejrzanych obrazków z książki. Wysoka temperatura, dziecko, dziwne, szokujące dla dziecka ilustracje z książki... A choroba to nie następstwo, a początek dziwnej wizji.
OdpowiedzUsuńJeszcze raz potwierdza się, że kosmici nigdy nic konkretnego i pozytywnego nie dają. Za to po spotkaniach z nimi można się nabawić koszmarów, chorób w tym psychicznych lub innych dziwactw.
OdpowiedzUsuńJak zwykle najwięcej do powiedzenia mają ci którzy nie pofatygował się przeczytać choćby jednej książki na ten temat.
OdpowiedzUsuńWszystkie byty które żyją w kosmosie to kosmici. Czyli my również. Istnieją miliardy cywilizacji i zamieszkanych planet. To że ich nie widzimy nie oznacza że ich nie ma. Fal podczerwieni też nie widzimy a przecież już wiemy że istnieją.